Dodany: 20.01.2017 22:15|Autor: jolekp

Artykuł z Pudelka przez pomyłkę książką nazwany


Drogi Czytelniku! Wyobraź sobie taką sytuację. Wracasz do domu, kiszki grają marsz żałobny i myślisz sobie: „Fajnie by było, gdyby ktoś mi obiad ugotował!”. Otwierasz drzwi i okazuje się, że owszem, twoje życzenie się spełniło – na stole czeka talerz z wciąż jeszcze parującym jedzeniem, sęk w tym, że jest to wątróbka (tu, Drogi Czytelniku, wstaw znienawidzone przez Ciebie danie). Do takiego doświadczenia mogę przyrównać lekturę „Krótkiej historii homoseksualizmu” pióra Elwiry Watały. Czuję się, jakby ktoś sobie ze mnie zakpił.

Tak się składa, że los pokarał mnie dość osobliwym zainteresowaniem. Ciekawi mnie, wstyd się przyznać, homoseksualizm u mężczyzn. Jestem w stanie przyswoić wszystko, co dotyka tej tematyki – od rozpraw medycznych, z których niewiele rozumiem, po kiczowate filmy, przy których wyraźnie odczuwam, że nie należę do grupy docelowej. Cóż poradzić, taki bzik, trochę krępujący, ale w gruncie rzeczy raczej nieszkodliwy i w sumie już się nawet pogodziłam z tym moim „skrzywieniem”. Od jakiegoś czasu marzyła mi się książka, która pokazałaby wspomniane zagadnienie w kontekście historyczno-kulturowym, uwzględniając postrzeganie społeczne homoseksualizmu na przestrzeni mijających epok. Ot, żebym mogła uporządkować sobie wiedzę (źródła dotyczące tego tematu bywają wyjątkowo sprzeczne) i przy okazji dowiedzieć się czegoś nowego. Miło by było, gdyby przy tym została napisana przystępnym językiem i zachowywała w miarę neutralny, obiektywny ton. Znaleziona zupełnym przypadkiem „Krótka historia homoseksualizmu” wydawała się pozycją wręcz idealnie odpowiadającą moim potrzebom. W ogóle się nie zastanawiałam, nie dowiadywałam się niczego na temat autorki, nie zniechęciła mnie nawet dość obsceniczna, krzykliwa okładka. Kto by myślał rozsądnie, kiedy mu się spełniają marzenia? I to był mój błąd. Do tej pory nie mogę pojąć, jak można taki interesujący i rozległy temat sprowadzić do czegoś... takiego – czyli niechlujnego, niesmacznego, najeżonego błędami wszelkiego rodzaju, a co najgorsze, śmiertelnie nudnego i męczącego paszkwilu.

Na początek warto wspomnieć, że poświęcony mężczyznom pierwszy tom „Krótkiej historii homoseksualizmu” nie jest nową pozycją wydawniczą, a jedynie drugim wydaniem książki „Sodomici” opublikowanej w 2013 roku. Wewnątrz brak informacji, czy jest to wydanie poprawione, ale mam przeczucie graniczące z pewnością, że raczej nie. Jednak do tego jeszcze dojdziemy. Zacznijmy od autorki i troskliwości, z jaką podchodzi ona do faktów oraz źródeł historycznych.

Już pobieżne poszukiwania w Internecie pozwalają dostrzec, że Elwira Watała nie jest pisarką darzoną szczególnym poważaniem. I w zasadzie trudno się dziwić. To osoba, która z rozbrajającą szczerością, zupełnie bez żenady potrafi się przyznać, że nie ma pamięci do dat i często je po prostu wymyśla. Daje to już pewne wyobrażenie o poziomie jej twórczości i o tym, czy można wytwory jej umysłu traktować jako poważne i wiarygodne źródła informacji.

Pod względem merytorycznym książka wyraźnie kuleje. Szczególnie widać to choćby w rozdziałach dotyczących starożytności. Autorka pozwala w nich sobie na oceny postaci historycznych, co samo w sobie jest karygodne w przypadku historyka, ale co gorsza – czyni to z punktu widzenia współczesnej moralności. Związki erastesa i eromenosa nazywa wprost pedofilskimi, erastesa sprowadzając do lubieżnego starca czającego się po łaźniach na "świeże mięso", odważnie nazywa spore grono starożytnych homo- lub nawet biseksualistami. Dowodzi to jedynie bolesnego niezrozumienia tematu, o którym pisze. W argumentacji kilkukrotnie przywołuje raport Alfreda Kinseya, co wydaje się niezbyt fortunne bez dodatkowego wyjaśnienia, gdyż stanowi on źródło, którego wiarygodność jest dyskusyjna i często była podważana. Niestety, samemu Kinseyowi i jego badaniom nie poświęca w swoim tekście ani słowa, co uważam za spore niedopatrzenie. Razić może również powtarzane z uporem maniaka stwierdzenie, że partner pasywny pełni w związku homoseksualnym (hańbiącą!) rolę kobiety oraz doszukiwanie się na siłę powiązań opisywanych postaci z Hitlerem i jego ideologią (co ma miejsce parokrotnie przy omawianiu osoby Ryszarda Wagnera). Początkowe rozdziały o przyczynach homoseksualizmu i sposobach leczenia zawierają opinie kilku ekspertów – bez podania, na czym opierali oni swoje badania i jakie są tych badań ewentualne słabe strony, więc w istocie to zwykła wyliczanka, z której nic nie wynika. Wspominane jest istnienie terapii awersyjnej (mylnie nazwanej terapią elektrowstrząsami) i paru innych, jeśli jednak Drogi Czytelnik chciałby wiedzieć, o co w nich chodzi, musi sobie to znaleźć sam, gdzie indziej. Rozdział o królu Jakubie I nosi, skądinąd uroczy, tytuł „Masturbujący się król”, ale w tekście nic na ten temat nie ma. Wszystkie kobiety wspomniane na kartach książki (a przynajmniej zdecydowana większość) przedstawiane są jako niewyżyte seksualnie nimfomanki. Jeśli wierzyć informacjom podanym w tej pozycji, Andy Bell, wokalista grupy Erasure, umarł już w 2009 roku (a żyje do dziś i sprawdzenie tego faktu nie nastręcza żadnych trudności). Autorka pozwala sobie rzucać niepodparte niczym sugestie, jakoby powszechnym było zarażanie się wirusem HIV przez pocałunek (dokładnie – że „głęboki pocałunek może stać się przyczyną choroby AIDS”[1]), a wręcz twierdzi stanowczo, iż ślina stanowi nośnik wirusa – co jest jawnym wprowadzaniem Drogiego Czytelnika w błąd i zasługuje na szczególne potępienie. Nie istnieje też coś takiego, jak Międzynarodowy Dzień Chorych na AIDS, jest za to Światowy Dzień AIDS (bądź Światowy Dzień Walki z AIDS), a podana przez pisarkę liczba zakażonych wirusem została dwukrotnie zawyżona. I tak dalej, i tak dalej, można tak wyliczać bez końca. Błędy wkradły się nawet w nazwiska autorów pozycji z bibliografii.

Zdarza się, że Watała „mota się w zeznaniach”, podając w niewielkim odstępie dwa zaprzeczające sobie wzajemnie stwierdzenia. Lubi też niektóre fakty powtarzać do znudzenia, np. zdanie o Henryku Walezym, który do łóżka szedł po rozsypanych płatkach róż, w odróżnieniu od barbarzyńskiego Kaliguli, który w tym celu stosował złote monety, powtarza się dwukrotnie na dwóch kolejnych stronach w niemal niezmienionym brzmieniu, podobnie jak stwierdzenie, że Hitler lubił słuchać Wagnera (z tym, że to udało się zmieścić na jednej stronie). Chaos wydaje się niejako charakterystyczną cechą stylu szanownej autorki. Nie potrafi ona nawet trzymać się porządku, który sama ustaliła. W rozdziale poświęconym starożytności na dwóch stronach przechodzi od rozważań na temat Biblii, przez legendę o Gilgameszu, mitologię egipską, do rzymskich cesarzy i greckich filozofów, a w tym dotyczącym Fryderyka Wielkiego pozwala sobie na długą dygresję na temat Roberta Mapplethorpe'a, który zjeździł świat, aby sfotografować idealnego penisa. Coś takiego jak logiczny ciąg myślowy wydaje się ją przerastać, po prostu przytacza kolejne historyjki tak, jak się jej spodoba, bez żadnego porządku. Wychodzi z tego zwykły groch z kapustą.

Zastanawiającym zjawiskiem jest namiętnie powoływanie się na rzekome cytaty z niejakiego Janusza Kawryżki – człowieka o ciętym dowcipie, który lubił bez skrępowania rzucać nieprzystojnymi uwagami. Czemu zastanawiającym? Bo taka osoba nie istnieje. Po skorzystaniu z internetowej wyszukiwarki dociekliwy Drogi Czytelnik otrzymuje odwołania li tylko do dzieł Elwiry Watały. Można chyba zatem pokusić się o nieśmiałą hipotezę, iż rzeczony pan Kawryżka żyje tylko w umyśle autorki, jest jej swoistym alter ego, takim panem Hyde'em, który dosadnie wyłoży takie treści, pod którymi ona osobiście wstydziłaby się podpisać. W założeniu te wstawki miały chyba dodawać tekstowi oryginalności i specyficznego humoru, ale ostatecznie wyszło to raczej mocno niesmacznie. Zresztą niech Drogi Czytelnik sam oceni, oto opinia „pana Kawryżki” o królu Anglii, Jakubie I:

„Co za niesympatyczny król nam z mroków historii wyłazi: nieelegancki, siedzi na tronie, z nosa coś tam kapie, a ręka miętosi rozporek, jakby król znajdował się w stanie chronicznej masturbacji!”[2]

Ale nawet nie ukrywając się za plecami urojonej postaci, autorka pozwala sobie w narracji na wiele. Na najwyższe uznanie zasługuje jej dbałość o to, aby Drogiego Czytelnika nawet na chwilę nie opuściło poczucie narastającej żenady, systematycznie podsycane niebywale sympatycznymi uwagami o tym, że „roztyła matrona z obwisłymi piersiami jest niegodna miłości mężczyzny”[3].

Stylem „Krótka historia homoseksualizmu. Geje” bardziej niż pozycję popularnonaukową przypomina artykuły z bulwarowej prasy najniższego sortu. Słownictwo jest wyjątkowo mało wyszukane (wulgarne nazwy organów płci obojga latają jak klucze żurawi jesienną porą, pełno tu „wielbicieli męskich tyłków”, którzy czasem „śmierdzą jak goniony źrebak”), wydarzenia opowiadane są w tonie sensacyjnej ploteczki z życia znanych ludzi, a część, niestety, wydaje się solidnie podkolorowana. Autorka jednak zdaje się nie dostrzegać w tym nic złego, bo zdarza jej się otwarcie przyznawać, że „choć niektórzy historycy twierdzą, że nie był to homoseksualizm tylko bratnia przyjaźń, my, Drogi Czytelniku, wiemy swoje”[4]. Czy można traktować poważnie osobę, która wypisuje takie rzeczy? Nie twierdzę, że każde słowo z tej książki jest bujdą na resorach, wiele informacji pewnie nawet mniej więcej zgadza się z prawdą, jednak przyjęta forma opisu nie budzi zaufania, a nagromadzenie wszelkiego rodzaju błędów i przekłamań sprawia, że w pewnym momencie już nie chce się Drogiemu Czytelnikowi zastanawiać, czy to, o czym czyta, aby na pewno ma związek z rzeczywistością. To zdecydowanie dyskwalifikuje tę pozycję jako źródło, na które można by się bez wstydu i wątpliwości powoływać w dyskusjach.

Całość utrzymana jest w dużej mierze w tonie rubasznej gawędy, naszpikowanej wulgarnym, a często zwyczajnie wrednym i nietrafionym bądź wręcz pogardliwym żartem. Kiedy zaś Watała nie kusi się na wymyślanie błyskotliwych (przynajmniej w założeniu) anegdotek, jej styl staje się toporny, szkolny i suchy jak tost bez masełka, a zdania rwą się, łamią, Drogi Czytelnik się o nie potyka i wywala na nos. Słowem – czyta się tę książkę źle. Składnia jest dziwnie archaiczna, zdarzają się literówki, błędy językowe i interpunkcyjne, a zdania budowane są w taki sposób, że nieraz trudno je zrozumieć. Przykłady:

„Drugim znaczącym kochankiem Kaliguli był Lepidus Emiliusz. Tego już Kaligula musiał zgładzić, rozkazawszy siostrze Agrypinie iść pieszo i nieść na głowie jego prochy w wazie. Agrypina wraz z siostrą musiała udać się na bezludną wyspę z rozkazu brata z powodu spisku przeciw niemu, w którym uczestniczył kochanek Kaliguli, Lepidus Emiliusz”[5].

„Nie można powiedzieć, że wśród królów było szczególnie dużo homoseksualistów, chociaż zdarzały się takie przypadki. Więcej było ich wśród artystów, ludzi twórczych, pisarzy, poetów, aktorów, tancerzy. Przyczyna była zawsze ta sama: ostracyzm społeczeństwa, niemożność połączenia rozdzierającego duszę poczucia winy z ogólnym brakiem akceptacji. (...) Nie każdy też wytrzymywał taki ciężar winy, dlatego dość często homoseksualiści popełniali samobójstwo”[6]. (Konia z rzędem temu, kto zrozumiał ten fragment zgodnie z intencją autorki. Ja do tej pory zastanawiam się dlaczego odrzucenie społeczne powoduje częstsze występowanie homoseksualizmu u ludzi związanych ze sztuką i nic mądrego nie przychodzi mi do głowy).

„W młodości Fryderyk II przeżył trzy tragedie. (...) Druga – ścięcie głowy na jego oczach najlepszego przyjaciela”[7].

Trudno uwierzyć, że ktokolwiek (łącznie z autorką) przeczytał to, zrozumiał i stwierdził, że jest w porządku. Podobnych fragmentów ta pozycja zawierają naprawdę mnóstwo. Mam wrażenie, że tekst nie tylko nie przeszedł gruntownej korekty, lecz że wręcz do druku poszedł pierwszy, niedopracowany jeszcze szkic. A to w końcu drugie wydanie, więc tym bardziej trudno wybaczyć wszelkie niedoróbki. Ale jak mogę czegokolwiek wymagać, skoro znalazłam literówkę nawet w stopce redakcyjnej? Niestety, nie ma kogo obarczyć za to winą, bo za korektę odpowiadał organ zbiorowy nazwany tajemniczo „redakcją”.

Jest mi niewypowiedzianie wręcz smutno, że po prawie siedmiu latach użytkowania Biblionetki, swoją pierwszą niedostateczną ocenę zmuszona byłam wystawić książce, która miała być spełnieniem moich czytelniczych marzeń. Niestety, okazała się tworem tak żałosnym, że wstyd mi ją trzymać na półce. Po prostu nie warto. Chyba że ktoś pilnie potrzebuje coś podłożyć pod kiwający się stół. Drogi Czytelnik jest mi zbyt drogi, bym mogła polecać mu ten tytuł w jakimkolwiek innym celu, bo ani wiedzy, ani rozrywki w tym wątpliwym dziele nie uświadczy.


---
[1] Elwira Watała, „Krótka historia homoseksualizmu. Geje”, wyd. Videograf, 2015, s. 204.
[2] Tamże, s. 39.
[3] Tamże, s. 105.
[4] Tamże, s. 56.
[5] Tamże, s. 70.
[6] Tamże, s. 71.
[7] Tamże, s. 73.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 4424
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 8
Użytkownik: Agnieszka-M4 25.01.2017 18:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Drogi Czytelniku! Wyobraź... | jolekp
Dobra recenzja. A co do książki: dziwię się, że ktoś zdecydował się to w ogóle wydać i na dodatek jeszcze wznowić... :(
Użytkownik: elwen 25.01.2017 21:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Drogi Czytelniku! Wyobraź... | jolekp
Geje i lesbijki: Życie i kultura (< praca zbiorowa / wielu autorów >) Znasz to? Bo jeśli nie, a szukasz czegoś porządkującego wiedzę, na przyzwoitym poziomie i przekrojowego, może Cię zainteresować.
Użytkownik: Anna125 26.01.2017 00:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Drogi Czytelniku! Wyobraź... | jolekp
Dwa wraźenia: super recenzja i słów mi brakuje. Dobrze, że napisałałaś przynajmniej będę tę panią obchodzić z daleka.
Jak można być takim ignorantem (wiedza) i beztrosko publikować z namaszczeniem wydawnictwa (drugie wydanie)? Ego jak stąd do nieba. Zdaje się, że powoli muszę zacząć się przyzwyczajać, że ludzie mogą wypisywać bzdury, a sam fakt napisania książki o niczym jeszcze nie świadczy.
Użytkownik: jolekp 26.01.2017 08:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Dwa wraźenia: super recen... | Anna125
Z tym drugim wydaniem, to osobiście mam trochę mieszane odczucia. Wygląda to trochę tak, że pani Watała napisała nową książkę o lesbijkach, więc pojawiła się okazja, żeby wznowić tą i przedstawiać to jako komplet pod wspólnym tytułem "Krótka historia homoseksualizmu" (w dwóch tomach - pierwszy o gejach, drugi o lesbijkach). No i ok, tylko moim zdaniem to jest strasznie słabo wyeksponowane. Niby na okładce jest napisane, że to nowe wydanie (więc teoretycznie, wydawnictwo nie ma sobie nic do zarzucenia), ale ja osobiście nie domyśliłabym się, że można drugi raz wydać tę samą książkę pod innym tytułem (i wydaje się, że nie tylko ja, bo na wszystkich większych portalach książkowych ta książka widnieje jako osobna pozycja, na Bbnetce też tak było, dopóki nie zgłosiłam błędu). A sama dowiedziałam się o tym przypadkiem - kiedy szukałam roku wydania do przypisów, znalazłam informację w stopce, że pierwsze wydanie ukazało się pod tytułem "Sodomici" (czy raczej "Sodomoci", jeśli im wierzyć na słowo :P). Tak więc, jeśli jakiś fan twórczości pani Watały nie będzie wystarczająco dociekliwy, może sobie przez przypadek drugi raz kupić tę samą książkę, tylko z inną okładką.

Przy okazji, dziękuję wszystkim za pozytywny odbiór (w sumie podziwiam, że chciało się Wam przebijać przez tę tyradę) - lejecie miód na moją ranę :).
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 26.01.2017 07:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Drogi Czytelniku! Wyobraź... | jolekp
Fantastyczna recenzja!
Już kiedyś miałam sięgnąć po jedną z książek tej autorki, ale coś mnie powstrzymało (niewykluczone, że lista tytułów, cicho sugerująca, że autorka lubi posmak niezdrowej sensacji). Widzę, że moja podświadomość zrobiła więcej niż słusznie!
Użytkownik: koczowniczka 26.01.2017 08:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Drogi Czytelniku! Wyobraź... | jolekp
Musiałaś się mocno napracować przy tworzeniu tej recenzji. :)
Użytkownik: serwisok 31.01.2017 19:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Drogi Czytelniku! Wyobraź... | jolekp
Recenzja trafnie punktuje wszystkie słabości tej niewydarzonej publikacji. Aż trudno uwierzyć, że autorka książki jest doktorem habilitowanym nauk humanistycznych. Narracja E. Watały oscyluje między maglem a budką z piwem. Zasobem leksykalnym pani dr hab. śmiało może konkurować z językiem podnieconych nastolatków.
Użytkownik: Vemona 31.01.2017 20:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Drogi Czytelniku! Wyobraź... | jolekp
Świetna recenzja, doskonale udało Ci się wypunktować autorkę. Miałam nieprzyjemność zawarcia z nią znajomości przy książce Carskie Polki: Pod wachlarzem i batem Katarzyny II (Watała Elwira), co zaskutkowało identyczną jak Twoja oceną.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: