Użytkownik: fieloryb 06.09.2017 20:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Może dosłownie jedno słow... | Jagusia Niestety, "nowi" tłumacze zrobili książce krzywdę. Szkoda ich włożonej pracy, odnalezionych w poprzednich tłumaczeniach błędów, wskazania niespójności powieści, długiej listy przypisów.

Wiele wyjaśnia już pierwsze zdanie z książki, które jest zwyczajnie inne od rosyjskiego oryginału.

Dalej jest podobnie. Kto z czytelników wie, czym jest "narzan" (czytane "nar-zan")? Poprzedni tłumacze bez niepotrzebnego komplikowania przełożyli to na zrozumiałą "butelkę [wody] mineralnej". Tymczasem w nowym wydaniu znajdujemy obok nowego słowa odnośnik z wyjaśnieniem umieszczonym gdzieś na końcu, zamiast pod tekstem.

Dociekliwy czytelnik musi więc za każdym razem wertować książkę w poszukiwaniu wyjaśnień tłumaczy co rozbija dynamikę tekstu i zniechęca.

Grzegorz Przebinda w jednym z wywiadów podkreślał, że: "Dużą wagę przywiązywaliśmy do melodyjności i rytmiczności tekstu, gdyż dzieła Bułhakowa muszą mieć odpowiednie brzmienie". Niestety, przykładowo w miejscu, gdzie opryskliwa sprzedawczyni u autora mówi "narzanu nietu" (co można by przetłumaczyć: woda wyszła), tworząc zabawną, rytmiczną zbitkę, u Przebindów jest dyskusyjnie odmienione ("narzana" zamiast "narzanu"), brak też próby zmierzenia się z bułhakowskim żarcikiem.

Podsumowując - odradzam to wydanie "Mistrza i Małgorzaty"