Dodany: 07.01.2017 17:25|Autor: carmaniola

Czytatnik: dumki-zadumki

Świat Izoldy - Jorge Franco "Dzika bestia"


Małe księżniczki nie mają lekko, o, nie… Szczególnie jeśli żyją w drugiej połowie XX wieku w kolumbijskim Medellín. Mogą co prawda dostać niemal wszystko co im się zamarzy ale też są tak ściśle chronione, że ich swoboda jest ograniczona niemal do zera. Mieszkają w wielkich zamkach otoczonych wysokim murem, poza który mają dostęp tylko wybrane osoby. Same księżniczki mogą opuszczać zapewniającą im bezpieczeństwo warownię tylko w towarzystwie rodziców i ochroniarzy przy oficjalnych okazjach. Muszą też oczywiście pamiętać o tym, czego księżniczkom nie wypada. A nie wypada im mnóstwo rzeczy: nie mogą chodzić do szkoły i pobierają nauki w domu, nie wolno im grać melodii Beatlesów, nosić czerwonych spódniczek mini, tańczyć i bawić się z rówieśnikami… Cóż zatem pozostaje energicznym i pełnym temperamentu małym księżniczkom? Bunt i ucieczka do świata fantazji. Świata, w którym w zamkowym lesie pląsają almiraje – króliki-jednorożce z arabskich baśni – które są towarzyszami zabaw i pomysłowymi fryzjerami tworzącymi z ułożonych nobliwie włosów księżniczek pełne barwnych kwiatów i fantazyjnych splotów konstrukcje. Tylko wtedy na ustach małych księżniczek błąka się uśmiech a w oczach lśnią skry szczęścia. To świat Izoldy.

Pewnego dnia zostaje porwany kolumbijski biznesman – ojciec Izoldy. Nie jest przypadkową ofiarą, jego porwanie zorganizował mężczyzna, który latami siedząc w gałęziach drzew wystających ponad mury zamku obserwował zabawy małej Izoldy i uroił sobie, że jest mu ona przeznaczona. Chociaż w wydarzeniach stanowiących akcję powieści Izolda nie bierze udziału, jej duch jest stale obecny i to on wypełnia treścią życie głównych bohaterów. To wokół niej krąży opowieść narratora, w którą włączają się rozmowy i wspomnienia ojca oraz porywacza. Jest jednak jeszcze jeden narrator w tej powieści – jego obecność jest tak niezauważalnie wpleciona w całość, że dopiero po jakimś czasie można zorientować się, że jego słowa nie należą do organizatora porwania, ojca dziewczynki ani do wszechwiedzącego narratora, dzięki któremu poznajemy dzieje życia rodziców Izoldy i jej samej. To dzięki jednemu z rówieśników dziewczynki, który wraz z grupą chłopców często przyglądał się jej z ukrycia docieramy głębiej do jej duszy. Chyba on jedyny miał w sobie dość wrażliwości by dostrzec, że pozostająca w zamknięciu i izolowana od świata dziewczynka cierpi i w narasta w niej coraz większy bunt. Nie chciał dostrzec tego jej ojciec, którego miłość do niej przysłoniła mu jej potrzeby i który nie potrafił zrozumieć, że córka stała się ofiarą jego uczuć. Także porywacz, zainteresowany jedynie samym sobą, nie zawracał sobie nawet głowy myśleniem o pragnieniach dziewczynki. Jego obsesja na jej punkcie w połączeniu z prymitywizmem nie zostawiała miejsca na refleksję. Z upojeniem cytował kiepskie wiersze, które nobilitowały jego uczucia:

„Pan przecież wie, don Diego, że miłość to obsesja, »owa bestia dzika, co gromy gniewu roznosi, to zrywa się, to słabnie, to jak paw puszy«, jak pisał maestro Flórez”*.

Oczywiście, metaforycznie można przypisywać uczuciom miano dzikiej bestii – szczególnie, jeśli ma to stanowić usprawiedliwienie destrukcyjnych zachowań. Wygodne. Bohaterowie powieści ulegając swoim obsesjom niszczą samych siebie i obiekt swoich pragnień. Czy jednak owe uczucia można nazwać miłością? Paranoiczne zachowania porywacza daleko odbiegają od akceptowalnych, budzą odruchowy sprzeciw i obrzydzenie. Znacznie bardziej skomplikowane są odczucia wobec ojca dziewczynki, który skoncentrowany na własnych emocjach nie zauważa, że jego nadopiekuńczość szkodzi a nie chroni ukochaną istotę.

Autor w sugestywny sposób scharakteryzował postacie z kolumbijskiego półświatka, nawet te, które pojawiają się na drugim planie. W niezbyt pozytywnym świetle jawią się niezborne działania kolumbijskiej policji i pełne wahań postępowanie rodziny porwanego. Dziwni wydają się rodzice Izoldy, oboje wycofani i zamknięci w swoim małym świecie, w którym wzajemna miłość zaspakajała wszystkie potrzeby. Pojawienie się dziecka zaburzyło równowagę tego świata a jego niezgoda na życie w oderwaniu od otaczającej teraźniejszości spotkała się z ich strony z całkowitym brakiem zrozumienia. Jakby marzyli o lalce, którą mogliby kształtować według własnych upodobań i nie potrafili pogodzić się z indywidualnymi pragnieniami tej nowej istoty.

Nie jestem pewna czy almiraje naprawdę zamieszkiwały zamkowy las czy żyły wyłącznie w wyobraźni dziewczynki – autor nie daje jednoznacznej odpowiedzi i pozwala czytelnikowi snuć własne domysły. Ale nawet jeśli istniały naprawdę, to drugie imię Izoldy brzmiało Izolacja.

- - -
* Dzika bestia (Franco Jorge), przeł. Andrzej Flisek, Prószyński i S-ka, 2016, s. 110.

Tekst także na moim blogu: http://okres-ochronny-na-czarownice.blogspot.com

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 243
Dodaj komentarz
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: