"Nic do stracenia"
Każdy ma swoje wyobrażenie szesnastych urodzin, jedni chcą świętować w gronie rodziny, inni ze znajomymi, ale są też tacy jak Anna Spencer, którzy wolą złamać reguły i spędzić je w klubie. Dziewczyna wybiera się tam ze swoim chłopakiem, prawdopodobnie mężczyzną jej życia; postanawiają uczcić jej urodziny całonocną imprezą, tańcem i zabawą. Niestety impreza nie kończy się dobrze za sprawą Cartera Thomasa, który handluje bronią i diluje. Ten mężczyzna zmienia na długi czas życie Anny w piekło.
Każdy ma swoje wyobrażenie idealnej pracy, oczywiście jedni wolą ciepłą posadę w biurze, inni woleliby mieć więcej ruchu, ale są też tacy jak Ashton Taylor, który został komandosem i chce dostać jakiś poważny przydział, jako że jest najlepszy. Ku swojemu zdziwieniu ma zająć się Anną Spencer, córką senatora i kandydata na prezydenta, ponoć problemową dziewczyną, która już wielu zdążyła nakłonić do zmiany posady, dziewczyną z problemami; o jej bezpieczeństwo martwi się ojciec. Ashton przyjmuje wyzwanie i jest gotów udawać chłopaka nieprzewidywalnej Anny.
Niedługo Carter Thomas znów może pojawić się w życiu Anny, tym razem jednak ona będzie mieć u swojego boku doświadczonego komandosa.
Powieść satysfakcjonująca. Nie zdarzyło mi się od dawna spotkać z podobną tematyką, częściej jest to wątek popularyzowany w filmach, jednak w książce sprawdza się zdecydowanie lepiej. Autorka wyraźnie od początku miała plan wydarzeń, wszystko tu jest przejrzyste, bez zbędnego chaosu, szybko możemy się zorientować, o co chodzi, gdyż po prostu zostaje to wytłumaczone.
Mankamentem są bohaterzy. Ma się wrażenie, że Kirsty Moseley stworzyła ich według swojego ulubionego schematu: dziewczyna potrzebuje towarzystwa, by zasnąć, a mężczyzna jest idealny, poświęca się swojemu zadaniu. Kojarzycie to z jakąś książką? Jeśli nie, przeczytajcie inne powieści tej autorki (albo nie, zależy, czy lubicie używanie w kółko tych samych typów postaci). Anna od początku sprawiała mi problem, niby opryskliwa, problematyczna, wielu ludzi straciło przez nią pracę, a tu nagle zjawia się Ashton i wszystko jak ręką odjął, dziewczyna zmienia nastawienie, jest już zdecydowanie bardziej przystępna, pozwala mu siedzieć w swoim pokoju, ba, leżeć w jednym łóżku. To bohaterka, która ma mocny charakter do czasu poznania przystojniaka, a szkoda, bo był w niej potencjał na świetną postać żeńską. O Taylorze mogę powiedzieć, że jest taki, jak większość mężczyzn w powieściach: opiekuńczy, zaradny, łamiący problematyczny charakter głównej bohaterki, a w dodatku nastawiony na pracę; za zaletę uznaję też to, że nie jest typowym książkowym playboyem. Mimo swojej stereotypowości razem stanowią ładną całość w tej historii i nie drażnią, a nawet wydają się niebanalni, dopiero po rozłożeniu ich charakterów na czynniki widać, że nie są zbyt oryginalni.
Akcja i tematyka podobają mi się najbardziej. To, co musiała przeżyć Anna jest zatrważające i pokazuje, że czasami nie możemy nic zrobić, ale mimo krzywd musimy ruszyć do przodu, dać sobie czas. Mocno podkreślony został wątek radzenia sobie z demonami przeszłości i mimo że akcja biegnie do przodu bardzo szybko, cierpienie głównej bohaterki jest dobrze opisane. Niestety uważam, iż sam początek, pierwsze kilkadziesiąt stron najbardziej wciąga, a później zostajemy zasypani toną cukru, ponieważ wkrada się całkiem spora liczba przesłodzonych scen; gdyby trochę je zneutralizować, mielibyśmy bardzo, ale to bardzo dobrą książkę. Niemniej podobała mi się ta historia, czytało mi się ją lekko, a zakończenie spowodowało, iż chcę sięgnąć po kolejną część i mam nadzieję, że się nie zawiodę.
Tom pierwszy cyklu "Guarded Hearths" zapowiada naprawdę dobrą serię, którą warto przeczytać dla rozluźnienia, odbicia się od lektur cięższych i bardziej wymagających. Pozwala nam odpocząć, zrelaksować się, a jednocześnie wciąga i niezwykle umila czas. Fabuła ma sens, w dodatku jest specyficzna, dość niecodzienna w porównaniu z innymi książkami tego typu, gdzie mamy wrażenie, że czytamy wciąż tę samą historię, tylko z innymi bohaterami. Ja jeszcze nie zetknęłam się z tak poprowadzoną akcją, dlatego też jestem zadowolona i trafiam na listę szczęśliwych i usatysfakcjonowanych odbiorców tej książki.
[Recenzję opublikowałam wcześniej na moim blogu, na Lubimy Czytać, na Good Reads i na Book Hunter]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.