Dodany: 27.05.2010 08:58|Autor: bakermil

Szwecja według Larssona


Przeczytałem trylogię Larssona. Książki czyta się gładko i przyjemnie. Akcja jest ciekawa i trzymająca w napięciu.
Z biegiem czytania jednak coraz bardziej irytował mnie nachalnie narzucany czytelnikowi przez autora system wartości, czy też może anty-wartości. Szwecja jaka wyłania się z powieści Larssona to kraj liberalizmu indywidualnego i socjalizmu państwowego. Oba te nurty nie przystają do mojej hierarchii wartości.
Zwłaszcza liberalizm. Bohaterowie książek to biseksualiści czy homoseksualiści, zwolennicy przypadkowych kontaktów seksualnych, dla których wierność nie specjalnie ma znaczenie. W ogóle rodzina w tradycyjnym znaczeniu nie istnieje. Chyba można stwierdzić, że jednym z głównych motywów powieści jest feminizm i to ten agresywny.
Mam nadzieję, że tego rodzaju anty-wartości nie przenikną do Polski. Nie chciałbym żyć w takim kraju.
Wyświetleń: 18205
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 16
Użytkownik: szafir 27.05.2010 22:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Przeczytałem trylogię Lar... | bakermil
Wystarczy nie całować się z feministkami. POdobno feminizm przenosi się drogą kropelkową.
Użytkownik: exilvia 27.05.2010 22:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Przeczytałem trylogię Lar... | bakermil
To chyba najbardziej zachęcająca recenzja Larssona, jaką czytałam. :>
Użytkownik: misiak297 28.05.2010 00:10 napisał(a):
Odpowiedź na: To chyba najbardziej zach... | exilvia
Exilvia, omal nie pękłem ze śmiechu przez Ciebie!:D
Użytkownik: aleutka 28.05.2010 09:21 napisał(a):
Odpowiedź na: To chyba najbardziej zach... | exilvia
Prawda? Ach liberalizm indywidualny, marzenie:))

A najsmieszniejsze jest to, ze Larsson jest bardzo krytyczny wobec Szwecji i trzeba sie naprawde starac, zeby tego nie dostrzec:))
Użytkownik: bakermil 28.05.2010 19:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Prawda? Ach liberalizm in... | aleutka
Oczywiście, że jest krytyczny wobec Szwecji; na walce jednostki z systemem w głównej mierze oparł swoje powieści. Jest krytyczny wobec wielkich korporacji czy niektórych grup społecznych.
Nie zmienia to faktu, że pisarz reprezentuje skrajnie lewicową wizję funkcjonowania ludzi i państwa, co - jak stwierdziłem wcześniej - po prostu do wyznawanych przeze mnie wartości po prostu nie przystaje.
Pzdr.

Użytkownik: cuayatl 29.05.2010 08:45 napisał(a):
Odpowiedź na: To chyba najbardziej zach... | exilvia
aż się roześmiałam :)
Użytkownik: mluzia 28.05.2010 20:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Przeczytałem trylogię Lar... | bakermil
To ja proponuję żebyś przeczytał Lizę Marklund i Camillę Lackberg. Ta pierwsza nie jest oazą rodzinności, ale druga za to opisuje małomiasteczkową Szwecję. :)
Użytkownik: bakermil 31.05.2010 11:38 napisał(a):
Odpowiedź na: To ja proponuję żebyś prz... | mluzia
Dzięki mluzia. Jak tylko wpadnie mi w ręce to chętnie przeczytam, żeby móc spojrzeć na Szwecję także z innej strony.

Pozdrawiam.
Użytkownik: Annvina 09.06.2010 11:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Przeczytałem trylogię Lar... | bakermil
Dość długo myślałam o Twojej opinii. Po lekturze dwóch części Trylogii Millenium (czekam na trzecią niecierpliwie) muszę się po części z Tobą zgodzić, a po części nie. System wartości ukazany przez Larssona nie zgadza się z moim – podobnie jak u Ciebie. Musze się także zgodzić, że pewna część skandynawskiego społeczeństwa wyznaje taki właśnie system wartości lub jak Ty to nazywasz antywartości. Mieszkałam jakiś czas temu w Danii i to dobrych kilka lat. Przypadkowe kontakty seksualne i kryzys tradycyjnej rodziny – to zjawiska powszechne w Danii 15 lat temu, podejrzewam, że obecnie nie poprawiło się, a raczej wprost przeciwnie. Pomimo to muszę stanąć w obronie społeczeństw skandynawskich - rodzina w tradycyjnym znaczeniu istniała i istnieje i jestem pewna , że przetrwa pomimo wszelkich kryzysów. U Larssona taką tradycyjną rodziną jest rodzina jego siostry, która ma męża, dzieci, normalny dom, spędza normalnie Święta Bożego Narodzenia. Takich rodzin jest wiele – zwłaszcza w mniejszych miejscowościach. Nie wiem dlaczego Larsoon uczynił głównymi bohaterami swoich książek osoby pokroju Mikaela, Eriki czy Lisbeth. Możemy oczywiście pogdybać, czy postać Lisbeth wzbudziłaby równie silne emocje, gdyby pracowała na etat w biurze, miała męża, dwójkę dzieci, psa i mały domek na przedmieściach Sztokholmu, a w wolnych chwilach zajmowała się hakerstwem na światowym poziomie. Może jest to jakiś pomysł na kolejną szwedzką powieść ;)

Mam wrażenie, że fakt, że Larsson był dziennikarzem miał wpływ na kreację bohaterów i ich wartości. Jest to specyficzne środowisko. Jestem przekonana, że powieść dziejąca się w światku artystycznym współczesnej Warszawy czy jakiejkolwiek europejskiej stolicy również mogłaby zszokować wyznawców tradycyjnych wartości. Nie możemy na podstawie trzech książek wyrokować o systemie wartości całej Szwecji. W północnej Szwecji są miejscowości, gdzie jest jeden sklepik, nie ma karczmy, a główną rozrywką całych rodzin jest łowienie ryb i zbieranie grzybów! Gdyby nie to, że pracuję ze Szwedką pochodzącą z takiej właśnie wioseczki trudno by mi było w to uwierzyć. Myślałam, że Bullerbyn to tylko kraj lat dziecinnych, który zostanie święty i czysty jak pierwsze kochanie – i równie nierzeczywisty.

Piszesz: „Bohaterowie książek to biseksualiści czy homoseksualiści, zwolennicy przypadkowych kontaktów seksualnych, dla których wierność nie specjalnie ma znaczenie. W ogóle rodzina w tradycyjnym znaczeniu nie istnieje” Może to ja obracam się specyficznych środowisku, ale wśród moich znajomych (polskich znajomych) są zarówno osoby o orientacji bi- i homoseksualnej, zwolennicy przypadkowych kontaktów seksualnych, jak i osoby o bardzo tradycyjnych i surowych zasadach moralnych. Dlatego nie mogę się zgodzić, że jest to charakterystyczne akurat dla Szwecji. Zastanawiałam się również nad wiernością. Według statystyk Polacy wcale nie są wiernymi małżonkami, jednocześnie (według statystyk) zdrada jest jedną z głównych przyczyn rozwodów. I tak sobie myślę, czy nie lepsze jest rozwiązanie Mikaela, Eriki i jej męża, jak mu tam – nikogo nie krzywdzą, nikt w tym dziwnym i szokującym trójkącie nie czuje się zraniony ani zdradzony, może poza żoną Mikaela, która przecież wyznaje tradycyjny model rodziny. Nie jestem zwolenniczką „wolnych związków”, ale jeśli już ktoś nie potrafi ograniczyć swoich uczuć do jednego partnera, a życie pokazuje, że takich osób jest sporo, więcej niż mogłoby się wydawać, to może takie związki są jakimś wyjściem, mniej bolesnym zarówno dla małżonków, jak i dla kochanków niż tradycyjna, ukrywana, odkryta i jakże raniąca niewierność...

Na koniec muszę przyczepić się do jeszce jednego sformułowania. Piszesz „nachalnie narzucany czytelnikowi przez autora system wartości”. Nie zauważyłam tego narzucania. Według mnie Larsson opisał pewne zachowania, pewne wartości, ale ich nie propaguje. Nie ocenia. Nie przypominam sobie, żeby gdziekolwiek napisał, że ów moralny liberalizm jest lepszy niz tradycyjna rodzina, osoby o odmiennej oreintacji czy też zwolennicy przypadkowych kontaktów seksulanych są szczęśliwsi i bogatsi od osób żyjących w klasycznych, wiernych związkach. Można odnieść wrażenie, że Larsson mówi między wierszami, (a także poprzez zachowania Lisbeth) „róbta co chceta, tylko nie krzywdzcie innych”, z czym muszę się zgodzić.

Na zakończenie dziękuję Ci za inspirację, jak widzisz Twoja wypowiedź sprawiła, że spojrzałam na ksiązkę z innej strony, a w rezultacie bardzo się rozpisałam, mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe.
Użytkownik: embar 24.12.2010 13:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Dość długo myślałam o Two... | Annvina
A mnie się podoba ten szwedzki nie-raj :)
Nie na tyle wszakże by tam wyjeżdżać ale z pewnej odległości ciekawie jest go poobserwować :)
Użytkownik: Zbojnica 30.01.2011 23:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Przeczytałem trylogię Lar... | bakermil
Bardzo ciekawe spostrzeżenia poczyniłeś, Bakermilu, pozwolę sobie jednak dodać kilka uwag. Albowiem Larsson, w swym krytycznym podejściu do wierności, czy też Twojej (i mojej też) hierarchii wartości, jest tylko uważnym obserwatorem, a jego powieści są pod tym względem symptomatyczne.
Albowiem dzieje się tak, we współczesnej literaturze (a śmiem twierdzić, że nie tylko), że rodzina, jako jednostka w ogóle traktowana jest jako relikt przeszłości. Z popularnych powieści, kierowanych w założeniu do kobiet, wynika jasno, iż do zaspokojenia potrzeb małżeństwo nie jest koniecznym. Mało tego, jeżeli już do niego dochodzi, nie musi wcale trwać. A rozwód, we wspomnianej literaturze, traktowany jest jako rozpoczęcie nowego życia, i nie jest w żaden sposób doświadczeniem traumatycznym.
Nie określiłabym też "sprawy kobiecej" w powieściach Larssona jako feministycznej, przynajmniej nie w klasycznym rozumieniu tego znaczenia. Samo to, że poruszana jest z perspektywy mężczyzny,jest dość zastanawiające.Cały czas miałam wrażenie, że Larsson wie o czym pisze, odwołuje się do swoich dziennikarskich doświadczeń, a pewna przesada i brutalność ma na celu po prostu zwrócenie uwagi na problem kobiet w świecie mężczyzn w ogóle.
Co nie zmienia faktu, że Larsson stworzył jedną z najwyraźniejszych postaci kobiecych z jakimi miałam styczność w swym literackim doświadczeniu, a w dziedzinie kryminałów pokuszę się o stwierdzenie, że najlepszą postać w ogóle :)
Użytkownik: zgred50 11.06.2011 07:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo ciekawe spostrzeże... | Zbojnica
Witam.
Nie polemizując z przedmówcami pozwolę sobie zapytać, czy Wy nie czytaliście biografii Larssona, choćby w Wikipedii? On wszak był ultralewicowcem, trockistą. Tropił i tępił narodowców. W tym kontekście taki lansowany przez niego obraz społeczeństwa nabiera uzasadnienia.
Użytkownik: Zbojnica 11.06.2011 09:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam. Nie polemizując z... | zgred50
Ja nie czytałam, albowiem nie jestem zwolenniczką biografizmu, i staram się nie analizować książek poprzez pryzmat biografii autora tam, gdzie to możliwe :)
Użytkownik: norge 11.06.2011 09:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Przeczytałem trylogię Lar... | bakermil
Napisałeś: "Mam nadzieję, że tego rodzaju anty-wartości nie przenikną do Polski. Nie chciałbym żyć w takim kraju."

Przenikną. Już przenikają. Nic ani nikt tego nie zatrzyma - każdy rozsądny człowiek powinien zdawać sobie z tego sprawę. Nadzieja nic tu nie pomoże. Na pocieszenie dodam, że w takim kraju jak Norwegia żyje się wspaniale. Nie zauważyłam ani większej ilości rozwodów czy rozstań w stałych związkach, ani wiekszej przypadkowosci kontaktów seksualnych, ani większej ilości porzuconych dzieci, ani większej ilości nieszczęśliwych ludzi. W porównianiu do Polski oczywiście.
Użytkownik: jakozak 11.06.2011 09:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Przeczytałem trylogię Lar... | bakermil
Tak, jak Ci napisała Diana: już dawno przeniknęły. Nie wiem, w jakim środowisku żyjesz. W wielkich aglomeracjach tak właśnie się robi.
Użytkownik: neu4vhg 24.07.2011 21:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Przeczytałem trylogię Lar... | bakermil
Liberalizm = wybór. Chcesz żyć w tradycyjnej rodzinie, być wiernym - możesz tak żyć. Nowoczesne społeczeństwo, w przeciwieństwie do zaściankowego konserwatyzmu pozwala ci jednak obrać inny schemat życia. Nikt cię nie zmusza do biseksualizmu czy poligamii.

To smutne, jak często słyszę od znajomych gayów opowieści o wyzwiskach i pobiciach.

Feminizm nie ma nic wspólnego z rozwiązłością. Tu chodzi o takie same płace, przedszkola i urlopy tacierzyńskie. Nie wiem, dlaczego konserwatyści wciąż widzą feministki w odmianie backlashowej, czyli włochate kobiety palące staniki.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: