Gdy przedstawia się nam dowody przeczące naszym najgłębiej zakorzenionym przekonaniom, częściej przeformułowujemy znaczenie dowodów, niż zmieniamy punkt widzenia. Wymyślamy nowe powody, usprawiedliwienia i wyjaśnienia. Czasami po prostu ignorujemy fakty. (119)
Psychiczne napięcie, którego doświadczamy między innymi wówczas, gdy fakty przeczą naszym przekonaniom, Festinger [w książce
Gdy proroctwo zawodzi: Koniec świata, który nie nastąpił (
Schachter Stanley,
Festinger Leon,
Riecken Henry W.)
] określił mianem dysonansu poznawczego. Większość z nas uważa się za inteligentnych i racjonalnych. Sądzimy, że zwykle podejmujemy rozsądne decyzje. Odrzucamy świadomość, która sygnalizuje, że często dajemy się nabierać, w związku z czym oczywiste błędy, szczególnie w ważnych sprawach, zagrażają naszemu poczuciu własnej wartości. Sprawiają że odczuwamy dyskomfort i reagujemy irytacją.
Kiedy się pomylimy, mamy dwa wyjścia. Przede wszystkim możemy przyjąć do wiadomości, że pierwotnie źle oceniliśmy sytuację. (…)
Wszystko to zagraża jednak naszej samoocenie, w związku z czym jest trudne. Wymaga pogodzenia się z myślą, że jesteśmy mniej przenikliwi, niż zakładaliśmy. Zmusza do zaakceptowania tego, że niekiedy nasze wybory okazują się błędne, nawet w sprawach, którym wiele poświęciliśmy.
Z pomocą przychodzi nam więc druga opcja, którą jest wyparcie. Reinterpretujemy fakty. Odsiewamy niewygodne szczegóły, odwracamy kota ogonem, czasami zupełnie ignorujemy nowe przesłanki. Chronimy w ten sposób wygodne założenie, że od początku mieliśmy rację, że nie daliśmy się oszukać, że brakuje dowodów na odmienny punkt widzenia. (120-121)
Zjawisko dysonansu poznawczego często wskazuje się jako świadectwo dziwaczności ludzkiej psychiki. Rzeczywiście, łatwo się śmiać, widząc, jak w obronie swoich poglądów posuwamy się do wypierania niewygodnych informacji. Można spotkać się z opinią, że to tylko jeden z wielu rodzajów matactwa uprawianego przez nasz umysł (…).
Sprawa jest o wiele poważniejsza. Postęp w większości dziedzin jest w dużej mierze wypadkową chęci do nauki na błędach. Reinterpretując porażki albo udając, że ich nie widzimy, w praktyce pozbawiamy się jednej z najwartościowszych okazji do rozwoju. (138)
Większość porażek poddaje się retuszowi. Kto chce racjonalizować swoje, bez trudu znajdzie punkt zaczepienia: „to się nigdy wcześniej nie zdarzyło”, „to był wyjątkowy przypadek”, „zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy”. Cytujemy wybiórczo statystyki, które uzasadniają nasz wybór. Z czasem odkrywamy nowe wymówki, na które początkowo nie wpadliśmy i na które sami prawdopodobnie kręcilibyśmy nosem, gdyby posłużył się nimi ktoś inny. (139-140)
Najskuteczniejsze w tuszowaniu prawdy są nie osoby, które maja coś do ukrycia, lecz te, które nie zdają sobie sprawy, że robią coś źle. (141)
Kiedy za żadne skarby świata nie chcemy zmienić zdania, kiedy absolutnie żaden argument nie może przekonać nas, byśmy przyznali się do błędu, kiedy tak bardzo boimy się o swoje ego, że proces racjonalizacji wyrwał nam się spod kontroli, zasadniczo odcinamy się od świata. Przestajemy dostrzegać, a już na pewno wykorzystywać okazje do wyciągnięcia nauki z sytuacji, które nam się przytrafiają. (148)
...................................................
Pragnienie ideału jest wypadkową dwóch błędów w rozumowaniu. Pierwszy polega na tym, że zamiast zmierzyć się ze światem rzeczywistym i zbadać słabości naszych założeń, przeceniamy prawdopodobieństwo, że uda się nam stworzyć optymalne rozwiązanie, rozmyślając w zaciszu swojej sypialni albo placówki akademickiej. Preferujemy podejście odgórne.
Drugim błędem jest strach przed porażką. Wcześniej przyjrzeliśmy się sytuacjom, których uczestnicy albo ignorowali, albo ukrywali niepowodzenia. Perfekcjonizm jest w pewnym sensie zjawiskiem bardziej ekstremalnym. Perfekcjoniści spędzają tak wiele czasu na projektach i rozmyślaniu o strategii, że nie dają sobie okazji do działania. Kiedy po raz pierwszy wychodzą na jaw ich błędy, jest już za późno, by im zaradzić. Funkcjonują nie tyle w układzie zamkniętym, ile zamkniętym prewencyjnie. Perfekcjonista tak bardzo się przejmuje, że sobie nie poradzi, że w ogóle nie podejmuje gry.
David Bayles i Ted Orland w książce "Art and Fear" (Sztuka i strach) przedstawiają historię nauczyciela ceramiki, który na pierwszych zajęciach oznajmił, że podzieli uczniów na dwie grupy. Członkom pierwszej powiedział, że oceni ich za ilość: ostatniego dnia semestru przyniesie wagę i zważy naczynia, które zdążyli wykonać. (...) Drugiej połowie oświadczył, że zostaną ocenieni za jakość. Mają przynieść na ostatnie zajęcia jedno idealne naczynie.
Eksperyment dał jednoznaczny rezultat: wszystkie naprawdę dobre naczynia pochodziły od grupy, która nastawiła się na ilość. Bayles i Orland piszą: "Wygląda na to, że osoby z grupy ilościowej przygotowywały naczynia jedno za drugim i uczyły się na błędach, podczas gdy grupa jakościowa zajmowała się głównie teoretycznymi rozważaniami nad perfekcją, a na koniec zajęć nie miała do zaprezentowania nic poza wydumanymi teoriami i kupą wyschniętej gliny". (213-214)
.....................................................
Okazuje się, ze błędy i porażki są niezbędne, by pobudzić wyobraźnię i doprowadzić nasz umysł do stanu, w którym będą rodzić się najbardziej odkrywcze pomysły.
Z tym nowym podejściem wiążą się ważne skutki nie tylko dla wynalazczości, ale także dla systemu nauczania. Obecna edukacja polega na dostarczaniu młodym ludziom zasobu wiedzy. Następnie nagradza się ich za jej prawidłowe stosowanie i karze za błędy.
Tymczasem jest to tylko jeden z aspektów naszego procesu uczenia się. W rzeczywistości przyswajamy wiedzę również wówczas, gdy się mylimy. Dopiero kiedy poniesiemy porażkę, uczymy się nowych rzeczy, przesuwamy granice i stajemy się bardziej twórczy Nikomu nie przyjdą na myśl genialne spostrzeżenia, jeśli będzie tylko bezmyślnie powtarzał informacje, nawet najbardziej zaawansowane. (312)
Jeśli zależy nam, by młodzi specjaliści podejmowali lepsze decyzje, musimy skończyć ze zwyczajem skupiania się na motywacji, zaangażowaniu i tym podobnych kwestiach. W wielu przypadkach jedynym sposobem, by urzeczywistnić rozwój jest "włączenie światła". Osoba, do której nie docierają sygnały o błędach, może spędzić całe lata szkoląc się albo pracując w zawodzie, i pozostać na tym samym poziomie, na któym zaczynała. (81)
...........................................
Osoby nastawione na rozwój myślą o błędzie inaczej niż nastawione na niezmienność. Przekonane, że motorem postępów jest w dużej mierze praktyka, odbierają porażki jako nieuchronny aspekt nauki.
Nic zatem dziwnego, że poświęcają uwagę własnym błędom i uczą się na nich. Nic dziwnego, że porażki ich nie załamują. I nic dziwnego, że są zwolennikami wprowadzania stopniowych oddolnych poprawek.
Natomiast osoby przekonane, że do sukcesu wystarczą talent i wrodzona inteligencja, znacznie gorzej reagują na swoje błędy. Dla nich porażka jest dowodem, że brakuje im czegoś, co jest niezbędne, by się im powiodło, i że nigdy nie będą tego miały, bo przecież wrodzonych cech nie da się zmienić. Bardziej też boją się sytuacji, w których będą oceniane. Porażka burzy im harmonię życia. (367)
To przywołuje na myśl ścisłe wzajemne powiązania pomiędzy dysonansem poznawczym, obwinianiem i otwartością (...). Kiedy kultura opiera się na niezdrowym podejściu do błędów, powszechne jest obwinianie się nawzajem i ukrywanie problemów, a pracownicy boją się podejmować uzasadnione ryzyko. W odwrotnej sytuacji znacznie rzadziej szuka się kozłów ofiarnych, propaguje się otwartość, a tuszowanie błędów traktuje jako ewidentny autosabotaż." (379)
Jeśli rezygnujemy z przedsięwzięcia po napotkaniu pierwszych trudności, przestajemy się rozwijać, nawet mając wielki talent. Interpretując trudności jako świadectwo własnej beznadziejności zamiast jako pomoc w zrobieniu postępów, będziemy uciekać przed porażką gdzie pieprz rośnie. Wytrwałość zatem jest ściśle związana z nastawieniem na rozwój. Bardzo ważne jest to, jak rozumiemy sukces i porażkę.
Jednym z problemów naszej kultury jest przedstawianie sukcesu jako czegoś, co przychodzi szybko. Niezliczone programy telewizyjne typu "reality show" wpajają nam przekonanie, że odniesienie sukcesu zajmuje tylko odrobinę czasu potrzebną, by zrobić wrażenie na kapryśnym jurorze lub publiczności. W jeden wieczór można stać się gwiazdą lub zdobyć cenną nagrodę. To również jeden z powodów tak ogromnej popularności tych programów.
Tyle że w realnym świecie błyskawiczne sukcesy są rzadkie. Skonstruowanie odkurzacza z podwójnym cyklonem, nauczenie się mistrzowskiego wykonywania rzutów wolnych, osiągnięcie arcymistrzostwa w szachach lub stanie się doskonałym dowódcą wojskowym wymaga długo trwałych starań. Do odniesienia takich sukcesów konieczna jest również wola walki i wytrwałe pokonywanie przeszkód i problemów.
Niestety, skoro młodym ludziom wmawia się, że kiedy ma się prawdziwy talent, sukces przychodzi z dnia na dzień, nie mogą pojąc, po co mieliby się wytrwale starać. Jeśłi zdecydują się na przykład uczyć się gry na skrzypcach i w krótkim czasie nie osiągną wirtuozerii, zakładają, że brakuje im w tej dziedzinie talentu i rezygnują. Zatem błędne mniemanie o natychmiastowości sukcesu niszczy odporność psychiczną. (383-384)
............................
Wszystkie cytaty pochodzą z książki:
Metoda czarnej skrzynki: Zaskakująca prawda o błędach i naturze sukcesu (
Syed Matthew)
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.