Dodany: 11.04.2017 10:16|Autor: UzytkownikUsuniety04​282023155215Opiekun BiblioNETki

Z Pickwickiem po Anglii



Recenzent: Konrad Urbański


Dickens – wzorem Swifta – zabiera czytelnika w podróż po XIX-wiecznej Anglii. Podróż, dodajmy, niebanalną – głównie ze względu na bohatera i jego towarzyszy. Jest ostro, jest zabawnie, choć lekturę trzeba sobie dawkować małymi porcjami, inaczej zaczyna nużyć.

Samuel Pickwick. August Snodgrass. Tracy Tupman. Nathaniel Winkle. Samuel Weller. „Wesoła kompania” – jak Guliwer – wyrusza w drogę, od czasu do czasu przesyłając do siedziby klubu swoje spostrzeżenia, obserwacje, notatki. Podróż, jak powszechnie wiadomo, rodzi dystans, pozwala spojrzeć na pewne sprawy ostro, krytycznie. Każdy z członków klubu jest inny. Pickwick to sybaryta, dickensowski Zagłoba; Snodgrass – melancholijny poeta (choć głowa nie ta); Winkle – myśliwy bez myśliwskich sukcesów; Tupman – Casanova wsi angielskiej; Weller – chłopak od i do bicia. Obserwacje ich wszystkich godne są odnotowania.

Stanowią drobną grupkę badaczy obyczajów (czytaj: absurdów) angielskiego wiejskiego dnia powszedniego, a tym samym dołączają do całego zastępu zacnych postaci: od wspomnianego już Guliwera poczynając, a na Ijonie Tichym, niestrudzonym obieżykosmosie, kończąc. „Klub Pickwicka” utrzymany jest jednak nie w konwencji fantastyki czy science fiction, ale lekkiej powieści obyczajowej z elementami farsy i satyry. Przedmiotem zainteresowań towarzyszy pana Pickwicka, jak również jego samego, jest człowiek w całym tego słowa znaczeniu – wszelkie jego ułomności, przywary, wady. Nie można też zapomnieć o rozbudowanej krytyce XIX-wiecznego angielskiego systemu prawnego. Aresztowanie i próba osądzenia Pickwicka za niedotrzymanie obietnicy małżeństwa tchną najtęższym absurdem. Ta świetna, ironiczna powieść ukrywa ostrze satyry w niepozornej Pickwickowskiej laseczce.

Jeśli „Klub Pickwicka” jest taki wspaniały, dlaczego należy czytać go w małych dawkach? Z jednego powodu – schematyczności kolejnych rozdziałów: każdy z nich przypomina poprzedni, sytuacje się powtarzają, katalog ludzkich ułomności również nie jest na tyle obfity, by można było czerpać z niego w nieskończoność (nawet mimo tego, że karty powieści zaludnia 300 postaci – wierzę na słowo tym, którzy je policzyli). Uznali to za wadę już pierwsi czytelnicy powieści. Dopiero po wprowadzeniu przez Dickensa osoby służącego – Wellera – nakład zwiększył się kilkudziesięciokrotnie. Oczywiście, pisarz zainteresował też odbiorców wątkami dotyczącymi niesprawiedliwości i krzywdy, to zawsze sprzedaje się dobrze. Niemniej jednak rzeczywiście najlepiej jest czytać po trochu (może, jak radzą niektórzy recenzenci, rozdział-dwa na zakończenie dnia, przed snem?).






Autor: Charles Dickens
Tytuł: Klub Pickwicka
Tłumacz: Włodzimierz Górski
Wydawca: Wydawnictwo MG, 2016
Liczba stron: 528

Ocena recenzenta: 5/6


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1210
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: