Dodany: 03.03.2017 09:47|Autor: UzytkownikUsuniety04​282023155215Opiekun BiblioNETki

Trudna miłość



Autor recenzji: Grzegorz Sierocki


Ronaldo Wrobel mierzy się w swojej najnowszej powieści z dość ciekawym, a stosunkowo mało znanym zjawiskiem żydowskiej emigracji do krajów Ameryki Południowej. Spotkanie z Maxem Kutnerem staje się pretekstem do opowiedzenia o losie tych Żydów, którzy uciekli z Europy na krótko przed wprowadzeniem eksterminacyjnego planu Adolfa Hitlera.

Nowy ląd, nowe nadzieje, nowe plany i marzenia. I tylko rozczarowania wciąż pozostają te same. Główny bohater snuje się z kąta w kąt, żyje ze skromnej pensji szewca, w gruncie rzeczy wyzbył się własnej tożsamości. Brazylijskie władze proponują mu dość oryginalną pracę – rozszyfrowywanie pobratymców. Max nie odczuwa wielkich wyrzutów sumienia, z prawdziwymi Żydami nie łączy go żadna więź emocjonalna, a znajomości wśród oficjeli zawsze działają na korzyść emigranta. Tu rozpoczyna się główny wątek utworu. Oto bowiem zwykły szary „człowieczek” wchodzi w posiadanie przepięknych, wręcz poetyckich listów, w których zawiera się głębia siostrzanej relacji. Miłość obecna w słowie pisanym każe Maxowi odnaleźć cudownego „anioła” o imieniu Hannah. Ale historia ta ma bardzo niewiele z romantycznych opowiastek, nie jest naiwną bajką dla dorosłych.

W pewnym momencie narracji dochodzi do sporej niespodzianki. Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu Rozwiązanie wszystkich zagadek wprawia czytelnika w osłupienie. Bohaterowie ciągle znajdują się jakby na deskach teatru, grają nawet przed bliskimi, ponieważ boją się prawdy. W gruncie rzeczy ich życie jest bardzo nieszczęśliwe.

Swoją prawdę postanawia w końcu wyjawić Max Kutner. Myślę, że zmiana narracji w ostatnich fragmentach powieści wzmacnia dramatyzm sytuacji. Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu W ten sposób odsłania się przed nami również sam pisarz, przypomnijmy – potomek żydowskich emigrantów. Ronaldo Wrobel na pewno traktuje opisaną historię jako coś osobistego. Długo szukałem naczelnej myśli omawianej powieści. Nie jest łatwo odnaleźć takową, gdy ma się do czynienia z tak złożonym dziełem. Wynotowałem jednak na szarej, dość sponiewieranej kartce poniższy fragment:

„Ileż to razy Max zadawał sobie pytanie: kim jestem? Jak mógł pragnąć siebie oryginalnego, autentycznego, skoro jest wynikiem własnego kontekstu, istniejącej wcześniej kultury, z jej wadami i zaletami, jej ustalonymi stosunkami, tej kultury, która została mu wtłoczona, zanim on poznał siebie, zanim okazał się gąbką, której jedyną cechą było absorbowanie cudzego spadku, żeby w przyszłości pozwolić się wycisnąć i oddać to, co nowe pokolenia już zaczynały wchłaniać”*.

Niech to pytanie stanowi zaproszenie do pasjonującej lektury „Tłumacząc Hannah”.


---
* Ronaldo Wrobel, „Tłumacząc Hannah”, wyd. Bukowy Las, 2017, s. 122





Autor: Ronaldo Wrobel
Tytuł: Tłumacząc Hannah
Wydawnictwo: Bukowy Las, 2017
Liczba stron: 263

Ocena recenzenta: 6


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 336
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: