Dodany: 01.05.2017 03:10|Autor: J

Czytatnik: #?!

King #6: Bastion


Bastion (King Stephen (pseud. Bachman Richard, Evans Beryl))

Książka jest ponadprzeciętna, ale tylko trochę (tak na 3,5). Wersja papierowa liczy prawie 1200 stron – uważam, że to stanowczo za dużo. Wydawca w 1978 był podobnego zdania i autor odchudził wówczas powieść o jedną trzecią, ale w 1990 przywrócił wycięte kawałki, przy okazji przesuwając o 10 lat do przodu akcję powieści. Nie przeczę, że King potrafi pisać wciągająco, ale tym razem przedobrzył z objętością. Opowieść jest rozwodniona niczym substancje czynne w "lekach" homeopatycznych (no, może nie aż tak). I to się daje odczuć. Mnogość pobocznych wątków, prowadzących donikąd, rozwlekłe opisy nieistotnych detali i dziesiątki postaci, które albo zaraz po wprowadzeniu umierają, albo nie mają do odegrania żadnej istotnej roli.

Zresztą historia nie jest ani specjalnie oryginalna, ani zaskakująca. W olbrzymim skrócie wygląda ona tak. (Uwaga, będę zdradzać szczegóły.) Jest początek lat 90. XX wieku. Wojskowi, jak to wojskowi, w swoich tajnych bazach produkują śmiercionośne wirusy, które (jak to zwykle ze śmiercionośnymi wirusami bywa) przypadkiem wydostają się na zewnątrz. Początkowo rząd próbuje tuszować sprawę (i świadków), ale nic to nie daje i po paru tygodniach przy życiu pozostaje może 1% ludzkiej populacji. Amerykańscy ocaleńcy zaczynają się gromadzić w dwóch miastach-obozach. Ci lepsi trafiają do Boulder w Kolorado, do starej Murzynki, Matki Abagail. Ci gorsi – do Las Vegas (wszakże to miasto grzechu), pod skrzydła Randala Flagga. Pierwsi zaczynają nie bez trudności organizować sobie nowe, małe społeczeństwo. A drudzy szykują się do wojny z nimi. Na polecenie Abagail czterech przywódców "dobrej" społeczności wyrusza, by pieszo pokonać góry i kilkaset kilometrów dzielących ich od obozu wroga. Dwóch ginie, dwóch kolejnych ma właśnie zostać zabitych, gdy do akcji wkracza Bóg, detonując atomówkę i unicestwiając całe Vegas i wszystkich w okolicy (z tymi dobrymi włącznie). Oczywiście demon jest nieśmiertelny, więc odrodzi się w innym miejscu i czasie, by szykować się do kolejnej apokalipsy.

"Życie było jak nieustannie obracające się koło, na którym żaden człowiek nie mógł się zbyt długo utrzymać. I w końcu, po każdym kolejnym pełnym obrocie, powracało do punktu wyjścia."

Mamy tu więc walkę dobra ze złem, która nigdy tak naprawdę się nie kończy. Skrajności reprezentowane są przez osobowe byty nadprzyrodzone, Boga i Szatana (zresztą poglądy o bezosobowości zła są jednoznacznie odrzucane przez Matkę Abagail). Jednak ludzie są obu stronom niezbędni, tak jak pionki i figury są konieczne do rozgrania partii szachów. Gdyby nie było ludzi złych (ale także: słabych, uległych, tchórzliwych, oportunistcznych), wówczas Flagg vel Faraday wiele by nie zdziałał. Z drugiej strony, czy Bóg wygrałby tę rundę, gdyby nie znalazło sie paru przyzwoitych facetów, gotowych oddać życie (bo nic innego w sumie nie zrobili)? Czy Bóg gra z Szatanem według jakichś reguł, czy testuje gatunek ludzki, sprawdzając, czy i tym razem jeszcze znajdzie się dziesięciu sprawiedliwych? Nie wiadomo. Wiemy tylko, że to jeszcze nie koniec.

Oprócz tych kwestii fundamentalnych są też poruszane aspekty związane z tworzeniem postapokaliptycznego społeczeństwa. Jeden z bohaterów jest socjologiem, ale jego przemyślenia na temat przedmiotu swoich badań nie są szczególnie optymistyczne; zwięźle podsumował je mówiąc: "Być może człowiek stworzony został na podobieństwo Boga, ale społeczeństwo powstało na wzór Szatana, który wciąż próbuje odzyskać wszystko, co utracił."

Co ciekawe, sędziwa Matka Abagail w pewnym momencie żali się na opresyjny system podatkowy (oczywiście dotyczy to okresu sprzed katastrofy). Mówi: "Co roku przez podatki traciłam jakąś część mojej własności. Kawałek tu, kawałek tam. To, co mi zostało, wydzierżawiłam, ale te żarłoczne podatki zawsze okazywały się wyższe niż wpływy z dzierżawy. Dopiero kiedy skończyłam sto lat, zwolniono mnie z obowiązku ich płacenia. Przyznali mi ten przywilej po tym, jak już prawie wszystko zabrali, pozostawiając jedynie ochłapy." Zwróciłem na to uwagę, bo przecież i u nas nie brakuje politykierów, którzy chcieliby nas uszczęśliwić podatkiem katastr(of)alnym; nie brak też osób podatnych na głoszone przez nich sofizmaty.

A skoro już o politykach (czy ogólniej, ludziach władzy) mowa, to jest też coś i o nich: "Mentalność pewnego rodzaju ludzi opiera się na zakłamaniu. Są oni przekonani, że wszystkie afery należy tuszować. Co więcej, wierzą w to równie szczerze i mocno jak katolicy w boskość Jezusa. Gdy dochodzi do jakiejś katastrofy, najważniejsze dla nich jest jej natychmiastowe zatuszowanie. Zastanawiam się, ilu uodpornionych uśmiercili w Atlancie, San Francisco i Centrum Badań Chorób Zakaźnych w Topice, zanim plaga zabiła ich samych."



Przyuważone błędy.

— W rozdziale 17 pewien dziennikarz jedzie na wstecznym i gwałtownie hamuje, a jego pasażera rzuca do przodu. Siła bezwładności powinna go raczej wgnieść w fotel.
— W rozdziale 37 Bateman twierdzi, że "na przełomie dziewiętnastego i dwudziestego [wieku] odnotowane pierwsze epidemie grypy" i że "przedtem ta choroba w ogóle nie istniała". Nigdy o tym nie słyszałem, więc zajrzałem do Wikipedii, która nie potwierdza tych informacji.
— W rozdziale 61, zaraz po zabójstwie sędziego, Bob Terry został przez narratora nazwany Dave, a to przecież imię jego kompana, który zginął chwilę wcześniej.



Garść cytatów.

"W strugach kapuśniaczku Nowy Jork miał w sobie tyle samo uroku co martwa kurwa."

"Człowiek, który kocha pieniądze, jest draniem, kimś godnym pogardy... ale ten, kto nie potrafi o nie zadbać, jest głupcem, nad którym można się jedynie litować."

"Był jak skrzep czekający na swoją okazję, odłamek kości szukający miękkiego organu, który mógłby przebić, albo pojedyncza obłąkana komórka wypatrująca drugiej takiej jak ona, aby się z nią połączyć w malutkiego złośliwego guza."

"Czuł się jak obiad usiłujący czmychnąć z mikrofalówki."

"Być może człowiek stworzony został na podobieństwo Boga, ale społeczeństwo powstało na wzór Szatana, który wciąż próbuje odzyskać wszystko, co utracił."

"Nie różniło się to zbytnio od kazań głosicieli nowej wiary, którzy w ostatnich dwudziestu latach pojawili się w całym kraju. Twierdzili oni, że Szatan nie istnieje, a wywodzące się od grzechu pierworodnego zło tkwi w każdym z nas, ale pozbycie się go jest równie niemożliwe jak wyłuskanie jajka ze skorupki bez jej rozbijania. Według tej teorii Szatan jest układanką złożoną z niezliczonych kawałków, utworzoną z ludzkości całego świata. Tak, ta teoria miała w sobie wszystkie cechy New Age, ale rozmijała się z prawdą."

"Mentalność pewnego rodzaju ludzi opiera się na zakłamaniu. Są oni przekonani, że wsztstkie afery należy tuszować. Co więcej, wierzą w to równie szczerze i mocno jak katolicy w boskość Jezusa. Gdy dochodzi do jakiejś katastrofy, najważniejsze dla nich jest jej natychmiastowe zatuszowanie. Zastanawiam się, ilu uodpornionych uśmiercili w Atlancie, San Francisco i Centrum Badań Chorób Zakaźnych w Topice, zanim plaga zabiła ich samych."

"Potrafił być naprawdę uszczypliwy, aż do bólu. Nie pomoże mu to jednak zrozumieć, że wszelkie zmiany powienien rozpoczynać od siebie, od swojej głowy, bo opóki sam się nie zmienie, świat, którego nie znosił, również pozostanie taki sam jak do tej pory. Ale on wolał gromadzić w sobie urazy, tak jak piraci gromadzili skarby..."

"Siła religii polega na tym, że może ona wyjaśnić dosłownie wszystko. Kiedy tylko uznasz Boga (lub Szatana) za praprzyczynę wszystkeigo, co dzieje sie na Ziemi, wszelkie ewolucyjne, dające się racjonalnie wytłumaczyć zmiany tracą rację bytu. Jeśli zaakceptujemy stwierdzenia w rodzaju «spoglądamy teraz przez ciemne zwierciadło» albo «niezbadane są wyroki boskie», możemy pożegnać się z powszechnie uznanymi prawami logiki. Religia to jeden z niezawodnych sposobów tłumaczenia wszelkich osobliwości tego świata, ponieważ eliminuje istnienie przypadku. Dla prawdziwego fanatyka religijnego wszystko ma jakiś cel."

"Na własne oczy widzieliśmy w telewizji, jak nasi prezydenci z miesiąca na miesiąc coraz bardziej podupadają na zdrowiu, oczywiście z wyjątkiem Nixona, który pożądał władzy jak wampir krwi, i Reagana, który był trochę za głupi, by się zestarzeć."

"W jego wzburzonym umyśle pojawiły się nagle słowa jednego z generałów odpowiedzialnego za internowanie amerykańskich Japończyków podczas drugiej wojny światowej. Kiedy ktoś zauważył, że na zachodnim wybrzeżu, gdzie było najwięcej naturalizowanych Japończyków, nie wydarzył się ani jeden przypadek sabotażu, generał odpowiedział: «Już sam ten fakt wydaje mi się bardzo podejrzany»."

"— Lubię z tobą rozmawiać — stwierdził Larry.
— Prawdopodobnie dlatego, że zawsze mówię to, co chciałbyć usłyszeć – odparł Sędzia (...)"

"Człowiekowi trudno być odpowiedzialnym za samego siebie, a co dopiero za kogoś innego."

"Ile czasu upłynie od włączenia przez Brada prądu w całym mieście do momentu, kiedy ktoś zleci mu ponowne uruchomienie krzesła elektrycznego?"

"Lloyd Henreid siedział samotnie w Cub Barze, układając pasjansa i oszukując przy tym samego siebie."

"— Pan jest moim pasterzem i nie brak mi niczego — powiedział półgłosem. — Pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach. Namaszcza moją głowę olejkiem. I napełnia mnie znajomością kung-fu. Amen."

"Należało najdłużej jak to możliwe odwlekać powstanie zorganizowanego społeczeństwa. To właśnie ono było przyczyną największych problemów. Kiedy komórki zaczynały się łączyć, stawały się coraz bardziej złośliwe. Dopóki stróże prawa znali wszystkie nazwiska i twarze, nie musieli mieć broni..."

"Życie było jak nieustannie obracające się koło, na którym żaden człowiek nie mógł się zbyt długo utrzymać. I w końcu, po każdym kolejnym pełnym obrocie, powracało do punktu wyjścia."



Zobacz też:
Kingi moje
Moje lektury 2017

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 482
Dodaj komentarz
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: