Dodany: 21.04.2010 21:38|Autor: Oio

Mit o człowieku


Ogromna szkoda, że wiele osób C.S. Lewisa kojarzy głównie, a może jedynie, z „Opowieściami z Narnii”. Wydawnictwo Esprit właśnie wydało jego genialną ostatnią powieść, która została napisana dla dorosłych czytelników. Lewis porusza w niej ważkie tematy miłości oraz wiary. I robi to z prawdziwym mistrzostwem.

W barbarzyńskiej krainie Glome rządzi gwałtowny i impulsywny król. Ma dwie córki – Orual i Rediwal, a z drugiego małżeństwa rodzi mu się kolejna, nieziemsko piękna Istra, nazywana z języka greckiego Psyche. Jest wychowywana przez Orual i uczonego Greka imieniem Lis, niewolnika i zarazem królewskiego doradcę. W Glome szczególną cześć oddaje się Ungit – okrutnej bogini, która zamieszkuje Szarą Górę. Nadchodzi czas, gdy na królestwo spada wiele plag i nieszczęść. Ludność się buntuje i przeciwstawia królowi, który nie umie podołać nadmiarowi problemów. Za przyczynę nieszczęść zaczyna się uznawać Psyche, która miała rozzłościć Ungit swoją urodą i niemal boskim uwielbieniem, którym ją otaczano...

„Dopóki mamy twarze” można odczytać po prostu jako pasjonującą fantasy, którą ta książka też niewątpliwie jest. Bo mamy w powieści fantastyczne królestwo, głównymi bohaterami stają się członkowie rodziny królewskiej, mamy jakąś wielką siłę, z którą możemy uosabiać Ungit. Może i brak czarownic, magów lub smoków, ale w książce Lewisa jest magia. A jednak czytanie tej powieści w ten sposób byłoby niepełne, mylne i wybrakowane, ponieważ „Dopóki mamy twarze” to historia wyjątkowo wielopoziomowa i genialnie wprost skonstruowana. Opowieść o królestwie Glome jest dopiero pierwszym, najłatwiejszym, najniższym poziomem. Warto wspiąć się nieco wyżej i wyjrzeć poza przykrywkę zwyczajnej powieści fantastycznej. Dopiero tam Lewis zgotował czytelnikowi prawdziwe niespodzianki i elementy, nad którymi dobrze jest się dłużej zastanowić.

Bardzo mi się podoba, że autor sięga głęboko w mitologię Greków i Rzymian. Opowiada na nowo mit o Erosie i Psyche. Nie jest to przecież jedyny wątek, ale wplata się w resztę historii idealnie. Pasuje wspaniale i to w każdym, nawet najdrobniejszym szczególe. Staje się integralną, bardzo ważną częścią książki. Lewis zmienia ten mit nieznacznie, co jednak powoduje ogromne rozgałęzienie historii, utworzenie nowych poziomów, ukazanie kolejnych treści. Dzięki temu czytelnik idzie wieloma drogami naraz.

Lewis daje doskonałą sposobność do obserwacji ludzkiego charakteru, który przecież nie jest jednoznaczny, cechuje się ogromną wielowarstwowością, a który może zbyt łatwo i pochopnie oceniamy. Orual, narratorka, zmienia się na oczach czytelnika. Albo raczej w miarę jak wchodzimy w historię i poznajemy kolejne fakty, zmienia się nasz sposób patrzenia na nią. Trudno jest nam ją oceniać. Bo widzimy w niej obraz nas wszystkich. A także patrzymy na istotę miłości. Miłości, która nie zawsze jest czysta, która nie zawsze jest uczuciem pięknym i chwalebnym. Jak często góruje nad nią nasz własny egoizm? Jak często właśnie przez miłość zapominamy o kochanej osobie i dajemy się ponieść własnym samolubnym myślom?

Kult bogini Ungit, a także wprowadzenie do książki mitu staje się okazją do poruszenia kolejnego tematu – wiary. Lewis, który, szczególnie w późniejszych latach życia, był gorliwym anglikaninem, zawierał w swoich książkach wiele chrześcijańskich odniesień. Nie powinniśmy się jednak po „Dopóki mamy twarze” spodziewać propagowania chrześcijaństwa. Nie, ta książka raczej stawia pytania i staje w samym środku konfliktu pomiędzy wierzącymi a wątpiącymi. Przeciwstawia sobie dwie postawy – racjonalizm Greków i głęboką wiarę mieszkańców Glome. Bitwa pomiędzy tymi dwoma sposobami myślenia toczy się także w samej Orual, na której światopogląd wpłynęły dwa ważne czynniki. Jako wychowanica Greka - Lisa i jako mieszkanka Glome nie może ich wewnętrznie pogodzić. Wiara i niewiara odgrywają tutaj ważna rolę, wpływają na bieg fabuły i losy bohaterów.

Bardzo wiele można postawić pytań podczas czytania „Dopóki mamy twarze”. Na niektóre dostaniemy gotowe odpowiedzi, nad innymi przyjdzie nam się zastanowić. Tę książkę można czytać wielokrotnie, ale za każdym razem odbierać ją nieco inaczej. Bo zapewne za każdym razem ukaże się z nieco innej strony. Zupełnie tak jak człowiek.



[Recenzję opublikowałam także na moim blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 6190
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 5
Użytkownik: Bawesolka 10.05.2010 21:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Ogromna szkoda, że wiele ... | Oio
Mnie ta książka nie zachwyciła, choć oceniłam ją wysoko- na 4. Zaciekawiła mnie głównie jej tematyka,skłaniająca do dyskusji na zasadnicze tematy życiowe, takie jak wiara, egzystencjalne niepokoje człowieka, sens śmierci, istota miłości... Wiele tu ciekawych przemyśleń, ale dla mnie forma książki jest nieco- wybacz dosadne sformułowanie- toporna. Nie udało mi się pogrążyć w powieściowym świecie, miałam wrażenie, że czytam rozprawę o micie, a nie jego urzeczywistnienie w literaturze.Ale wypisałam sobie garść cytatów z tej książki, bo jej fragmenty są naprawdę cenne. Chociażby ten:"Miłość może okazać się w dziewięciu dziesiątych nienawiścią, lecz wciąż nazywać się miłością"(s.334)
Użytkownik: katy980 20.07.2010 21:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Ogromna szkoda, że wiele ... | Oio
Właśnie skończyłam czytać. Mnie niestety też nie ujęła. Jest napisana bardzo dobrze, ale nie ma w sobie nic odkrywczego, dla kogoś, kto zna mit. Ot taka zabawa mitem i filozofią.
Pod koniec byłam już właściwie znudzona i ostateczne zagmatwanie końcówki zupełnie mnie rozczarowało.
Ale być może innym się spodoba.
Użytkownik: jenny 24.03.2011 19:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Ogromna szkoda, że wiele ... | Oio
Niedawno skończyłam czytać (nie mogłam sobie odmówić kupna, C.S.Lewis to mój ulubiony autor) - i muszę przyznać, że powieść mnie zaskoczyła. Jest dziwna. Jest zupełnie inna niż cykl o Narnii, niż Trylogia kosmiczna, inna (co poniekąd nie dziwi, skoro to powieść) niż jego felietony religijne. Trochę mnie rozczarowała (dałam 4.5 zamiast spodziewanych 5 lub 6), ale chyba głównie dlatego, że nie miałam nastroju na smakowanie, a tą książkę trzeba smakować. Za to końcowe przemyślenia Orual są genialne! Zamierzam za parę miesięcy powtórzyć przygodę z tą pozycją, jestem przekonana, że wyniosę z niej drugie tyle.
Użytkownik: TOMPAP 03.06.2013 17:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Ogromna szkoda, że wiele ... | Oio
Ogromna szkoda, że Lewisa kojarzy się z "Narnią", a przeciez jest to jedyna jego książka napisana z myślą o dzieciach. Wymieniona przez Ciebie książka, czy wcześniejsza od "Narnii" "Trylogia Kosmiczna", to przecież dzieła poważne, co najmniej o tym samym ciężarze, co klasyka S-F H.G. Wellsa, czy Huxley'a ( tu mam na myśli "Trylogię...", której niedokończoną kontynuację w postaci "Mrocznej wieży" ma zamiar niebawem wydać Esprit ). chciałem napisać recenzję tej powieści, ale po przeczytaniu twojej doszedłem do wniosku, że to już zbędne. Mogę od siebie dodac tylko tyle, że mit o Amorze i Psyche, z którego korzystał Lewis, opowiadany jest przez jednego z bohaterów "Metamorfóz, albo złotego osła" Apullejusza z Madury. Co ciekawe, pojawia się tam chrześcijanka - taz, jako postac marginalna. Ale Apulejusz opisuje ją jako zwyrodniałą przeciwniczkę "normalnej" religii. Apullejusz, który był późnym neoplatonikiem, a więc w warstwie filozoficznej wiele łączyło go z Chrześcijanami, których widac nie darzył sympatią. A dwa tysiąclecia później chrześcijanin napisał w oparciu o jego dzieło powieść o wierze. W sumie to łączy Apullejusza z Lewisem, bo przeciez wiemy, że ten drugi był chrześcijańskim apologetą, ale "Dopóki..." wcale nie trzeba odbierac jako powieść stricte katolicką, a po prostu analizę fenomenu religijności, stosunku człowieka do Boga. Myślę, że Apullejusz, który w ostatniej księdze swojej powieści opisuje epiwanię bogini Isztar ( wybaczcie spam, a na marginesie wspomnę, że robi to w przepiękny literacko sposób), mógłby sobie w tym momencie podać z Lewisem rękę. Obaj byli rzecznikami, mówiąc w ogólności, światopoglądu religijnego. Oczywiście Apulejusz, nie Apullejusz, nie wiem skąd mi się wzięły te dwie literki el, ale nie chce mi się już poprawiac tekstu. Pozdrawiam serdecznie... i czekam na "Mroczną wieżę".
Użytkownik: miłośniczka 30.12.2013 14:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Ogromna szkoda, że wiele ... | Oio
Właśnie wypożyczyłam tę powieść z biblioteki i jestem niesamowicie podekscytowana. Nie mogę doczekać się zapoznania z treścią!
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: