Dodany: 28.04.2017 01:18|Autor: misiak297

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Żony jednego męża
Fryczkowska Anna

„Rodzina bardziej niż pełna”[1]


Miejsce akcji najnowszej powieści Anny Fryczkowskiej „Żony jednego męża” to dom na warszawskim Żoliborzu. Parter i suterena należą do Renaty (zwanej Tunią) i jej córki Dobrochny, mieszkanie na górze (piętro i stryszek) – do Anity i jej syna Janpawła. Pralnię zajmuje Wojtek – jeśli nie krąży między mieszkaniami. Bo Tunia i Anita to jego dwie żony (właściwie pierwsza z pań jest żoną, zaś druga – partnerką, ale na prawach małżonki), a Janpaweł i Dobrochna – jego dzieci. Ta rodzina funkcjonuje w „mało klasycznym układzie trzy plus dwa”[2].

Szokujące? Być może, ale nie dla nich. Wojtek, Anita i Tunia spełniają w tej relacji określone role, czerpią z niej korzyści, kochają się, są dla siebie przyjaciółmi. Wojtek kocha obie kobiety, każdą mocno i każdą inaczej. Tunia – osoba o dosyć konserwatywnych poglądach wyniesionych z prowincjonalnego Sobolewa – realizuje się jako matka i gospodyni. Nie musi uprawiać seksu, który jest dla niej źródłem zahamowań i opresji („Tuni cała ta sprawa stosunków seksualnych wydaje się śmieszna, niegodna poważnego człowieka, trochę obrzydliwa, z tymi wszystkimi zapachami i cieczami, no i trochę absurdalna. No bo co to za pomysł, że spoiwem związku mają być miarowe ruchy, którym towarzyszą posapywanie i czerwone policzki? Tunia zdecydowanie woli, gdy ludzi łączą wspólne życie, posiłki, rozmowy i poglądy oraz wspólne wyjście na mszę w niedzielę”[3]). Anita – bardziej nietuzinkowa – pracuje, jest matką na przychodne i namiętną kochanką. Warto zaznaczyć, że także Dobrochna i Janpaweł uważają ten stan rzeczy za jak najbardziej naturalny.

Anna Fryczkowska mnoży wątpliwości – bo trudno się oprzeć wrażeniu, że bohaterowie nie mogliby być szczęśliwsi w tradycyjnych układach. Każde z nich wnosi inne wartości do tej rodziny, każde jest jej niezbędnym elementem. Panują między nimi miłość, ciepło i wzajemny szacunek, których czasem trudno się doszukać w konwencjonalnych rodzinach. Wszyscy potrafią się od siebie uczyć. Jednocześnie autorka unika koloryzowania, jednostronności. Nie przedstawia ich relacji jako sielanki (Anita twierdzi wręcz, że taki układ to „Żadna idylla. Po prostu życie”[4]). Każdego dopadają wątpliwości. Tunia niekiedy czuje się wykorzystywana, Anita – pominięta (na przykład kiedy zostaje sama z Janpawłem na Boże Narodzenie, podczas gdy Wojtek, Tunia i Dobrochna spędzają ten czas w Sobolewie), Wojtek – niepewny. Również dorastające dzieci nie zawsze czują się dobrze w swojej niekonwencjonalnej rodzinie – bo jak to wszystko wyjaśnić? Dlaczego trzeba zachowywać tajemnicę? Czy ich potencjalni partnerzy zaakceptują ten układ? I co się stanie, jeśli prawda o tym, jak wyglądają relacje w tym domu, wyjdzie na jaw?

To bardzo odważna, a przy tym mądra książka. Anna Fryczkowska sięgnęła po temat niezwykle ważny – zwłaszcza w czasach, gdy rodzina niejedno ma imię. Rodziny rekonstruowane, samotne macierzyństwo/ojcostwo, dzieci adoptowane, dzieci poczęte metodą in vitro, dzieci wychowywane przez pary jednopłciowe, dzieci będące pod prawną opieką dziadków czy starszego rodzeństwa – otaczają nas różne układy. Kiedy czyta się „Żony jednego męża”, trudno uciec od niewygodnych pytań. Czy społeczna norma musi nas więzić? Czy ludzie idący pod prąd zasługują na wstyd, hejt, ostracyzm? A może szkodzimy tym, których kochamy, jeśli wykraczamy poza przyjęte kanony? Znacząca jest tu rozmowa Anity i Wojtka:

„– Chciałabym mieć pewność, że nie robimy dzieciom krzywdy tymi naszymi pomysłami. Naszym pomysłem na życie.
– Dajemy im miłość – mówi Wojtek. – Dajemy im pełną… bardziej niż pełną rodzinę. Dajemy im opiekę, książki i zdrowe jedzenie. Pokazujemy, że można się szanować, dogadywać, współpracować. I że można żyć po swojemu. Myślisz, że to coś niewłaściwego?”[5].

Powtórzę – to ważny temat i autorka na szczęście go udźwignęła. Stworzyła kilkoro świetnie nakreślonych pod względem psychologicznym bohaterów i umieściła ich w osobliwej sytuacji. W kolejnych scenach – mocnych, często niejednoznacznych – widzimy, jak ta piątka radzi sobie w obliczu narastających trudności. Wątpliwości są szczere, uzasadnione (często potęgowane przez fakt, że tak łatwo można zostać ocenionym i napiętnowanym). A jednak łatwo uwierzyć w ich (zagrożone) szczęście. Chce się kibicować tej rodzinie.

Na zakończenie pozwolę sobie na marginesową uwagę. Czytam sporo powieści obyczajowych, psychologicznych. Często się rozczarowuję – zwłaszcza w przypadku polskiej literatury popularnej. Ważne problemy nierzadko są tu strywializowane, ujęte dość płytko, a rozwiązania fabularne – nieciekawe, oczywiste i/lub cukierkowe. Postacie bywają papierowe, stworzone według gotowych szablonów dla udowodnienia określonych tez. Dopełnieniem jest zazwyczaj pozbawiona finezji czytankowa narracja. Z takich elementów powstają powieści, które pozostawiają po sobie niedosyt, szybko ulatują z pamięci. Można po nie sięgnąć dla relaksu, bez wielkich oczekiwań, ale jednocześnie po lekturze trudno się oprzeć wrażeniu, że czytanie tych akurat książek nas nie wzbogaciło. Literatura jednorazowego użytku.

W przypadku najnowszej powieści Fryczkowskiej skusiła mnie tematyka. Zaczynałem lekturę z obawą – sądziłem, że będzie to jedno z takich pozbawionych polotu czytadeł. Pierwsze strony czytałem z rosnącym zaskoczeniem. „Żony jednego męża” wciągają, poruszają, angażują. Bohaterowie są autentyczni, ich problemy – przekonujące, kolejne sceny – gruntownie przemyślane. Fryczkowska przedstawia tę historię ze swadą. Posługuje się przystępnym, ale finezyjnym językiem – trafia w sedno odpowiednim porównaniem czy metaforą. Potrafi wzbudzić w czytelniku autentyczne emocje. Wszystko to składa się na świetną literaturę środka.

Życzę Wam wielu takich czytelniczych niespodzianek!


---
[1] Anna Fryczkowska, „Żony jednego męża”, wyd. Burda Książki, 2017, s. 117.
[2] Tamże, s. 22.
[3] Tamże, s. 34-35.
[4] Tamże, s. 113.
[5] Tamże, s. 117.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 4212
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 14
Użytkownik: minutka 28.04.2017 12:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Miejsce akcji najnowszej ... | misiak297
Zainteresowałeś mnie, lubię obyczajówki, książka wędruje do schowka.
Użytkownik: Anna125 28.04.2017 20:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Miejsce akcji najnowszej ... | misiak297
No nie wiem - to a'propos pomysłu. Bardzo ciekawe, jak go rozwinęła. I te postaci, dobrze nakreślone - wierzę Ci. Żyją w jednej przestrzeni, hm. Wrzucam do schowka.
Recenzja świetna :).
Użytkownik: Pani_Wu 29.06.2017 17:08 napisał(a):
Odpowiedź na: No nie wiem - to a'propos... | Anna125
Okazuje się, że a'poros pomysłu, świetna. Właśnie przeczytałam. Ten pomysł jest metaforą naszego podzielonego społeczeństwa, w którym najwięcej jest właśnie Tuń i Anit, być może prawie pół na pół. Ale nie w jednej rodzinie? Jak to nie? Rodzice i dzieci, babcie, wujkowie i kuzyni, nie bacząc na sens świąt kościelnych, potrafią się kłócić z powodu poglądów.
I podoba mi się forma, jaką autorka wybrała, żeby tę metaforę opowiedzieć.
A dla Ciebie, jest tam jeszcze jeden smaczek :) Imię jednej z bohaterek :)
Użytkownik: Anna125 29.06.2017 19:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Okazuje się, że a'poros p... | Pani_Wu
Ha, chyba wiem. a dobra jest chociaż, czy zła?
Użytkownik: Pani_Wu 29.06.2017 19:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Ha, chyba wiem. a dobra j... | Anna125
Bardzo mi się podobała i dałam 5 :)
Użytkownik: Pani_Wu 29.06.2017 19:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Ha, chyba wiem. a dobra j... | Anna125
Aaaa.... bohaterka!? Bardzo pozytywna ;)
Użytkownik: Anna125 30.06.2017 00:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Aaaa.... bohaterka!? Bard... | Pani_Wu
Aaaa... ciemność mnie ogarnęła. Dopiero zrozumiałam, o co chodzi z imieniem bohaterki. Jakoś się nie utożsamiam. Wiesz myślałam o Anie, książkowej bohaterce. Realne osoby pomijam. A to cię musiało zadziwić moje pytanie ;)
Użytkownik: Anna125 30.06.2017 00:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Aaaa... ciemność mnie oga... | Anna125
Głodnemu chleb na myśli :)
Użytkownik: Pani_Wu 30.06.2017 12:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Głodnemu chleb na myśli :... | Anna125
Myślałam, że to ja źle zrozumiałam Ciebie :)
Użytkownik: Anna125 30.06.2017 16:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Myślałam, że to ja źle zr... | Pani_Wu
Tośmy sobie porozmawiały o różnych osobach :D.
Bardzo jestem ciekawa Tuni i Anity i tego jak Fryczkowska to rozegrała. Sytuacja zdaje mi się tak nieprawdopodobna do pokojowego zaistnienia?
Użytkownik: Pani_Wu 30.06.2017 18:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Tośmy sobie porozmawiały ... | Anna125
Bo też to fikcja literacka, która ma na celu zmusić czytelnika do myślenia. Świat przedstawiony jest bardzo prawdziwy, ale nie w tym rzecz, a w tym, jak się do tej rodziny odniesie reszta świata. I w tym, co tę rodzinę naprawdę spaja. Michał miał rację, gdy nas do lektury namawiał. Jak zwykle zresztą ;)
Użytkownik: misiak297 30.06.2017 16:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Okazuje się, że a'poros p... | Pani_Wu
Bardzo się cieszę, że ta książka przypadła Ci do gustu:)
Użytkownik: Pani_Wu 30.06.2017 18:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo się cieszę, że ta ... | misiak297
Tak :)
Użytkownik: Rosco 01.07.2017 17:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Miejsce akcji najnowszej ... | misiak297
Czytając recenzję przypomniał mi się fragment z książki o podróży do Szwecji w latach siedemdziesiątych. Autorka opisała taką "niestandardową" rodzinę.

"Ciekawostką był dla mnie fakt wielokrotnych związków małżeńskich wśród Szwedów. Zdarzyło mi się widzieć w domu czworo dzieci gospodarza (z pierwszego i drugiego małżeństwa) żyjących w zupełnej zgodzie z trojgiem dzieci (trzeciej) "mamy" z jej poprzednich związków. Cała siódemka stanowiła zgraną paczkę kumpli i ani młodzież, ani gospodarze nie wydawali się tą sytuacją zażenowani".
W Polsce taki układ jest niewyobrażalny i zastanawiam się czy trudniej w takiej sytuacji odnaleźć się dzieciom czy dorosłym?
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: