Dodany: 02.04.2017 09:03|Autor: Marylek

Czytatnik: N

5 osób poleca ten tekst.

Mechanizm psychologiczny obecny w umyśle każdego z nas czyli o dysonansie poznawczym


Gdy przedstawia się nam dowody przeczące naszym najgłębiej zakorzenionym przekonaniom, częściej przeformułowujemy znaczenie dowodów, niż zmieniamy punkt widzenia. Wymyślamy nowe powody, usprawiedliwienia i wyjaśnienia. Czasami po prostu ignorujemy fakty. (119)


Psychiczne napięcie, którego doświadczamy między innymi wówczas, gdy fakty przeczą naszym przekonaniom, Festinger [w książce Gdy proroctwo zawodzi: Koniec świata, który nie nastąpił (Schachter Stanley, Festinger Leon, Riecken Henry W.) ] określił mianem dysonansu poznawczego. Większość z nas uważa się za inteligentnych i racjonalnych. Sądzimy, że zwykle podejmujemy rozsądne decyzje. Odrzucamy świadomość, która sygnalizuje, że często dajemy się nabierać, w związku z czym oczywiste błędy, szczególnie w ważnych sprawach, zagrażają naszemu poczuciu własnej wartości. Sprawiają że odczuwamy dyskomfort i reagujemy irytacją.

Kiedy się pomylimy, mamy dwa wyjścia. Przede wszystkim możemy przyjąć do wiadomości, że pierwotnie źle oceniliśmy sytuację. (…)

Wszystko to zagraża jednak naszej samoocenie, w związku z czym jest trudne. Wymaga pogodzenia się z myślą, że jesteśmy mniej przenikliwi, niż zakładaliśmy. Zmusza do zaakceptowania tego, że niekiedy nasze wybory okazują się błędne, nawet w sprawach, którym wiele poświęciliśmy.

Z pomocą przychodzi nam więc druga opcja, którą jest wyparcie. Reinterpretujemy fakty. Odsiewamy niewygodne szczegóły, odwracamy kota ogonem, czasami zupełnie ignorujemy nowe przesłanki. Chronimy w ten sposób wygodne założenie, że od początku mieliśmy rację, że nie daliśmy się oszukać, że brakuje dowodów na odmienny punkt widzenia. (120-121)


Zjawisko dysonansu poznawczego często wskazuje się jako świadectwo dziwaczności ludzkiej psychiki. Rzeczywiście, łatwo się śmiać, widząc, jak w obronie swoich poglądów posuwamy się do wypierania niewygodnych informacji. Można spotkać się z opinią, że to tylko jeden z wielu rodzajów matactwa uprawianego przez nasz umysł (…).
Sprawa jest o wiele poważniejsza. Postęp w większości dziedzin jest w dużej mierze wypadkową chęci do nauki na błędach. Reinterpretując porażki albo udając, że ich nie widzimy, w praktyce pozbawiamy się jednej z najwartościowszych okazji do rozwoju. (138)

Większość porażek poddaje się retuszowi. Kto chce racjonalizować swoje, bez trudu znajdzie punkt zaczepienia: „to się nigdy wcześniej nie zdarzyło”, „to był wyjątkowy przypadek”, „zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy”. Cytujemy wybiórczo statystyki, które uzasadniają nasz wybór. Z czasem odkrywamy nowe wymówki, na które początkowo nie wpadliśmy i na które sami prawdopodobnie kręcilibyśmy nosem, gdyby posłużył się nimi ktoś inny. (139-140)


Najskuteczniejsze w tuszowaniu prawdy są nie osoby, które maja coś do ukrycia, lecz te, które nie zdają sobie sprawy, że robią coś źle. (141)


Kiedy za żadne skarby świata nie chcemy zmienić zdania, kiedy absolutnie żaden argument nie może przekonać nas, byśmy przyznali się do błędu, kiedy tak bardzo boimy się o swoje ego, że proces racjonalizacji wyrwał nam się spod kontroli, zasadniczo odcinamy się od świata. Przestajemy dostrzegać, a już na pewno wykorzystywać okazje do wyciągnięcia nauki z sytuacji, które nam się przytrafiają. (148)

..................................................​.

Pragnienie ideału jest wypadkową dwóch błędów w rozumowaniu. Pierwszy polega na tym, że zamiast zmierzyć się ze światem rzeczywistym i zbadać słabości naszych założeń, przeceniamy prawdopodobieństwo, że uda się nam stworzyć optymalne rozwiązanie, rozmyślając w zaciszu swojej sypialni albo placówki akademickiej. Preferujemy podejście odgórne.

Drugim błędem jest strach przed porażką. Wcześniej przyjrzeliśmy się sytuacjom, których uczestnicy albo ignorowali, albo ukrywali niepowodzenia. Perfekcjonizm jest w pewnym sensie zjawiskiem bardziej ekstremalnym. Perfekcjoniści spędzają tak wiele czasu na projektach i rozmyślaniu o strategii, że nie dają sobie okazji do działania. Kiedy po raz pierwszy wychodzą na jaw ich błędy, jest już za późno, by im zaradzić. Funkcjonują nie tyle w układzie zamkniętym, ile zamkniętym prewencyjnie. Perfekcjonista tak bardzo się przejmuje, że sobie nie poradzi, że w ogóle nie podejmuje gry.

David Bayles i Ted Orland w książce "Art and Fear" (Sztuka i strach) przedstawiają historię nauczyciela ceramiki, który na pierwszych zajęciach oznajmił, że podzieli uczniów na dwie grupy. Członkom pierwszej powiedział, że oceni ich za ilość: ostatniego dnia semestru przyniesie wagę i zważy naczynia, które zdążyli wykonać. (...) Drugiej połowie oświadczył, że zostaną ocenieni za jakość. Mają przynieść na ostatnie zajęcia jedno idealne naczynie.

Eksperyment dał jednoznaczny rezultat: wszystkie naprawdę dobre naczynia pochodziły od grupy, która nastawiła się na ilość. Bayles i Orland piszą: "Wygląda na to, że osoby z grupy ilościowej przygotowywały naczynia jedno za drugim i uczyły się na błędach, podczas gdy grupa jakościowa zajmowała się głównie teoretycznymi rozważaniami nad perfekcją, a na koniec zajęć nie miała do zaprezentowania nic poza wydumanymi teoriami i kupą wyschniętej gliny". (213-214)

..................................................​...

Okazuje się, ze błędy i porażki są niezbędne, by pobudzić wyobraźnię i doprowadzić nasz umysł do stanu, w którym będą rodzić się najbardziej odkrywcze pomysły.

Z tym nowym podejściem wiążą się ważne skutki nie tylko dla wynalazczości, ale także dla systemu nauczania. Obecna edukacja polega na dostarczaniu młodym ludziom zasobu wiedzy. Następnie nagradza się ich za jej prawidłowe stosowanie i karze za błędy.

Tymczasem jest to tylko jeden z aspektów naszego procesu uczenia się. W rzeczywistości przyswajamy wiedzę również wówczas, gdy się mylimy. Dopiero kiedy poniesiemy porażkę, uczymy się nowych rzeczy, przesuwamy granice i stajemy się bardziej twórczy Nikomu nie przyjdą na myśl genialne spostrzeżenia, jeśli będzie tylko bezmyślnie powtarzał informacje, nawet najbardziej zaawansowane. (312)



Jeśli zależy nam, by młodzi specjaliści podejmowali lepsze decyzje, musimy skończyć ze zwyczajem skupiania się na motywacji, zaangażowaniu i tym podobnych kwestiach. W wielu przypadkach jedynym sposobem, by urzeczywistnić rozwój jest "włączenie światła". Osoba, do której nie docierają sygnały o błędach, może spędzić całe lata szkoląc się albo pracując w zawodzie, i pozostać na tym samym poziomie, na któym zaczynała. (81)

...........................................

Osoby nastawione na rozwój myślą o błędzie inaczej niż nastawione na niezmienność. Przekonane, że motorem postępów jest w dużej mierze praktyka, odbierają porażki jako nieuchronny aspekt nauki.

Nic zatem dziwnego, że poświęcają uwagę własnym błędom i uczą się na nich. Nic dziwnego, że porażki ich nie załamują. I nic dziwnego, że są zwolennikami wprowadzania stopniowych oddolnych poprawek.

Natomiast osoby przekonane, że do sukcesu wystarczą talent i wrodzona inteligencja, znacznie gorzej reagują na swoje błędy. Dla nich porażka jest dowodem, że brakuje im czegoś, co jest niezbędne, by się im powiodło, i że nigdy nie będą tego miały, bo przecież wrodzonych cech nie da się zmienić. Bardziej też boją się sytuacji, w których będą oceniane. Porażka burzy im harmonię życia. (367)


To przywołuje na myśl ścisłe wzajemne powiązania pomiędzy dysonansem poznawczym, obwinianiem i otwartością (...). Kiedy kultura opiera się na niezdrowym podejściu do błędów, powszechne jest obwinianie się nawzajem i ukrywanie problemów, a pracownicy boją się podejmować uzasadnione ryzyko. W odwrotnej sytuacji znacznie rzadziej szuka się kozłów ofiarnych, propaguje się otwartość, a tuszowanie błędów traktuje jako ewidentny autosabotaż." (379)



Jeśli rezygnujemy z przedsięwzięcia po napotkaniu pierwszych trudności, przestajemy się rozwijać, nawet mając wielki talent. Interpretując trudności jako świadectwo własnej beznadziejności zamiast jako pomoc w zrobieniu postępów, będziemy uciekać przed porażką gdzie pieprz rośnie. Wytrwałość zatem jest ściśle związana z nastawieniem na rozwój. Bardzo ważne jest to, jak rozumiemy sukces i porażkę.

Jednym z problemów naszej kultury jest przedstawianie sukcesu jako czegoś, co przychodzi szybko. Niezliczone programy telewizyjne typu "reality show" wpajają nam przekonanie, że odniesienie sukcesu zajmuje tylko odrobinę czasu potrzebną, by zrobić wrażenie na kapryśnym jurorze lub publiczności. W jeden wieczór można stać się gwiazdą lub zdobyć cenną nagrodę. To również jeden z powodów tak ogromnej popularności tych programów.

Tyle że w realnym świecie błyskawiczne sukcesy są rzadkie. Skonstruowanie odkurzacza z podwójnym cyklonem, nauczenie się mistrzowskiego wykonywania rzutów wolnych, osiągnięcie arcymistrzostwa w szachach lub stanie się doskonałym dowódcą wojskowym wymaga długo trwałych starań. Do odniesienia takich sukcesów konieczna jest również wola walki i wytrwałe pokonywanie przeszkód i problemów.

Niestety, skoro młodym ludziom wmawia się, że kiedy ma się prawdziwy talent, sukces przychodzi z dnia na dzień, nie mogą pojąc, po co mieliby się wytrwale starać. Jeśłi zdecydują się na przykład uczyć się gry na skrzypcach i w krótkim czasie nie osiągną wirtuozerii, zakładają, że brakuje im w tej dziedzinie talentu i rezygnują. Zatem błędne mniemanie o natychmiastowości sukcesu niszczy odporność psychiczną. (383-384)

............................

Wszystkie cytaty pochodzą z książki:
Metoda czarnej skrzynki: Zaskakująca prawda o błędach i naturze sukcesu (Syed Matthew)



(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3835
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 11
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 05.04.2017 14:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Gdy przedstawia się nam d... | Marylek
Ciekawe.

Jest jeszcze możliwa dualna do tego sytuacja: wyrażać tylko poglądy przemyślane, zaś nie wypowiadać się na tematy nieinteresujące dla siebie (unikać "nie znam się, to się wypowiem").

Problem z taką postawą jest taki, że zaraz pojawiają się głosy "zawsze musisz mieć rację w dyskusji". Tymczasem wówczas człowiek rezonuje i bryluje w tematach sobie bliskich (i to się rzuca w oczy), zaś siedzi cicho w tematach mu dalszych (a to się już w oczy nie rzuca - pamiętane przez otoczenie jest tylko jego "mądrzenie się"). Co się łączy z taką postawą i krytyką rezonera - niepoprawne jest wyrzucanie mu tego, że "zawsze ma rację", bo jeżeliby wiedział przed wypowiedzią, że nie ma racji (i nie są to akurat żarty/wkręcanie), wówczas zmieniłby zdanie na inne w danej sprawie i wówczas równie twardo obstawał przy przekonaniu, które uznaje za udowodnienie prawdziwe!

Warto także pamiętać, że części poglądów nie da się w dyskusji zakwalifikować jako prawdziwe bądź nie, bo istnieją definicje i ukryte założenia początkowe (np. "jeśli Bóg istnieje" daje inny punkt wyjścia od "jeśli Bóg nie istnieje", jakkolwiek jest to założenie niedowodliwe). Co oczywiście nie oznacza, że "prawda nie istnieje".

Odnosząc się do fragmentów ze stron 138-140: onegdaj na wykładzie ze statystyki profesor przytoczył przykład dotyczący testów zgodności rozkładów czy normalności rozkładów - w każdym razie jest wiele takich testów, dajmy na to 20. Opowiedział o "naukowcach" z dziedziny biologii, badających od kilkunastu lat jakieś konkretne białka czy cóś pod kątem wpływu na komórki rakowe. Zakończyli zbieranie wyników doświadczeń i rozpoczęli analizę statystyczną - po kolei każdy z używanych 20 testów dawał wynik negatywny, aż w końcu w teście 21. "XAB" wyszła zależność istotna statystycznie. Co zrobiono? Natychmiast opublikowano wyniki w renomowanym czasopiśmie, odtrąbiając sukces, wskazując, że znaleziono lek na raka, statystycznie potwierdzone testem XAB. Tyle, że nie wspomniano, że poprzednie 20 testów dało odmienny rezultat. No, ale jak tu przyznać, że kilkanaście lat pracy pozwoliło jedynie udowodnić, że trop był mylny?
Użytkownik: Anna125 05.04.2017 23:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciekawe. Jest jeszcze ... | LouriOpiekun BiblioNETki
Hi, hi. Pomiłuj i nie plątaj :), a i dualności nadmiarowej nie buduj:). Dysonans, czyli niezgodność, poznawczy - dotyczący struktur poznawczych (schematów, myśli, sądów, przekonań, decyzji). Mechanizm stosunkowo prosty i w gruncie rzeczy przystosowawczy. Chodzi o tolerowanie niezgodności dwóch myśli, dwóch sprzecznych przekonań, uzasadnianie swoich wyborów. Wybieram samochód - rozpatruję kilka kryteriów, wgryzam się w temat i podejmuję decyzję, po czym kupuję wybrany samochód. Po zakupie zaczynam uzasadniać swój wybór. Choć są też tacy, ktorzy sami na siebie na buncie np. studenci psychologii, albo inni dziwacy (ja do nich niestety też należę). Zamiast się cieszyć po zakupie i zredukować dysonans do zera, ci osobnicy dopiero zaczynają temat trążyć i powiększać dysonans, co prowadzi do niezadowolenia z podjętej decyzji. Dysonans poznawczy wywołuje przykre napięcie - emocję, stąd tendencja do jej zniwelowania. Ciekawe, że dotyczy to również swojej samooceny, mniemania na swój temat. Mechanizm ewolucyjny, w gruncie rzeczy dobroczynny dla człowieka. Ludzie różnią się poziomem tolerowania poziomu niezgodności, utrzymywania w umyśle dwóch sprzecznych myśli, czyli po polsku otwartością.

Tak więc niezależnie od tego, czy wypowiadasz się z pozycji eksperta, czy się nie wypowiadasz, ponieważ uznajesz, że się na tym nie znasz i taktownie, kulturalnie milczysz to nie ma to związku z dysonansem. Natomiast - i tu już będzie nietrywialne (podłapałam i spodobało mi się to nowe słówko) - pokazując te dwie sytuacje i wyprowadzając z tego wniosek, że dysonans nie działa lub jest trzecie wyjście redukujesz sobie w istocie dysonans poznawczy dotyczący rzecz jasna dysonansu poznawczego :D.

W kwestii statystyk sprawa, o której mowa w cytacie nie jest związana z badaniami lecz trywialna np. palę to szukam statystyk potwierdzających, że może jakąś korzyść będę miała - na pewno nie grozi mi choroba Parkinsona.

Jak Ty mieszasz to też zamieszam z tym dysonansem poznawczym :). A co by było, gdybyś koncept odniósł do fizyki - pozycji obserwatora i jego wpływu na wyniki oraz mojego ulubionego kota Schrödingera - jest ci on żywy, czy martwy (przepraszam Marylku :D, wystarczy nie otwierać pojemnika i kot jest jednocześnie w każdym z możliwych stanów).
Użytkownik: Anna125 05.04.2017 23:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Hi, hi. Pomiłuj i nie plą... | Anna125
Szybko pisałam więc błędy się pisaniowe wkradły. Poniżej poprawione zdanie.
"...Choć są też tacy, ktorzy reagują na buncie w stosunku do samych siebie tj.np. studenci psychologii, albo inni dziwacy (ja do nich niestety też należę), są podatni na kontrsugestię.
Użytkownik: Marylek 08.04.2017 10:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Hi, hi. Pomiłuj i nie plą... | Anna125
Unikanie i/lub niwelowanie dysonansu poznawczego nie prowadzi do niczego dobrego. Do stagnacji i tego, co Syed określa mianem funkcjonowania w układzie zamkniętym: nie próbuję niczego porównywać, sprawdzać, jestem dobry i sam wymyślę zaraz rozwiązanie. Bo gdybym sprawdził, a nuż okazałoby się, że zrobiłem gdzieś błąd. A jak mi już ktoś ten błąd wytknie, to staje się moim wrogiem śmiertelnym. Dlaczego tak trudno powiedzieć: - Faktycznie,. pomyliłem się dzięki, że mi to pokazałeś, zaraz poprawię. To prosta droga do stagnacji.

"Ciekawe, że dotyczy to również swojej samooceny, mniemania na swój temat."

No właśnie. Przykład takiej postawy opisałam w poście do Louriego powyżej.

Mnie interesuje możliwość zmiany; co zrobić, żebyśmy wyszli z tej pętli przymykania oczu na własne błędy, a tym samym niemożności uczenia się na nich? Niektórzy potrafią!
Użytkownik: Anna125 08.04.2017 22:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Unikanie i/lub niwelowani... | Marylek
Oj, pewnie, że niwelowanie dysonansu nie prowadzi do niczego dobrego! Niestety jest nie do uniknięcia, ponieważ to mechanizm - nazwę go roboczo - półświadomy i to jeszcze pod warunkiem znajomości i uwrażliwienia na jego występowanie. Jest ewolucyjny (przystosowawczy), ponieważ zapewnia utrzymanie stałości poglądów, przekonań i ułatwia zachowanie, wybory. W naszym zagmatwanym i ciągle przyspieszającym świecie ułatwia życie bez dylematów, orientację, nie musimy się zastanawiać i biegniemy dalej.
Niektóre obszary są szczególnie podatne na nietolerowanie niezgodności. Jak można się łatwo domyślić to sfera "Ja" oraz głębokie przekonania i wizja świata. I tu jest straszliwy ból, emocje jeśli występuje różnica. Konsekwencje są takie jak o nich piszesz.

Nowe cytaty świetne:). Nie ma rozwoju bez porażek, bez przyjmowania do wiadomości, do "umysłu" przykrych, bo niezgodnych z mieszkającymi już w nim poglądów i schematów. Bez tolerowania niepewności poznawczej i odnośnie siebie, i odnośnie nauki.
Ktoś mógłby zapytać - "czy to oznacza, że nie można rzec nic pewnego". W skrajnej postaci tak - "Wiem, że nic nie wiem".
Motywacja i zaangażowanie rodzi się właśnie w dysonansie, oczywiście jeśli go nie zniwelujemy od razu.

Czytałam dzisiaj fajny wywiad dotyczący nauki, jej linearnego rozwoju i Galileusza - wywiad Filipa Konopczyńskiego z prof. Keenem z Australii. Może dla Ciebie też będzie ciekawy.
http://krytykapolityczna.pl/nauka/neoliberalizm-na-akademii
Użytkownik: Marylek 10.04.2017 20:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Oj, pewnie, że niwelowani... | Anna125
Nie otwiera mi się ten link :-/
Użytkownik: Anna125 10.04.2017 22:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie otwiera mi się ten li... | Marylek
Eh shit. Przepraszam za przekleństwo, spróbuję załączyć jeszcze raz.
Użytkownik: Anna125 10.04.2017 22:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Eh shit. Przepraszam za p... | Anna125
Powinno teraz działać wprost:
http://krytykapolityczna.pl/nauka/neoliberalizm-na-akademii/

Kłopot polega na tym, że mogę zweryfikować, kiedy zamieszczę ostatecznie, a wtedy to jest po przysłowiowych ptakach.
Użytkownik: Anna125 10.04.2017 22:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Powinno teraz działać wpr... | Anna125
Dalej sie nie otwiera, nie wiem dlaczego? Może to tylko u mnie przeciążenie netu.

Kiedy wpiszesz do wyszukiwarki podany dalej tytuł wejdziesz.
SŁOŃCE I GWIAZDY KRĘCĄ SIĘ WOKÓŁ ZIEMI, CZYLI CO BY BYŁO, JAKBY LIBERAŁOWIE SPRYWATYZOWALI TEŻ GALILEUSZA
Użytkownik: Marylek 10.04.2017 23:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Dalej sie nie otwiera, ni... | Anna125
Tak, tym sposobem da się wejść. Dzięki! :)
Ale to już jutro. I ostatni cytat też jutro. dziś już padam i muszę się wypoziomować jak najszybciej.
Użytkownik: Marylek 08.04.2017 10:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciekawe. Jest jeszcze ... | LouriOpiekun BiblioNETki
"Natychmiast opublikowano wyniki w renomowanym czasopiśmie, odtrąbiając sukces, wskazując, że znaleziono lek na raka, statystycznie potwierdzone testem XAB. Tyle, że nie wspomniano, że poprzednie 20 testów dało odmienny rezultat. No, ale jak tu przyznać, że kilkanaście lat pracy pozwoliło jedynie udowodnić, że trop był mylny? "

To się dzieje często i jest to poważny problem, wynikający nie tylko ze skłonności naszego mózgu do ochrony własnego "ego", dobrego mniemania o sobie samym, ale też z kultury w jakiej żyjemy - gloryfikującej sukces, a piętnującej porażkę. (Dodałam nowe cytaty dotyczące perfekcjonizmu oraz edukacji - obadaj). Syed przytacza mnóstwo przykładów z życia, z różnych dziedzin, gdzie ukrywanie porażek czy wyników nieodpowiadających przyjętym założeniom jest na porządku dziennym. Tytuł książki prowadzi nas do myśli o lotnictwie - dziedzinie, w której, fortunnie dla nas wszystkich, uczenie się na błędach przez ich analizę, w przypadkach ekstremalnych przez analizę zapisów z czarnych skrzynek, jest na porządku dziennym. Niestety, większość błędów zamiatana jest pod dywan, a umiejętność przyznawania się do porażek jest śladowa. Jednym z przytaczanych przez autora przypadków ekstremalnych jest postawa wybitnego amerykańskiego prokuratora, nieomylnego autorytetu w swojej dziedzinie, który po dostarczeniu dodatkowego dowodu z badań DNA kilka lat po zamknięciu sprawy i skazaniu domniemanego winnego (chodziło o przypadek brutalnego gwałtu połączonego z zabójstwem) odrzucił ten dowód twierdząc, że widocznie ofiara przed zdarzeniem uprawiała seks z kim innym (właścicielem DNA), a gwałciciel działał z użyciem prezerwatywy. Ofiara miała osiem lat. Ale przecież on, autorytet, nie mógł się pomylić skazując niewinnego człowieka! I nie było to złośliwe, ten człowiek nie widział kuriozalności swoich wywodów. Bronił się przed przyznaniem do błędu.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: