Dzieci i żołnierze Izraela
Recenzent: malynosorozec
Etgar Keret, z którym moja jedyna jak na razie styczność to właśnie omawiany w tej recenzji zbiór, stanowi dla mnie nie lada zagwozdkę. No może nie on sam, ale jego twórczość. Na „Rury” bowiem składa się ponad pięćdziesiąt krótkich tekstów i trudno mi ocenić, czy więcej wzbudziło we mnie westchnienie niezrozumienia bądź podziwu, czy pozostawiło obojętnym. Prawdą jest, że w każdym zbiorze zdarzają się teksty lepsze i gorsze, takie, które trafiają w gust czytelnika i takie, które całkowicie się z nim mijają. W tym przypadku prawdę tę widać nadzwyczaj wyraźnie.
Już początek wzbudził moją konsternację. Myślałem, że czytam słowo wstępne, a tu nagle: bum! Keret trafił mnie i mocno chwycił, zmuszając tym pierwszym tekstem, bym niezależnie od tego, co będzie dalej, czytał do końca w nadziei, że natknę się na coś równie dobrego. I tak się stało. Mniej więcej jedna trzecia tekstów sprawiła, że serce biło mi szybciej, a umysł pracował na najwyższych obrotach. Dla tych kilkunastu opowiadań naprawdę warto sięgnąć po „Rury”. Z drugiej jednak strony niektóre z pozostałych sprawiły, że miałem ochotę rzucić książkę w kąt, zaraz po szybkiej myśli: „co to w ogóle ma być?” (myśl ocenzurowana).
Dzieci i żołnierze. Jeśli miałbym uogólniać, to o nich właśnie są te utwory. O dzieciach i żołnierzach – a niekiedy oba określenie odnoszą się do tej samej osoby. Czytając „Rury”, należy przestawić się na zupełnie inny niż zwykle odbiór świata. Wszechobecne są wojna, strach i nienawiść. Dzieci szybko dorastają, a dorośli często odchodzą daleko od zdrowych zmysłów. Miejscami jest niezwykle realistycznie, a za chwilę porzucona zostaje wszelka logika. Mamy więc na przykład doskonałe relacje o izraelskim wojsku – i opis śmierci autobusów. Co ciekawe, autorowi w tak krótkich tekstach udaje się zawrzeć niezwykle dużo informacji. Potrafi w kilku zdaniach opisać świat, przedstawić bohaterów i wciągnąć nas w historię, którą chce opowiedzieć. Jego prace to także bardzo dobre studium ludzkiej psychiki. Bohaterowie niemal za każdym razem są inni, chociaż widać, że naprawdę wiele ich łączy, że wszyscy są Izraelczykami z krwi i kości, ze wszystkim, co się z tym wiąże, z patrzeniem na świat i inne nacje, z podejściem do życia i sposobem na przeżycie swoich dni na ziemi.
Część opowiadań wprawiała mnie w konsternację: czy ja jestem tak ograniczony, że nie rozumiem, co autor miał na myśli, co chciał mi pokazać? Bo w to, że każdy tekst niesie jakieś przesłanie i ma sens, nie wątpię. Myślę jednak, że ze mną wszystko w porządku, że to Keret nie za każdym razem potrafił w odpowiedni sposób przedstawić swój pomysł. Może te akurat historie trafią do innych czytelników?
Bardziej martwią mnie opowiadania, które pozostawiły mnie całkowicie obojętnym, które nie wzbudziły we mnie ani pozytywnych, ani negatywnych emocji, które wyparowały mi z głowy w momencie skończenia lektury.
Jest to niewielka pozycja; miejscami niezrozumiała, miejscami nielogiczna, ale co najważniejsze – miejscami udowadniająca, że na kilku stronach (lub nawet na jednej) da się zmieścić bardzo dużo, pokazać człowieka jakże nam obcego, ale jakże do nas podobnego.
Autor: Etgar Keret
Tytuł: Rury
Tłumacz: Agnieszka Maciejowska
Wydawca: W.A.B., 2007
Liczba stron: 200
Ocena recenzenta: 3,5/6
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.