Dodany: 14.06.2017 22:41|Autor: worldbysabina

Adiós beznadziejos


Miałam nadzieję na coś lekkiego. Coś, co pozwoli mi śmiać się do łez. Co dostałam? Czy dałam się uwieść pięknej Alicji, która jako sposób na życie wybrała bycie rowerową dziwką? Przekonajcie się sami. Zapraszam do lektury recenzji.

„Adiós muchachos” trafiło w moje ręce przy okazji zamawiania książek z księgarni internetowej. Do okrągłej sumy brakowało jeszcze parę złotych, a że akurat ta pozycja mignęła mi wcześniej przed oczami, postanowiłam, że się skuszę. Czy to był dobry pomysł? Zdecydowanie NIE.

Czytając zastanawiałam się, co to jest i czy aby na pewno mogę to nazwać powieścią? Chyba pierwszy raz coś wywołało we mnie tak... krytyczne uczucia. Miałam wrażenie, jakby autor próbował na siłę upchnąć wszystko, tak by jego dzieło wpasowało się w jak najwięcej kategorii i spodobało jak największej liczbie osób, a przy tym poszedł po linii najmniejszego oporu. Z tego powodu trzy czwarte książki było dla mnie jednym wielkim pomieszaniem z poplątaniem i dopiero pod koniec byłam w stanie zrozumieć, o co w tym wszystkim chodzi.

Styl autora nie przypadł mi do gustu. Nie potrafię znaleźć w „Adiós muchachos” żadnej zalety, a to dziwne, bo zawsze jest chociaż jeden mały plusik. Dialogi między bohaterami wydawały mi się tak bezosobowe, że czytanie składu parówek byłoby zajęciem bardziej emocjonującym... i dynamicznym. Równie ciekawe są opisy scen erotycznych — o ile można je tak nazwać. Zastanawiam się, czy naprawdę miały działać na psychikę czytelnika. Dla mnie były co najmniej żenujące.

Zresztą bohaterowie też na kolana mnie nie powalili. Alicja — niby taka wygadana, potrafiąca owinąć sobie wokół palca każdego faceta... Dla mnie była płytka i pusta, i to nie dlatego, że postanowiła zarabiać w taki, a nie inny sposób. Bardziej drażniło mnie jej zachowanie. To, jak rzeczowo podchodziła do siebie i do wszystkiego wokół. To, jak się wypowiadała oraz to, jak się wpakowała w problemy z Victorem. No właśnie. Victor King. Kolejne beznadziejne zero w tej historii. Zarozumiały pajac, który myśli, że dzięki kasie jest bogiem... W sumie nie dziwię się, że dogadał się z Alicją. W końcu miał to, co dla niej było najważniejsze: PIENIĄDZE... i nawet trup nie mógł przeszkodzić im w zdobyciu tego, czego pragną. O reszcie bohaterów wypowiadać się nie będę. Czemu? Bo nie wiem nic na ich temat. Nic! Podczas lektury „Adiós muchachos” gubiłam się tak, że nie mogłam określić, kto jest kim, kto się czym zajmuje ani kto jak wygląda. Nawet w poszczególnych rozdziałach trudno połapać się, kto się w danym momencie wypowiada.

Podsumowując: Spodziewałam się czegoś w rodzaju komedii ze śmiałymi scenami erotycznymi i wątkami kryminalnymi/sensacyjnymi, a dostałam gniot. Dawno tak nie żałowałam, że przeczytałam książkę, bo niestety w tym przypadku zmarnowałam tylko czas.


[Recenzja pochodzi z mojego bloga]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 523
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: