Dodany: 02.02.2005 15:36|Autor: Wendigo

Trudne początki, lecz koniec...


Do tej mikropowieści zasiadałem kilka razy, ciągle zniechęcając się po kilku stronach. Początek naprawdę jest trudny, nawet jak na Dukaja. Przeczytałem chyba wszystko, co on do tej pory napisał, i lubię jego manierę sypania terminami technicznymi. Tutaj jednak przechodzi on samego siebie, bez żadnego wyjaśnienia sypiąc pojęciami nie mającymi żadnych odpowiedników w dzisiejszym świecie, a często nawet w SF. Maszyna chtoniczna (daleki potomek komputera? krystalizuje się?), lsen (telepatia? sen? czy może kingowskie lśnienie?), symulacja prekoncepcyjna, libaryt, ubik (no dobra - tu akurat pierwsze skojarzenie jest sensowne) itd. Przebrnięcie przez to wymaga sporo wysiłku.

W końcu jednak udało mi się to, i w miarę czytania stwierdzałem, że mam przed oczami coś, co niemalże zasługuje na miano arcydzieła. Tak bogatego, fascynujacego, oryginalnego i spójnego świata dawno nie miałem okazji poznać. Dukaj tworzy ich wiele, ale ten zasługuje na wyjątkowe uznanie. Sporo idei jest zupełnie nowych, a i stare są potraktowane w nieszablonowy sposób.

Po kilkunastu stronach zaczynamy się już orientować, o co chodzi, a wtedy zaczynają pojawiać się w tym świecie elementy jeszcze bardziej niezwykłe. Znów musimy pracowicie łączyć kawałki układanki, kojarzyć fakty i terminy. A okazuje się, że do końca jeszcze daleko, i wiele niespodzianek nas czeka. Na pewno jednokrotne przeczytanie nie wystarczy, żeby wszystko zrozumieć.

Najbardziej interesująca nie jest tu jednak magiczna technologia. W miarę rozwoju akcji na pierwszy plan wychodzi wątek czysto ludzki - relacji głównej bohaterki z nieżyjącym ojcem. W świecie, w którym nauka pozwala oszukiwać śmierć, i gdzie nie zwraca się już uwagi na to, czy spotkana na ulicy osoba jest sztuczną inteligencją, czy jeszcze nienarodzonym człowiekiem, wciąż możemy odnaleźć najbardziej podstawowe tęsknoty i marzenia. Zakończenie jest naprawdę piękne - to jedno z tych zakończeń, do których można wracać później, po to tylko, żeby móc się jeszcze raz wzruszyć.

Nie jest to dzieło idealne. Kilka wątków jest widocznie niedopracowanych, kilka wydaje się niepotrzebnych. Jest poza tym stanowczo za krótkie - pozostaje niedosyt i poczucie, że liznęliśmy tylko ogrom bogactwa tej rzeczywistości. Z pewnością niedosyt ten jest zamierzony, aby pozostawić pole dla naszej wyobraźni.

Lektura stanowczo nieobowiązkowa, ale mająca wszelkie cechy potrzebne, aby stać się kultową.


[Opinia została pierwotnie dodana do BiblioNETki na stronie antologii "Wizje alternatywne 4"]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 7582
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 4
Użytkownik: Aristos 28.11.2006 01:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Do tej mikropowieści zasi... | Wendigo
Tak jak Wendigo uważam 'Córkę Łupieżcy' za najlepsze opowiadanie zbioru, a jedno z lepszych Dukaja w ogóle. Niesamowita wyobraźnia autora stworzyła niezapomniane wizje, gdzie dosłownie z jednego, dwóch zdań czytelnik buduje sobie niezapomniane wizje np: wędrówki ojca bohaterki po innych wszechświatach(fizykach).. na falach emocji. Lub wojny korporacyjne w innych światach, za to ze sterowcami w tle*. W końcu monumentalne 'miasto' - miejsce będące cmentarzyskiem(muzeum?) innych cywilizacji, do którego można się dostać przez złamanie symetrii**. Widać tu także pewną metodę (model?), który rozkwitnie w 'Perfekcyjnej Niedoskonałości', można odnaleźć w różnych opowiadaniach Dukaja wspólne mianowniki (np. wyższe fizyki, libaryt - glej, itd.) Taak, 'Córki łupieżcy', którą prywatnie czasem nazywam sobie 'Miasto i dziewczyna', długo nie wyrzucicie z pamięci, dla takich wizji czyta się SF. A potem czeka na więcej.

* przywodzi mi to na myśl jedną z grafik Jima Burnsa dołączoną onegdaj do 'Fantastyki' jako plakat, tu prośba o tytuł, skan, link - cokolwiek.
** jak widać JD jest na bieżąco z najnowszymi teoriami wszechświata, zresztą na pytanie odnośnie kontynuacji 'Perfekcyjnej Niedoskonałości' stwierdził, że czeka aż mu jakąś sensowną fizykę wymyślą, wszak ma to być wycieczka po wyższych wszechświatach. Coś czuję, że do trzeciej części będzie trzeba nowy język wymyślić ;).
Użytkownik: Ijung 02.04.2009 13:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Do tej mikropowieści zasi... | Wendigo
Hmm... a myślałam, że to moja nieznajomość gatunku powoduje takie trudności w rozpracowaniu o co chodzi z tymi terminami i przyszłościowymi technologiami ;D Ale brnięcie przez to nie pozbawiło mnie chęci na czytanie - wręcz przeciwnie. Każde zdanie wciąga. Świetny język, styl.. . budowa charakterów - nie spodziewałam się, że tak mi się spodoba, bo ten gatunek literacki traktuję niejako obok moich zainteresowań :) Poza tym to moja pierwsza styczność z Dukajem - nie licząc próby przeczytania kiedyś Katedry, która jednak spełzła na niczym ( z różnych względów ^^)

Zgadzam się z Twoją opinią :)
I musiałam napisać bo to moje ostatnie odkrycie - cieszę się jak dziecko hehe.
Użytkownik: KrS1 19.09.2011 11:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Do tej mikropowieści zasi... | Wendigo
Dla mnie początek tej minipowieści był całkowitym szokiem. Nie jestem wybitnym znawcą s-f, chociaż z gatunkiem (wszelkimi tymi Strugackimi, Dickami i Herbertami) nigdy większych kłopotów nie miałem. Za to Dukaj buduje wizję tak wypełnioną technicznymi szczegółami, że początek fascynował i frustrował zarazem. Czułem się, jak człowiek, który przespał ostatnie kilkanaście lat i czyta o internecie, portalach społecznościowych, itd. Im dalej jednak w książkę, tym lepiej odnajdywałem się w realiach, zrozumiałem je w stopniu zadowalającym i chłonąłem ten świat. Niesamowite jest to, że ta wizja Dukaja, która ma już parę lat ("Córka..." jest z 2002 roku) jest wciąż bardzo aktualna i mam wrażenie, że zawiera w sobie, to co w sferze m.in. internetu zdarzyło się w ostatnich latach, już po napisaniu książki (w końcu lsen jest jakąś zaawansowaną wariacją na temat społecznościowego wymiaru sieci, a poza tym odpowiada trendowi do "usieciowienia" wszystkiego z wszystkim). Dlatego ten pierwszy raz z prozą Dukaja był dla mnie fascynujący i uważam tę krótką książkę za rzecz rewelacyjną. Być może wątek fabularny nie jest tak dobry jak sama wizja świata przyszłości, ale prawdę mówiąc nie pomniejsza to dla mnie jakości samej minipowieści.
Użytkownik: Pedro Salazar 06.12.2012 22:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Dla mnie początek tej min... | KrS1
Lsen to po prostu zaawansowana forma czegoś pomiędzy teleportacją, a telepatią. Zamiast maszyny mamy własny mózg. Nie możemy się przenieść wszędzie gdzie chcemy, a jedynie tam gdzie przebywa osoba, z którą się łączymy. To tak jakby pomyśleć o bliskiej osobie i za chwilę znaleźć się obok niej. Ciało rozdwaja się. Jedno wcielenie zostaje na miejscu nie wiadomo co się z nim dzieje, bo autor tego nie opisuje, zaś drugie teleportuje się. Wszystko brzmi pięknie, ale w rzeczywistości jest upiornym koszmarem.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: