Dodany: 07.03.2017 09:36|Autor: UzytkownikUsuniety04​282023155215Opiekun BiblioNETki

Lee Harvey Oswald – samotny wariat?



Recenzentka: Iwona Banach


Interesuję się historią, współczesnością, tym, co się dzieje wokół mnie i nieco dalej, ale moje zainteresowania nie przesłaniają mi świata. Inaczej mówiąc, do wszystkiego staram się podchodzić w sposób zdroworozsądkowy. Co mam na myśli? To proste, nie jestem zwolenniczką teorii spiskowych. Zazwyczaj mnie śmieszą, w niektórych przypadkach zniesmaczają, najczęściej jednak wywołują niedowierzanie. Pojawienie się tego typu teorii w Internecie bardzo przysłużyło się ich rozprzestrzenianiu i stworzyło grupy szaleńczych fanów, którzy są gotowi zabić albo dać się za nie zabić. Tylko jak odróżnić teorię spiskową od takiej, która ma jakieś podstawy? Nie jest to proste. Trzeba do tego pewnej wiedzy i wprawy, jakiej ja nie mam, więc po prostu odrzucam wszelkie teorie o kosmitach i o tym, że jakiś rząd chce szczepionkami wytruć swoich obywateli.

Inna sprawa z historią. Tu już nic nie jest tak skrajnie proste, bo wiedza na tematy polityczne rzeczywiście często bywa utajniana z różnych względów. Zabójstwo Kennedy'ego obrosło mnóstwem legend i teorii. Mniej lub bardziej możliwych, prawdopodobnych czy wręcz dziwacznych. Książka „Kennedy i jego zabójcy. Tajny dokument Torbitta” przedstawia jedną z takich teorii. Autor tego osobliwego dokumentu albo quasi-dokumentu, William Torbitt, to podobno ukryty pod pseudonimem prawnik z Waco w Teksasie David Copeland, ale tylko podobno. Oskarża on wiele instytucji, organizacji, a także osób na świeczniku o udział w zamachu na JFK.

NASA, agenci Hoovera, wiceprezydent Lyndon Johnson, Johny Bonanno (szef jednej z bardzo wpływowych rodzin mafijnych)? Solidaryści? Faszyści? Antycastrowska opozycja? Nazistowscy uczeni? Permindex? Dziwnie to brzmi, ale... Czy nie brzmi dziwnie stwierdzenie, że w pewnym teksańskim mieście samotny wariat Lee Harvey Oswald strzela do prezydenta supermocarstwa, a zatrzymany zostaje dopiero za zabicie policjanta kilka godzin później? Czy nie brzmi dziwnie, że Jack Ruby, gangster i właściciel klubu nocnego, zabija Oswalda dwa dni później, by – jak twierdzi – pokazać, że Żydzi są odważni i zrehabilitować Dallas, a potem z celi usiłuje oskarżać kogo się da? To rzeczywiście nie trzyma się kupy, ale nikt jeszcze nie udowodnił, że było inaczej. Kontrowersyjna komisja Warrena uznała, że zamachowiec działał sam i nie był częścią żadnego spisku. Decyzja wygodna, bo nie pociąga za sobą żadnych politycznych konsekwencji.

Kennedy nie był kochany przez wszystkich. Miał swoje ciemne strony, o których wiele się mówi, ale niekoniecznie wiele się wie. Torbitt udowadnia na podstawie dokumentów (z których większość jest nadal utajniona, a więc niedostępna szerszej publiczności), że za zamachem na prezydenta stała grupa dobrze zorganizowanych agentów, finansowana przez rodziny mafijne i różne agencje wywiadowcze, a sam J. Edgar Hoover – prawnik i szef FBI – robił wszystko, by sprawę zatuszować. Podaje przykłady takich działań (zniknięcie niektórych kartek z dziennika Oswalda, przestawianie klatek w filmie, który został nakręcony w trakcie zamachu itd.), choć to, o czym pisze, nie jest zbyt dobrze udokumentowane. Pokazuje, że inne zamachy – jak choćby ten na de Gaulle'a – były lub mogły być wspierane, a nawet organizowane przez amerykańskie służby wywiadowcze; co za tym idzie, te same służby mogły być zamieszane w zabójstwo Kennedy'ego. J. Edgar Hoover jednak od dawna zbierał „haki” na niego i dysponował sporą ich liczbą, dlaczego zatem miałby chcieć go zabić? Z powodu katolickiego lobby, które za JFK mocno się rozrosło? A może chodziło o handel bronią lub o automaty do gry? Albo o alternatywne źródła energii, wszak energia to pieniądz?...

Czy więc to, o czym pisze Torbitt, nie jest możliwe? Nie. To jak najbardziej JEST możliwe – ale niemożliwe do udowodnienia; i w tym cały kłopot.

Z ciekawością przeczytałam ten dokument i powiem szczerze, że jest ciekawą i bardzo nietuzinkową publikacją, aż kipiącą od nazwisk, powiązań czy oskarżeń, której zawartość nie do końca mieści się w określeniu „teoria spiskowa”, ale czy nią jest, czy nie, zależy od dokumentów, które przytacza autor, a te są po prostu niedostępne lub – czego wykluczyć nie można – nie istnieją.





Autor: William Torbitt
Tytuł : Kennedy i jego zabójcy. Tajny dokument Torbitta
Tłumacz: Katarzyna Bażyńska-Chojnacka, Piotr Chojnacki
Wydawnictwo: Amber, 2017
Liczba stron: 207

Ocena recenzenta: 4/6


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 723
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: Toni W. 24.04.2017 23:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Recenzentka: Iwona Bana... | UzytkownikUsuniety04​282023155215Opiekun BiblioNETki
Jak wygląda klasyczny przykład sowieckiej propagandy? - Ano tak, jak ta książka: "Dokument Williama Torbitta" z 1970 r.
Polecałbym wybitnie, ale tylko dla koneserów. Believe or not, jak mówią Amerykańcy... , ale "dokument Torbitta" to znakomity przykład dezinformacji z końca lat 60. Z dzisiejszej perspektywy patrząc: należy powiedzieć po prostu - wyjątkowy dokument, nic nie tłumaczy a tak wiele zaciemnia. Bo pełen jest kłamstw, kłamliwych wymysłów, choć trochę tam jest i prawdy. (Jak ma ją znaleźć nieprzygotowany Czytelnik?) - oto jest pytanie! - szczególnie w odniesieniu do Młodych. Do dziś - owo dzieło "mistrzów z Łubianki" jakoś pomaga Złu rządzić światem. Antoni J. Wręga, [dla zainteresowanych - autor: "PRL w Dallas"].
PS. Torbitt - to dość popularne nazwisko w Teksasie. Oczywiście dokument napisany został w oryginale znakomitym amerykańskim angielskim.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: