Kilka uwag na marginesie
Ciężko mówić o takich książkach. Już od kilku wieków rozkwita „dantologia” i chyba wszystko już powiedziano o tym poemacie. W zasadzie chciałbym tylko ograniczyć się do kilku uwag.
„Boska komedia” to poetycka opowieść o podróży Dantego przez piekło, czyściec i raj, pod przewodnictwem Wergilego i ukochanej Beatrycze. Każda z trzech części składa się z trzydziestu trzech pieśni – tylu, ile lat chodził po ziemi Jezus Chrystus. Piekło w wizji Dantego składa się z dziewięciu kręgów, Czyściec z siedmiu, zaś Raj z dziewięciu, z których pierwsze siedem to astrologiczne planety: Księżyc, Słońce, Merkury, Wenus, Mars, Jowisz, Saturn. Pozostałe dwa kręgi to Primum Mobile i Empireum, gdzie przebywa sam Bóg. Wszystkie te miejsca są wypełnione postaciami historycznymi, mitologicznymi i współczesnymi poecie.
Nie wiem, czy to wina tłumaczenia czy oryginału, ale poemat miejscami nuży. Zwłaszcza wtedy, gdy pojawiają się fragmenty odnoszące się do współczesności Dantego – tak to niestety bywa, że frakcyjne walki polityczne umierają wraz ze swoimi stronnikami. Nikogo dziś już raczej nie interesują racje gwelfów i gibelinów, które dla autora „Życia nowego” były niezmiernie żywotne. Być może dziś trzeba by było stworzyć dzieło adekwatne do współczesności, odpowiadające na pytania współczesności. Nie widzę w tej roli ani „Harry’ego Pottera”, ani twórczości Coelho.
Poza tym – sam przekład Edwarda Porębowicza. Miejscami miałem wrażenie, że tłumacz chce za wszelką cenę zmieścić się w narzuconych sobie – trudnych, trzeba przyznać – ramach wiersza. W oryginale „Boska komedia” została napisana tercyną, tu układ jest nieco bardziej skomplikowany. To jakby dwie sekstyny przeplecione przez siebie. Dziwny to zabieg i nie do końca konsekwentnie przeprowadzany, ale jeśli wziąć pod uwagę system metryczny oryginału, to może lepiej się stało, że tłumacz utrwalił poemat w bardziej strawnej formie.
No i ostatnia sprawa – samo wydanie. Dysponuję egzemplarzem wydanym przez Bibliotekę Narodową. Zawsze bardzo sobie ceniłem wydania tej oficyny, ale to przekroczyło wszelkie granice głupoty. Poemat został okrojony z wielu pieśni, a uzasadnieniem tego kroku miała być „zbytnia dogmatyczność” tych pieśni. Bez komentarza. W każdym razie odradzam sięganie po tę edycję. BN-ka dała tu plamę (pomijam fakt, że wydanie jest bardzo niechlujne – niektóre strony zostały zeszyte do góry nogami).
Żeby jednak nie kończyć jak zoil - oto chyba najbardziej znany fragment „Boskiej komedii”. Porozkoszujmy się nim jeszcze raz:
Przeze mnie droga w miasto utrapienia,
Przeze mnie droga w wiekuiste męki,
Przeze mnie droga w naród zatracenia.
Jam dzieło wielkiej, sprawiedliwej ręki.
Wzniosła mnie z gruntu Potęga wszechwłodna,
Mądrość najwyższa, Miłość pierworodna;
Starsze ode mnie twory nie istnieją,
Chyba wieczyste – a jam niespożyta!
„Ty, który wchodzisz, żegnaj się z nadzieją...”
Na odrzwiach bramy ten się napis czyta...
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.