Dodany: 22.12.2016 17:42|Autor: NieFantastyczny

Tak kończy się świat...


Koniec świata… właśnie tak rozpoczyna się przygoda z "Piątą porą roku".

Nie jest to upadek nagły, nie nastąpi w ciągu kilku dni ani nawet tygodni, a dla mieszkańców Bezruchu stanowi w pewnym sensie coś naturalnego. Z drugiej strony, pomimo tego, że tytułowy kataklizm pojawiał się w historii krainy wiele razy, nikt nie jest na niego do końca gotowy. Być może dlatego, że każda piąta pora roku różni się od innych, tak jak różne są powody jej nastania i okres trwania.

Pierwsze strony poświęcone są opisowi tego, jak i gdzie zapoczątkowany został wspomniany już koniec świata. Poznajemy również pokrótce świat Bezruchu, panujące w nim przekonania, jego mieszkańców oraz to, co odróżnia ich wspólnoty od siebie.

Autorka przedstawia historie trzech bohaterek będących górotworami, czyli potężnymi, choć wyglądającymi zupełnie jak ludzie istotami potrafiącymi wykorzystywać otaczającą je energię do manipulowania ziemią i jej ruchami. Każdy z przedstawicieli tej "rasy" musi się zmierzyć z prześladowaniami ze strony ludzi. Górotwory uważane są za gorszych, dlatego jeśli chcą żyć, muszą się ukrywać lub stać się przydatnymi. Pierwszą z nich jest 42-letnia Essun, której mąż zakatował syna, a córkę porwał. Kobieta, choć początkowo załamana, wyrusza w pościg za nim. Napędzana chęcią zemsty oraz miłością do córki, gotowa jest zrobić wszystko. Kolejna bohaterka to młoda dziewczyna o imieniu Damaya, którą rodzina oddaje w ręce organizacji, gdzie od małego szkoli się osoby takie jak ona, co nie jest jednak aż tak straszne jak to, co zazwyczaj dzieje się z dziećmi obdarzonymi mocą górotwórstwa. Ostatnia z głównych postaci, Sjenit, około trzydziestoletnia adeptka Fulcrum, zmuszona zostaje przez wspomnianą organizację do spłodzenia dziecka z innym górotworem, z którym wyrusza na wspólną misję. Ich historie, na pierwszy rzut oka niemające ze sobą nic wspólnego, stanowią logiczną całość. Każda z bohaterek rozwija się stopniowo. I chyba każdej z nich zostało poświęcone wystarczająco dużo uwagi. Podobnie jak krainie Bezruchu.

Widać, że Jemisin bardzo dokładnie zaplanowała całość. Wszystkie wątki mają sens, zazębiają się i nie zostały stworzone tylko po to, żeby zapełnić kartki. Nawet początkowo dezorientująca nietypowość narracji (w zależności od bohatera – pierwszo-, drugo- lub trzecioosobowa) z czasem przestaje być zauważalna. W fabule pojawia się wiele tajemnic, a akcja, pomimo tego, że miejscami nie porywa, nie jest jednak nudna, zachęca do czytania kolejnych akapitów. Oczywiście zdarzają się momenty, w których nie można oderwać się od książki, ponieważ dzieje się naprawdę dużo. Nie jest to na pewno historia dla najmłodszych. Pojawiają się w niej bowiem nieodpowiednie elementy, takie jak wulgaryzmy czy sceny erotyczne. Tłumaczenie jest doskonałe, słownictwo wpasowuje się idealnie w realia krainy Bezruchu. Czyta się bardzo przyjemnie. Na 421 stron pojawiło się tylko kilka literówek*.

Podsumowując: to naprawdę świetna powieść, która jednak wymaga od czytelnika skupienia, ponieważ wiele rzeczy niezrozumiałych na początku staje się jasne dopiero po jakimś czasie. Autorka zawarła w niej sporo dobrych pomysłów dotyczących zarówno wykreowanego świata, jak i bohaterów, którzy są bardzo wyraziści. Końcowe wydarzenia zdecydowanie sprawiają, że ma się ochotę sięgnąć po kolejny tom – i tak zapewne stanie się w moim przypadku zaraz po jego premierze.

Zdecydowanie polecam.


---
* Mowa o wydaniu: N.K. Jemisin, "Piąta pora roku", przeł. Jakub Małecki, wyd. Sine Qua Non, 2016.


[Recenzja pochodzi z mojego bloga]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 511
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: