Błękitnokrwiści
Po książkę sięgnęłam prawdopodobnie z powodu ciekawej okładki, która bardzo mi sie spodobała. Podobnie jak cała szata graficzna ksiażki. Żadko spotykamy ksiażki młodzieżowe tak ciekawie i starannie wydane. Okazało sie jednak, że fabuła podoba mi się dużo mniej.
Początek jest dość ciekawy- już w pierwszym rozdziale mamy zagadką, chłopaka potrącił samochód, powinien zginąć, ale stoi sobie na chodniku jakby nigdy nic. Widzi to główna bohaterka, na własne oczy. Wydawałoby się, że powinna sie zacząć zastanawiać, jak to możliwe, ale ona poprostu stwierdza, że jej sie przywidziało i nie wraca juz do tej sprawy. Tak jest ze wszystkim.
Gdy dziewczyna ze szkoły do której chodzą wszyscy młodzi bohaterowie umiera w dość tajemniczych okolicznościach, nikt tak naprawde sie tym nie przejął. Już następnego dnia wszyscy radośnie pozowali do zdjęć. Główna bohaterka dostaje wiadomość, że Aggie mogła zostać zamordowana, ale... Tym razem uznaje, że to głupi żart. Jedyna zagadką, jaką ktokolwiek decyduje sie rozwiązać, jest znaczenie słowa Croatan, ale i to zostało rozwiązane w banalny sposób.
Ogólnie rzecz biorąc bohaterowie albo nie robią nic, albo rozwiązania przychodzą im zaskakująco łatwo. Miałam nadzieje, że w ksiażce tej znajde choć cień tajemnicy, zagadkę, którą ktoś będzie próbował rozszyfrować. Zawiodłam się. Wszystko jest potwornie przewidywalne.
Wszystko to wydaje sie być... jakieś nieprzemyślane, niedopracowane. Autorka zaczyna jakiś ciekawy wątek, urywa go i dopiero nagle gdzieś pod koniec powieści bohaterce przypomina sie, że to miało miejsce.
Ostatnia rzecz- opis na okładce. Zdradza jedna z największych tajemnic w ksiażce- to kim tak naprawde są bogate dzieciaki ze szkoły. Słowo wampir pada dopiero w połowie ksiażki!