Dodany: 15.04.2017 20:25|Autor: Marioosh

Bez wirtuozerii, ale i bez żenady


Na campingu na wyspie Fårö zostaje zastrzelony Peter Bovide, właściciel firmy budowlanej. Prowadząca śledztwo Karin Jacobsson, zastępczyni przebywającego na urlopie komisarza Andersa Knutasa, podejrzewa, że zabił go któryś z zatrudnianych przez niego na czarno pracowników pochodzących z Estonii. Kolejny trop wiedzie do portu w Slite na Gotlandii, gdzie przypływają rosyjskie statki z dostawami węgla i szmuglowanego alkoholu. Śledztwo nie posuwa się do przodu aż do momentu, gdy w identycznych okolicznościach ginie Morgan Larsson, strzałowy w miejscowym kamieniołomie. Kolega Larssona twierdzi, że w ostatnim czasie przebywał on na jednej z wysp w pobliżu Gotlandii – i właśnie tam Karin Jacobsson rozwiązuje tę sprawę, której korzenie sięgają ponurej historii sprzed dwudziestu dwóch lat.

„Słodkie lato” to piąta część serii, której głównym bohaterem jest Anders Knutas, komisarz policji z Visby. Intryga stanowi samodzielną historię, ma co prawda kilka elementów najwyraźniej wspólnych dla całej serii, ale nie wpływa to na odbiór tej powieści – a jest ona, krótko mówiąc, przyzwoita. Autorka niczego nadzwyczajnego nie wymyśliła, udaje jej się jednak dość sprawnie zmylić czytelnika, choć rozwiązanie zagadki wydaje się w pewnym momencie dość łatwe do odgadnięcia. Czyta się tę książkę dobrze, Mari Jungstedt umiejętnie prowadzi akcję, nie manipuluje emocjami czytelnika – odrobina manipulacji w finale nie jest nachalna, tylko pozwala odbiorcy samemu się do niej ustosunkować. Dużą zaletą są rzetelne opisy scenerii, w której rozgrywa się akcja – obraz wyspy Gotska Sandön, na której cała historia się zaczęła, niemalże zachęca do spędzenia tam urlopu :).

Bohaterowie również nie biorą się znikąd – mają pogmatwane życie, które toczy się gdzieś w tle, ale nie dominuje i nie zakłócają akcji. Mój jedyny poważniejszy zarzut dotyczy samego Andersa Knutasa – jest jakoś mało charyzmatyczny i mało wyrazisty; może to dlatego, że całe śledztwo w gruncie rzeczy prowadzi jego zastępczyni i główny nacisk został położony na jej postać? Mimo tego mamy do czynienia z przyzwoicie – bez wirtuozerii, ale i bez żenady – napisaną powieścią; można ją przeczytać bez poczucia marnowania czasu.

Coś dla poszukiwaczy polskich elementów: Peter Bovide na swoich budowach zatrudniał na czarno budowlańców z republik nadbałtyckich i z Polski – wiadomo, nasi są wszędzie :).


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 445
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: