Dodany: 02.04.2017 14:33|Autor: Lenia

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Zwierzęcy punkt widzenia: Inna wersja historii
Baratay Éric

Projekt historii peryferyjnej: ludzie i inne zwierzęta


Do przeczytania książki Erica Barataya skłonili mnie… wydawcy, którzy wspomnieli ją podczas spotkania z serii „Weekendy z literaturą”, zorganizowanego przez krakowski MOCAK zeszłego lata. Wpisałam jej tytuł do magicznego zeszytu z listą książek do przeczytania, zaczęłam o niej przynudzać wszem wobec, w końcu z radością przyjęłam ją jako prezent gwiazdkowy od lubego, przeczytałam i nie pożałowałam.

„Zwierzęcy punkt widzenia” to praca z dziedziny historii eksperymentalnej lub – według określenia tłumaczki – peryferyjnej, której podmiotami i aktorami obok ludzi są zwierzęta. Cytowane w książce słowa Emmanuela Le Roy Ladurie: „Uczynić z historyka jedynie specjalistę od ludzkości to tyle, co go okaleczyć”[1] dobrze podsumowują stanowisko autora, we wprowadzeniu podkreślającego, jak bardzo historia pisana przez historyków jest ograniczona do ludzkich przeżyć i świadectw, i jak niepełny daje nam przez to obraz rzeczywistości. Baratay proponuje inny sposób prowadzenia badań historycznych – ni mniej, ni więcej, tylko ze zwierzęcego punktu widzenia.

Do swojego projektu ma realistyczne, metodyczne podejście: przyjmując za solidną podstawę obraz zwierzęcia jako istoty aktywnej, oddziałującej swoim zachowaniem na otoczenie, opierając się na takich źródłach, jak raporty weterynarzy czy dokumenty przedsiębiorstw „zatrudniających” zwierzęta oraz korzystając z nauk przyrodniczych, chce „powrócić do szukania rzeczywistości przywoływanych faktów, do tropienia kondycji i czynów zwierzęcia, aby odnaleźć jego zapomnianą egzystencję”[2].

W odejściu od antropocentryzmu w ocenie zjawisk, stanowiącym kolejny jego postulat, mają pomóc nauki przyrodnicze: etologia, ekologia, neurobiologia... a także „chłonne i dociekliwe spojrzenie”[3], które szuka nowych, jeszcze nie zbadanych zdolności u zwierząt zamiast kategorycznie zaprzeczać ich istnieniu u jakichkolwiek innych gatunków niż homo sapiens[4].

Nastawienie łączące dbałość o naukowy charakter badań z chęcią szukania zarówno cech unikatowych, jak i wspólnych różnym gatunkom towarzyszy Baratayowi w czterech częściach, w których spisuje on historię wybranych grup zwierząt udomowionych. Na początku dowiadujemy się, jak przebiega proces tworzenia ras. Być może, tak jak ja, nigdy wcześniej się nad tym nie zastanawialiście, a jest to dość oczywiste: na przestrzeni lat rasy projektują ludzie – czy to dla zwiększenia produkcji (np. mleka) lub usprawnienia pracy (jak w przypadku koni pociągowych), czy to dla estetycznej przyjemności właścicieli (w przypadku psów do towarzystwa).

Kolejne rozdziały udowadniają, że obietnice autora dotyczące przyjmowania zwierzęcego punktu widzenia i unikania antropocentryzmu nie były czczą gadaniną. Pisząc o zmiennym losie koni pociągowych i krów mlecznych, skupia się on na faktach: ile godzin dziennie pracowały konie; jak często wychodziły na powierzchnię te z kopalni; co jadły, a do czego przystosowane są ich układy trawienne; jak zmienia się zachowanie krów pod wpływem przemian w metodzie hodowli[5].

Od losu zwierząt-maszyn przechodzi do losu tych samych zwierząt w roli popychadeł (psy, konie), mięsa armatniego (właściwie wszystkie gatunki) i spożywczego (głównie bydło) oraz napastników z przymusu (byki wykorzystywane do korridy). Nie będę ukrywać, że przez tę część zdecydowanie najtrudniej mi było przebrnąć ze względu na olbrzymią, rozciągniętą w czasie, w większości przemilczaną ilość cierpienia, jaką opisuje.

Czytamy również – być może ze zdziwieniem, bo przywykliśmy myśleć o wojnie jako tragedii wyłącznie ludzi – o zwierzętach ginących w trakcie ostrzału, przemęczeniu zwierząt pracujących, okrucieństwie i kłusownictwie, które zamęt wojny pomagał ukryć przed światem, braku ochrony przed gazem bojowym, nieleczonych chorobach i strachu. Autor zwraca też uwagę na to, jak ściśle losy jednych i drugich są podczas każdego konfliktu zbrojnego powiązane; mowa tu nie tylko o cierpieniu zwierząt z winy ludzi, ale też o żołnierzach nękanych w okopach przez karaluchy czy szczury oraz o drugiej stronie medalu: wzajemnym przywiązaniu i pomocy.

Tym ostatnim zresztą Baratay poświęca całą kolejną część książki, w polskim tłumaczeniu nazwaną „Ciepło zażyłości”. Pisze tu o dobroczynnych działaniach instytucji takich jak brytyjski Niebieski Krzyż, szczególnie zmierzających do objęcia zwierząt opieką zdrowotną, ale także o trosce okazywanej zwierzętom udomowionym przez rodziny czy pracowników farm. Dowiadujemy się też, jakie dobre i złe strony miała przemiana psów ze zwierząt powszechnie niechcianych i źle traktowanych w zadbanych i kochanych członków rodzin.

Na zakończenie autor powraca do swoich początkowych postulatów, tym razem jednak wybrzmiewają one dużo mocniej. Ubolewa nad tym, że dyskusje prawodawców i naukowców często uwzględniają zwierzęta jedynie w roli abstrakcyjnego przedmiotu debaty, nie zaś żywych, czujących istot. Podkreśla zarazem, jak ważne dla zwierząt są właśnie te teoretyczne dyskusje, które w dotychczasowej historii przynosiły zarówno poprawę ich losu, np. dzięki karaniu właścicieli za przemoc, jak i zatrzymanie prac dążących ku takiej poprawie.

Co jeszcze znaleźć można na stronach „Zwierzęcego punktu widzenia”? Liczne cytaty z naszej ukochanej literatury pięknej (Faulkner, Whitman, Zola…). Godne uznania efekty starań tłumaczki Pauliny Tarasewicz, aby w licznych wtrąceniach i wykrzyknieniach – tak niepasujących do sztywnego polskiego stylu naukowego – zachować styl autora. Rozległą bibliografię, która dla osób czytających po francusku będzie prawdziwą kopalnią wiedzy. Przede wszystkim jednak – i za to cenię tę książkę najbardziej – znaleźć tu można informacje o życiu zwierząt wśród ludzi, które dla większości z nas nie są osiągalne przez zwykłą obserwację.

Zachęcam zatem wszystkich do przeczytania „Zwierzęcego punktu widzenia” dla zwiększenia świadomości o świecie, w którym żyjemy – a który, choć może nam się wydawać inaczej, jest nie tylko ludzki.


---
[1] Eric Baratay, „Zwierzęcy punkt widzenia. Inna wersja historii”, przeł. Paulina Tarasewicz, Wydawnictwo w Podwórku, 2014, s. 7.
[2] Tamże, s. 44.
[3] Tamże, s. 51.
[4] Jak pisze Baratay: „Należy odejść od antropocentryzmu oraz obsesji budowania barykad między człowiekiem a zwierzęciem. Czas oddzielić dyskurs badania zwierząt od dyskursu dominacji nad nimi, w której nie liczy się to, jakie zwierzę może być, ale to, jakie chcemy, żeby było, abyśmy mogli zrobić z nim, co nam się podoba. Zarazem czas już zdemistyfikować łatwy zarzut antyhumanizmu, postawiony (…) w chwili gdy rozwijało się intelektualne i społeczne zainteresowanie przyrodą i zwierzętami. Utrzymywano, że dowartościowanie ich może nastąpić jedynie kosztem ludzkiej specyfiki, godności, a nawet szacunku do człowieka, podczas gdy celem nie jest pomieszanie, ale rozpoznanie zalet każdego gatunku” (tamże, s. 50–51).
[5] Można się oczywiście wzniośle spierać o to, czy zwierzęta te na złe traktowanie i przemęczenie pracą reagują tylko fizycznym bólem, czy także psychicznym cierpieniem. Warto jednak przy tym pamiętać, że granica pomiędzy jednym a drugim jest zamazana nawet u ludzi. Czemu więc mielibyśmy arbitralnie ustawiać ją dookoła siebie, odmawiając innym gatunkom zdolności do przeżywania stanów psychicznych?


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1591
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: Lenia 03.04.2017 22:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Do przeczytania książki E... | Lenia
Wspomnianej dyskusji o pracy wydawcy można wysłuchać tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=uoaHK95hOEE
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: