Dodany: 23.05.2017 19:08|Autor: A.Grimm

Stare i nowe historie


„Przeszłość kończy się dzisiaj” Beaty Piliszek-Słowińskiej to historia o miłości. Ta charakterystyka, której przecież sama autorka się nie wypiera – inaczej okładka pierwszego wydania (wyd. Beata Piliszek-Słowińska, 2016) nie byłaby tak znacząca – sytuuje utwór w obrębie powieści obyczajowych. Błędem byłoby jednak przedwczesne obciążanie go z tego powodu wszystkimi grzeszkami podobnych gatunkowo dzieł. To powieść, która nie epatuje nas ckliwą otoczką znaną z romansów, przy czym sama miłość ma w niej niebagatelne znaczenie, nie tylko ta między kobietą i mężczyzną, ale również w obrębie rodziny (do sióstr, matki, dzieci). Opowiada też o jeszcze jednym typie relacji – czasu minionego z teraźniejszym. Tytułu, wbrew nasuwającej się interpretacji, nie wypada traktować wszakże wyłącznie jako sugestii, że zawsze można zacząć coś nowego, jest on również odbiciem przekonania, iż przeszłość to nie dawno minione dzieje, które nie mają wpływu na teraźniejszość – wręcz przeciwnie: to coś, co cały czas daje o sobie znać.

Główną bohaterką i zarazem narratorką jest Alicja, kobieta w bliżej nieokreślonym wieku, która w przeciwieństwie do swoich trzech sióstr, Anety, Magdy i Zuzy, nie miała szczęścia związać się z żadnym mężczyzną. Ten najważniejszy, którego kochała, zostawił ją w najtrudniejszym momencie jej życia, co nie pozostało bez wpływu na jej stosunek do związków. Zamknięta w sobie, ale życzliwa innym, pogodziła się ze staropanieństwem czy też „singielstwem”, wychodząc z założenia, że tak jest i lepiej, i bezpieczniej. Czytelnik poznaje ją już u progu przełomu, którego bohaterka nie powita na początku, co zrozumiałe, z otwartymi ramionami. „Przeszłość kończy się dzisiaj” nie jest jednak wyłącznie historią o Alicji. Głównemu wątkowi towarzyszą poboczne, dotyczące jej trzech sióstr, przede wszystkim Magdy, mającej problemy w małżeństwie, i Anety, której mąż stracił pracę. Z czasem grono osób, jakimi w ślad za Alicją może zainteresować się czytelnik, powiększa się. Dzieje się tak, ponieważ powieściowe postaci to nie czysta karta, którą dałoby się zapisać wyłącznie tym, co aktualne, przygodne czy powierzchowne. Nie, wszystkie mają już pewną historię, a każda z tych historii otwiera miejsce dla nowych bohaterów.

W ten sposób w życie postaci wkracza – dyskretnie, ale zauważalnie – przeszłość. Alicja dowiaduje się prawdy o swoim ojcu, którego nigdy nie poznała. Wydawałoby się, że jego historia dawno już została zamknięta, a jednak czytelnik przekonuje się, że podjęte kiedyś decyzje mają swoje konsekwencje, i choć minione dzieje zostały zepchnięte na margines pamięci, nie dają one niektórym spokoju. Tłem dla perypetii bohaterów, czy też ich źródłem albo motorem napędowym, jak powiedzieliby inni, jest nie tylko życie uczuciowe, lecz także kwestie światopoglądowe, nierzadko sięgające czasów wojennych i tużpowojennych. Temu wrażeniu raczej nie da się uciec, zachowawczość głównej bohaterki jest sygnalizowana, podobnie jak zapatrywania innych osób, jednak nienachalnie, często żartobliwie, o ile nie dotyczy kwestii życia i śmierci (tak jest na przykład w przypadku relacji o czasach dawniejszych). Alicja nie płynie z prądem i jest wierna zasadom. Nie da się przy tym nie zauważyć, że w powieści różne racje konfrontowane są ze sobą dość ostrożnie, by czytelnik w żadnym momencie nie zapomniał, że stoją za nimi zawsze ludzie, których wybory i życiowa droga niekoniecznie wynikały z premedytacji czy upodobania do zła. To pozwala usunąć jakikolwiek cień podejrzenia, iż wątek miłosny służy tu tylko kamuflowaniu publicystyki.

Beata Piliszek-Słowińskiej posłużyła się za to specyficznym sposobem prowadzenia fabuły, którego trzon stanowią rozmowy – bardzo często telefoniczne – między postaciami. Nie oznacza to, że tekst pozbawiony jest partii narracyjnych, tych nie brakuje, są jednak z oczywistych powodów ograniczone do perspektywy Alicji. Powieść nie oddala się w ten sposób od rzeczywistości, wypadałoby powiedzieć, że jest wręcz odwrotnie. Główna bohaterka dowiaduje się o różnych rzeczach nie w działaniu – w jakichś przypadkowych sytuacjach, w które obfitowałby niejeden utwór – ale za pośrednictwem innych ludzi. Pewne jej uzależnienie od telefonów, z którego sama zdaje sobie sprawę, wypada zaś uznać za odniesienie do współczesności: w tej coraz częściej nie rozmowa twarzą w twarz jest głównym sposobem komunikacji. Taki „rozmowny” charakter bynajmniej nie odbiera powieści spójności czy odpowiedniego ciężaru ani nie przeszkadza w płynnej lekturze, należy go raczej potraktować jako próbę literatury wyjścia naprzeciw życiu – które łatwiej się omawia, niż przeżywa, chociaż przed komputerami i o to pierwsze coraz trudniej.

Dla wymowy książki Piliszek-Słowińskiej jest też nie bez znaczenia, że opowiada ona nie o jednej osobie, Alicji, i jej miłości, ale o całej rodzinie. W trakcie lektury przekonamy się, iż z problemami warto radzić sobie wspólnie. Zarówno główna bohaterka, jak i jej siostry są w stanie przetrwać trudne koleje losu dzięki wzajemnej pomocy. Rodzina to jednak nie tylko ci, którzy są wciąż z nami, ale również ci, którzy odeszli. Oni także, chociaż nieobecni, przewijają się przez karty powieści. Związek z nimi oraz pamięć o nich mają nie mniejsze znaczenie.

Spotkanie przeszłości z teraźniejszością, eksponowane przez autorkę, może dać nadzieję tym, którzy uważają, że w ich życiu nie stanie się już nic wartego odnotowania, szczególnie gdy chodzi o miłość, może też zmotywować czytelników do życzliwszego, a z całą pewnością bardziej uważnego przyjrzenia się temu, co minione, niekoniecznie w poszukiwaniu sposobu na aktualnie trapiące ich bolączki, ale choćby dla wartości zrozumienia losów najbliższych, a pośrednio – zrozumienia samych siebie.


[Tekst opublikowany został także na stronie lubimyczytac.pl]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 564
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: