Dodany: 12.04.2010 23:43|Autor: Paideia22

Książka: Życie Pi
Martel Yann

2 osoby polecają ten tekst.

Podróż na kocią łapę


Co nowego i świeżego można napisać o książce, którą przeczytali już chyba wszyscy miłośnicy książek... Rzeczywiście, historia Piscina Molitora Patela wydaje się tak nierzeczywistą, że chłonie się ją jednym tchem i zupełnie zapomina się o tym, że to przecież tylko fikcja literacka.

Co mnie najbardziej wzruszyło? Podejście Pi do kwestii religii i wiary. Gdybym miała, jak on, możliwość wyboru religii, postąpiłabym zupełnie tak samo - z każdej zaczerpnęłabym to, co w niej najpiękniejsze. On widział w każdym wyznaniu coś wartościowego, niesamowitego, ciekawiło i zachwycało go to, co dla nas bywa czymś zupełnie naturalnym. I tu okazuje się, że bycie autsajderem ma też zdecydowanie pozytywną stronę.

Co mnie najbardziej intrygowało? Sam pomysł na niezwykłą historię. Człowiek i tygrys bengalski w jednej szalupie...? Jak to się mogło stać? To było pierwsze pytanie postawione przeze mnie przy pierwszym zetknięciu z książką. I chyba dlatego postanowiłam przeczytać "Życie Pi". Nie lubię bestsellerów, mam wrażenie, że gdy książka jest popularna wśród takiej rzeszy ludzi, to pewnie opisana jest tam jakaś typowa historia miłosna lub fenomenalny kryminał z takim samym jak wszystkie zakończeniem... Tym razem jednak powieść mnie zaskoczyła. A to zdarza się rzadko.

Co mnie najbardziej zaskoczyło? Treść części drugiej, w której Pi podróżuje po Pacyfiku. Sądziłam, że będzie to nudny, monotonny monolog chłopca, który stara się przeżyć na wodach oceanu i w sąsiedztwie dzikiego tygrysa. Tu jednak zaskoczenie - każdy rozdział nawiązywał do innego aspektu tej podróży, ukazywał ją z innej strony. Nawet gdy Y. Martel opisywał chmury na niebie, miało się wrażenie, że się je widzi, że one niedługo zasnują nasze niebo lub właśnie opuszczają horyzont. Kolejną zaskakującą rzeczą jest tak realny i dziwaczny pomysł na całą tę przygodę Pi - autor pomyślał o każdym, najmniejszym nawet szczególe. Kiedy myślałam: jak ten chłopak przeżyje bez słodkiej wody? On znalazł rozwiązanie. Gdy zdałam sobie sprawę, że tygrys bengalski to jedno z największych zagrożeń dla człowieka, Y. Martel przedstawił mi sposób poskromienia tego zwierza. Zupełnie jakby czytał mi w myślach - a co ze sztormem? Proszę uprzejmie, sztorm też można jakoś przeżyć na środku oceanu w łodzi bez wioseł i załogi. To zadziwiło mnie chyba najbardziej i za to składam wyrazy najwyższego uznania autorowi.

Dzięki "Życiu Pi" zaczęłam zupełnie inaczej postrzegać książki obyczajowe, od tej pory poprzeczka dotycząca pomysłowości zawieszona zostaje wysoko i trudno będzie innym autorom doskoczyć do tego poziomu.

Nie żałuję ani jednego dnia poświęconego tej powieści i liczę na więcej takich uczt.



[recenzja opublikowana została na moim blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3242
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: caroline_q 18.08.2011 03:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Co nowego i świeżego możn... | Paideia22
Cóż, przypominam, że nie jest to fikcja literacka. :) Jest to historia jak najbardziej prawdziwa. A przynajmniej w głowie człowieka, który to przeżył.
Na zakończenie, w trzeciej części, pojawia się "alternatywny" przebieg wydarzeń, który swoją drogą jest bardziej prawdopodobny. Ale.
Tak, mam "ale". Traumatyczne przeżycia wypieramy ze świadomości, mogło się tak zdarzyć i tym razem. Nawet ja, po drugiej stronie lustra, wolę i chcę wierzyć w pierwszą wersję.
Jednak książka wspaniale opisuje jakie sztuczki wykonuje nasz mózg by się ochronić. Pi przeniósł swoje... hmm... zezwierzęcenie obok siebie. Kiedy dotarł do lądu, tygrys zniknął.
Pozdrawiam.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: