Dodany: 03.05.2017 10:02|Autor: ahafia

Czytatnik: Groch z kapustą

3 osoby polecają ten tekst.

Niszczące poczucie winy. ''Sedno sprawy'', Greene


Książka jest jeszcze kwietniowa, ale dość długo zastanawiałam się, co można o niej napisać. Było to dla mnie szczególnie trudne ze względu na zupełnie odmienną optykę, niż prezentowana przez głównego bohatera. Z mojego punktu widzenia jest to opowieść o zwykłym człowieku, któremu trafiło się przeciętne życie i typowe problemy, lecz który, zniewolony przez religię, nie potrafi im stawić czoła i wybiera ucieczkę. Z drugiej jednak strony, nie sposób nie zauważyć, że Greene przedstawia niezwykle uniwersalną, niezależną od kultury i światopoglądu czytelnika, historię o słabości natury ludzkiej, o braku umiejętności odczytania cudzych pragnień i zrozumienia drugiego człowieka. O niezrozumieniu własnych potrzeb oraz braku wyrozumiałości dla samego siebie i zbyt surowym siebie ocenianiu. Także o tym, ze nie warto poświęcać marzeń, a przede wszystkim poświęcać siebie w imię dobra innych, bo czymże innym, niż pochwałą życia i głośnym okrzykiem 'Carpe diem!' jest niejasne i nieoczywiste zakończenie? "Sedno sprawy" to książka wielowątkowa i wymagająca od czytelnika namysłu, dość też nieprzyjemna w odbiorze, o czym jeszcze wspomnę.

Sedno sprawy (Greene Graham) czyta się mozolnie, od początku jesteśmy uwikłani w nieszczęśliwe małżeństwo Scobiech. Henry jest prostym policjantem, zadowolonym ze swej pracy, która stanowi dla niego ucieczkę od niezaspokojonych ambicji żony i własnego poczucia winy, ze nie jest w stanie dać jej szczęścia i spełnienia. Dodatkowo, jak ciężki, wilgotny całun przygniata ich śmierć córki. Wszystko to zaś pieczętują zobowiązania związane z katolicką wiarą obojga, wiarą, która będzie wpędzała bohatera w coraz głębsze poczucie winy.

Po wyjeździe żony, Scobie na chwilę odzyskuje poczucie równowagi, a duszne przygnębienie łagodnieje, ale uwikłanie się w romans, skomplikowana zależność finansowa od prowadzącego niejasne interesy Yusufa, a przede wszystkim nieumiejętność poradzenia z rygorami narzuconymi przez katolicyzm powodują, że Henry poddaje się. Czy jego rozumowanie było słuszne, czy osiągnął cele, czy było warto? Ja odnajduję tylko jedną odpowiedź - 'Nie'- i mam wrażenie, że Greene z zadowoleniem klepie mnie po ramieniu.

Jak się zdążyłam zorientować, jest tu spora grupa ludzi czytających książki w ich oryginalnych językowo wersjach i przypuszczam, że każdemu z nich zdarza się zgrzytać zębami nad niechlujnym przekładem. Ta powieść jest przetłumaczone kiepsko w sposób nieoczywisty; rażącą, narzucającą się wpadkę znalazłam tylko jedną, gdy pan Jacek Woźniakowski uparcie nazywa parking (car park) parkiem samochodowym - gdzież on widział takie parki? Jest jeszcze sporo drobniejszych, po których oko przesuwa się z rezygnacją, a wynikających, być może, z braku wiedzy, ale bardziej z braku inwencji, bo przekład to jednak praca twórcza i czasem trzeba dużo polotu, by przekazać wszystko to, co autor zawarł w oryginalnej wersji. To w ogóle nie jest łatwa powieść, ale tłumacz spowodował, że czytanie jej przypomina zjazd samochodem po stromych schodach, i dopiero lektura rozlicznych analiz po angielsku otwiera oczy na drobiazgi, które nie wydawały się jakoś specjalnie akcentowane w polskiej wersji. Ponadto, polskie wydanie GW zostało pozbawione napisanego przez autora, dość wnikliwego wstępu.
5

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 789
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 3
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 08.05.2019 13:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Książka jest jeszcze kwie... | ahafia
A czy możesz podrzucić jakiś link do jakichkolwiek z owych "rozlicznych analiz po angielsku"? Dodam, że wydanie PAXu, na którym oparto wydanie GW, podobnie nie posiada wstępu odautorskiego :(
Użytkownik: ahafia 08.05.2019 21:04 napisał(a):
Odpowiedź na: A czy możesz podrzucić ja... | LouriOpiekun BiblioNETki
Gdybyś zapytał dwa lata temu, gdy byłam świeżo po lekturze, dość szybko odnalazłabym czytane artykuły, a teraz zwyczajnie nie pamiętam.

Nie podam konkretnych źródeł, za to mogę opowiedzieć jak szukam, ale to nie jest nic odkrywczego:
- gdy coś mnie zaciekawi postępuję standardowo: wpisuję tytuł w wyszukiwarkę, tyle tylko, że jeśli chodzi o autorów angielskojęzycznych, to wybieram opracowania pisane po angielsku, zakładając, że autor czytał w języku ojczystym, więc nie był narażony na ewentualne zniekształcenia wynikające z przekładu;
- w wyszukiwarce wybieram zakładkę 'books', po czym pl w adresie zmieniam na de, bo tam zazwyczaj są pełniejsze wersje;
- sprawdzam przypisy w angielskiej wersji Wiki.

Tak na szybko znalazłam dwa teksty w oryginale, ale też bez wstępu, a mimo to, pamiętam, że go czytałam, nie mam tylko pojęcia gdzie.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 09.05.2019 08:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Gdybyś zapytał dwa lata t... | ahafia
Dzięki za podpowiedzi. Obawiam się przy takim wyszukiwaniu zawsze zalewu tekstów słabych lub nie na temat. Niemiecki u mnie też niestety trochę kuleje, pewnie nie czytałoby mi się swobodnie. Książki w oryginale też raczej nie będę czytał, choć Twoje komentarze o wstępie są bardzo zachęcające.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: