Dodany: 03.06.2017 20:37|Autor: dot59
Kontrlale dla Joya
W trakcie tropienia konkursowych lal przypomniało mi się kilka innych, które także zasługują na uwagę, na przykład:
1.
W kąciku zabawek E. ubierała swoją lalkę, Dinę, w zielony paltocik, obszyty futerkiem. Dina była brzydka jak rzadko. Skórę miała jakby zarażoną trądem, a twarz bez rumieńca, żółtokawowa, twarz starej Indianki, była wredna. Ale E. kochała ją szczególnie i ubierała najpiękniej. (Kiedyś, chcąc zniechęcić ją do lalki, wymyśliłam piekielną intrygę — wmówiłam, że Dina w sekrecie przed nią wyszła za mąż za austriackiego oficera. E. bardzo cierpiała nad zdradą swej ulubienicy i położyła ją na tydzień do łóżeczka z kompresem na głowie. Miało to jej dobrze zrobić i uspokoić po tych małżeńskich perypetiach.)
2.
I bardzo możliwe, że E. ją poznała; w każdym razie miała w oczkach wyraz bardzo mądry, gdy X wzięła ją na ręce. Była to lalka dużych rozmiarów, lecz nie tak duża, by nie można jej było nosić na rękach; miała prawdziwe włoski, spływające dokoła niej falą złocistokasztanowych kędziorków, a nad jasnymi, siwymi oczkami kreśliły się dwa łuki gęstych rzęs, nie malowanych farbą, lecz prawdziwych.
- Tak jest - mówiła X, trzymając ją na kolanach i przy¬glądając się jej twarzy - tak jest, to E.!
Kupili więc E. i natychmiast udali się z nią do sklepu z konfekcją dziecięcą, gdzie przymierzano dla niej ubranka tak wspaniałe, jakie miała X. Dostała więc sukienki koronkowe, aksamitne i muślinowe, chusteczki do nosa, futerka.
- Jej będzie u mnie tak dobrze, jak dziecku u kochającej mamusi - mówiła X. - Ja jestem jej mamusią, ale poza tym będę ją uważała i za przyjaciółkę.
3.
Po chwili pan X objął dłonią prawe ramię Y, odśrubował je i bezwładną zupełnie rękę włożył do walizki. W podobny sposób odkręcił również drugą rękę oraz nogi i wrzucił na dno walizki. Na stole pozostał jedynie kadłub z głową. Y milczał, śledząc z przerażeniem czynności pana X. Pan X ujął go tymczasem oburącz za głowę i pokręcił nią w lewą stronę. Śruba lekko ustąpiła i niebawem głowa Y została oddzielona od tułowia. Wówczas pan X odśrubował ciemię i wysypał z głowy całą jej zawartość. Były tam litery, płytki dźwiękowe, szklane rurki oraz mnóstwo kółek i sprężynek. Wreszcie pan X rozebrał na części tułów Y, części te ułożył wraz z głową w walizce i walizkę zamknął.
Wszyscy odetchnęliśmy z ulgą: Y - ta niegodziwa karykatura człowieka - przestał istnieć.
Jeden tylko A. miał łzy w oczach.
- Mój Boże - szeptał - mój Boże, co teraz powiem F.? Przecież kazał mi pilnować i strzec Y. Taka piękna lalka... Taka piękna!