Dodany: 13.12.2016 11:20|Autor: pani-marta

Książki i okolice> Z życia bibliofila

1 osoba poleca ten tekst.

Czy oddajecie książki na makulaturę?


Jak większość z nas pewnie, dużo czytam, dużo kupuję i kocham książki. Dbam o nie i staram się, by miały długi żywot, a tym, którym się da ofiaruję drugie życie. Jednak mam kilka takich książek, z którymi nie wiem co zrobić - są to najzwyklejsze romanse, przestarzała i nieaktualna literatura popularno-naukowa czy bardzo mocno zniszczone lektury i podręczniki sprzed kilkudziesięciu lat. Mam jednak opory przed wyrzuceniem ich na makulaturę.
Jak to jest u Was? Co robicie/zrobiliście z tego typu lekturami?
Wyświetleń: 7455
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 13
Użytkownik: elwen 13.12.2016 12:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak większość z nas pewni... | pani-marta
Pracuję w bibliotece naukowej. Przy szatni mamy coś, co nazywam "stolikiem życia": stół, na który wykładamy m.in. dublety ze spuścizn (n-ta popularna edycja klasyki w zbiorach) i generalnie to, o czym piszesz. Czasem dokładają coś prywatnie pracownicy. Osobiście nie mam w domu nieograniczonej ilości miejsca, więc jeśli książka, którą mam, a na której mi nie zależy, nie jest w stanie pozwalającym na przekazanie jej do biblioteki miejskiej (nie wchodząc w szczegóły, nie biorą wszystkiego), a wiem, że z allegro bawić mi się nie chce, zostawiam do wzięcia dla czytelników albo koleżanek i kolegów. Sama też czasem biorę, szczególnie chętnie klasykę (zawsze chciałam mieć "Chama" Orzeszkowej!!!). Pani z szatni bierze romanse, a podręcznik sprzed kilkudziesięciu lat to niekiedy rarytas, co mówię jako osoba może nie kolekcjonująca, ale mająca parę stukilkudziesięcioletnich, nie wspominając o lekcji, jaką było porównanie podręczników do historii mojej mamy i moich. To, co jednemu wydaje się przestarzałe, czy nieaktualne, dla osoby "siedzącej w temacie" może być świetną monografią!

Podsumowując, dużo rzeczy ma, wbrew pozorom, swoich amatorów. Może jest taki stolik u Ciebie w bibliotece, albo w podobnym miejscu? Może półka bookcrossingowa jest?
Użytkownik: Anna125 13.12.2016 20:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak większość z nas pewni... | pani-marta
Podzielam opór przed wyrzucaniem książek. Też się przed tym wzdragam. Dawno temu zanosiłam do antykwariatu. Teraz to się nie sprawdza. Oddaję książki do bibliotek. Publicznej, do której jestem zapisana. Bardzo fajnie jest to zorganizowane. Biblioteki publiczne w moim mieście są w sieci i Pani Bibliotekarka zostawia książki dla swojej biblioteki, przekazuje innym, ktore tych pozycji nie mają, albo kładzie na półkach "do wzięcia" przez czytelników. Część książek, nazwijmy je popularnonaukowe oddaję do biblioteki SWPS.
Użytkownik: jakozak 13.12.2016 21:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak większość z nas pewni... | pani-marta
Musiałam przejrzeć swój księgozbiór pod względem przydatności dla mnie i męża, czyli: co będziemy jeszcze czytać, a czego już nie. Uzbierało się sporo książek niechcianych przez nas i biblionetkowiczów. Moja młoda koleżanka powiedziała mi, że szkoła muzyczna, do której chodzi jej córka zbiera stare książki. Te, które udaje się sprzedać - sprzedają jakiemuś antykwariatowi. Reszta idzie na makulaturę, za którą kupowane są potem instrumenty i pomoce do szkoły muzycznej. Z radością pozbyłam się książek zalegających wszystkie możliwe miejsca.
Teraz znów mam trochę niechcianej młodzieżówki i dziecięcych. Porozmawiam z Instytutem Onkologii. Może przyjmą dla chorych dzieciaków.
Użytkownik: pani-marta 14.12.2016 12:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak większość z nas pewni... | pani-marta
Dziękuję za odpowiedzi :) mamy w Poznaniu kilka regałów book-crossingowych, jednak kiedyś widziałam jak ktoś podszedł i bezczelnie pakował z nich książki do wielkiej siaty i pytany mówił wprost, że to na opał :(

Pomyślałam, że może najpierw rzeczywiście przygotuję wielką listę, może komuś z Was wpadnie coś w oko, wtedy taki spóźniony i mało anonimowy biblioNETkołaj wyruszy w noworoczną podróż ;) a z resztą będę kombinować :)
Użytkownik: jakozak 14.12.2016 12:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję za odpowiedzi :)... | pani-marta
Niezły pomysł. Tyle, że przesyłki, niestety, kosztują.
Użytkownik: pani-marta 14.12.2016 13:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Niezły pomysł. Tyle, że p... | jakozak
Może uda się powysyłać w pakietach kilka książek do jednej osoby, a jak nie - to na raty :) spróbuję :)
Użytkownik: ka.ja 14.12.2016 13:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak większość z nas pewni... | pani-marta
A ja uważam, że makulatura to nie jest złe rozwiązanie. Wszystkich książek nie można zatrzymać przy sobie. W standardowym polskim mieszkaniu nie da się tak upchnąć tysięcy woluminów, żeby mieć do nich dostęp. Biblioteki staroci nie chcą, nie wszystkie książki nadają się na wędrujące lektury, czasem trzeba po prostu podjąć decyzję i wyprowadzić część zbiorów do sortowni. Jestem stuknięta na punkcie przetawrzania odpadów i żaden papierek nie trafi u mnie do zbiorczego kubła, każdy ścinek papieru wrzucam do specjalnego worka. Wciąż mam problem księgozbioru zgromadzonego u mamy - książki opanowały mieszkanie i oszaleć z nimi można. Nie mogę opanować chaosu, bo mama wciąż uważa, że znajdzie się dla tych książek jakiś czytelnik. Ale się nie znajduje. Nie ma nikogo w Biblionetce, kto poszukiwałby tych tytułów, antykwariaty nie są zainteresowane, a jak są, to oczekują transportu hurtowego i możliwości wyboru tylko niektórych pozycji, resztę i tak musiałabym wlec z powrotem. Makulatura to nie wandalizm i ubój książek, to odzyskanie surowca. I oby mi się udało to wprowadzić w czyn przy następnej wizycie.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 14.12.2016 16:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak większość z nas pewni... | pani-marta
Najchętniej nie wyrzucałabym absolutnie żadnej książki. Jednak już mi się to zdarzyło, kiedy przed laty pomagałam mojej mamie w przeprowadzce. Z wielkimi oporami wyniosłam kilkadziesiąt podręczników akademickich z zakresu nauk przyrodniczych i medycznych z lat 50. Wiedza w tym zakresie tak się zmieniła, że doprawdy nikomu nie mogły się przydać (te, które mogły, rodzice rozdali po przejściu na emeryturę, podobnie jak wcześniej porozdawali ludziom wszystkie książki dla dzieci, których nie zabraliśmy z bratem. Ponieważ ja jestem taki dziwoląg, który lubi czytać rzeczy nieaktualne, okropnie żal mi było podręcznika medycyny wojskowej, w którym opisywano np. zasady organizacji polowego punktu opatrunkowego, segregacji rannych, przygotowywania posiłków dla wojska itd. Ale rozsądek zwyciężył. Prócz podręczników na makulaturę poszło parę wydawnictw akcydensowych, którymi ktoś kiedyś rodziców obdarował, pojedyncze tomy dzieł kilkutomowych, których reszta zaginęła, i kilka kryminałów z lat 60, znajdujących się w stanie całkowitej rozsypki, na ogół bez okładki i z brakującymi kartkami Zabrałam za to kilka książek w niewiele lepszej kondycji, uznając, że a nuż ich nie wznowią za mojego życia, i co wtedy pocznę, gdybym do nich chciała zajrzeć?
Z własnych nabytków nie wyrzuciłam jeszcze nic. Części nietrafionych nabytków/prezentów pozbyłam się na rzecz lokalnych bibliotek, co było o tyle łatwe, że były to książki czytane raz albo wcale (parę razy zdarzyło się moim krewnym sprezentować mi coś, co od dawna już stało na półce, więc nowy egzemplarz pozostał w stanie dziewiczym) i stosunkowo niedawno wydane. Co do innych, z radością stwierdziłam, że są ludzie, którzy je mają w schowkach i posłałam w stosowne miejsce za pośrednictwem Biblionetkołaja. Ale mam kupkę takich, których nikt nie chce, ja sama też specjalnie bym nikomu nie polecała, wyrzucić szkoda... i leżą. Najwyżej kiedyś zrobię to, co zrobili jedni sąsiedzi: wsadzili niepotrzebne książki do pudła, postawili pod zadaszeniem koło kiosku - i brał, kto chciał przeczytać. Mimo niewielkiego poziomu czytelnictwa w okolicy w pudle nic nie zostało (ja też z niego zwinęłam parę sztuk).
Użytkownik: Artola 19.12.2016 12:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak większość z nas pewni... | pani-marta
Też mam opory przed wyrzucaniem książek:( Niestety, kilka egzemplarzy z lat 80-tych trafiło tam po 30-tu latach. Książki mojego dzieciństwa i wczesnej młodości, czytane przez moje dzieci rozpadały się na kartki, tak były kiepsko klejone:(
Książki w dobrym stanie, raz czytane, wywożę na ogół do antykwariatu, albo daję bibliotekom. Największy mam problem z książkami zakupionymi na bibliotecznych kiermaszach za złotówkę, bo z reguły mają pieczątki i nikt ich potem nie chce:( Ale właśnie wpadłam na pomysł półki (wręcz regału!) bookcrossingowej w bibliotece wojewódzkiej, przy kolejnej wizycie tam te nieszczęśnice zostawię! Półka jest w budynku, zaraz przy stanowisku wypożyczeń, więc liczę, że nikt hurtowo się tam nie zaopatruje na opał;)
Użytkownik: jakozak 19.12.2016 18:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Też mam opory przed wyrzu... | Artola
Artola. Masz pilne PW :-)
Użytkownik: Artola 19.12.2016 12:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak większość z nas pewni... | pani-marta
Jeszcze się wypowiem w temacie książek nieposzukiwanych w biblionetce. Otóż ja osobiście chętnie bym różne przykurzątka przygarnęła na swoją półkę, tylko musiałabym zobaczyć tytuły! Nie ma ich w moich poszukiwankach, bo zwyczajnie nie wiem o nich;) Dlatego uważam, że warto dać szansę książkom w biblionetce przed zsyłką do skupu makulatury, bo może ktoś, tak jak ja, znajdzie perełki dla siebie, o których jeszcze nawet nie wie:D
Użytkownik: kki13 19.12.2016 18:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeszcze się wypowiem w te... | Artola
Ja też chętnie szukam takich perełek:)
Użytkownik: pani-marta 23.12.2016 16:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak większość z nas pewni... | pani-marta
Mało anonimowy BiblioNETkołaj :)

Wrzucam link do czytatki (łatwiejsza w edycji) z pierwszą porcją książek do puszczenia w obieg - jeżeli komuś sposoba się jakieś przykurzątko dajcie znać :)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: