Większość z nas, kiedy myśli o bibliotekach, wyobraża sobie długie rzędy półek, a na nich niezliczone szeregi książek. To przyjemna wizja. Jednak raczej nieczęsto zastanawiamy się nad tym, jakim utrapieniem dla prawdziwych bibliotekarzy (lub właścicieli większych domowych biblioteczek) może być – sprzątanie. Tony kurzu zalegają na półkach, codziennie ktoś nowy dotyka książek, nie mówiąc już o tym, co robi z nimi w zaciszu swojego domu (nie pozbędziecie się już wizji otwartego tomu, a nad nim widelca z pokaźną porcją makaronu z sosem pomidorowym…).
Bostońska Biblioteka Publiczna postanowiła zainwestować w minimyjnię książek (ang. mini car wash for books). Depulvera, jak ją nazwano, czyści dwanaście egzemplarzy na minutę. Od razu zaznaczmy, że urządzenie gwarantuje maksimum efektów przy całkowitym bezpieczeństwie odkurzanego tomu. Pozycje przeznaczone do digitalizacji są poddawane procesowi czyszczenia, którego przebieg zobaczyć można w filmiku zamieszczonym poniżej. Bibliotekarze, chwaląc się nabytkiem na Twitterze, zastrzegają jednak, że nie używają maszyny w przypadku bardzo rzadkich pozycji, bo takie wymagają bardziej zindywidualizowanej opieki. Natomiast książki z zamykanych półek, niemające „kurtek z kurzu”, można sprawnie oczyścić za pomocą nabytej maszyny.
Działanie myjni książek jest proste: tom przesuwa się powoli na ruchomej taśmie, podczas gdy kilka większych szczotek usuwa kurz ze wszystkich stron. Na końcu lśniąca czystością książka wyłania się zza małej kurtyny – praktycznie tak samo jak w myjni samochodowej. Mimo że Depulverę zaprojektowano tak, by bez problemu zmieściła się wśród bibliotecznych półek, byłaby niestety zbyt nieporęczna dla indywidualnego użytkownika – domowym biblioteczkom na razie musi wystarczyć tradycyjna miotełka.
Warto wspomnieć, że według „Library Journal” kurz jest nie tylko kwestią estetyczną, ale także absorbuje wilgoć, wchodzi w reakcję z kwasowymi substancjami (jak choćby tusz drukarski) i przyciąga insekty. Słowem, to groźny niszczyciel naszych książek.
Oczywiście Depulvera nie jest jedyną tego rodzaju maszyną na rynku, jednak zdecydowanie jedyną reklamowaną takim motywem muzycznym:
*
Źródło: Maddy Foley, bustle; huffingtonpost; Denice Rovira Hazlett, „Journal Library”
Grafika: fotolia