Dodany: 16.05.2017 00:59|Autor: misiak297

Książka: Czarna
Kuczok Wojciech

7 osób poleca ten tekst.

Zbrodnie, obsesje, moralność


Dobrze pamiętam swoje rozczarowanie ostatnią książką Wojciecha Kuczoka, zbiorem spisanych snów "Proszę mnie nie budzić". To proza błaha, niepotrzebna (nawet jeśli traktować ją jako literacką zabawę), robiąca wrażenie napisanej na siłę. Jedna z tych pozycji, które powinny pozostać w szufladzie. Po zakończeniu lektury pomyślałem: "Teraz będzie musiał wydać naprawdę dobrą książkę, aby można było wybaczyć mu ten niefortunny sennik". Kilka dni temu do księgarń w aurze medialnego szumu trafiła "Czarna". Co tu ukrywać – to triumfalny powrót Kuczoka.

Została wydana w serii "Na F/Aktach". W kolejnych tomach polscy pisarze opisują zbrodnie, które wstrząsnęły Polską. Nie są to reportaże, choć autorzy wykorzystują akta sądowe, lecz powieści będące bardzo blisko prawdziwych zdarzeń. Nie chciałbym zdradzać, jaką zbrodnię opisuje Wojciech Kuczok. Myślę, że warto to odkryć dopiero po przeczytaniu książki.

Zostawmy na chwilę fakty. Co można powiedzieć o fabule? Początkowo na klawiaturę cisną się przymiotniki o raczej negatywnych konotacjach – "typowa", "banalna", "przewidywalna". Ileż było już opowieści o trójkątach małżeńskich? Ta jest kolejną.

Miejsce akcji to mała miejscowość Czarna. Właśnie tam mieszka bohater, żywa realizacja stereotypu, zgodnie z którym Prawdziwy Mężczyzna musi zbudować dom, zasadzić drzewo i spłodzić syna. Jeremi jest właścicielem dobrze prosperującego tartaku, ma pieniądze, żonę, upragnionego syna (ma też córki, ale pozostają one w tle). Wyróżnia się w lokalnej społeczności – "Niby stąd, a mężczyzna nieciemny, silny, wpływowy"[1]. Życie małżeńskie nie układa mu się dobrze. On i jego żona (nazywana nieortograficznie "rzoną") funkcjonują w nudnej samotności we dwoje. Łączą ich dzieci, wspólna codzienność i "życie pozapłciowe"[2]. Kiedyś byli dla siebie atrakcyjni, ale teraz "Beata stała się rzoną, przybrała na wadze i straciła na ważności"[3]. Jeremi zatem jest wręcz zmuszony poszukać pocieszenia w ramionach kochanki.

Tą trzecią zostaje młoda i atrakcyjna Maryśka, miejscowa nauczycielka. Zdobyła wykształcenie, miała szansę wyrwać się z prowincji, ale okoliczności życiowe zmusiły ją do powrotu do Czarnej. Mieszka z toksyczną, a przy tym dość ograniczoną matką. Romans z Jeremim staje się nie tylko źródłem erotycznego spełnienia (obojga), ale także przepustką do lepszej przyszłości, która na pewno kiedyś nadejdzie… na pewno...

Właściwie wystarczy jeden cytat, aby podsumować ten romans i całkiem odmienne oczekiwania kochanków:

"Nie wiedziałam, że można tak kochać drugiego człowieka, myśli Maria. To mi się nie mieści w sercu.
Ile to się człowiek napoci przy tym ruchaniu, myśli Jeremi. To się nie mieści w głowie"[4].

Trudno nie czytać "Czarnej" bez pewnego rodzaju irytacji. Czytelnik długo będzie o dwa kroki przed bohaterami. Po prostu zna się takie fabuły – z wybitnej i z wybitnie niewybitnej literatury, z doskonałych filmów i z filmów klasy B, z tabloidów i z portali pudelkopdobnych, wreszcie – z życia. Jeremi, Maryśka i Beata mimowolnie wchodzą w przypisane sobie role. On jest wygodnickim samcem, myśli przede wszystkim o własnej przyjemności erotycznej – dla której może bez wyrzutów sumienia oszukiwać "rzonę" i mamić kochankę obietnicami bez pokrycia. Obie kobiety traktuje przedmiotowo (w myśl stwierdzenia: "u góry miłość, na dole pornografia"[5]). Maryśka – najtragiczniejsza postać w tym trójkącie – pełna marzeń, czepia się Jeremiego jak bluszcz, pozostaje ślepa i głucha na to, co oczywiste (w końcu zapętla się coraz bardziej w niespełnieniach, niewygórowanych oczekiwaniach, bzdurnych nadziejach). Beata wchodzi w rolę żony, która wie, że ma więcej asów w rękawie, bo takie związki bywają płomienne i nietrwałe zarazem. Te role zostają przekroczone – to też jest do przewidzenia – kiedy romans wychodzi na jaw i rozpętuje się piekło, zarówno prywatne (dotyczące Jeremiego, Beaty, Maryśki, ich rodzin), jak, nazwijmy to tak, społeczne (sąsiedzi w Czarnej nie wybaczają łatwo cudzołóstwa). Ta "miłość" jest bzdurna, żałosna, banalna – standardowy dramat w parszywych dekoracjach – a codzienność tak samo nudna i szara, pełna schematów wyznaczonych przez religię i przez mieszczańskie zasady moralne. Tu ordynarność bije z każdej strony.

Wydawałoby się, że z takiej fabularnej wtórności, bylejakości nie może powstać nic dobrego. Otóż nie. "Czarna" to świetny thriller psychologiczny, trzymający w napięciu do ostatniej strony. To także powieść ukazująca w wyrafinowany sposób podwójną moralność, wykluczenie, ostracyzm społeczny. Jest prawdziwą sztuką z tak tabloidowego materiału zrobić świetną powieść, podkreślając to, co w gruncie rzeczy tandetne. A wszystko opowiedziane zostało ze swadą, wirtuozerią językową (kapitalne zabawy językowe Kuczoka są już jego literacką marką. Majstersztykiem jest fragment ukształtowany jak poezja – więcej nie zdradzę), prawdziwością (i brutalnością!) psychologiczną. Autor nie osądza, po prostu pokazuje swoich bohaterów, stara się ich zrozumieć. Trudno tu zresztą o osąd – wszak do zbrodni doprowadził szereg innych zbrodni, znacznie mniejszego kalibru.

O "Czarnej" dużo się teraz mówi – niebezzasadnie, bo zasługuje na rozgłos. To jedna z najlepszych powieści, jakie wyszły spod pióra Wojciecha Kuczoka. Szokująca, mocna, boleśnie prawdziwa proza.


---
[1] Wojciech Kuczok, "Czarna", wyd. Od Deski Do Deski, 2017, s. 28.
[2] Tamże, s. 42.
[3] Tamże, s. 114.
[4] Tamże, s. 70.
[5] Tamże, s. 64.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2950
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: