Dodany: 13.06.2017 10:43|Autor: LouriOpiekun BiblioNETki

Czytatnik: Półka pełna książek do przeczytania

2 osoby polecają ten tekst.

Moralność od niemowlęcia


To tylko dzieci: Narodziny dobra i zła (Bloom Paul) to bardzo interesująca pozycja, skupiona na temacie najnowszych odkryć w dziedzinie psychologii moralności. Skupia się nie tylko na moralności dzieci (czy jest w jakimś stopniu zapisana w genach itp.), ale i na kilku tematach, które poniżej wypunktowałem i do których zebrałem interesujące cytaty.

W samej książce (co nadzwyczaj wartościowe) brak przyjmowania arbitralnych i generalizujących zdań. Autor przytacza wiele przemyślnych eksperymentów (jest bardzo trudne rzetelnie i obiektywnie skonstruować badanie mówiące coś o psychologii niemowląt choćby; przy czym autor nie waha się poddawać w wątpliwość nawet własną metodologię czy rozważać odmienne interpretacje), omawia krytycznie bardzo różnorodne punkty widzenia, nie boi się niepopularnych czy niepoprawnych politycznie rozumowań i wniosków.

tematy w poniższych cytatach:
==================================================​======================================
- MORALNOŚĆ NIEMOWLĄT I DZIECI
- cytaty dotyczą: postrzeganie przedmiotów, ruchu i moralności przez niemowlęta; nierówność, przemoc, skarżenie w odczuciu dzieci
Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu
==================================================​======================================
- MORALNOŚĆ/PSYCHOLOGIA CZŁOWIEKA
- cytaty dotyczą: radość dzielenia się tym, co wywołuje przyjemność; dobroludzizm; niewidzialna ręka egalitaryzmu; karanie (antyspołeczne); wstręt; psycholodzy kontra filozofowie; dylemat wagonika; CLOU: 6 dwubiegunowych fundamentów moralnych
Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu
==================================================​======================================
- STEREOTYPY
- cytaty dotyczą: co dzieli?; rola stereotypów, słuszne stereotypy, cena stereotypizowania; rasizm antyrasistów; obiektywność różnic międzygrupowych; imperatyw Arystotelesa
Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu
==================================================​======================================
- NEURO(NIE)TYPOWOŚĆ I JEJ KONOTACJE
- cytaty dotyczą: psychopaci wysokofunkcjonujący, znowu dylemat wagonika
Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu

==================================================​======================================
Gorąco polecam!

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2150
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 16
Użytkownik: Marylek 22.06.2017 20:33 napisał(a):
Odpowiedź na: To tylko dzieci: Narodzin... | LouriOpiekun BiblioNETki
Czy autor pisze coś na temat metodologii, jaką stosował w badaniach niemowląt? Czy opisuje sposób przeprowadzania badań, obserwacji? Na jakiej podstawie wyciąga wnioski?
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 22.06.2017 20:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy autor pisze coś na te... | Marylek
O tak! To jest jedna z najciekawszych treści w książce - nie chciałem już przesadzać z ilością cytatów, ale opisuje zarówno klasyczne badania, jak i pomysłowe, nawet wymyślne i błyskotliwe eksperymenty, które miały na celu zweryfikowanie jakiejś tezy w stosunku nawet do niemowląt. Sic! nawet dla 3-6-miesięcznych dzieci! Przy tym nie zatrzymuje się w zachwycie nad sobą czy samą metodologią, lecz podaje w wątpliwość możliwe wnioski, punktuje słabe fragmenty, prezentuje i omawia badania dowodzące konkurencyjnych tez. Jak chcesz, to mogę jutro (książkę zostawiłem w pracy) coś wypisać ekstra :)
Użytkownik: Marylek 22.06.2017 22:22 napisał(a):
Odpowiedź na: O tak! To jest jedna z na... | LouriOpiekun BiblioNETki
Nie pali się, nie musisz jutro :) Ale kiedyś, jakiś przykład.
Rozumiem: dwulatek.
Rozumiem: pies.

Ale trzymiesięczne niemowlę? Czy to nie jest ekstrapolacja oczekiwań autora?
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 26.06.2017 13:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie pali się, nie musisz ... | Marylek
To proszę:

"W naszym pierwszym eksperymencie, (...) chcieliśmy pokazywać dzieciom interakcje nacechowane życzliwością lub złośliwością. Najbardziej oczywistym złośliwym zachowaniem jest uderzenie innej osoby, obawialiśmy się jednak, że niektórym rodzicom - a także członkom komisji do spraw etyki badań naukowych przy Uniwersytecie Yale - mógłby się nie spodobać pomysł narażania niemowląt na oglądanie scen zawierających przemoc. Postanowiliśmy więc wykorzystać wcześniejszy projekt (...). Badacze ci wyświetlali niemowlętom animowane filmy, przedstawiające sytuacje, w których jeden obiekt pomagał drugiemu prześliznąć się przez wąskie przejście albo też blokował drugiemu to przejście. Wyniki uzyskane w tym eksperymencie sugerują, że niemowlęta oceniały pomaganie pozytywnie, a utrudnianie - negatywnie.

Wykorzystaliśmy ten pomysł i przygotowaliśmy filmy animowane, w których figury geometryczne pomagały albo przeszkadzały innym figurom. W jednym z nich czerwona piłka próbowała wtoczyć się na wzgórze. Raz za piłką pojawiał się żółty kwadrat, który delikatnie popychał ją w górę (pomaganie). Innym razem zielony trójkąt stawał przed piłką i spychał ją w dół (utrudnianie). Następnie niemowlęta oglądały filmy, na których piłka zbliżała się do kwadratu albo trójkąta. Dzięki temu mogliśmy zbadać, jakiego zachowania piłki spodziewają się dzieci podczas interakcji z tymi figurami.

Okazało się, że dziewięcio- i dwunastomiesięczne maluchy dłużej przyglądały się scenom zbliżania się piłki do figury, która jej wcześniej przeszkadzała, niż do figury, która jej pomagała. Ten wynik był wyraźny, gdy animowane postaci miały oczy, dzięki czemu wyglądały jak ludzie - co potwierdza tezę, że niemowlęta naprawdę dokonywały ocen społecznych. (Kiedy obiekty nie miały oczu, efekt był odwrotny u dzieci dwunastomiesięcznych, a całkowicie zanikał u dzieci dziewięciomiesięcznych, które równie długo patrzyły na każdą scenkę). Wydaje się, że takie pojmowanie sytuacji społecznych pojawia się między szóstym a dziewiątym miesiącem życia. Podobne wyniki uzyskano w późniejszym eksperymencie, wykorzystującym trójwymiarowe postaci z twarzami, którego uczestnikami były dziesięciomiesięczne dzieci. Natomiast w grupie niemowląt sześciomiesięcznych ten efekt się nie pojawił. (...)

[co same dzieci myślą o postaciach]
W pierwszych badaniach zamiast animacji użyliśmy trójwymiarowych marionetek. (Może wydać się dziwne, że zdecydowaliśmy się na kukiełki, a nie na prawdziwych ludzi, jednak małe dzieci często niechętnie zbliżają się do obcych dorosłych w swoim otoczeniu). W tych eksperymentach nie mierzyliśmy czasu patrzenia, który jest idealnym narzędziem do poznania dziecięcych oczekiwań, ale postanowiliśmy obserwować, po który obiekt maluchy będą sięgać. Ta miara pozwala ustalić preferencje dziecka. Scenariusz był ten sam: piłce pomagano wtoczyć się na wzgórze lub spychano ją ze wzgórza. Następnie eksperymentator umieszczał na tacy marionetkę życzliwą i złośliwą i obserwował, po którą dziecko sięgnie.

(Oto kilka szczegółów metodologicznych dotyczących badania: aby mieć pewność, że niemowlęta reagują na treść scenki, a nie na kształt lub kolor obiektów, w systematyczny sposób różnicowaliśmy postać życzliwego i złośliwego obiektu. Na przykład czerwony kwadrat był przedstawiany połowie dzieci jako ten, kto pomaga, a połowie - jako ten, kto utrudnia. Braliśmy też pod uwagę ewentualność, że dorosły prowadzący badanie, wiedząc, która postać jest dobrym, a która złym bohaterem, może nieświadomie przekazywać dzieciom taką wskazówkę. Dlatego zdecydowaliśmy, żeby eksperymentator dający dzieciom kukiełki do wyboru nie oglądał wcześniej scenki, a wskutek tego nie znał "prawidłowej" odpowiedzi. Z tego samego powodu mam dziecka na czas wyboru kukiełki zamykała oczy).

Zgodnie z przewidywaniami zdecydowana większość sześciomiesięcznych i dziesięciomiesięcznych niemowląt wolała postać życzliwą od złośliwej. Uzyskany efekt nie był subtelną tendencją statystyczną - niemal wszystkie dzieci sięgały po dobrego bohatera.

Te wyniki można interpretować trojako. Albo postać pomocnika jest dla dzieci atrakcyjna, albo postać tego, kto utrudnia, jest odpychająca, albo prawdziwe są oba wyjaśnienia. Żeby to sprawdzić, wprowadziliśmy kolejnego bohatera, który ani nikomu nie pomagał ani nie przeszkadzał. Przekonaliśmy się, że mając możliwość wyboru, niemowlęta wolały życzliwą postać od neutralnej i neutralną od złośliwej, co pokazuje, że dobrzy bohaterowie są dla maluchów atrakcyjni, a niedobrzy - odpychający. Również w tym przypadku efekt był wyraźny; dzieci niemal zawsze reagowały według tego samego wzorca.

Następnie przeprowadziliśmy dwa badania z udziałem niemowląt trzymiesięcznych. Te dzieci naprawdę przypominają ślimaki bez muszli: nie są w stanie kontrolować ruchów ręki, a zatem nie można po prostu obserwować tego, po co sięgają. Jednak podczas eksperymentów z udziałem starszych niemowląt zauważyliśmy coś, co zainspirowało nasze dalsze działania. Analizując nagrania wideo z tych badań, odkryliśmy, że dzieci nie tylko wyciągają rękę po marionetkę, która grała pomocną postać, ale również patrzą w jej stronę. Ta obserwacja nasunęła nam myśl, że można wykorzystać kierunek spojrzenia jako miarę preferencji. Pokazywaliśmy niemowlętom obydwie kukiełki naraz i uzyskaliśmy silny efekt: trzymiesięczne maluchy zdecydowanie wolały kierować wzrok ku życzliwym bohaterom.

W drugim badaniu z udziałem postaci neutralnej zaobserwowaliśmy interesujący wzorzec sukcesu i porażki. Podobnie jak dzieci w wieku sześciu i dziesięciu miesięcy, również te młodsze niemowlęta dłużej spoglądały na bohatera neutralnego niż na złośliwego. Natomiast nie wolały postaci życzliwej od neutralnej. Jest to spójne z "inklinacją negatywną", często występującą zarówno u dorosłych, jak i u dzieci, która polega na tym, że wyczulenie na zło (w tym wypadku na postać utrudniającą piłce wtoczenie się na wzgórze) jest silniejsze i pojawia się wcześniej niż wyczulenie na dobro (postać pomocnika).

Opisy naszych pierwszych badań z postaciami życzliwymi i złośliwymi ukazały się na łamach "Nature", wywołując ożywioną dyskusję pomiędzy entuzjastami i sceptykami. Niektórzy badacze podnosili argument, że być może niemowlęta reagowały nie tyle na dobro/zło pojawiające się w interakcji, ale raczej na jakiś inny, pozaspołeczny aspekt pokazywanej scenki. Nas również dręczyły takie obawy i dlatego zaprojektowaliśmy eksperymenty w taki sposób, aby wykluczyć tę możliwość. Sprawdzaliśmy reakcję dzieci na inne scenariusze - "wspinacz" został zastąpiony nieożywionym klockiem, który sam nie mógł się poruszać. Postaci życzliwa i złośliwa z wcześniejszych eksperymentów wykonywały dokładnie te same sekwencje ruchów, ale w tej wersji badania ich zachowania nie były prawdziwym pomaganiem ani utrudnianiem. Ta zmiana sprawiła, że preferencje niemowląt zanikły, co świadczy o tym, iż rzeczywiście reagowały one na charakter interakcji społecznej, a nie na zwykłe fizyczne ruchy."[33-37]

Dobra, tu przerywam, inaczej całą książkę przepiszę ;) No dobra, jeszcze jeden eksperyment:

"Jedno z tych badań przeprowadzili psychologowie Alessandra Geraci i Luca Surian. Dziesięcio- i szesnastomiesięczne dzieci oglądały przedstawienia kukiełkowe, podczas których lew i niedźwiedź rozdzielali kolorowe krążki pomiędzy osła i krowę. Lew (na przemian z niedźwiedziem) dawał każdemu zwierzęciu po jednym krążku, a niedźwiedź (albo lew) dawał jednemu zwierzęciu dwa krążki, drugiemu zaś - żadnego. Potem dzieciom pokazywano lwa i niedźwiedzia i pytano: "Który z nich jest dobry? Proszę, pokaż dobrego". Dziesięciomiesięczne dzieci przypadkowo wskazywały zwierzę, ale szesnastomiesięczne wybierały to, które dzieliło po równo."

I jak?
Użytkownik: Marylek 26.06.2017 14:51 napisał(a):
Odpowiedź na: To proszę: "W naszym p... | LouriOpiekun BiblioNETki
Dzięki Ci za zaangażowanie! Jestem pod wrażeniem :)

Podobają mi się te eksperymenty z kukiełkami, szczególnie wśród starszych niemowląt (9, 12, 16 miesięcy). Co do trzymiesięcznych - nie jestem przekonana. Preferencje w wodzeniu oczami za obiektem nie oznaczają zrozumienia roli pełnionej przez tenże obiekt. Dzieci w tym wieku reagują na ruch, na kolor. Nie sposób stwierdzić jaki kolor jest przez dane dziecko preferowany i czy w ogóle jakiś. Nie sposób stwierdzić też, jaki rodzaj ruchu bardziej przyciąga wzrok malucha. Za dużo tutaj domysłów i wypełniania założeń przyjętych przez eksperymentatora. Mnie to nie przekonuje. Istnieją tez tzw. bilanse rozwoju niemowląt i dzieci o tym samym wieku urodzeniowym niekoniecznie muszą się tak samo rozwijać. Uważam, że doszukiwanie się tu elementów wyborów moralnych jest po prostu ekstrapolacją, jeśłi nie nadużyciem.

Z drugiej strony, takie dziecko na pewno odczuwa już strach. Rozpoznaje znajome twarze. Jeśli pokazywany element wzbudzał w dziecku jakiekolwiek negatywne emocje, mogło reagować odrzuceniem go. Za dużo tu niewiadomych.

Zupełnie natomiast nie przemawiają do mnie eksperymenty z użyciem filmów. Animowanych czy nie. Czytaliśmy zdaje się oboje wyniki badań, stwierdzających że dziecko przed ukończeniem drugiego roku życia nie rozpoznaje kształtów na ekranie, a co dopiero fabuły! Widzi tylko migające kolorowe piksele i to przyciąga jego wzrok. Te wyniki są dla mnie zupełnie niewiarygodne, uważam, że katowanie wzroku (kory wzrokowej) małego dziecka w ten sposób t jest nadużycie. Ewolucyjnie nie jesteśmy przystosowani do odbierania bodźców w formie elektronicznej w tym wieku.

Ogólnie: sprawa "wyczulenia na zło" jest ciekawa i skłaniam się ku myśli, że nawet małe dziecko wyczuwa (ale nie kognitywnie!) emocje otoczenia. Dobre i złe, czyli niezagrażające mu i zagrażające. Czy wiąże to z konkretnym działaniem? Czy ocenia? Próba zachowań agresywnych byłaby złem. Próba zablokowania jakiejś neutralnej czynności (np. wtaczania kamienia pod górę - Czy ja wiem? To nie jest tak oczywiście złe, jak agresja. Zgadzam się, że ekspozycja na akty agresji byłaby nieuprawniona. Szkodliwa dla niedojrzałej psychiki.

Poza tym kwestia samej "moralności": to jest pojęcie kulturowe. Jeśli badacze chcieli pokazać, że niemowlę np. boi się agresji, gwałtowności, pozytywnie reaguje na pomoc i współpracę, to ok. Ale wyciąganie z tego wniosków na temat moralności niemowląt? Rożne kultury rożnie rozumieją to pojęcie. Za duży kaliber jak na możliwości niemowlaka, tak myślę.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 26.06.2017 15:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Dzięki Ci za zaangażowani... | Marylek
No cóż, myślę, że przeczytałabyś z zainteresowaniem tę książkę - może jednak do czegoś by Cię autor przekonał :) Ja tutaj zamieściłem tylko pewien fragment, aby pokazać podejście metodologiczne - dla mnie jest ono ostrożnościowe i wzbudzające zaufanie do metody naukowej.

Jedna jeszcze uwaga: "dziecko przed ukończeniem drugiego roku życia nie rozpoznaje kształtów na ekranie" - pamiętam, że o tym wspominałaś gdzieś, przede wszystkim z jednego powodu - posiadam dowód "eksperymentalny", że to nieprawda: Antek miał niewiele ponad rok, gdy zawołał "hauhau" na pojawiającego się na ekranie pieska. Nikt mu tego nie sugerował, nikt go nie pytał, po prostu przechodził obok telewizora (niewydającego dźwięków pieska) i tak zareagował na "migające kolorowe piksele". Tak więc to twierdzenie dla mnie jest obalone :)
Użytkownik: Marylek 26.06.2017 19:37 napisał(a):
Odpowiedź na: No cóż, myślę, że przeczy... | LouriOpiekun BiblioNETki
"Antek miał niewiele ponad rok, gdy zawołał "hauhau" na pojawiającego się na ekranie pieska. "

No, to jest dowód, muszę przyznać. Choć i tak nie sadzałabym dziecka w tym wieku przed telewizorem. Może wciąż ewoluujemy...
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 26.06.2017 21:15 napisał(a):
Odpowiedź na: "Antek miał niewiele pona... | Marylek
Akurat on nie siedział, tylko przechodził mimo, do teraz woli "normalne" zajęcia, choć rodzeństwo ogląda :p Ale praktycznie mają tylko 0.5h telewizji dziennie, czasem w weekend dojdzie może do 2h...
Użytkownik: Marylek 26.06.2017 22:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Akurat on nie siedział, t... | LouriOpiekun BiblioNETki
Tak, zrozumiałam, że on akurat przechodził :)

Ogólnie użyłam sformułowania "sadzać" :D
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 26.06.2017 15:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Dzięki Ci za zaangażowani... | Marylek
Aha, jeszcze a propos:

"Nie sposób stwierdzić też, jaki rodzaj ruchu bardziej przyciąga wzrok malucha."

to tak jak napisałem - nie chcę całej książki przepisać, ale to było kilka stron wcześniej obszernie objaśnione - opisano inny eksperyment, który wiązał aktywność dziecka z jego preferencjami, w szczególności długość skupienia spojrzenia. Piszę serio: w tej książce widać troskę o pozostawienie jak najmniejszych luk tego typu, bo autor (i jego zespół) zdaje sobie sprawę, że tematyka jest kontrowersyjna właśnie ze względu na trudności metodologiczne.
Użytkownik: Anna125 26.06.2017 21:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Aha, jeszcze a propos: ... | LouriOpiekun BiblioNETki
Pozwólcie, że się przyłączę do Waszej dyskusji. W zasadzie to już się przyłączyłam :P
Paul Bloom jest znakomitym psychologiem i kognitywistą, jednakże niektóre sprawy upraszcza - moim zdaniem. W tym roku wyszła jego książka Przeciw empatii: Argumenty za racjonalnym współczuciem (Bloom Paul) i był również gościem na Copernicus Festival. Poniżej zamieszczam link do jego wykładu https://www.tygodnikpowszechny.pl/paul-bloom-przeciw-empatii-zapraszamy-na-transmisje-na-zywo-148205?language=pl

Wykład ciekawy, edukacyjny, podobnie jak książka, ponieważ "rozprawia się" niejako z mitycznym lecz powszechnym rozumieniem empatii jako emocjonalnego przeżywania z innym, pokrzywdzonym, pacjentem, klientem i rozszerza definicję empatii o element rozumu. We współczesnej psychoanalizie empatia rozumiana jest jako współodczuwanie, emocjonalne i intelektualne rozumienie wynikające z umiejętności spojrzenia na dane przeżycie oczami zwracającej się o pomoc osoby. współodczuwanie jest niezbędne, aby zrozumieć stan umysłu drugiej osoby jednakże, aby pomóc osoba pomagająca musi to współczucie poddać refleksji. Aby moc efektywnie pomóc konieczny jest dystans i odroczenie swoich reakcji. Jednakże bez współodczuwania bliski, rozumiejący kontakt jest niemożliwy.
Polemicznym natomiast dla mnie jest ustawianie zagadnienia empatii w kategoriach klasycznego etycznego dylematu filozoficznego: pomóc i uratować jednego czy pięciu, dziesięciu itd. Innymi słowy stajemy wobec pytania, czy cel uświęca środki? W różnych teoriach filozoficznych możemy odnaleźć próby zmierzenia się z tym pytaniem, a udzielane odpowiedzi zaliczyć tak z grubsza) do dwóch zbiorów. Pierwszy zbiór to odpowiedzi związane z konsekwencjami czynu (konsekwencjonalizm), czyli o zakwalifikowaniu działania jako dobrego, czy złego będą decydowały jego konsekwencje. Etyczna wartość określana jest przez efektywność, z jaką dany środek do celu prowadzi. Taki sposób myślenia odnajdziemy też w utylitaryźmie amerykańskim. Drugi zbiór to teorie oparte na obowiązku (deontologizm). Uznaje się w nich, że działania posiadają samoistną wartość etyczną, a nie jedynie instrumentalną prowadzącą do osiągnięcia pożądanego celu. Najbardziej wpływową formą deontologizmu stanowi system stworzony przez Kanta. Według Kanta za każdym działaniem stoi prawidło zachowania, maksyma. Każda z nich przechodzi próbę, którą stanowi najwyższy imperatyw kategoryczny - "Postępuj zawsze według takiej maksymy, abyś mógł zarazem chcieć, by stała się ona podstawą powszechnego prawodawstwa". Bliższe mi jest rozwiązanie Kanta i nie spodobało mi uzasadnianie w oparciu o przekonania, miast trzymania się nauki.

Odnośnie badań niemowląt i poszukiwania wrodzonej moralności, etyki, naturalnej zdolności odróżniania dobra od zła byłabym bardzo ostrożna. Po przeczytaniu podanych przez Ciebie przykładów eksperymentów pojawiło mi
się wiele pytań i od razu sięgnęłabym po egzemplarz "Science", "Nature", w którym badania były publikowane, aby przeczytać polemikę z ich wynikami, a właściwie wysuwanymi na ich podstawie wnioskami. Na pierwszy rzut oka mój sprzeciw budzi interpretowanie zachowań niemowląt jako wybierających życzliwe czy złośliwe zachowania bądź pomagające versus niepomagające. Podobnie z rozróżnieniem liczebności - równość, po równo. Na tym etapie rozwoju - moim zdaniem - brak jest możliwości wnioskowania o pojęciach, aktach abstrakcyjnych. Ocen społecznych, kategoryzacji zachowań dokonują z poziomu swojej wiedzy i moralności obserwatorzy. Preferowanie przez niemowlęta zachowań zbliżania piłki do figury i tym samym ocena marionetek jako życzliwych w odróżnieniu od neutralnych, czy przeszkadzających może mieć źródło w naturalnej chęci "stopienia się z matką, obiektem", bycia z nią jednym. Niemowlę z matką jest jednym, nie rozróżnia, co ono, a co matka (na poziomie psychicznym). Nie czuję się mocna na tym polu lecz sprawdziłabym, czy w bibliografii są artykuły Ory Dresner, czy Margot Waddell "Inside lives. Psychoanalisis and the growth of the personality", bądź też artykuły. Obie panie są bardzo znane właśnie z obserwacji niemowląt. No, a poza tym obowiązkowo powinno być tam odwołanie do Winnicota. Sprawdź proszę, czy chociaż Winnicot tam jest.

No masz ci los, to się znowu rozpisałam ale bardzoś mnie tym tematem zainteresował :).

Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 29.06.2017 08:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Pozwólcie, że się przyłąc... | Anna125
Dzięki za głos :)

Nie, nie ma Dresner ani Waddell w bibliografii, ale jest ona dość obszerna - nie sądzę jednak, by ten brak był dyskwalifikujący.

Co do empatii - nie zdążyłem przeczytać artykułu, ale jest jeszcze tłumaczenie jej (jak i altruizmu) własnymi korzyściami: autokreacją wizerunku cenionego społecznie, zaspokajanie własnych potrzeb bliskości, ciekawości, bądź nawet nakazy płynące od superego ;)

Co do zachowań i percepcji niemowląt - wątpliwości są na miejscu, dlatego tym bardziej warto książkę przeczytać! Podobnie jak poobserwować własne niemowlaki, można się zdziwić.
Użytkownik: Anna125 29.06.2017 19:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Dzięki za głos :) Nie,... | LouriOpiekun BiblioNETki
Głos daję z przyjemnością :P.
Z brakiem obu Pań bym się pogodziła, a Winnicot? Czy tylko sama literatura poznawcza w bibliografii? A Piaget, a Chomsky, czy w ogóle coś z języka?

Link jest do video - nagrywają wykłady. Tłumaczenia empatii są różne - skąd się bierze lecz to nie jest prawdziwa empatia tylko pozorowana tj. wnioskujemy o niej na podstawie zachowania człowieka - no wiesz obserwator patrzy i zlicza zachowania do określonych kategorii, które wcześniej określił jako wiążące się z empatią. I zwierzęta, i ludzie potrafią udawać (nie mówię, że świadomie). empatia to głębokie porozumienie, zrozumienie to się raczej czuje.

Co do własnych niemowląt pewnie byłabym stronnicza i widziałabym albo ciemność prowadzącą do obaw, albo jasność prowadzącą do dumy. Pierwszego nie pochwalam, za to za drugim jestem bardzo :)))
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 30.06.2017 08:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Głos daję z przyjemnością... | Anna125
Akurat Chomsky'ego nie darzę wielką sympatią, ale zdaje mi się, że gdzieś go autor wspominał. Niestety nie posprawdzam już bibliografii, bo wczoraj zwróciłem książkę do biblioteki - czas był najwyższy, przetrzymałem trochę przez wypisywanie cytatów :(

A propos empatii też tam chyba są rozważania o różnych jej znaczeniach - a może to u Persauda? Już mi się miesza ;) Widziałem kiedyś taką książkę: Samobójstwa altruistyczne (Czabański Adam)
Użytkownik: Anna125 30.06.2017 08:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Akurat Chomsky'ego nie da... | LouriOpiekun BiblioNETki
Z takiego punktu widzenia to masz rację i chyba niepotrzebnie się upieram. Pomyślałam sobie o takiej na przykład miłości też niejedno ma imię i znaczenie ;)
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 08.12.2017 09:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie pali się, nie musisz ... | Marylek
Teraz jeszcze bardziej się zdziwisz! W książce Umysł matematyczny: Co łączy matematykę, metafory i ewolucję? (Hohol Mateusz, Brożek Bartosz) zawarte są takie rewelacje (wraz z opisem metodologii - przepisałem tylko fragment):

"Już trzy do pięciu dni po urodzeniu dzieci potrafią odróżniać zbiory 2-elementowe od 3-elementowych oraz 3-elementowe od 4-elementowych. Czteromiesięczne niemowlęta rozumieją, że gdy do jednego przedmioty dodany zostanie drugi, w sumie pojawią się dawa przedmioty; dzieci zdają się ponadto rozumieć także odwrotną operację ("odejmowanie"). Niewiele później zdolności te rozszerzają się, obejmując trzy przedmioty. Kilkumiesięczne dzieci potrafią też porównywać informacje pochodzące z różnych zmysłów - na przykład są w stanie ustalić, że liczba uderzeń w bębenek jest taka sama jak liczba obserwowanych przedmiotów.

Przyjrzyjmy się nieco bliżej kilku klasycznym eksperymentom, dzięki którym dokonano tych ustaleń. Prentice Starkey i Robert G. Cooper prezentowali niemowlętom następujące po sobie slajdy przedstawiające dwie kropki. Najpierw były to dwie duże czarne kropki, zaś kolejne różniły się pod względem wielkości oraz odległości między sobą. Mierzonym parametrem był czas fiksacji wzrokowej niemowląt na nowym slajdzie. Po kilku seriach czas fiksacji na nowych slajdach uległ zmniejszeniu (widok dwóch kropek "znudził się" dzieciom). Następnie zaprezentowano dzieciom - bez żadnego ostrzeżenia - slajd przedstawiający trzy kropki. Wówczas fiksacja uległa zdecydowanemu wydłużeniu. Starkey i Cooper zinterpretowali ten wynik jako świadczący o tym, że niemowlęta potrafią dostrzec różnicę między dwoma a trzema elementami."
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: