Tyle dobrego, że skończyłem Sołżenicyna.
Z wielkiej siedemnastki (liczącej m.in. Dos Passosa i Miltona) pozostali tylko Proust, Tołstoj i Biblia.
Siedemnastkę, liczbę pierwszą, która nic nie znaczy, ułożyłem sobie w 2014 roku, teraz układam nowe listy: a to 20 pozycji na XX wiek, a to 21 książek na wiek obecny, a to 19 ksiąg na wiek XIX.
Listy te nie mają końca, bo co skończę jakąś książkę i wykreślam ją z listy, to wskakuje na jej miejsce nowa. I tak n.p. lista 21 książek naszego wieku ma już kilka pozycji pod kreską, lista pozycji XX wieku wciąż ewoluuje, bo widniały na niej krótkie eseje Sontag, które szybko zastąpiłem innymi knigami, (też Sontag), a lista wieku XIX jest najkrótsza, bo jeszcze nie uzbierałem 19 -(za duży wybór). Gdybym nawet skończył cała listę w jeden rok - (czego nie zrobię, po studiach zwolniłem tempa, czytam ok. 30 książek rocznie), to na jej miejsce powstałaby nowa, z tą samą nazwą.
1. Dla zainteresowanych, książki mam wyselekcjonowane w grupach:
CZYTAM - wiek XXI
POZOSTAŁE - wiek XX
bez kategorii - wiek XIX
2. Sprawy dalsze - walczę z
Vosganian Varujan (zostało mi 336 stron). Rumun ormiańskiego pochodzenia typowany do literackiej nagrody Nobla także przez... Izrael. O znanej z historii XX wieku rzezi Ormian (1,5 miliona ofiar) Vosganian wspomina na razie tylko przy okazji dziadka ze strony matki, Setraka Melichiana, który stracił w niej ojca i troje rodzeństwa; mord na bracie, (dokonany mieczem), widział na własne oczy; morderca podszedł do niego po fakcie i zwrócił się do niego z nakazem - jak w czasach antycznych - by ocalały, oszczędzony, opowiedział innym o tym, co widział. Po takim wtrąconym w pierwszy rozdział wstępie można by spodziewać się rozwinięcia, innych analogicznych historii. Tymczasem Vosganian pisze później o zapachach nugatu w latach swojego dzieciństwa w latach 60., o blokach marmolady, ale i handlu czasem, o szperaniu w zakamarkach pamięci swojej i cudzej (brakuje tylko magdalenki... ale jest nugat!), lustrach (sic!) i innych pięknych, raczej kojarzonych ze wsią lub małomiasteczkowych klimatach typowych dla poezji lub dla literatury typu "slow" (przepraszam za parafrazę nierozerwalnego "slow cinema", ale takim właśnie filmowym odpowiednikiem jest
Księga szeptów (
Vosganian Varujan)
). Dlatego "Księga szeptów", mimo, że jej autorem jest Ormianin przypomina mi estetycznie bliskie kino... Turka, Semiha Kaplanoğlu (trylogia: "Miód", "Mleko", Jajko").
Zestawiać Turka z Ormianinem to żadne przestępstwo - kultura jest tą dziedziną, która nie uznaje pionowych podziałów.
Czy trafia do mnie poetyka pisania o mordzie i sprzedawcy nugatu? Z założenia nie mam zdania - i tak, i nie. W "Pianiście" pośród ludobójstwa Żydów Polański (a w zasadzie Szpilman, obaj) znalazł czas na delektowanie się podzielonym na sześć części iryskiem - ale pamiętajmy o tym, że irysek był zakupiony na Umschlagplatz i był ze wskazanym miejscem zboru Żydów do Treblinki bezpośrednio związany, nugat z lat 60. z rzezią Ormian z początku wieku - mniej. Można by to ując krytycznie - Proust pisze o moczeniu magdalenek w filiżance kawy, czy herbaty, a nad Sommą jego rodacy giną milionami o kilka kilometrów ziemi; on wyjeżdża z czymś w rodzaju strumienia świadomości, a strumienie żołnierzy pod Liege giną od wyjeżdżającej im naprzeciw Grubej Berty. Albo wędrówki Prousta do kolegi wojskowego - brata- swata, Roberta de Saint Loup vs rzeź Ormian, w skali 1:1, ten sam czas przecież! A tu nic takiego. Stąd łączenie stylu Prousta z ludobójstwem uważam za nie do końca zasadne; wiek to może i zbyt odległy czas, by historia rzezi Ormian mogła wstrząsnąć, ale napisana trzy pokolenia później powieść teoretycznie na ten właśnie temat, jeżeli nie ma nic do powiedzenia poza tym, żeby o tym tylko wspomnieć (jak w nieudanym z tego samego powodu "Pensjonatem" Pazińskiego) "to ja niestety mówię pas".
Wolę iryska od magdalenki i dosłownie, i w przenośni.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.