Dodany: 20.02.2017 23:44|Autor: ktrya

Traktat o małżeństwie


Najpiękniejszą parę małżeńską widziałam w kościele podczas nabożeństwa. Dwoje staruszków odmawiało modlitwę na wspólnym różańcu. Wzruszyło mnie to, ponieważ zaobserwowałam, że z wiekiem wiele kobiet popada w samotną dewocję, natomiast mężczyźni wolą wypić piwo z kumplami lub przed telewizorem. Ogólnie mówiąc: żona usługuje, mężczyzna żąda, razem mieszkają, ale prowadzą odrębne życie. Ze sobą są z przyzwyczajenia. Kolejną piękną parę spotkałam w drodze do szkoły. Szedł starszy pan, dogoniła go starsza pani, która z radością go objęła w pasie. Oboje się śmiali i cieszyli się z tego, że mają siebie nawzajem. To jedna z takich par radosnych seniorów, jakie można oglądać w reklamach środków farmaceutycznych. Tak, one istnieją naprawdę. Choć nie wiem o nich nic, lubię myśleć, że są ze sobą od młodości, mają już odchowane dzieci, przeżyli razem mnóstwo lepszych i gorszych chwil, ale nadal są w sobie zakochani i cieszą się sobą. Dla mnie takie małżeństwa są wspaniałe, bo świadczą o tym, że tym ludziom udało się znaleźć najwłaściwszą drugą połówkę.

Wyobrażam sobie również, że jedna z tych starszych par, których młodość przypadła na trudne czasy, jest właśnie tą, w której on podczas oświadczyn zamiast pierścionka wręczył wybrance książkę „Prześpisz się za darmo”. Tytuł znamienny, może sugerować wiele interpretacji. Co mężczyzna chciał w ten sposób przekazać swojej narzeczonej? Odkąd gdzieś na forum trafiłam na tę dawną historię rodzinną, wiedziałam, że powieść George'a Johnstona nie da mi spokoju, póki jej nie przeczytam.

„Prześpisz się za darmo” jest opowieścią opartą na wątkach autobiograficznych, a zarazem traktatem o małżeństwie. Początkowo lektura była dla mnie nużąca, wydawało mi się, że to taki przypadek, kiedy człowiek pisze, aby rozliczyć się ze swoim życiem albo jest przekonany, iż było ono na tyle ciekawe, że inni chętnie o nim poczytają. Kiedy jednak pominie się wyznania (dotąd nie udało mi się rozstrzygnąć, dlaczego część zapisków autor prowadzi w pierwszej osobie, a część w trzeciej, bo te narracje przeplatają się, nie są konsekwentnie przypisane jedna do dawnej przeszłości, druga do wydarzeń współczesnych) świadczące o kryzysie wieku średniego, który dopada bohatera, można dostrzec coś tak głębokiego, że aż poruszającego. Tu trzeba skoncentrować się na obrazie małżeńskiego życia głównego bohatera – pisarza i dziennikarza, weterana wojennego, który po wojnie rozwiódł się z pierwszą żoną i ożenił się z kolejną. Obraz tego drugiego małżeństwa jest przygnębiający.

Ich związek zaczyna się spontanicznie, od wspólnej nocy w hotelu. Potem on proponuje jej, żeby rzuciła wszystko i pojechała gdzieś z nim. Ona się zgadza i jadą. Nie mają pieniędzy, żyją w nędzy, ale są jeszcze stosunkowo młodzi, piękni, kochają się i wszystko jeszcze przed nimi. Z czasem pojawiają się dzieci, które szybko przyzwyczajają się do prawie koczowniczego trybu życia. Problemem w ich relacji jest to, że on jest upiornie zazdrosny, a ona całkowicie uczciwa. On robi jej sceny, każe się tłumaczyć ze wszystkich spotkań z mężczyznami, choć dobrze wie, że ona go nie zdradza. (Ten facet jest potwornie irytujący!). Ona pokornie się tłumaczy, cały czas jest posłuszną i oddaną żoną. On zarzuca jej romantyczne imaginacje, ona przestaje mu się zwierzać, znajduje innego słuchacza, który ją rozumie. Można domyślać się, że ten związek coraz mniej ma wspólnego z początkowym szczęściem i wkrótce ona nie wytrzymuje takiego życia, bardziej angażuje się w relację z innym mężczyzną. Naturalnie on, gdy się dowiaduje, jest wściekły. Nie może zrozumieć, dlaczego i to małżeństwo mu się nie udało. Odpowiedzi kolegów słuchać nie chce, bo mają rację, a ta nie leży po jego stronie.

Można stwierdzić, że to powieść antymałżeńska, bo związek bohaterów nie zachęca do ślubu. Tak naprawdę, i myślę o tym uwzględniając okoliczności, w jakich ta książka stała się bohaterką zaręczyn, jest to pokorna opowieść o trudach każdego trwającego wiele lat związku, którym nie każdy małżonek potrafi sprostać. I wydaje mi się, że ten mężczyzna chciał swojej narzeczonej powiedzieć: wybacz, nie będę doskonałym mężem, będę bardzo zazdrosny, nie zawsze będę cię rozumiał, ale cię kocham i dla mnie jesteś najpiękniejszą i najlepszą kandydatką na żonę, wyrozumiałą i cierpliwą, tak jak bohaterka tej powieści – ona jest doskonała.

Czy przyjęłybyście takie oświadczyny?


[Recenzja wcześniej pojawiła się na blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 563
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: