Dodany: 29.03.2017 10:41|Autor: Meszuge
Żandarm w Teksasie
Jako „Płonące Echo” tekst, w wersji skróconej, ukazał się w zbiorze Reader's Digest, natomiast samodzielna, pełna powieść nosi polski tytuł „Echo w płomieniach”. Tytułowe Echo to miejscowość w Teksasie, może nawet hrabstwo, gdzie głównie dzieje się akcja.
Jack Reacher, były żandarm, włócząc się bez celu po kraju, na prażonej upałem drodze gdzieś tam w Teksasie zatrzymuje samochód i prosi o podwiezienie dokądkolwiek. Tak poznaje piękną Carmen Greer, Meksykankę, żonę brutalnego typa o dziwacznym imieniu Slup, współwłaściciela bogatej posiadłości. Kobieta jeździ po okolicy drogim autem i zabiera autostopowiczów w nadziei, że jeden z nich zgodzi się zabić jej męża w zamian za seks, bo ma tylko dolara. Slup, sprawca domowej przemocy, właśnie wychodzi z więzienia, do którego go wpakowała, więc Carmen szuka pomocy, bojąc się o życie swoje i córki.
Reacher godzi się (bez seksu) pojechać z nią do domu, w którym mieszka ona z teściową i szwagrem, rozejrzeć się w sytuacji, może nawet pełnić funkcję ochroniarza, ale zabijać Slupa nie zamierza. Ten jednak ginie, o morderstwo oskarżona zostaje Carmen. Reacher ma w tej sprawie wątpliwości, może nawet narastające lawinowo, gdy kobieta z niepojętych powodów rezygnuje z pomocy prawniczki, którą jej załatwił, a później nawet przyznaje się do winy.
Dalej akcja rozwija się już normalnie, to znaczy trupy, kidnaping, dedukcja, bójki…
Opowiadanie jeszcze całkiem niezłe, ale pełna wersja zawiera dłużyzny i momentami można mieć tej historii po dziurki w nosie.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.