Dodany: 06.05.2017 16:00|Autor: J

Czytatnik: #?!

2 osoby polecają ten tekst.

Lepiej być Żydem...


Ja nie jestem Miriam (Axelsson Majgull) (5,0)

"Byłam w piekle, wiem, czym jest życie w piekle, i dlatego mam w głębokim poważaniu tych, którzy sami tworzą swoje amatorskie piekiełka, a potem udają, że nie mogą się z nich wydostać. To żałosne."

Malika straciła wszystkich bliskich. Do Auschwitz trafiła w wieku lat kilkunastu. Potem przenieśli ją do Ravensbrück. Tylko przypadek sprawił, że zaczęła udawać Żydówkę. I tak już zostało. "Kiedy dojechałyśmy, ustawiłam się razem z Żydówkami i stałam się Miriam Goldberg. Na dobre i na złe. Niemcy byli wredni wobec wszystkich z żółtymi gwiazdami, wredni i podli, a więźniowie funkcyjni, kapo, opróżniający latryny i inne uprzywilejowane typki, byli gorsi wobec Cyganów, a to przecież z innymi więźniami miało się najczęściej do czynienia."

(Uwaga, będę zdradzać szczegóły.)

Po wyzwoleniu znalazła się w Szwecji, która jawiła się jej niczym raj na ziemi. Zapragnęła tam pozostać – za wszelką cenę, a na pewno za cenę trwania w swoim kłamstwie. Wiedziała bowiem, że w tym spokojnym, nietkniętym wojną kraju, jego na wskroś humanitarni mieszkańcy nienawidzą Cyganów. "Istniało takie prawo, które zakazywało Romom wjazdu do Szwecji. Wszystkim Romom. Nawet tym, którzy cudem uniknęli komór gazowych...". Bohaterce można by zarzucić pewną interesowność, bo przecież "Chciała być Szwedką. Chciała mieszkać w domu z bieżącą wodą i kuchenką elektryczną (...)", i to również było dla niej motywacją, by przez całe życie udawać kogoś, kim nie jest. Jednak przez wzgląd na to, co przeszła, nikt przeciez nie będzie mieć do niej o to pretensji.

Miriam wyszła za mąż za wdowca, dentystę Olofa. Jego pierwsza żona zmarła w wyniku powikłań ciążowych, więc Miriam stała się mamą dla jego syna Thomasa. Przez całe życie bardzo się pilnowała i nikomu, nawet najbliższym nie zdradziła, kim była, ani nie opowiedziała o swoim braciszku, ofierze eksperymentów medycznych Mengele. Uznała, że "(...) ból był zbyt wielki, żeby się nim dzielić. Gdyby to zrobiła, zniszczyłaby nie tylko siebie, ale również innych ludzi, którzy nie zrozumieliby, do czego zdolny jest człowiek."

Jednak w dniu 85. urodzin Miriam-Maliki, jej tajemnica postanowiła chyba ujrzeć światło dzienne. Wtedy mimochodem, jakby wbrew woli wypowiedziała na głos: "Ja nie jestem Miriam". W końcu, podczas długiego spaceru, wyznała wszystko swojej wnuczce Camilli. Zrzuciła kamień z serca, przeszła katharsis, pogodziła się ze sobą i swoją przeszłością. Symbolicznie niejako przestała się nawet bać hałaśliwego owczarka niemieckiego z sąsiedniej posesji.


To był mój pierwszy kontakt z prozą Majgull Axelsson i na pewno nie ostatni. "Ja nie jestem Miriam" to mocna książka, wzruszająca i brutalna zarazem, wciągająca losami bohaterki (zupełnie fikcyjnej zresztą) i odrzucająca opisami niemieckiego bestialstwa. Mówi o dylematach kobiety, traktującej swoje poobozowe życie w kategoriach kłamstwa i zdrady – chodzi zarówno o zdradę swojej nacji, jak też utraconej rodziny. Porusza także trochę chyba zaniedbywany w powszechnej narracji historycznej aspekt zagłady ludności cygańskiej w czasie II wojny światowej (Porajmos). Powieść może czasami nazbyt ckliwa i trochę za bardzo politpoprawna, bo więcej tam Romów niż Cyganów, a wszyscy tacy porządni i uczciwi, że aż strach, zaś powieściowi Szwedzi byliby w zasadzie doskonali, gdyby nie ich antycyganizm, który zresztą należy już do przeszłości. Pomysł, by Cyganka udawała osobę narodowości żydowskiej jest bardzo ciekawy: wiedza o antysemityzmie jest powszechna, można by wręcz powiedzieć o stereotypie prześladowanych Żydów, a tu okazuje się, że są ludzie, którzy traktowani byli jeszcze gorzej.


Jeszcze kilka cytatów.

"Już wtedy rozumiała, że «poczucie bezpieczeństwa» to były w tamtych czasach dwa najważniejsze słowa. Ci wszyscy mający poczucie bezpieczeństwa Szwedzi chcieli mieć go więcej i więcej, chcieli wręcz nadludzkiego poczucia bezpieczeństwa. Nękały ich duchy przeszłości, ciągłym wyciem przypominając o tym, co było. O ostatnim wielkim głodzie sprzed czterech dziesięcioleci! O bezrobociu, ubóstwie i poniżeniu sprzed dwóch dziesięcioleci! O wojnie, która zaledwie jedno dziesięciolecie temu otarła się o granice kraju, wojnie, podczas której po drugiej stronie granicy ludzi rozstrzeliwano i szlachtowano, głodzono i gazowano, katowano na śmierć i wykańczano pracą przymusową."

"Miriam obiecała sobie, że nigdy nie będzie niechlujną staruszką, która brzydko pachnie i powoli zarasta brudem, i tej obietnicy dotrzymuje. Jest damą, zadbaną starszą panią, dbającą o porządek."

"Nie potrafiła przebywać wśród ludzi i nie potrafiła być sama."

"Else powiedziała kiedyś, że należy się przejmować tylko tym, czemu można zaradzić. Miała rację."

"Wiele lat później Miriam zobaczyła w jakiejś powieści słowo «uduchowiony» i przypomniała sobie jej oczy. Uduchowione oczy Aufseherin. Uduchowione oczy esesmanki. Uduchowione oczy nadzorczyni w obozie koncentracyjnym. To zrodziło w niej głęboką podejrzliwość wobec każdego, kto przejawiał choćby cień predylekcji do uduchowienia."

"Romowie stawili opór. I wygrali z SS. Tylko Romowie stawili opór SS w Auschwitz."

"Za co Camilla ją przeprasza? Wina nie jest genetyczna, nie przechodzi z ojca na syna, z matki na córkę, z rodaka na rodaka. Każdy odpowiada za siebie, za własne uczynki. Tak jak ona odpowiada za swoje kłamstwa. Za całe życie w kłamstwie."

"— Nie da się mówić o wszystkim! Zrozum to wreszcie. To ponad siły kogoś, kto ma osiemdziesiąt pięć lat, jest niewłaściwego pochodzenia i przeżył dwudziesty wiek."

"— Problem polega na tym, że ja już przekroczyłam ten wiek, kiedy można nie lubić swoich rodziców – kontynuuje Camilla. – Ludzie w moim wieku powinni patrzeć na matkę i ojca z pewną wyrozumiałością. Powinni potakiwać, uśmiechać się, pozwalać im być sobą..."

"Wezbrał w niej gniew, wyciągnęła rękę, żeby zerwać makatkę i podrzeć ją na strzępy, ale w ostatniej chwili się opamiętała. Boże! Co jej odbiło? Miałaby podrzeć makatkę Bernharda Petterssona? I co dalej? Wyrzuciliby ją za drzwi. Przepędzili. Zostałaby raz na zawsze wyrzucona poza nawias tego społeczeństwa. Wyrzucona i traktowana z pogardą. A tego nie chciała. Chciała być Szwedką. Chciała mieszkać w domu z bieżącą wodą i kuchenką elektryczną, i dlatego musiała panować nad swoimi impulsami. Nigdy im nie ulegać! Przenigdy."



Zobacz też: Moje lektury 2017

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 409
Dodaj komentarz
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: