Mało udana autoreklama
Zanzibar to archipelag należący do Tanzanii, składający się z około 20. wysp. Największą z ich jest Unguya, potocznie zwana Zanzibarem. Mieszkańcy posługują się językiem suahili.
Autorka, zafascynowana Afryką, pojechała tam najpierw z wycieczką, potem sama. Przewodnik pokazał jej wyspę Unguya, której klimatem i ludźmi zachwyciła się do tego stopnia, że kupiła tam działkę ze starym domem. Odbudowała go, nazwała "Vanilla House", a że prowadzi biuro podróży, jest on też hotelem. Dwukrotnie wyszła za mąż za Afrykańczyków, obecny mąż jest młodszy od niej o 12 lat.
Książka jest bardzo nierówna. Są tam bardzo dobre fragmenty opisujące wyspę i ludzi, ale rażą liczne banalne refleksje.
Na końcu zawarte są wiadomości pożyteczne dla turystów, czyli jak podróżować, gdzie mieszkać, jeść, robić zakupy.
Jest też rozdział poświęcony niebanalnej historii Zanzibaru.
Dla mnie największą wadą jest sposób wydania książki (Wydawnictwo Otwarte 2009) - mało czytelny druk, strony poszarzone niby pod wpływem wilgoci panującej stale na wyspie. Efektowne to, ale szalenie denerwujące, bo utrudniające czytanie.
Byłam na spotkaniu z panią Katende, opowiadała, bez uśmiechu i emocji, przez półtorej godziny to samo co jest w książce, a na koniec jej mąż Justin grał na bębnie.
Podsumowując - przeczytać można. ale nie spodziewajcie się fajerwerków.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.