Dodany: 24.04.2010 21:05|Autor: norge

Ostro krytykuję i przepraszam...


Gorąco przepraszam wszystkie wielbicielki/wielbicieli prozy Paulliny Simons, których niewątpliwie urażę swoją recenzją, ale czuję, że MUSZĘ napisać parę zdań na temat "Jeźdźca miedzianego".

Oto mam przed sobą książkę, która zachwyciła ponad 350 osób w BiblioNETce, i to zachwyciła do tego stopnia, że oceniły ją na szóstkę albo pięć i pół. Są wielkie "ochy" i "achy" w kilku recenzjach. Do tego czytam na okładce: "kultowa powieść milionów czytelniczek na całym świecie"*. Dochodzą mnie słuchy, że książka jest nieomal nie do kupienia, a na kolejne części czeka się z drżeniem serca, że czyta się je jednym tchem, z wypiekami na twarzy. Wreszcie i ja jakimś cudem dostaję do ręki tę niezwykłą, "opowiedzianą z rozmachem historię wielkiej namiętności, szukającej spełnienia w nieludzkich warunkach systemu totalitarnego"*. I co? Ano nic innego, jak wielka czytelnicza katastrofa.

Akcja zaczyna się w Leningradzie, w roku 1941. 17-letnia Tania Mietanowa poznaje młodego oficera Armii Czerwonej mówiącego z obcym akcentem. Zakochuje się w nim od pierwszego wejrzenia. Zaraz na początku gorąco zaczynającego się romansu dziewczyna ku swojemu przerażeniu odkrywa, że Aleksander jest już obiektem uczuć jej starszej siostry, Darii. Miłość jednak nie wybiera. Mimo że Aleksander odwzajemnia uczucia Tani i wprost za nią szaleje, nasi szlachetni bohaterowie decydują się nie ranić Darii. Tania stwierdza, że siostrę ma tylko jedną, a chłopców może mieć wielu. Dla dobra wszystkich zainteresowanych (!!!) obydwoje przysięgają nigdy nie ujawnić swej miłości. Co oczywiście nie oznacza, że dobiegają końca długie rozmowy, dyskusje, a nawet kłótnie o to, jak wybrnąć z kłopotliwej sytuacji. Wręcz przeciwnie, stanowi to główny wątek, przewijający się od początku do końca książki. Żeby było ciekawiej, okazuje się, że Aleksander jest Amerykaninem od dziecka wychowywanym w Rosji Radzieckiej. Ukrywa swoją tożsamość i oprócz Tani tylko jeden człowiek zna jego prawdziwe nazwisko. Jest wojna. Zaczyna się blokada Leningradu...

Zaczynają się również problemy, gdyż autorka wyraźnie nie radzi sobie z tematem. Już dawno nie czytałam czegoś tak naiwnego, sentymentalnego, chwilami patetycznego. Rażą mnie dialogi: nienaturalne, płaskie, bezsensowne i mielące do znudzenia jakieś wybrane zagadnienie. Powieść jest pełna wyświechtanych schematów, nieprawdopodobnych sytuacji, tanich chwytów, takich rodem z klasycznego harlekina. Rozumiem, że Tatiana ma tylko 17 lat i nie można wymagać, żeby myślała i działała jak dorosła kobieta, ale przecież to nie ona pisze tę książkę!

Całość jest do bólu przewidywalna. Drażnią papierowe postacie: dobry Amerykanin i zły Rosjanin, piękna i szlachetna Tania i jej brzydsza, już nie tak dobra, siostra Daria. Mało przekonujące są opowieści o wojnie, oblężeniu, głodzie, sytuacji w Rosji sowieckiej. Czuje się wyraźnie, że Paullina Simons nie ma bladego pojęcia, o czym pisze. Fragment, gdzie Tatiana kupuje Aleksandrowi w prezencie szampon, woła o pomstę do nieba. Pojęcie „szampon” w Związku Radzieckim lat 40. było nieznane! Całe szczęście, że tłumacz wyjaśnia w przypisach pomyłkę autorki. Kilkunastostronicowe sceny erotyczne z dokładnymi opisami, w jaki sposób naiwne i niedoświadczone rosyjskie dziewczę traci niewinność z przystojnym, delikatnym i bezgranicznie zakochanym Aleksandrem nadają się raczej do czasopisma dla nastolatek (np. typu "Dziewczyna") niż do epopei wyraźnie stylizowanej na "Doktora Żywago". Próby uwznioślenia książki poprzez podpieranie się Puszkinem i cytatami z poematu "Tatiana i Aleksander" pasują jak kwiatek do kożucha.

W jakiś sposób rozumiem popularność tej książki, tak jak rozumiem wzruszenie mojej cioci czytającej cudowne harlekiny traktujące o wielkiej, romantycznej miłości. Któż by nie chciał choć raz w życiu jej przeżyć? W dodatku przenosząc się w czasy wojny, kiedy to śmierć splata się z życiem, a bohaterski (i doskonale zorientowany w posunięciach Armii Czerwonej) Aleksander czuwa nad swoją wybranką i wiadomo, że wszystko dobrze się skończy.

Na zakończenie chcę podkreślić, że nie jestem jakąś specjalnie wybredną czytelniczką, czytającą wyłącznie literaturę przez duże L. Lubię literaturę kobiecą, z przyjemnością pochłaniam inteligentne romanse, powieści sensacyjne i thrillery, ale wymagam chociażby minimalnego poziomu. Ta książka jest poniżej tego, co jestem w stanie znieść.



---
* Paullina Simons, "Jeździec miedziany", przeł. Jan Kraśko, wyd. Bertelsmann, Warszawa 2002, tekst z okładki.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 62322
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 46
Użytkownik: carmaniola 26.04.2010 16:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Gorąco przepraszam wszyst... | norge
Och, Diano! Dojrzałam Twoją recenzję już w poczekalni i ja, z kolei, nie mogę się oprzeć, by nie skomentować. Mam wrażenie, że ta wiejska sielanka Tatiany i Aleksandra podziałała na Ciebie podobnie jak na mnie.;-)
Użytkownik: norge 27.04.2010 10:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Och, Diano! Dojrzałam Two... | carmaniola
Tak właśnie było, carmaniolo. Nawet jakoś mi szło w tym Leningradzie, przełknęłam podróż Tatiany na linię frontu oraz ucieczkę przez rzekę, ale przy wsi się już totalnie załamałam. Resztę książki przekartkowałam.
Niestety, wciaż nie mogę pojąć dlaczego ta powieść ma tak wysoką średnią ocenę w BiblioNETce.
Użytkownik: carmaniola 27.04.2010 11:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak właśnie było, carmani... | norge
Patrząc na Twoją wypowiedź, poniższą wypowiedź Gosi i swoje wspomnienia, wydaje mi się, że ta wysoka ocena jest wynikiem poruszenia, które wywołuje w czytelnikach opis sytuacji w oblężonym Leningradzie. Tego horroru, który się tam rozgrywał, nie jest chyba w stanie przyćmić byle jakie pisanie. Przedstawione sceny wywołują szok i głęboko poruszają, ale chociaż to efekt potwornej rzeczywistości, nie pisarskich umiejętności, przekłada się to w jakiś sposób na ocenę książki. U mnie też jest to "2", a nie "1", bo coś jednak chyba we mnie zostało.
Użytkownik: Wjolka 20.08.2012 20:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Och, Diano! Dojrzałam Two... | carmaniola
U mnie dokładnie te same odczucia. Wszystko naprawdę dobrze się czytało do momentu opisów chwil Tatiany i Aleksandra sam na sam. Naiwne.
Użytkownik: biemak 19.07.2015 21:37 napisał(a):
Odpowiedź na: U mnie dokładnie te same ... | Wjolka
Książkę fajnie się czyta,wzbudza wiele emocji,jest w niej wiele nieścisłości,ale to nieważne. Ogólne wrażenie popsuły mi,opisy intymnych chwil Tataiany i Aleksandra.
Użytkownik: gosiaw 26.04.2010 23:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Gorąco przepraszam wszyst... | norge
Ja czytałam tę książkę z laptopa na bezsensownym i nudnym szkoleniu. I tylko dlatego nie uważam lektury tego "dzieła" za stratę czasu. ;)

Sięgnęłam po nią, żeby przekonać się czego dotyczą te wszystkie zachwyty i średnia ocen powyżej 5. I niestety nie dowiedziałam się. Przez większość czasu czułam irytację, przy scenach erotycznych trudno mi było zaś zachować powagę. Dałam ocenę 3 tylko za bardzo jednak sugestywny obraz głodującego Leningradu. To jedno robiło na mnie wrażenie.

Po kolejne części oczywiście nie sięgnę, chyba że kierownictwo w pracy znowu postanowi mnie idiotycznie przeszkolić. ;)
Użytkownik: norge 27.04.2010 16:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja czytałam tę książkę z ... | gosiaw
Macie rację, Leningrad był chyba najbardziej interesującym wątkiem tej książki. Na mnie też zrobił wrażenie, mimo pewnych naiwności i uproszczeń. Hm, chętnie bym poczytała coś innego na tenże temat. Czy istnieje w ogóle jakaś bardziej sensowna powieść, której akcja chociaż częściowo dzieje się w oblężonym Leningradzie? Moe ktoś wie?
Użytkownik: holly23 10.03.2011 14:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Macie rację, Leningrad by... | norge
W tym wzgledzie polecam Ci ksiazke Wadima Szefnera "Siostra smutku".
Użytkownik: carmaniola 18.04.2012 10:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Macie rację, Leningrad by... | norge
A mogą być pamiętniki? Oglądałam to poruszenie pod recenzją i trafiłam ponownie na Twoje pytanie, a teraz mam już za sobą Oblężone: Piekło 900 dni blokady Leningradu w trzech przejmujących świadectwach przetrwania (antologia; Koczyna Jelena, Bergholc Olga, Ginzburg Lidia) I, nie wiem, czy można tak napisać o prozie, która dotyka tak potwornych i bolesnych wydarzeń, ale to jest literatura przez wielkie L. Mimo że zapisywana początkowo na karteluszkach i skrawkach, jak robiła to Koczyna. I to naprawdę warto przeczytać.
Użytkownik: norge 18.04.2012 11:30 napisał(a):
Odpowiedź na: A mogą być pamiętniki? Og... | carmaniola
Dzięki, carmaniolo. Dodałam sobie "Oblężone" do schowka. Jestem pewna, że to coś dla mnie.
Użytkownik: Avean 03.07.2010 12:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Gorąco przepraszam wszyst... | norge
Mnie również raziła szablonowość i naiwność postaci, błędy i nielogiczności (bo niby w jaki sposób Tatiana nauczyła się angielskiego, kilka razy przeglądając rozmówki? I dlaczego autorka nie wie, jak wygląda flaga Szwecji?) nie mówiąc już o długich, męczących scenach erotycznych, które wiele do fabuły nie wnosiły. Poza tym - nie lubię takich infantylnych, nudnych postaci jak Tatiana, oraz wyidealizowanych do granic możliwości jak Aleksander (a w tej kwestii autorka pobiła nawet Stephenie Meyer). Najzabawniejsze jest to, że moja mama i jej przyjaciółki powieścią się zachwyciły, a kiedy ośmieliłam się nie zgodzić, kazały mi wracać do fantastyki (a trzeba wspomnieć, że wszystkie mają świetne gusta i harlequina nie tkną nawet kijem). Litości nie miałam, wystawiłam 2. Słyszałam, że są jeszcze dwie części, ale chyba nie będę ich ruszać.
Dobra recenzja. Co tu dużo mówić - zgadzam się.
Użytkownik: reniak 03.07.2011 22:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie również raziła szab... | Avean
A ja jestem zachwycona tą książką,może dlatego że znam podobną historię która wydarzyła się naprawdę,tylko bardziej tragiczną.Czasami kiedy coś czytamy wydaje się nam że pisarz poszedł na całość,to nie mogło się zdarzyć,to bajka, a najbardziej niewiarygodne historie pisze życie,tylko że czasami trzeba trochę przeżyć lat żeby o tym się przekonać.Natomiast wracając do książki druga część Tatiana i Aleksander dużo słabsze,część trzecia lepsza od drugiej.
Użytkownik: Neelith 10.09.2010 21:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Gorąco przepraszam wszyst... | norge
Same trafne uwagi! Moja ocena [sprawdzam... chwileczkę...] 5! Coś takiego! Za co? Za piękną miłość i, pisząc krótko, przyjemność czytania. Zgodzę się z zarzutem powielania schematów i wyidealizowanych bohaterów. Scen erotycznych też nijak się nie da obronić. Ale książkę mimo to pochłonęłam tak jak i te czytelniczki z okładki. To pierwszy romans jaki przeczytałam i przecież nie będę ściemniać: wzruszył mnie (trochę płakałam), przeraził (trochę się bałam), rozśmieszył (ale o żenadzie już zapomniałam) i tak wtedy czułam, że muszę go ocenić na 5. Książka trafiła do mnie w "swój dobry moment" i gdy sobie przypomnę moje ówczesne odczucia to nadal bym ją poleciła. No i jak tu zaufać BiblioNetkowiczce?
Użytkownik: norge 11.09.2010 17:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Same trafne uwagi! Moja o... | Neelith
Coż, tak to już jest z tym zaufaniem tu w BiblioNETce, że nie zawsze można ufac wszystkim recenzjom, ocenom, opiniom :-) Nie raz i nie dwa się o tym przekonałam. Nawet na średniej ocen też się można "naciąc".

Powiem ci jaką metodę ja stosuję. Otóż polega ona na tym, że jest w BN kilka/kilkanaście osób, z których to zdaniem się liczę, bo mają one podobne do moich gusty, mniej więcej ten sam " czytelniczy poziom". Aby to odkryc oczywiście potrzebne było kilka lat, wiele wspólnych dyskusji, wymian zdan itd. Nie jest to sposób sprawdzający się w 100 %, ale tak w 98 % na pewno :-)
Użytkownik: Dunadan 15.12.2010 20:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Gorąco przepraszam wszyst... | norge
Samoistnie nasuwają mi się powieści o wielkiej miłości typu "Duma i uprzedzenie", gdzie mimo braku scen typowo erotycznych aż kipiało od uczuć. A tu - sceny erotyczne w ilości mnogiej (kilka byłoby ok naprawdę) zniesmaczyły mi całą książkę. Szkoda bo zapowiadało się na coś w miarę dobrego.
Użytkownik: blue73 16.05.2011 08:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Gorąco przepraszam wszyst... | norge
Ja właśnie czytam. Sceny głodującego Leningradu mną poruszyły, ale przez sceny erotyczne na wsi ledwo przebrnęłam... Zostało mi jeszcze 100 stron chyba... ale nie wiem, jaką ocenę wystawię...
Użytkownik: Tenhya 29.05.2011 21:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Gorąco przepraszam wszyst... | norge
Skończyłam czytać i... czuję pewien niesmak. Książka początkowo, mimo wielu niedociągnięć literackich, wciągnęła mnie (chociaż nie do końca wiedziałam o co chodzi bohaterom, do czego dążą) na tyle, aby zignorować potknięcia Autorki. Niestety wydaje mi się, że im dalej, tym gorzej było z pisaniną pani Simmons. Doczytanie do końca wymagało naprawdę wielkiego samozaparcia z mojej strony, w momencie gdy doszłam do tej "wiejskiej sielanki", miałam ochotę (dosłownie!) rzucić książkę w kąt. Nie jestem na tyle brutalna, więc czytałam dalej te kilkadziesiąt stron o niczym (a przynajmniej ciągle o tym samym). Nie sympatyzowałam z żadnym z bohaterów, a już tym bardziej z Tatianą, która będąc w podobnym mi wieku, wydawała mi się niesamowicie dziecinna. I to nie ze względu na brak doświadczenia. Ponadto sceny leningradzkie wcale nie wydawały mi się takie realistyczne, przekonujące. zachowanie Rosjan, niewątpliwie karygodne, nie wzbudziło u mnie oburzenia. Ckliwe scenki nie wywołały wzruszenia - u mnie, którą wzrusza byle komedia romantyczna i która ryczy widząc jak myszka (brrrr!) jest jedzona przez węża. (przy samej myśli o zbrodniach związanych z ludźmi, dostaję histerii)

Ostatecznie moja ocena to dwa. Coś jednak sprawiło, że przeczytałam do końca. Nie pytajcie co. Sama nie wiem.
Użytkownik: melissa 25.08.2011 10:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Gorąco przepraszam wszyst... | norge
Chciałam tę książkę kiedyś wypożyczyć w bibliotece z gorącej rekomendacji koleżanki, ale znajoma bibliotekarka nie kryła oburzenia: "kobieto, przestań- to babskie czytadło, gryzie się z tym wszystkim, co dotychczas lubiłaś czytać. Nie zawracaj sobie głowy."
Uwierzyłam, a po przeczytaniu Twojej recenzji mam już całkowitą pewność, że rzeczywiście nic nie straciłam. :)
Użytkownik: jakozak 10.02.2012 08:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Gorąco przepraszam wszyst... | norge
Książka napisana naiwnie. Płaściutka, amerykańska. Czytam, bo ciekawa jestem, co będzie dalej, ale więcej niż 3,5 na pewno nie dam.
Użytkownik: jakozak 10.02.2012 18:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Książka napisana naiwnie.... | jakozak
No i dałam te trzy plus, ale następny tom do schowka, bo jestem ciekawa, co będzie dalej
Użytkownik: norge 10.02.2012 19:52 napisał(a):
Odpowiedź na: No i dałam te trzy plus, ... | jakozak
Ja nawet nie byłam już ciekawa, co dalej. Rodzice czytali, tato był zachwycony, a mama stwierdziła, że co następny tom, to słabszy :)
Użytkownik: jakozak 11.02.2012 09:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja nawet nie byłam już ci... | norge
Ciekawa jestem tylko, co stało się z Aleksandrem. Kto mi napisze na PW?
Użytkownik: mariam 23.02.2012 21:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciekawa jestem tylko, co ... | jakozak
Skończyłam właśnie lekturę tej książki.Zgadzam się z recenzją,że pewne sceny rzeczywiście nie pasują mi do tej historii np.sceny erotyczne, troszkę za ostre jak na opowieść z wojną w tle.Kilka błędów pisarki do wybaczenia.
Cała historia miłosna naprawdę niespotykana i każda kobieta na pewno marzy o takiej miłości mężczyzny. Miłość tak ogromna,że aż nierealna.Jednak wciąga i książkę przeczytałam w dwa dni.Jestem ciekawa co będzie dalej.
Ludzie umierający z głodu poruszają do głębi, straciłam przez jakiś czas ochotę na jedzenie.
Polecam.
Użytkownik: jakozak 19.07.2012 09:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja nawet nie byłam już ci... | norge
Diano kochana. Masz rację. Czytam ten drugi tom, bo chcę wiedzieć, co dalej, ale chyba nie dam rady. Jakież toto prymitywne. Aż boli.
Użytkownik: Losice 30.08.2019 21:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Książka napisana naiwnie.... | jakozak
Ciekawi mnie dlaczego użyłaś przymiotnika "amerykańska" w sensie negatywnym (chyba nawet bardzo negatywnym).
Książki nie czytałem, ale literatura amerykańska (moim zdaniem) jest jedną z najbardziej barwnych i najciekawszych literatur na świecie. Jest tak różnorodna i ma tylu naprawdę ambitnych i wybitnych pisarzy (słowem tym obejmuję i kobiety i mężczyzn), że trudno jest ją w krótkim czasie zgłębić.
Nie chciałbym Cię urazić, ale stwierdzenie Twoje odbieram jako utożsamienie amerykańskości ze szmirą - a to chyba raczej kompleks osoby, która ma takie odczucie. Oto wielka Ameryka z korporacjami na Manhattanie i w Los Angeles, oto Wall Street i brudne pieniądze, narkotyki i bezideowość - a tu ja i moje proste, ale prawdziwe wartości, co mi tam Ameryka z tym całym naiwnym i bezkrytycznym spojrzeniem na świat, wypaczonym kultem "selfmademan'a".
Razi mnie używanie określenia "polski", jako synonimu prostactwa (szczególnie w Ameryce), chociaż to daje się obronić, bardzo niską pozycją społeczną polskiej emigracji, jako całości (po tak długim okresie osiedlania się w Ameryce). Polskie "diamenty" (w czasach nam współczesnych) to jedynie Zbigniew Brzeziński, a wśród celebrytów rodzina Radziwiłłów, spokrewniona z prezydentem Johnem Kennedym przez męża siostry Jacqueline Kennedy Onassis, Lee Radziwiłł żony księcia Stanisława Radziwiłła.
OK. Ale to inne "story".
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 30.09.2019 13:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciekawi mnie dlaczego uży... | Losice
Nie mogę wyjaśnić za jakozak, co miała na myśli, pisząc "płaściutka, amerykańska" o tej powieści, ale sam czasem używam w pejoratywnym znaczeniu określenia "amerykańskie zakończenie". Desygnat tego określenia biorę od maniery niektórych pisarzy i - osobliwie amerykańskich twórców filmowych - psucia zakończeń poprzez "naprawianie" w stylu deus ex machina rozwiązań negatywnych, smutnych, w których główny, pozytywny bohater nie wygrywa. Sztandarowym przykładem jest tu dla mnie ekranizacja powieści Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu (a zaznaczam, że literaturę amerykańską bardzo lubię, niech świadectwem będzie moja czytatka Konteksty, tropy literatury amerykańskiej, kładąca podwaliny pod szeroko zakrojoną akcję czytelniczą uzupełniania braków w znajomości dzieł amerykańskich autorów). Oczywiście takie "amerykańskie zakończenie" przytrafia się mniejszości powieści z USA, oraz przytrafia się całkiem wielu powieściom z innych krajów, jednak... jakoś tak zupełnie dobrze pasuje mi do określenia kinematografii, w której propaganda sukcesu, american dream i wyżej opisane "naprawianie niewłaściwych zakończeń" są na porządku dziennym. Ale może to tylko stereotyp? Jeśli tak, to bardzo ciekawe, jakie jest jego źródło?
Użytkownik: Losice 03.10.2019 00:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie mogę wyjaśnić za jako... | LouriOpiekun BiblioNETki
OK. Kinematografia generalnie rządzi się swoimi prawami, a kinematografia amerykańska może dyktować wyjątkowe, SWOJE PRAWA. Trudno mi sobie wyobrazić kinematografię światową bez filmów tworzonych poza Ameryką (USA), ale kinematografia światowa bez Ameryki - sorry, JA SOBIE TEGO NIE MOGĘ WYOBRAZIĆ. Dla wyjaśnienia do kinematografii amerykańskiej zaliczam wszystkie filmy nakręcone przez Europejczyków i Azjatów w Ameryce (w tym Milos Forman, Roman Polański i reszta chłopaków i dziewczyn z ferajny). W kinie (a szczególnie amerykańskim) film musi przynieść zysk - stąd przycinanie długości filmów i wyrzucanie bardzo dobrze nakręconych scen, i takie historyczne (głupawe) zasady hollywoodzkie, jak "długość pocałunków, długość spódniczek, szczęśliwe zakończenia i mity o pucybutach (milionerach) i kopciuszkach (żonach milionerów lub następców tronu). Show must go on - i tyle.
Ale stwierdzenie, że powieść jest "płaściutka"="amerykańska", to trochę jak powiedzenie w Ameryce o kimś, że jest "głupi"="jak Polak", no a z tym to my Polacy walczymy na wszystkich frontach.
Chodziło mi raczej o zauważenie, że często używając takiego "stereotypu" postępujemy według filozofii Kalego z "W pustyni i puszczy" - "Jak Kali ukraść krowę to dobrze, ale jak Kalemu ukraść krowę to źle".
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 03.10.2019 07:13 napisał(a):
Odpowiedź na: OK. Kinematografia genera... | Losice
Zgadzam się. Podobnie funkcjonują (jako pozostałość) pewne obraźliwe określenia, które ze swoim pierwotnym źródłem nie mają już wiele wspólnego (przychodzi mi w tej chwili na myśl tylko słowo "żydzić" w znaczeniu "skąpić").

Trochę niejasno napisałem w zakończeniu mojego posta - chodziło mi o to, że pasuje mi przypięcie łatki "amerykańskie zakończenie" do książek, które powielają wzorzec "amerykańskiego zakończenia" w kinematografii. I zgodzisz się chyba, że dopuszczalne jest krytykowanie przeniesień słabych rozwiązań filmowych na powieściowe :)
Użytkownik: pago86 17.04.2012 21:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Gorąco przepraszam wszyst... | norge
Ja się tak zastanawiam czy czytałyście kiedyś jakaś klasykę z wojny bo ja czytam bardzo dużo książek od 12 roku życia i powiem szczerze rożne gatunki od fantastyki poprzez obyczaj, przygodowe i romanse i szczerze ta książka zapadła mi w serce nie licząc niektórych nieudanych lub błędnych pomyłek ale my przecież nie żyjemy w tamtych czasach a taka piękna miłość zdarzała się bardzo często. według mnie zawsze sa osoby które pokochają książkę bo się z nią utożsamiają a niektórzy tak nie potrafią i nie ma książki która by mnie miała zwolenników i przeciwników ja np. nie lubię Harry Pottera i Władców pierścieni i nie zamierzam tego czytać bo tego nie trawie . wiec lepiej się wstrzymajcie z głupimi wypowiedziami i przeczytajcie więcej kobiecej literatury. ja tam czekam w bibliotece już miesiąc na kolejne części bo niestety trudno dostać a mam już zamówioną.
Ja się w tej książce zakochałam i nie mogę się doczekać filmu na jej podstawie.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 17.04.2012 21:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja się tak zastanawiam cz... | pago86
Pogląd, że ktoś, komu nie podoba się Twoja ulubiona książka, czyta za mało "kobiecej literatury" albo "klasyki z wojny", jest tylko błędny.
Ale stwierdzenie "wstrzymajcie się z głupimi wypowiedziami" jest juz po prostu niegrzeczne - odsyłam do regulaminu Biblionetki.
Użytkownik: jakozak 18.04.2012 09:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja się tak zastanawiam cz... | pago86
Kochanie. Ja wierzę, że się zakochałaś. I masz prawo, ale fakt jest jeden: to jest literatura kategorii B.
Nie obrażaj nas, proszę.
Użytkownik: Marylek 18.04.2012 09:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja się tak zastanawiam cz... | pago86
A ja również odsyłam Cię do regulaminu Biblionetki i proszę o stosowanie zasad poprawnej pisowni polskiej przy wypowiedziach na tej stronie.

Przy okazji proszę Cię również o niedyktowanie drugim, co mają czytać.

Błędne pomyłki chyba oznaczają sukces, podobnie jak minus i minus daje plus.
A władca Pierścieni był tylko jeden.

Literatury tzw. kobiecej nie zamierzam czytać, bo tego nie trawię, ale przy okazji pozdrawiam jak najserdeczniej. :)
Użytkownik: beCia18 12.05.2012 13:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Gorąco przepraszam wszyst... | norge
W zupełności się z tym zgadzam! książka nieznośnie naiwna i drażniąca, nie przeczytałam już do końca. Aczkolwiek jej plusem jest to, że początkowo wciąga - niestety potem rozczarowuje.
Użytkownik: cyrulikowa 26.06.2012 20:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Gorąco przepraszam wszyst... | norge
Czytam teraz "Jeźdźca miedzianego" i skończyłam właśnie rozdział, w którym Aleksander wyjechał z Łazariewa. Rzeczywiście, nie sposób nie zgodzić się z Twoją opinią, po jej przeczytaniu zauważyłam w tej powieści wiele niedociągnięć. Muszę przyznać, że Pierwsza Księga bardzo mnie wciągnęła, wprost nie mogłam się oderwać, jadłam, gotowałam, nawet do toalety chodziłam z tą książką! Zachwycił mnie opis oblężenia Leningradu i czułam, że tak, jeśli nie gorzej, było naprawdę (wiele opowiadał nam o wojnie w Leningradzie mój nauczyciel od historii i rzeczywiście wiele faktów się zgadza, lecz kiedy akcja przeniosła się do wsi już nie mogłam. Czekałam tylko, aż te niekończące się szczegółowe opowieści o ich stosunkach seksualnych się skończą, bo strasznie mnie męczyły, na początku żenowały,a potem już pozostało się tylko śmiać. Mimo to pozostało we mnie wiele z pierwszej części i dlatego nie skreślam od razu tej książki. Jakieś pół roku temu przeczytałam drugą część "Tatiana i Aleksander". Jest zupełnie inna niż pierwsza, ponieważ ta para jest rozdzialona, znajdują się na dwóch osobnych kontynentach. Dużo jest tam opisu samych walk, wiele wspomnień, mniej rozmów, pocałunków, a przede wszystkim seksu (dzięki Bogu). Która mi się bardziej podobała? Mimo wszystko ta pierwsza, mam nadzieję, że końcówka tego nie zmieni. Lubię takie romansidła, przykłady trudnej miłości, ideał mężczyzny i tym podobne, aczkolwiek jest to tylko moje własne zdanie. Mimo wszystko polecam, bo można sobie przemyśleć pare spraw, ja sobie przemyślałam :)
Użytkownik: Wjolka 20.08.2012 21:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytam teraz "Jeźdźca mie... | cyrulikowa
Zgadzam się w pełni, szczególnie co do tych 'niekończących się opisów'.
Użytkownik: hburdon 27.06.2012 00:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Gorąco przepraszam wszyst... | norge
Jedna rzecz mnie szczególnie zadziwiła w tym, co piszesz, ale może źle zrozumiałam: 1) Aleksander mieszka w Rosji od dziecka, ale mówi z obcym akcentem? 2) I pomimo tego akcentu nikt się nie zorientował, że nie jest Rosjaninem?

A o oblężeniu Leningradu czytałam "The Siege" Helen Dunmore, ale nie widzę w BiblioNETce, więc może nie ma po polsku. Nie jest to może jakaś szczególna rewelacja, ale na tyle sugestywna, że czytając ją ciągle miałam wrażenie, że nie mam nic do jedzenia i dzieci będą głodne. Aż musiałam zaglądać do szafek w kuchni, żeby się pocieszyć.
Użytkownik: norge 27.06.2012 10:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Jedna rzecz mnie szczegól... | hburdon
Haniu, mnie w tej książce nic już nie dziwiło i żadna niekonsekwencja nie wydawała mi się znacząca biorąc pod uwagę poziom pisarstwa Simons. Ale oczywiście masz rację, jeśli Aleksander mówił z obcym akcentem, to powinno wywoływać to jakieś reakcje w Rosji Sowieckiej lat 40-tych. Już dokładnie nie pamiętam, czy wywoływało czy nie, bo książkę czytałam dość dawno. Może wypowie się ktoś, kto na świeżo pamięta...
Użytkownik: pixxel 14.07.2012 17:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Gorąco przepraszam wszyst... | norge
tej książki nie zrozumie ten kto nie był nigdy wcześniej zakochany.
Mi osobiście książka bardzo się podobała nie mogłam oderwać od niej oczu, każdą czynność w ciągu dnia była połączona z czytaniem książki (no może oprócz snu:P), właśnie czytam 2 część "Tatiana i Aleksander" ;)
Użytkownik: bibelotka 13.04.2013 13:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Gorąco przepraszam wszyst... | norge
Witam i polecam literaturę mówiącą o różnych typach osobowościowych... Myślę, że takiemu czytelnikowi jak Ty taka literatura bardzo pomoże w odnalezieniu odpowiedzi na pytanie: dlaczego ta książka jest tak bardzo lubiana...
Poza tym, współczuje Ci z całego serca, ktoś kto chociaż raz nie był bezgranicznie zakochany, nie zrozumie jak wielka może być miłość (na szczęście mnie to nie dotyczy).
Pozdrawiam serdecznie i życzę owocnych rezultatów w odnajdywaniu literatury przez wielkie L.
Użytkownik: norge 13.04.2013 13:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam i polecam literatur... | bibelotka
Dziękuję za wyrazy współczucia i... za życzenia w odnajdywaniu dobrej literatury :)
Użytkownik: elwen 13.04.2013 14:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam i polecam literatur... | bibelotka
Czy każdym komu się ta książka nie podobała, "zasługuje na wyrazy współczucia" bo na pewno nie kochał? Równie to... miłe, jak byłoby *hipotetyczne* (podkreślam!) powiedzenie, że współczuję wszystkim, którym podoba się jakiś gniot, bo biedacy nie czytali naprawdę dobrych rzeczy. Publiczne uwagi na temat prywatnego życia czytających na podstawie oceny książki oraz sugerowanie jego ubóstwa emocjonalnego w związku z tym, że ktoś się gdzieś nie wzruszył, uważam za trochę mało taktowne.

Nie, nie podobał mi się "Jeździec..." ani druga część cyklu. Z różnych powodów za literaturę przez wielkie "L" ich nie uważam". Kto chce, może mi publicznie powspółczuć; mi to obojętne.
Użytkownik: norge 13.04.2013 14:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy każdym komu się ta ks... | elwen
Pewnie, nie ma się co obrażać. Jeśli ktoś chce mnie, tobie lub innym krytycznie podchodzącym do "Jeźdźca miedzianego" powspółczuć, to powinniśmy po prostu na to pozwolić. :))))
Użytkownik: hburdon 13.04.2013 15:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Pewnie, nie ma się co obr... | norge
W pewnym sensie to jest fajne, że można książkę tak bardzo przeżyć, że każda jej krytyka rozdziera nam serce. I mówi się wtedy różne personalne i nieprzyjemne rzeczy pod adresem krytyka. Ja to rozumiem -- kiedy mnie jakaś książka poruszy, przeglądam jej recenzje, entuzjastycznie potakując tym pozytywnym i z politowaniem kiwając głową nad tymi negatywnymi. :)

(Ale staram się pracować nad sobą i nie wyrażać tego politowania publicznie. :P)
Użytkownik: norge 14.04.2013 17:20 napisał(a):
Odpowiedź na: W pewnym sensie to jest f... | hburdon
A to prawda, co napisałaś, Haniu. Literatura ma budzić emocje, jakikolwiek by one nie były. Podoba mi się też ta uwaga o konieczności pracy nad sobą w wymienionej dziedzinie :))))
Użytkownik: tatia_ 12.03.2014 15:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Gorąco przepraszam wszyst... | norge
Nie muszisz przepraszac za krytyke, kazdy ma do tego prawo. Nie wiem czego ty oczekujesz od ksiazki ale dla mnie to rodzaj odskoczni od rzeczywistego swiata i jesli uda mi sie to osiagnac jesli zaczne zyc, czuc i przezywac to co bohaterowie cel ten osiagnalem. Co mozna powiedziec o ksiazce ktora przeczytalem w ciagu 2 dni a gdyby nie praca, obowiazki domowe i sen nie odlozylbym jej nawet na sekunde. Co mozna powiedziec o ksiazce o ktorej ciagle mysle, ktora przezywam, ktora przyprawia mnie o drzenie calego ciala, nie mowiac o lzach. Skonczylem ja wczoraj wieczorem nie wiem nawet kiedy przeczytalem ostatnie 100 stron. Chlone wlasnie druga czesc i nie moge sie oderwac nawet w pracy. Zadna ksiazka nie wzbudzila nawet w polowie tak moich emocji jak to dzielo, a musze przyznac ze jestem bo sporej dawce romansow takich jak Austen czy siostry Bronte. Dzisiaj jak sie obudzilem a sam nawet nie wiem po ilu bezsennych godzinach zdolalem zasnac bylem tak roztargniony ze dwukrotnie robilem sobie sniadanie chowajac produkty z powrotem do lodowki myslac ze juz jestem po ?! Tatia jest faktycznie troche wyidealizowana, praktycznie nie ma wad, jednak mi to szczegolnie nie przeszkadza, to ideal ktory kazdy facet chcialby miec, aniol ktory zstapil na ziemie za pomoca wspanialej wizji pani Simons. Jesli nie mozna miec takiej kobiety to chociaz przyjemnie o niej poczytac. Wszystkie 4 czescu tej powiesci sa bardzo rowne i trzymaja poziom. Kazda ma w sobie ta magie. Rozumiem wasz niesmak ta wyidealizowan sielanka w Lazariewie, sam nie lubie elementow erotycznych w powiesciach jednak o dziwo te mnie nie razily. Moze dlatego ze jednak na poczatku jest miedzy nimi i nieporozumienie i spora sprzeczka wiec czytelnik jest troche zdezorientowany, nie tego w koncu oczekiwal gdy sie znowu spotkaja. Nastepnie mamy slub i w miare uplywu czasu zaczyna pojawiac sie coraz wiekszy cien nad ich beztroskim latem. W ddatku to nagromadzone napiecie w pierwszych 2 czesciach po prostu prosi sie o ujscie. Kazdy to inaczej odbiera pewnie w wielu ksiazkach by mnie to razilo jednak w tej pisarka balansujac na cienkiej lini wyszla z tego z tarcza. Sceny byly tez nie pozbawione dobrego smaku a o to naprawde ciezko w powiesciach. Zazwyczaj albo sie tego kompletnie unika albo przesadza w druga strone co daje niesmaczny lub czasem komiczny efekt. Ostatnia czase to po prostu kompletny odjazd. Chcialo mi sie wyc z rozpaczy tak jak tatii jak dowiedziala sie o rzekomej smierci Szury. Tak jak ona slanialem sie na nogach i do tej pory jak to pisze nie moge opanowac drzenia kolan. Jeszcze mam 2 tomy ale boje sie juz ze czegos tak pieknego nigdy w zyciu nie przeczytam...
Dla mnie jest to bezapelacyjnie numer 1 z ksiazek o milosci, poswieceniu i emocjach. A para kochankow Tatiana i Aleksander dla mnie przebijaja o wiele slynniejsza pare z Verony.
Użytkownik: Navaho 09.08.2017 07:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Gorąco przepraszam wszyst... | norge
Poleciło mi te książkę kilka znajomych kobiet ;). Pani w bibliotece widząc co pożyczam od razu skomentowała, ze wspaniała książka. Więc zabrałam się za czytanie.... Od początku niezdrowa sytuacja z siostra, która rzekomo dopiero co poznała Aleksandra, potem z góry przypisano Tani Dimitra...
Zgadzam się z innymi krytycznymi opiniami. Wyidealizowany Amerykanin, prostak Rosjanin, infantylne i na poziomie Harlequina ( przeczytałam kiedyż aż 3!) sceny miłosne, ale przed scenami kłótnia zakochanych gdzie raz jedno nie chce, raz drugie.
Oblężenie Leningradu w miarę ciekawe, ale nie mam zaufania do tej pisarki, więc temat zgłębię w innym źródle.
Przy wiejskiej sielance już kartkowałam do końca.
Szkoda czasu.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: