Dodany: 23.05.2017 11:19|Autor: UzytkownikUsuniety04​282023155215Opiekun BiblioNETki

Ryzyko zapisane w genach



Autorka: Oczarowana Książkami


Młoda królowa Glynn zostaje pojmana i uwięziona przez Szkarłatną Królową. Chociaż dziewczyna nie posiada już szafirów Teara, nadal miewa wizje – tym razem przedstawiają one wydarzenia z czasów młodości Rowa Finna widziane z perspektywy Katie, jego przyjaciółki z dzieciństwa. Buława stara się jak najlepiej zastępować królową, jednak wychodzi mu to z dnia na dzień coraz gorzej, gdyż myśli tylko o tym, jak odbić ją z rąk wroga. Pen całkowicie się załamał i nie może pogodzić się z tym, jak Kelsea potraktowała swoją Straż – a w szczególności właśnie jego. W Arvacie panuje powszechne przekonanie, że ojciec Seth i ojciec Tyler są ukrywani w tearlińskim zamku i dlatego zrobią wszystko, żeby odzyskać skradziony przez tę dwójkę skarb. Dla Tearlingu nadeszły naprawdę mroczne czasy...

Nie ma chyba w tej części bohatera, który nie stanie przed niesamowicie dla niego trudnym zadaniem. Każdy będzie musiał pokonać niejedną przeciwność losu, a często walczyć nawet z sobą samym. Autorka zdecydowanie postanowiła nikogo nie oszczędzać, przy czym w ostatecznym rozrachunku jednym wyjdzie to na dobre, a innym wręcz przeciwnie. Widać, że Erika Johansen w swojej serii dużą wagę przywiązuje do tematu, którym jest dokonywanie trudnych wyborów. Kolejny raz czytelnik może przekonać się, że nic nie jest po prostu czarne albo białe i czasami trzeba wybrać mniejsze zło, bo nie ma dobrego wyjścia z danej sytuacji.

Tak jak w poprzedniej części, i tutaj bardzo podobał mi się rozbudowany wątek wizji nawiedzających główną bohaterkę. To, jak podczas ataków balansuje ona na granicy rzeczywistości i dalekiej przeszłości jest mocną stroną powieści. Dzięki temu zabiegowi autorce udaje się cały czas trzymać czytelnika w napięciu, ale też daje mu możliwość zapoznawania się z dwiema historiami naraz. Poza tym wydarzenia zachodzące podczas wizji Kelsea w „Losach Tearlingu” są doskonałym wykorzystaniem tego motywu, który występuje w takiej formie jedynie w dobrej literaturze fantasy.

„Królowa Tearlingu” Eriki Johansen to jedna z tych nielicznych serii, które z każdym kolejnym tomem stają się coraz lepsze. Chociaż pierwsza część wzbudzała we mnie wątpliwości, sięgnęłam po intrygujący tom drugi, a w końcu i po „Losy Tearlingu”, te zaś naprawdę zrobiły na mnie wrażenie. Autorce nadal zdarzają się potknięcia i mogła, moim zdaniem, dla poprawienia tempa akcji zminimalizować niektóre opisy, jednak powieść wciąga i zachęca do zapoznania się z losami bohaterów, a już z pewnością przekonania się, jak to się wszystko skończy. Co do samego zakończenia – na mnie zrobiło duże wrażenie i jestem nim jak najbardziej usatysfakcjonowana. Cieszę się, że nie poddałam się chwilom zniechęcenia podczas czytania tomu pierwszego, dzięki czemu zyskałam okazję poznania całości historii, której można wiele zarzucić, ale z pewnością nie to, że jest przewidywalna.

Jeżeli przeczytałeś poprzednie części serii o mieszkańcach Tearlingu i wahasz się, czy sięgnąć po ostatnią, nie zastanawiaj się – moim zdaniem naprawdę warto! Nawet jeżeli, w przeciwieństwie do mnie, zakończenie cię nie przekona, z pewnością zainteresuje cię sposób, w jaki do niego doszło. Jedyne, czego żałuję, to że poprzednie tomy nie miały takiego wysokiego poziomu. Cóż, najważniejsze są jednak pozytywne wrażenia, które pozostają po odłożeniu „Losów Tearlingu” na półkę.





Autor: Erika Johansen
Tytuł: Losy Tearlingu
Tłumacz: Izabella Mazurek
Wydawca: Galeria Książki, 2017
Liczba stron: 525

Ocena recenzenta: 5/6


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 843
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: