Dodany: 07.02.2017 19:35|Autor: Pok

6-godzinny czas pracy - mrzonka czy przyszłość?


Natknąłem się na ciekawy artykuł:

6-godzinny dzień pracy to nie mrzonka. To przyszłość
http://fakty.interia.pl/autor/michal-michalak/news-6-godzinny-dzien-pracy-to-nie-mrzonka-to-przyszlosc,nId,2346010

W pierwszej połowie XIX wieku wprowadzono 10-godzinny czas pracy, na początku XX wieku 8-godzinny, a teraz, w XXI wieku mówi się o wprowadzeniu 6-godzinnego. Czy jest na to szansa? A jeśli jest, to kiedy? Za 10 lat? Za 20? Za 50? Co o tym myślicie?

Ja uważam, że jest to tylko kwestia czasu, choć ciężko powiedzieć, jak długiego. Głównie dlatego, że robotyzacja będzie postępować, a to może prowadzić do wzrostu bezrobocia. Tymczasem krótszy czas pracy równa się potrzebie zatrudnienia większej ilości osób (pracodawcom się to nie spodoba, ale przy dwucyfrowej liczbie bezrobocia może być korzystne dla państwa).

Jeszcze na koniec ciekawa statystyka:

"W całym 2015 roku tzw. statystyczny Polak pracował średnio przez 1963 godziny. W Unii Europejskiej dłużej zasuwali tylko Grecy - 2042 godziny. Cała reszta mniej!

Biorąc pod uwagę, że w tym samym czasie Niemcy przepracowali średnio 1371 godzin, Norwegowie 1424 godziny, Duńczycy 1457 godzin, a Francuzi 1482 godziny".

No tak to u nas niestety często bywa. Długi czas pracy nie idzie w parze z wyższymi zarobkami (pracujemy dlatego więcej, bo zarabiamy mniej i gdzieś trzeba szukać dodatkowego źródła dochodu).

Znacie może jakieś książki poświęcone temu zagadnieniu?

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2879
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 15
Użytkownik: Anna125 07.02.2017 20:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Natknąłem się na ciekawy ... | Pok
Pracujemy więcej i to już od dość dawna, masz rację.Czy sześć godzin jest możliwe - jasne, wymaga tylko decyzji. Co więcej, moim zdaniem zwiększyłoby to efektywność. Wbrew pozorom długa praca sprzyja jego marnowaniu w pracy i zabiera kreatywność, motywację itp
Użytkownik: magawa 08.02.2017 07:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Natknąłem się na ciekawy ... | Pok
W Polsce? Mrzonka. Chyba że mówimy o bardzo, bardzo odległej przyszłości (takiej, którą trudno sobie wyobrazić).
Rządy mają swoje sposoby na dwucyfrowe bezrobocie. Wystarczy tylko pobawić się statystykami, zaprząc UP do "czystek" i zaraz będzie jednocyfrowe.
Poza tym porównywanie naszego kraju ze Skandynawią, Francją, czy też Niemcami, to nadużycie. Gdzie nam do nich...
Już wyobrażam sobie pracodawców zatrudniających więcej pracowników. Teraz każdy kombinuje, by było, przynajmniej w teorii, ich jak najmniej. Kto by się przejmował jakąś tam efektywnością, dobrym samopoczuciem pracownika, etc. Zresztą małym i średnim przedsiębiorcom nie ma co się dziwić (ten, który prowadzi własną działalność gospodarczą wie, co mam na myśli). 6-godzinny plan pracy dla osób bez umów? Czy tych na tzw. "śmieciowych" umowach?

Kolejna bariera, oprócz ekonomicznej, to sama mentalność Polaków. Wieczne kombinowanie, by obejść przepisy, inaczej mówiąc: tak wprowadzić, żeby nie wprowadzić. Przepis istniejący na papierze usmażony w medialnym tłuszczu propagandy. W stylu: "jest? Jest, a że nie funkcjonuje, to już nieważne".

Choć tak teraz myślę... Może, gdy zabraknie miejsc dla "krewnych i znajomych królika", to można byłoby taką innowację wprowadzić w budżetówce. Są miejsca, zwłaszcza w małych miejscowościach, gdzie każda sekretarka ma swoją sekretarkę, więc jakiś tam wakat, by się znalazł. Zatem budżetówka. Więcej osób do liczenia much latem i dłubania w nosie zimą.


Użytkownik: Pok 08.02.2017 21:46 napisał(a):
Odpowiedź na: W Polsce? Mrzonka. Chyba ... | magawa
Obecnie technologia zmienia się bardzo szybko i przy tym mocno wpływa na nasze życie. Myślę, że za 20 lat idea 6-godzinnego czasu pracy może stać się realna na terenie UE (jeśli ta przetrwa), bo praca stanie się znacznie bardziej wydajna.
Użytkownik: magawa 09.02.2017 04:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Obecnie technologia zmien... | Pok
Faktycznie, jeśli UE przetrwa, choć w niektórych państwach 6-godzinny system pracy jest jak najbardziej możliwy. W to wierzę. Pierwsze będą pewnie kraje skandynawskie. Stawiam na Norwegię, potem Szwecję i Danię. W Polsce skończyłoby się to bezrobociem lub zmianą w teorii, tj. część uprzywilejowanych pracowałaby po 6 godzin, reszta tak, jak do tej pory lub dłużej. Sceptycznie podchodzę do zmian w naszym kraju. Nic na to nie poradzę.
Użytkownik: Pok 09.02.2017 17:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Faktycznie, jeśli UE prze... | magawa
Bezrobocie raczej by nie wzrosło, już prędzej zmalało, ale ludzie pewnie zarabialiby mniej i to wielu z nich skłaniałoby do pracy na dwa etaty lub po prostu te dodatkowe godziny dziennie byłby wliczone w "elastyczny czas pracy" - zatem w praktyce wiele by się nie zmieniło, przynajmniej z początku. Ale może kiedyś...
Użytkownik: Anna125 08.02.2017 23:12 napisał(a):
Odpowiedź na: W Polsce? Mrzonka. Chyba ... | magawa
Cześć, poruszasz kilka kwestii.
Pierwsza - czy to możliwe, aby teraz wprowadzić 6h tydzień pracy i efektywność pracy, wydajność (jak zwał tak zwał) się nie zmniejszyła to moim zdaniem - tak, zdecydowanie. To bullshit, że mamy mniejszą wydajność niż w krajach Europy Zachodniej. Przyglądam się temu od lat, jednostkowo, badań nie prowadziłam na ten temat. Pracujemy ciężko i z pewnością za dużo, co rozumiem jako ilość wolnego czasu.

Druga to dwucyfrowe bezrobocie - jest jednocyfrowe, chyba, że coś się zmieniło, a pewnie mogło. Mówię statystycznie - Polska, a nie konkretne regiony.
Trzecie to porównywanie się do Skandynawii, i krajów Europy Zachodniej - już możemy, albo mogliśmy, teraz rakiem ekonomicznym cofamy się do tylu.

Po trzecie - pracodawcy kombinują i owszem, racja. Umowy śmieciowe to ból. Jeśli nie postawimy odpowiedzialnośći przed wolnością zarabiania pieniędzy tak będzie. To nieodłącznie związane jest z wolnym rynkiem i brakiem pieniędzy na edukację i uznaniem wagi polityki na nasze małe życie.
Czwarte, mentalność Polaków - to proces. Nie jest, aż tak źle. Czas i edukacja zrobiłyby swoje. Natomiast rzeczywiście teraz nie ma na to szans, cofamy się do dziewiętnastego wieku. To prawda, że na propagandę łapiemy się wszyscy, w mniejszym stopniu lub większym. Swojej historii nie znamy, zaprzeczamy, podchwytujemy stereotypy i kalki. Odpowiedzialności nie ma, za to wolności w bród - hulaj dusza piekła nie ma (muszę dodać, że jestem za pełną wolnością, jednakże związaną z odpowiedzilnością). Ostatnio przekartkowałam książkę biznesową o budowaniu marki własnej, w bluberbach moc pozytywnych recenzji, na portalach same achy i ochy. Książka to shit. I nie mówię tu o stylu pisania lecz treści. Styl mogę wybaczyć w przypadku biznesu. Wydawnictwo bardzo porządne, zdawałoby się. Kolega kupił i narzekał cały dzień, że wyrzucił w błoto 49 plz. Tłuszcz propagandy - a czy sprzeciwiamy się, mówimy wprost to co myślimy o różnych akcjach PRowych. Czy uważamy, że to nas nie dotyczy? Ze mną jest różnie. Czasem biję się o słowo i sens, jednak czasami daję za wygraną, ponieważ nie mam już siły na kolejne bitwy.
Nie deprecjonowałabym sekretarek i asystentek, to ważna i trudna funkcja. Znajomi królika, jeśli decyduje tylko znajomość to NIE lecz jeśli wiedza, umiejętności to tak. Akceptuję rekomendacje, pod warunkiem, że są merytoryczne.

Dla mnie od dawna polskim kłopotem jest brak profesjonalnego rynku pracy. Są firmy headhunterskie zainteresowane dyrektorami i wyspecjalizowaną kadrą np. IT, agencje pracowników APT i gminne agencje pracy. Lipa.
Sorry, że się tak rozpisałam ale mnie to boli.




Użytkownik: magawa 09.02.2017 04:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Cześć, poruszasz kilka kw... | Anna125
ad 1
Z tym się nie sposób nie zgodzić, że pracujemy za długo i za dużo. Co do efektywności: logika podpowiada, że skoro pracujemy za długo, za dużo, w dodatku za małe pieniądze, więc i wydajność (straszne słowo - opinia moja) pewnie szwankuje. Szczerze mówiąc, nie wiem. Na pewno jest z tym różnie, a prawda gdzieś po środku. Tutaj, trzeba jednak oddzielić tych zatrudnionych w sektorze prywatnym, od tych na tzw. państwowych posadach.

ad 2
Statystyki statystykami. Nie bardzo w nie wierzę. Są sposoby, by je nagiąć w jedną, czy też w drugą stronę. Nie są dla mnie miarodajne.

Naprawdę sądzisz, że możemy porównywać się z tymi krajami? A po czym tak wnioskujesz? Doprecyzuj, proszę.

ad 3
Pracodawcy kombinują, bo są poniekąd zmuszeni do tego kombinowania (myślę tutaj o małych bądź średnich przedsiębiorcach). Umowy śmieciowe, to ból, owszem, ale też nasza polska rzeczywistość. Nie wprowadzono ich przypadkowo i bez sensu. Czy w przypadku zatrudnionych na ich podstawie można mówić o 6-godzinnym okresie zatrudnienia? A co z tymi zatrudnionymi "na czarno"? To wymagałoby całkowitej zmiany. Zmiany na rynku pracy. Zmiany w głowach: i pracodawców i pracowników. Dlatego chyba najłatwiej byłoby wprowadzić to w tzw. budżetówce. Tylko po co? Urzędników wszelkiej maści u nas dostatek. Z innymi zawodami na państwowych posadach też nie jest źle. W przepracowanie jakoś trudno uwierzyć. Zatem?

Piszesz o wprowadzeniu "odpowiedzialności przed zarabianiem pieniędzy". Piękne, ale niestety utopijne marzenie. Wierzysz, że edukacja i politycy rozwiązali by tę kwestię? A w jaki sposób? Jak nawróciliby tych, co bardziej stawiają na zarabianie? Kijem? Batem? Dobrym słowem? Odwołaniem do kodeksu człowieczego? Konfiskatą mienia? Trudno mi w to uwierzyć.

ad 4
A ja uważam, że jest bardzo źle, choć dla mnie to proces; proces, który nie został zapoczątkowany dziś, wczoraj, ale dawno temu, a teraz zbieramy tego owoce. Boję się, że to za bardzo zakorzeniło się w ludziach, więc trudno byłoby to wyplenić.

Może zatem nie warto czytać tego typu książek. Zawsze może zachodzić podejrzenie, że ktoś odgórnie polecił ich napisanie. A może warto przeczytać, by móc skrytykować, skonfrotować autora z rzeczywistością, pokazać innym, że to chłam? Ja wolę obserwować życie zwykłych ludzi, rozmawiać z nimi, etc. To dla mnie rzeczywistość. Nie statystyki, tabelki, liczby, procenty...

Nie deprecjonuję sekretarek, czy jak się teraz zwykło je nazywać, asystentek. Mówię o mnożeniu stanowisk na państwowych posadach (stąd moje: każda sekretarka ma swoją sekretarkę).
Znajomi i krewni królika rzadko odznaczają się wiedzą i kompetencjami. Od rekomendacji bliska droga do nepotyzmu, "kolesiostwa", wszelkiej maści przysług, otaczania się konformistami dla własnego bezpieczeństwa i utrzymania pozycji, etc.


Odnośnie propagandy: kwesta wyrobienia, jedni ją wychwytują, drudzy nie. Czy mówi się o tym głośno? No pewnie, że tak, ale co to daje? Tutaj, jak z mentalnością. Swoiste zakorzenienie. Zawsze była, jest i będzie. Można się na nią indywidualnie uodpornić, bo wygrać nie da rady. Nie mamy zresztą żadnego odnośnika, czasu, w którym nie istniała, więc swoista akceptacja i zgoda na jej egzystowanie wydaje się w jakiś sposób zrozumiała.

Za błędy, niejasności, skróty i przeskoki myślowe z góry przepraszam. Czwarta rano. Bezsenna noc.



Użytkownik: Pok 09.02.2017 20:28 napisał(a):
Odpowiedź na: ad 1 Z tym się nie spos... | magawa
Przez ostatnie 10 lat i w sektorze państwowym sporo się zmieniło i wydajność skoczyła (choć na pewno nie wszędzie). Sytuacja wciąż jest bardzo daleka od ideału, ale z tego co się orientuję, to wystąpiła jakaś poprawa.

Myślę, że w wielu zakładach spokojnie wystarczyłoby te 6 godzin pracy, gdyby była ona wydajniejsza i sprawniej zorganizowana.
Użytkownik: magawa 10.02.2017 01:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Przez ostatnie 10 lat i w... | Pok
Może i w sektorze państwowym "jakaś" poprawa i nastąpiła, choć jej subtelność jest trudna do uchwycenia. Chcąc, nie chcąc w swojej pracy mam styczność z różnymi państwowymi instytucjami, więc moje obserwacje nie przedstawiają zbyt różowo. No ale może to kwetia miejsca. Może w innych częściach Polski jest lepiej.

W niektórych zakładach spokojnie wystarczyłyby i 4-godziny.
I tu znów pojawiłby się odwieczny problem. Wprowadzić dla wszystkich pracujących, czy tylko dla niektórych? Bo z Twojej wypowiedzi wnioskuję, że masz na myśli drugi wariant. Kolejny podział społeczny.

Użytkownik: Pok 10.02.2017 14:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Może i w sektorze państwo... | magawa
Jak już reforma, to ogólna, choć wiem, że jedne miejsca pracy by specjalnie nie odczuły tej zmiany, a w innych byłaby ona drastyczna. Na pewno część pracodawców też omijałaby przepisy - np. pracownicy mieliby tyle zajęć, że aby się wyrobić musieliby zostawać na bezpłatne nadgodziny.
Użytkownik: Anna125 10.02.2017 20:36 napisał(a):
Odpowiedź na: ad 1 Z tym się nie spos... | magawa
Cześć,
Cieszę się, że odpowiedziałaś i przepraszam, że ja nie natychmiast. Za błędy nie przepraszaj, ja też "sadzę" ich wiele. Czasu nie miałam, zaczęłam odpisywać i coś mi przeszkodziło więc "odpowiedź poszła się gonić", ponieważ pisałam bezpośrednio w bbnetkowym okienku. Ta głupia gonitwa czasowa staje sie już nie do zniesienia.
Ad 1 Efektywność mamy w Polsce dobrą. Moim zdaniem przesadzamy oceniając ją jako mierną. Kiedy porównuję się z północą Europy wypadamy lepiej niż oni, a koledzy i koleżanki mówią - za czym tak gonisz, kiedy z południem Europy tj. etatystyczną Francją, południem (Włochy, Hiszpania, Grecja, Portugalia) to jest jeszcze lepiej oni mają sjestę. Kłopot dla mnie jest z zarządzaniem, procesami i poukładaniem wszystkich spraw, aby nie trzeba było "gasić pożarów" non stop, ponieważ od czasu do czasu można. Dla mnie jest to nieodłącznie związane z folwarcznym systemem zarządzania w Polsce - pan, który wie lepiej i nie ma zbyt wiele szacunku dla swoich pracownikow, nie wierzy w ich pomysły i każe im tak działać tak, jak sam potrafi. Pan, który uważa, że informacja to potęga, a kij i marchewka jest najlepszym motywatorem. Pan, któremu brakuje wyobrażni i boi się, ponieważ posada jest powyżej jego kompetencji. Pan, który uważa, że on wie najlepiej, a na współpracy się nie zna.
Małe pieniądze, masz rację, niewielu umie liczyć, planować w przedsiębiorstwach. Typowe jest obcinanie kosztów, miast myślenia o zwiększeniu przychodów oraz myślenie w kategoriach przyznanego budżetu.
Ad. 2 Statystyki są niemiarodajne, pokazują świat, rzeczywistość z bardzo dużego obrazka. Masz rację. A jeśli w dodatku posługujemy się wybranymi wskaźnikami to nieufność jest wskazana. Podziwiany przeze statystyk powtarzał, aż "wbiło nam się w łepetyny", że jeśli dajemy wskażnik to musimy się liczyć z tym, że będzie rosnąć lub maleć podług naszego oczekiwania. Klucz tkwi w doborze wskaźników, które ujawniałaby to, co naprawdę chcemy zmierzyć. Nauczył mnie, że zawsze trzeba strasznie uważnie zapoznać się z przyjętymi założeniami.
Ad.3 Jak najbardziej możemy porównywać się ze Skandynawami, różnice tkwią w polityce, odpowiedzialnośći i kulturze organizacji. Kulturę budują ludzie, kultura to dla mnie zapisane i nie zapisane reguły, zasady. Pamiętasz ministerkę, chyba ze Szwecji, ktora kartą firmową zapłaciła za zakup drobnostki i poniosła polityczną odpowiedzialność. Chodzi o klimat. Najlepsze dla pracowników są skandynawskie, niemieckie i amerykańskie organizacje. No chyba, że Amazon lecz nie znam dobrze kontekstu, a polscy menedżerowie bardzo często wychodzą "przed szereg" chcąc się wykazać, popisać i z głupoty. Polskie oddziały, filie przynoszą największe dochody dlaczego?
Ad. 4 Tak, wierzę, że edukacja, kultura i sztuka oraz polityka zmieniłaby sytuację. Edukacja, ponieważ ludzie zaczęliby myśleć, przewidywać, a nie kombinować jak tu przechytrzyć. Niestety potrzebne jest tutaj zaufanie, które w Polsce jest szalenie niskie, ostatnio spada "na łeb na szyję". Polityka - politycy są ważni, oni stanowią prawo i budują nam najbliższy świat. To znowu proces, nie zdarzy się z dnia na dzień. Im wyższa będzie umiejętność krytycznego myślenia, analizy społeczeństwa (nas samych) tym lepszych polityków będzie wybierało. Dotyczy to wszystkich, i nas przeciętnych zjadaczy chleba, dziennikarzy, sędziów, polityków, menedżerów.
Ad 5 Tak, odpowiedzialność przed wolnością albo silnie związana z wolnością. To znowu proces uczenia się i dostosowywania. W pojedyncze osoby nie wierzę, potrzebne są zasady, reguły, dyskutowalne i zmieniane w dialogu. Projekt Uni Europejskiej powstał po strasznych doświadczeniach dwóch światowych wojen, zadzialał lęk, aby się nie powtórzyło. Pokojowe projekty strasznie trudno jest budować, szybko i skutecznie można burzyć. Niestety do tworzenia konieczne są wartości, podzielane przez większość. A co jest dobre, co złe - dla mnie, czy dla kogoś innego - rodzi się pytanie? Chodzi o to, aby wyjść ze ślepego zaułka, źe będę frajerem, jeśli opowiem się za stworzeniem świata dobrego dla nas wszystkich.
Ad. 6 Oczywiście, że zbieramy owoce. Tak my, jak i inne kraje, ktore mają dłuższą historię niepodległści i budowania demokratycznych instytucji. Dla mnie droga wiedzie tylko przez zwiększanie wiedzy (edukacja), nauczanie filozofii - krytycznego myślenia, umiejętności współpracy i zawierania kompromisów (nie w negatywnym tego słowa znaczeniu). Kompromis to też nasz kłopot, kojarzy się ze "zgniłym" kompromisem i przegraną.

Ja bardzo cenię sekretarki/asystentki, są niesamowicie sprawne organizacyjnie i dyspozycyjne przez dwadzieścia cztery godziny na dobę - przy polskich menedżerach i ich braku poszanowania prywatnego czasu (trochę generalizuję, bo nie kaźdy szef jest taki).
Masz rację, że od rekomendacji do nepotyzmu droga może być krótka ale tak być nie musi.

Propaganda - to bardzo ważna kwestia. Musimy ją umieć wychwytywać, inaczej zostaniemy oszukani, "zrobieni w bambuko". Tutaj duża rola jest odpowiedzialnych mediów i znowu edukacji.
Użytkownik: Pok 09.02.2017 20:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Cześć, poruszasz kilka kw... | Anna125
Można, a nawet trzeba nadal narzekać, ale myślę, że zmiany, jak na razie, cały czas idą powoli ku lepszemu - płace rosną, bezrobocie spada, ludzie otrzymują większe wsparcie. Jeśli dalej będziemy mieli wzrost roczny na poziomie około 2-3% PKB i PiS (lub inny rząd) nie zrujnuje polskiej gospodarki przez nadmierne wydatki, to ten trend powinien się utrzymywać. Miejmy nadzieję, że ilość przepracowanych przez Polaków godzin także w końcu zacznie spadać.

I też myślę, że jeśli chodzi o wydajność, to Polska nie ustępuje swym zachodnim sąsiadom. Co najwyżej ma wciąż gorszą infrastrukturę, a stanowiska pracy są słabiej wyposażone i stąd może nieraz brać się słabsza wydajność w niektórych branżach.

No i miejmy nadzieję, że obecna reforma edukacji nie cofnie systemu nauczania do lat 90-tych.
Użytkownik: magawa 10.02.2017 03:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Można, a nawet trzeba nad... | Pok
"No i miejmy nadzieję, że obecna reforma edukacji nie cofnie systemu nauczania do lat 90-tych"

Też widzisz zmiany na lepsze w szkolnictwie? Wtedy system nauczania był gorszy? Ciekawe.

Chyba muszę pożyczyć od kogoś różowe okulary, zaopatrzyć się w dobrą mapę i sprawdzić, czy nadal mieszkam w Polsce, ewentualnie zabarykadować się w domu i nie wyściubiać nosa poza jego obręb:)
Użytkownik: Pok 10.02.2017 14:46 napisał(a):
Odpowiedź na: "No i miejmy nadzieję, że... | magawa
Ja trochę interesowałem się tematem i np. w międzynarodowych badaniach PISA Polska zaczęła wypadać dużo lepiej. Podobnie stosunek uczniów do nauczycieli i nauczycieli do uczniów się poprawił. Zmniejszyła się też ilość przemocy w szkołach itp. Nadal jest jednak wiele do zrobienia i Polski system edukacji domaga się gruntownej reformy (choć niekoniecznie takiej, jaką proponuje PiS).
Użytkownik: Anna125 10.02.2017 21:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Można, a nawet trzeba nad... | Pok
W ogóle to idzie na lepsze ale w edukacji to lecimy "na pysk w czeluści". Wzrost przydałby sie na poziomie powyżej 3,5 ale to mrzonka.
Niechźe wreszcie te godziny zaczną spadać to wzrośnie kreatywność.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: