Dodany: 03.04.2017 19:51|Autor: Aivalar

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Chłopiec na szczycie góry
Boyne John

Szczyt okrucieństwa


Dzieciństwo Pierrota jest w zasadzie szczęśliwe. Czuje się kochany przez rodziców, choć nie rozumie, czemu ojciec tak często sięga po alkohol i dlaczego wspomnienia z wojny nie dają mu spać. Jego żydowski rówieśnik Anszel i piesek D’Artagnan to najlepsi przyjaciele, jakich mógł sobie wymarzyć. Mimo że Pierrot jest w połowie Niemcem, za swoją małą ojczyznę uważa Paryż, miejsce, w którym się urodził i dorastał. Życie rzuca jednak chłopca daleko od rodzinnego gniazda: do domu na szczycie góry, domu, gdzie panem jest on, Adolf Hitler. II wojna światowa się zbliża.

Książka Johna Boyne’a nie jest pierwszą o tej tematyce, jaką miałam w rękach. O II wojnie światowej przeczytałam już to i owo, zarówno ze względu na szkołę, jak i zainteresowanie tym okresem. Jeszcze się nie zdarzyło, żeby któraś z poznanych do tej pory pozycji mną nie wstrząsnęła. Z „Chłopcem na szczycie góry” było tak samo. Pochłonęłam tę powieść w zaledwie jeden dzień i nie mogłam traktować jej z dystansem. Przeżywałam każde wydarzenie, czując głównie przerażenie, niedowierzanie, a chwilami nawet wstręt.

Nie spodziewałam się, że fabuła, która nie przedstawia w zasadzie wojny, może wywrzeć na mnie aż takie wrażenie. Próżno tu szukać scen z typowo wojennych działań; nie ma pędzących czołgów, nie biegają wszędzie żołnierze, nie zaglądamy nawet do żadnego obozu koncentracyjnego, choć oczywiście ten temat się przewija. Cała akcja koncentruje się na Pierrocie – przez większość czasu zwanym także Pieterem – kilkuletnim chłopcu, który niespodziewanie znajduje swojego idola... w Adolfie Hitlerze. Autor znakomicie pokazał, jak bardzo podatna na wpływy jest psychika dziecka, szczególnie gdy potrzebuje ono odrobiny uwagi.

Najbardziej cenię sobie tę książkę za styl, który cechuje oszczędność słów. John Boyne nie wpada w niepotrzebny patos, nie koloryzuje, nie sili się na zbędny dramatyzm. Wydaje mi się, że doskonale odczuwał ciężar trudnej i nieprzyjemnej tematyki, dlatego uznał, że nie trzeba niczego na siłę upiększać czy przeciwnie, jeszcze pogłębiać negatywny odbiór. Wojna jest wystarczająco okrutna i sądzę, że autorowi „Chłopca na szczycie góry” znakomicie udało się to pokazać. Konsekwentnie przedstawia życie Pierrota z bardzo naturalnie oddanym upływem czasu, byśmy mieli okazję patrzeć, jak bohater dorasta i zmienia się pod wpływem otoczenia.

Fikcja została umiejętnie połączona z tłem historycznym. Fabuła zresztą jest niezwykle realistyczna, zarówno jeśli chodzi o fakty, jak i kreację postaci – Pierrot to chłopiec z krwi i kości, który rzeczywiście mógłby mieszkać w Berghof w czasie wojny. Adolf Hitler poraża, jest bardziej przerażający niż niejeden horror. W szczególności przestraszyło mnie, że co najmniej dwukrotnie mówił o tym, jakie ma miękkie serce. Chyba nie muszę tłumaczyć, jak absurdalnie to brzmi w ustach kogoś takiego.

Powieść Boyne'a budzi wiele absolutnie niewymuszonych uczuć; jako bierni świadkowie siłą rzeczy angażujemy się w to, co rozgrywa się na kolejnych stronach. Nie ma tu miejsca na nudę, zresztą trudno tę pozycję rozpatrywać pod kątem tego, czy jest wciągająca. Przez tekst się płynie, ale nie bezmyślnie, bo słowa zostawiają po sobie ślad. Niebanalny pomysł pozwolił na zajrzenie wojnie w oczy z nieco innej niż zwykle strony: przecież kto by pomyślał, że słodki siedmiolatek trafi pod skrzydła samego Hitlera. Mimo niewielkich zastrzeżeń wobec przemiany, jaką Pierrot przechodzi pod koniec (moim zdaniem zachodzi ona trochę zbyt szybko i gwałtownie), stwierdzam, że to kawał dobrej literatury, połączenie ciekawej fabuły z bardzo dużym ładunkiem emocjonalnym.

Zakończenie, choć w pewnej mierze przewidywalne, wzrusza. Odrobinę może zaskoczyć zmiana sposobu narracji, która następuje na ostatnich kilku stronach, jednak po zakończeniu lektury dochodzi się do wniosku, że taki zabieg jest nie tylko wyjątkowy, ale też konieczny. Idealne zamknięcie historii.

Chaotyczność i niezbyt duża precyzyjność tej recenzji ma swoje usprawiedliwienie. „Chłopiec na szczycie góry” odcisnął na mnie swoje piętno. To nie jest książka, o której zapomina się po paru dniach. Raz jeszcze przypomniała mi, że wojna potrafi wyzwolić nawet najbardziej mroczne instynkty, a największymi potworami zawsze są ludzie. I to ich należy się bać, bo są zdolni do wszystkiego.


[Recenzję opublikowałam również na swoim blogu oraz innych portalach]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2330
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: Mallwina 11.06.2017 18:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Dzieciństwo Pierrota jest... | Aivalar
Świetna recenzja. Dzięki niej sięgnęłam po tę wyjątkową książkę. Dziękuję i pozdrawiam.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: