Dodany: 01.07.2017 22:34|Autor: J

Czytatnik: #?!

Czwarta Puzyńska


Trzydziesta pierwsza (Puzyńska Katarzyna) (4,0)

Wbrew tytułowi, "Trzydziesta pierwsza" była dopiero czwartą przeczytaną przeze mnie książką Katarzyny Puzyńskiej, i jak do tej pory – najsłabszą. Oceniłem co prawda na czwórę, ale jednak z pewnym wahaniem. A oto dlaczego.

Autorka produkuje kolejne powieści w iście stachanowskim tempie, wydając po dwie, trzy sztuki rocznie; to więcej, niż jestem w stanie przeczytać. Oczywiście sam na pisaniu się nie znam, ale jestem przekonany, że przy takim przerobie nie sposób uniknąć pewnej schematyczności i powtarzalności. U Puzyńskiej wygląda to następująco:
– trauma w dzieciństwie sprawia, że dorosły już człowiek staje się psychopatycznym mordercą
– kolejne rozdziały przeskakują pomiędzy dwoma, trzema planami czasowymi, na których rozgrywa się akcja
– nowe wydarzenia, a przede wszystkim zachowania poszczególnych postaci oraz ich wstydliwe tajemnice, o których czytelnik się stopniowo dowiaduje, mają na celu zburzenie jego wcześniejszych hipotez i rozszerzenie kręgu podejrzanych
– pod koniec, gdy sprawca zostaje już zdemaskowany, wprowadza się trochę sensacyjnej akcji z pościgami, strzelaninami i uwalnianymi w ostatniej chwili zakładnikami.

"Trzydziesta pierwsza" także wpisuje się w powyższy schemat, jednak mam wrażenie, że wszystko tu występuje w mniejszym stężeniu: mniej mylenia tropów, mniej podejrzanych, sekrety bohaterów są banalniejsze, a i sam psychopata jakiś niedorobiony, mordujący bez przekonania, jak też bez przekonujących powodów. Wnikając w szczegóły fabuły, nie znajduję większego sensu w tym, że Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu.

Nie wiem, może Puzyńska postanowiła zostać pisarką o charakterystycznym stylu, ale niewykluczone, że zamiast stawiać na ilość, powinna raczej trochę poćwiczyć, udoskonalić warsztat, kupić słownik synonimów, cokolwiek. Do stałych już "elementów wyposażenia" jej książek należą wciąż powtarzane "młodszy aspirant Daniel Podgórski" i temu podobne określenia bohaterów. Jakby zamierzała publikować powieść w odcinkach, nie zaniedbując przy tym incydentalnego czytelnika... Teraz doszło jeszcze metaforyczne "chłopiec w ciele mężczyzny", które, użyte raz czy dwa ubarwiłoby tekst, natomiast po pięćsetnym powtórzeniu już tylko drażni. Kolejny słaby punkt to ilość wulgaryzmów, wkładanych w usta jednego z policjantów. Naprawdę nie trzeba być aż tak dosłownym by pokazać, że bohater jest prymitywnym chamem.

Tak narzekam na Puzyńską, ale przecież jak dotąd żadnej książki nie oceniłem na mniej niż 4. Co więcej, zamierzam przeczytać kolejne tomy lipowskiej sagi (choć myślę, że jeden rocznie w zupełności wystarczy). Znaczy to, że coś mi się u niej jednak podoba, coś mnie tu pociąga. Niewątpliwie właśnie to wspomniane wcześniej, stopniowe ujawnianie pewnych faktów z przeszłości, czy aktualnych postępków rozmaitych postaci, wpływające na ocenę ich samych ale także ich możliwego udziału w zbrodni, czynią te książki takimi wciągającymi – mimo wszystkich usterek. Psychologiczne wykształcenie autorki ma tu pewnie coś do rzeczy :)


A teraz streszczenie – bo pamięć już nie taka, itd. W połowie lat 60., w lesie nieopodal Lipowa znajdowała się osada pewnej sekty religijnej, której członkowie popełnili zbiorowe samobójstwo. Ocalała tylko jedna kobieta i jej dziecko. Obecnie (2013) do wsi przyjeżdża naukowiec, specjalista od sekt, by badać pozostałości tej osady. Zbiega się to z wcześniejszym zwolnieniem z więzienia niejakiego Tytusa Weissa, który piętnaście lat wcześniej podpalił dom Dworakowskich. Zginęła wówczas trójka policjantów, w tym ojcowie Pawła Kamińskiego i Daniela Podgórskiego. Nic dziwnego, że sprawca nie jest najmilej widzianą personą we wsi i z miejsca trafia na listę podejrzanych, gdy wybucha kolejny pożar, w którym ginie jego brat Filip. Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu


Kilka cytatów.
· "Gierot wyglądał, jakby ledwo doszedł do siebie po wczorajszej posiadówce. Ale Gierot zawsze tak wyglądał." – o miejscowym pijaku.
· "Policjantka lubiła ten magiczny czas zadumy." – heh, nigdy nie przyszłoby mi do głowy mówić "magiczny czas" o święcie zmarłych,... a przepraszam, teraz to halloween.
· "Filip wybrał opcję drzemki na budziku." — Filip to twardy śmieciarz, a nie królewna, mimo wszystko ten budzik musiał go trochę uwierać podczas drzemki...
· "Prawnik nie chciał jednak zdradzić tożsamości właściciela terenu." — Zaraz, zaraz. Księgi wieczyste są przecież jawne. Nazwisko właściciela też. Autorka nie odrobiła chyba lekcji.
· "Dyktafon pracował miarowo. W ciszy, która zapadła w zadymionym pokoju przesłuchań, nawet te chiche dźwięki zdawały się niezwykle donośne." – No nie, dyktafon kasetowy w 2013 roku? Nie wierzę.
· "Nabrałem takiego przyzwyczajenia, że zawsze wożę ze sobą kanister, bo w moim samochodzie nie działa wskaźnik zużycia paliwa i nigdy nie wiem, kiedy benzyna się skończy." – Doprawdy, są prostsze sposoby poradzenia sobie z tym problemem: a) naprawić wskaźnik; b) oszacować sobie stan licznika, przy którym należy zatankować.
· "Okazało się, że to senne miasteczko kryje w sobie tajemnice, których nawet ja się nie spodziewałam, rozpoczynając pisanie pierwszej części cyklu." — pisze autorka w posłowiu; fajnie, mogłaby się jednak zdecydować: czy Lipowo to wieś, czy miasteczko?



Zobacz też:
· Puzynki moje
· Moje lektury 2017

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 333
Dodaj komentarz
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: