Dodany: 18.01.2017 16:26|Autor: Lenia
Jak żyć w zgodzie z introwersją – przyjacielskie, fachowe porady
Książka psychoterapeutki Marti Olsen Laney to przystępne źródło wiedzy o ludzkich temperamentach, a zarazem wyrozumiały przyjaciel, który przyda się i introwertykom, i nie-introwertykom w radzeniu sobie z rozmaitymi problemami.
Autorka zaczyna od problemu głównego, z którego kiełkuje garść następnych, tj. od niezrozumienia, uprzedzenia i potępienia, z jakimi spotykają się introwertycy w społeczeństwach, gdzie ekstrawertycy nieodmiennie i naturalnie stanowią większość. Podaje przykłady z własnej praktyki terapeutycznej i śledzi jedno za drugim powszechne a błędne przekonanie na temat introwersji, które nieraz prowadzi do alienacji i niskiej samooceny osób introwertycznych. "Introwertycy nie lubią ludzi", "mało mówią, więc widocznie nie mają nic do powiedzenia", "brakuje im kreatywności i inicjatywy" – to tylko kilka przykładów takich, wynikających z niewiedzy, przekonań.
Chcąc przekonać nas do trafności tytułowego określenia (ang. "the introvert advantage" – przewaga introwersji/introwertyków), autorka kieruje naszą uwagę na dobre strony introwertyków: zdolności analityczne, skłonność do ekstensywnego gromadzenia wiedzy w wybranej dziedzinie, umiejętność koncentracji przy różnego rodzaju żmudnych pracach. Choć doceniam te uwagi, tytułowa "przewaga" (w polskim tłumaczeniu: "zaleta") pozostaje dla mnie pretensjonalnym chwytem marketingowym. Bo co to za przewaga, mieć taki, a nie inny temperament i kilka dobrych stron? Wszyscy je mają. Pretensjonalny, jednak zadziałał – gdybym zobaczyła tę książkę pierwszy raz na półce w księgarni, a nie w pokoju brata, kupiłabym ją.
Po mitach dotyczących introwersji i jej zaletach następują naukowe wyjaśnienia różnic w ludzkich temperamentach – one dały mi najwięcej, choć komu innemu może się wydać zbędna. Bo po tłumaczyć, jak u kogo przepływają neuroprzekaźniki, skoro bardziej obchodzą nas przejawy tych procesów – myśli, słowa i zachowanie człowieka? Ta część książki zaabsorbuje jednak tych z nas, którzy naukowej podstawy potrzebują, żądają wręcz, kiedy uczą się o nowych zjawiskach. A przełożenie sposobu funkcjonowania mózgu na cechy introwersyjne, jak powolne odpamiętywanie czy większa niż u ekstrawertyków potrzeba odpoczynku, było dla mnie właśnie nowością – zwykłam myśleć o tych cechach jako wadach do naprawienia...
Co dalej? Dalej "Introwertyzm to zaleta" wyciąga do nas rękę i prowadzi w świat: związki intymne, relacje rodzinne, towarzyskie, zawodowe oraz wszelkie trudności, które nieodłącznie idą z nimi w parze. Ta część zawiera dużo konkretnych wskazówek, jak radzić sobie w stresujących sytuacjach. Oprócz introwertyków pomoc znajdą tu także ich nie-introwertyczni partnerzy, rodzice i współpracownicy. Może drażnić rozgraniczenie ludzi na intro- i ekstrawertyków i opisywanie ludzkich zachowań wedle tej dychotomii. Trzeba jednak pamiętać, że jak wiele psychologicznych koncepcji, to rozgraniczenie jest umowne, w rzeczywistości mniej lub bardziej pomocne w kontekście pojedynczego człowieka.
Na koniec autorka zwraca naszą uwagę na... nas samych. Wydawałoby się, że nic prostszego dla introwertyka, niż zajrzeć w głąb siebie, prawda? Tyle że Marti Olsen Laney zachęca nas do trudnej i nieprzerwanej pracy, jaką jest poznawanie zalet i ograniczeń swojego temperamentu oraz potrzeb z nim związanych, a także tworzenie dla siebie dobrego środowiska – zarówno w przestrzeni mentalnej, jak i na zewnątrz. W świecie, w którym od dorosłego człowieka wymaga się, żeby umiał zająć się dzieckiem (jeśli ma), ale sobą już niekoniecznie, to nie byle jakie zadanie. Sama książka w tym miejscu raczej nie pomoże, za to na pewno będzie zachętą i wsparciem, zwłaszcza że głos autorki wybrzmiewa tu właśnie tak – osobiście, pokrzepiająco, życzliwie.
A kiedy już zajrzymy w głąb siebie, Laney ma dla nas jeszcze jedną propozycję – może jednak nie będę zdradzać całej zawartości "Introwertyzmu...", bo co by to była za recenzja! Dodam tylko, że tej pozycji nie trzeba czytać od początku do końca. Nie znajdziecie w niej pułapek na leniwych czytelników w rodzaju "Jak pamiętacie z rozdziału trzeciego...", możecie więc spokojnie ominąć części, które was nie interesują.
Zachęcam do przeczytania.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.