Dodany: 10.05.2010 12:04|Autor: wyssotzky

Recenzja nagrodzona!

Książka: Ciemna materia
Zeh Juli

1 osoba poleca ten tekst.

Przypadek, fatum i ciemna materia


W konsekwencji opublikowania w 1905 roku w czasopiśmie "Annalen der Physik" artykułu Einsteina o naturze światła nasze mikrofalówki prężnie transformują twarde ziarna kukurydzy w smakowity popcorn z masłem, podczas gdy my, zasiadając głęboko w fotelu, za pośrednictwem ekranu telewizora śledzimy najnowsze wątki ulubionego serialu. Teoria względności jest już trochę mniej pożyteczna z punktu widzenia przeciętnego Ziemianina, ale powszechny system nawigacji satelitarnej, którego nie sposób nie docenić, nie istniałby bez odkrycia Einsteina. Efektem ubocznym pracy CERN-u, czyli Europejskiej Organizacji Badań Jądrowych, było stworzenie sieci www. Obecnie mało kto wyobraża sobie świat bez powszechnego dostępu do internetu, ale niewielu z nas wie, że dziękować za jego istnienie powinniśmy instytucji, która na co dzień zajmuje się rozpędzaniem niewyobrażalnie małych elementów wszechświata do niewyobrażalnie dużych prędkości.

Fizyka, prędzej czy później, staje się użyteczna. Jej prawa organizują rzeczywistość i tworzą ład wszechświata. Jesteśmy w stanie przyjąć na słowo, że Newtonowska teoria grawitacji wpływa na rzeczywistość wokół nas (włącznie z tym, co mamy pod stopami). Ale czy teorię względności czasu możemy uznać za użyteczną? Albo teorię strun? Czy idee współczesnych fizyków (większość z nas nie potrafiłaby odróżnić, którzy to geniusze, a którzy szaleńcy) są choć trochę sensowne, czy też zapędzamy się w kozi róg zwany „science fiction”, rozważając możliwość istnienia wszechświatów równoległych?

W najnowszej powieści Juli Zeh stworzyła bohaterów, dla których fizyka ma ogromne znaczenie: to ich zawód, ale także - w pewnym sensie – religia. W dyskursie Oskara i Sebastiana zaciera się granica między fizyką a metafizyką, a odmienne koncepcje naukowe stają się początkiem głębokich sporów ideologicznych, wyjaśniających miejsce człowieka i Boga we wszechświecie. Sebastian głęboko wierzy (i stara się udowodnić), że świat, na którym żyjemy, jest jednym z wielu, inne to jego alternatywy, a na każdym z takich światów wszystko, co możliwe, wydarza się. Znaczy to mniej więcej tyle, że istnieje świat, na którym nie czytasz właśnie tej recenzji, lecz opalasz się w luksusowym kurorcie na wyspach Bora-Bora, oraz taki, na którym w ogóle nie istniejesz, tak jak nie istnieje autor tej recenzji, a w związku z tym sama recenzja również nie została napisana. Zgodnie z poglądem Sebastiana nagłe zaginięcie jego syna na naszym świecie nie wyklucza tego, że gdzieś, w alternatywnej rzeczywistości, mały Liam żyje i ma się całkiem dobrze, a więc że w tym samym czasie i został, i nie został porwany.

Juli Zeh stawia swoich bohaterów przed trudnymi wyborami, prowokującymi, aby skonfrontować tak zwany realny świat z naukowymi koncepcjami, które mają go wyjaśnić. I pod powłoką stworzoną z elementarnych cząstek, ciemnej materii i wielości światów zadaje pytania o miejsce przypadku i przeznaczenia, wolnej woli i Boga.

To ta głębsza płaszczyzna. Ale w "Ciemnej materii" wyjątkowo doceniam także to co zwykle w książkach Juli Zeh - pisarka ma nieoceniony dar opowiadania ciekawych historii. Bohaterowie powieści, pociągnięci grubą i wyraźną kreską, są spójni i prawdziwi. Mało kto, oprócz tej autorki, potrafi stworzyć na kilkuset stronach takich ludzi, z którymi czuję się równie blisko związana; z którymi nie mogę i nie chcę się rozstawać. Kochają i myślą w sposób wiarygodny, mają wiarygodne słabości, są ciepli i zabawni, ale skrywają gdzieś głęboko w sobie równie wiarygodny smutek.

Nawet wątek kryminalny, którego zazwyczaj staram się unikać, zostaje ocieplony przez wizerunek inspektora Schilfa (moja wyobraźnia łączy go z wizerunkiem nieco ciapowatego serialowego porucznika Columbo, tyle że w bardziej wiekowym wydaniu) i rywalizującej z nim pani komisarz Rity Skury.

"Ciemna materia" jest kolejnym dowodem na to, że Juli Zeh, podejmując bardzo różnorodne tematy, każdy z nich potrafi uczynić interesującym i wdzięcznym. Nic dziwnego, jej umiejętności pisarskie sprawiają, że nawet ziewanie staje się wydarzeniem niebanalnym.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 7007
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 5
Użytkownik: Izzy 12.05.2010 10:54 napisał(a):
Odpowiedź na: W konsekwencji opublikowa... | wyssotzky
Podzielam w pełni Twoje zdanie nt. tej książki. Jest niezmiernie interesująca, intrygująca i sprawiła, że zapragnęłam przeczytać inne książki tej autorki. I zdawałoby się,że mimo trudnego tematu jakim są spory w zakresie fizyki, lektura będzie mało strawna, nic bardziej mylnego. Wciąż jestem pod wrażeniem, choć już trochę czasu minęło od przeczytania "Ciemnej materii".
Użytkownik: wyssotzky 12.05.2010 17:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Podzielam w pełni Twoje z... | Izzy
Droga Izzy, zachęcam więc do "Instynktu gry", która, z dotychczas przeze mnie przeczytanych, wydaje mi się najlepszą książką Juli Zeh.
Użytkownik: SiostraDarka 28.05.2010 13:35 napisał(a):
Odpowiedź na: W konsekwencji opublikowa... | wyssotzky
Serdecznie gratuluję. Dzięki takim recenzjom mój schowek puchnie.
Użytkownik: adgama 29.08.2010 12:47 napisał(a):
Odpowiedź na: W konsekwencji opublikowa... | wyssotzky
Świetna recenzja, sprawiła, że muszę przeczytać tę powieść. Dzięki za wyczerpujący opis. Wrzucam ją do schowka.
Użytkownik: BardMirMił 26.11.2013 18:04 napisał(a):
Odpowiedź na: W konsekwencji opublikowa... | wyssotzky
heheh :D mój schowek również puchnie. Po takiej recenzji trzeba przeczytać tę książkę ;)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: