Dodany: 18.05.2017 20:48|Autor: natanna51

"Rozdzielone", czyli oblicze NRD, jakiego nie znali jego obywatele


"Rozdzielone" bardzo wzbogaciły moją powierzchowną wiedzę o NRD, tym od lat nieistniejącym już państwie, o prawdy dramatyczne, a zarazem głęboko i skutecznie skrywane przed narodem, który wychowywany był od wczesnego dzieciństwa w duchu socjalizmu.

W 1972 roku Katrin Behr była nieświadomym niczego czteroipółletnim dzieckiem, które w brutalny sposób, na oczach obcych ludzi, pozbawiono matki. Wraz ze starszym bratem trafiła do domu dziecka, a następnie – rozłączona również z nim i pozbawiona kontaktów z babcią – została oddana do adopcji. Jak pisze: "Z punktu widzenia partii adopcje były cenne nie tylko z punktu widzenia pedagogiki społecznej – tacy jak ja mieli w przyszłości tworzyć elity socjalistycznego państwa. Jak to znacznie później wyczytałam w pewnym dokumencie, moi nowi rodzice zobowiązywali się wychować mnie tak, »jak tego oczekuje nasze państwo« [...] Nauczycielka, sprawująca dodatkowo funkcję w partii, była zatem osobą wręcz predestynowaną do tego, by mnie adoptować. Jeśli jej się nie uda odwieść mnie od dąsów i wreszcie włączyć do społeczeństwa socjalistycznego, mnie córkę buntowniczki i przeciwniczki państwa, komuż innemu to by się udało?"*.

W sytuacji, gdy nie spełniała się nadzieja na powrót matki, adopcja była dla Katrin jedynym dobrym wyjściem, gdyż dawała jej możliwość wyrwania się ze znienawidzonego domu dziecka, toteż później starała się ogromnie nie dać powodów do tego, by ją oddano, co już się jej wcześniej przytrafiło. Początki w nowym domu wspomina dobrze, ale z czasem coraz bardziej brakowało jej matczynych uczuć; Christel, jej nowa matka, była osobą zapracowaną, przy tym oschłą i bardzo wymagającą, a ojciec, stanowiący jej przeciwieństwo, nie potrafił się jej sprzeciwić i wystąpić w obronie małej dziewczynki, na której barki spadało coraz więcej domowych obowiązków. Mimo to Katrin nie buntowała się aż do czasu, gdy weszła w okres dojrzewania; wtedy jedyną nadzieję zaczęła pokładać w szybkim usamodzielnieniu się i odejściu z domu, w którym czuła się ograniczana i nietraktowana jak córka. Dziewczyna była też osamotniona w szkole, gdzie nie nawiązała żadnych przyjaźni, gdyż dzieci jej nie ufały, bo jej przybrana matka wystawiała uczniom opinie, gdy ci podejmowali decyzję o dalszej drodze zdobywania zawodu; od tego, czy wykazywali się zapałem socjalistycznym, zależała zgoda na podjęcie przez nich nauki w obranym kierunku.

Wspomnienia Katrin Behr są przepełnione psychicznym bólem, jakiego doświadczała ona w związku z pozbawieniem jej naturalnej rodziny, a także ze względu na brak tożsamości; długie lata nie wiedziała, kim jest jej matka, co z nią się dzieje i dlaczego zostały rozdzielone. To była ogromna trauma, która zaważyła na całym jej dorosłym już życiu, gdyż utrudniała jej kontakty z ludźmi, nie pozwalając nigdy obdarzyć ich pełnym zaufaniem. Powrót do normalności wymagał od niej wiele wysiłku nakierowanego na przełamywanie wewnętrznych oporów przed powracaniem do przeszłości.

Ciekawym elementem wspomnień Katrin jest to, czego dowiadujemy się o systemie wychowawczym w NRD, który sprawił, że przybrany dom i szkoła ukształtowały ją na prawomyślną obywatelkę reżimowego państwa, dla której było ono największą wartością. Toteż gdy po dwudziestu latach rozstania spotkała się ze swoją matką, nie dała wiary temu, co ta próbowała jej przekazać na temat traktowania przez to państwo nieprawomyślnych obywateli i okrucieństw, jakich się dopuszczało. Dopiero gdy po upadku NRD umożliwiono jej wgląd w dokumenty i poznała całą historię swej matki, której NRD-owskie państwo nie tylko zabrało dzieci, ale również bez jej zgody oddało ją, Katrin, do przymusowej adopcji – pozbawiając jej matkę praw rodzicielskich – przekonała się, że wszystko, co od niej usłyszała o systemie, w jakim przyszło im obu żyć, było dramatyczną prawdą.

Katrin poświęciła wiele czasu na poznanie historii matki i własnej, a przekonawszy się przy tej okazji, jak wiele rodzin zostało tak potraktowanych przez reżimowy system NRD, wykorzystała i nadal wykorzystuje swą wiedzę, by pomagać tym rodzinom w odnajdywaniu odebranych im przez państwo dzieci.

"Rozdzielone" to bardzo dobra pozycja wspomnieniowa, która nie tylko porusza serce i wzrusza szczerze oraz wnikliwie ukazanym losem autorki, ale ponadto wprowadza w realia zakłamanego państwa totalitarnego, w którym najważniejsza była partia i jej przedstawiciele kierujący się ściśle "Katechizmem socjalizmu", jaki stworzył Wielki Brat ze wschodu. A jak naród traktował to państwo? Katrin pisze: "Dorastaliśmy w państwie, które dla nas było całkiem normalne i oczywiste, i dla którego nie było alternatywy. Rozumiało się samo prze się, że społeczeństwo może istnieć tylko w takim kształcie. Gdy jednak z biegiem lat państwo zaczynało przybierać dla nas konkretniejsze kształty, stawało się tak samo oczywistym elementem życia codziennego jak domowe meble. Nigdy nawet przez myśl mi nie przeszło, aby owemu abstrakcyjnemu tworowi przypisywać odpowiedzialność za mój los czy tym bardziej obciążać winą za zniknięcie matki. A przecież tak właśnie było"**.

Szczerze polecam te wspomnienia spisane przez Katrin Behr i Petera Hartla...



---
* Katrin Behr, Peter Hartl,"Rozdzielone. Dzień, w którym NRD zabrała mi matkę", wyd. Fabryka Faktu, 2012, str. 66-67.
** Tamże, str. 87.


[Opinia pochodzi z mojego bloga]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 742
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: