Książka niedoskonała
„Zbrodnia niedoskonała” to efekt współpracy Bogdana Lacha - pierwszego polskiego profilera (specjalisty zajmującego się głównie tworzeniem portretu psychologicznego nieznanego sprawcy przestępstwa) i Katarzyny Bondy - dziennikarki śledczej. Narratorem jest dziennikarka, ale często przytacza obszernie wypowiedzi profilera.
Książka podzielona jest na część „wstępną” (historia profilingu, doświadczenia zawodowe Lacha, sposób pracy profilera) i poszczególne opisy profilowania przestępstw (głównie zabójstw), podzielonych ze względu na motywację sprawcy. W każdej części przytoczono kilka przypadków analizowanych i wyjaśnionych przez Lacha (chociaż uważam, że nazywanie tego „wyjaśnieniem” jest naciągane - część domniemanych sprawców nigdy nie została skazana, część ciągle czeka na proces). Poszczególne części zakończono podsumowaniem, w którym streszczono najważniejsze informacje odnośnie do danego typu przestępstw.
Czyta się to dobrze (niekiedy z pewną irytacją, o czym niżej). Spodoba się wam, zwłaszcza jeśli lubicie kryminały, ale nie lubicie historii o superinteligentnych przestępcach, którzy tworzą plany zbrodni tak skomplikowane, że jedynie superinteligentny detektyw o telepatycznych zdolnościach jest w stanie je zrozumieć. Bogdan Lach rozumuje dużo bardziej logicznie niż typowy bohater kryminału, nie wyciąga na podstawie jednego znalezionego przedmiotu wniosków odnośnie do całego życia sprawcy, motywy zbrodni są „normalne”. Wierzę, że to wszystko wydarzyło się naprawdę, że policja działa w taki sposób jak napisano, że tak rozumują przestępcy.
Sposób myślenia Lacha jest opisany dość dokładnie - zaskakujące, jak wiele informacji można wydobyć z niewiele znaczących (jak by się wydawało) szczegółów. Nie zawsze jednak wyjaśniono, dlaczego profiler założył, że sprawca ma takie a nie inne cechy, np. wiek, wykształcenie. Czy wynika to tylko ze „statystycznego” prawdopodobieństwa (wszyscy znamy słynne „sprawcą jest biały mężczyzna w wieku 25-35 lat...”) czy też przemawiają za tym jakieś szczególne okoliczności? Niektóre wnioski wydają mi się wątpliwe, np. założenie, że dany sposób pokrojenia zwłok świadczy o tym, że sprawca ma wiedzę medyczną albo pracował w rzeźni - zaręczam, że gdybym musiała pokroić zwłoki (hmmm), zrobiłabym to w ten sam co opisany w książce sposób, a moja wiedza o anatomii człowieka jest na mocno przeciętnym poziomie, w rzeźni zaś nigdy nie byłam.
Najbardziej irytująca w książce jest dla mnie maniera pisarska Katarzyny Bondy. Co jakiś czas w tekście pojawiają się sformułowania mające (jak sądzę) wywołać emocje u czytelnika - u mnie, owszem, emocje wywołują, ale chyba nie o takie chodziło. „Choć udało się go połączyć ze sprawą, nigdy się nie przyznał. W zaparte szedł do końca, nawet kiedy zapadł wyrok skazujący. [...] Podał takie detale, których młody nie mógł znać. [...] Oczywiście to była tylko jego próba oczyszczenia się, jego kolejna gra”[1] - na miłość boską, czy autorka nie mogła już czytelnikowi podarować tego sensacyjnego tonu? Czy trzeba aż tak podkreślać, że sprawca był winny, a jego wyjaśnienia to tylko próba oczyszczenia się z zarzutów - naprawdę, czytelnik to nie idiota, domyśli się tego.
Chwilami książka za bardzo w tonie przypomina „Super Express” (w którym autorka publikowała) czy „Fakt”, nie tyle ze względu na epatowanie drastycznymi szczegółami - co akurat w tej publikacji ma sens - ale ze względu na łopatologiczne tłumaczenie czytelnikowi, jakie wnioski powinien wyciągnąć oraz niekiedy styl wypowiedzi autorki: potoczny, bardzo emocjonalny: „Musiał być blisko, bo inaczej nie przeżywał tak silnie tych emocji, tego podniecenia ogniem. I tylko dlatego, że nie grzeszył inteligencją, nie zorientował się, że w ten sposób szybko znajdzie się w gronie podejrzanych. Choć bardzo się starał, nie udało mu się przechytrzyć policjantów”[2]. Język jest prosty, zdania krótkie. Rozumiem, że książka przeznaczona jest dla szerokiego kręgu odbiorców, że ma się dać szybko czytać niczym kryminał, ale, z drugiej strony, jest to publikacja popularnonaukowa i nadmierna emocjonalność i potoczny język jej nie służą.
Irytują mnie też (ale to chyba „zboczenie zawodowe”) typowe dla tabloidów sformułowania sugerujące, że sprawca uniknął odpowiedzialności, bo miał najdroższego adwokata w mieście, i sąd nie wydał wyroku skazującego, choć istniało wiele poszlak itd. Moim zdaniem to naciąganie na siłę faktów i wmawianie czytelnikowi, że profiler i policja nigdy się nie mylą i zawsze złapią sprawcę, ale niedobre sądy nie dostrzegają tej oczywistej prawdy i wypuszczają przestępców na wolność. Kiepsko to wygląda, zwłaszcza wobec chełpliwego podtytułu książki: „największe zagadki kryminalne ostatnich lat rozwiązane przez polskiego profilera”. Jeżeli sprawca uniknął odpowiedzialności, to jednak „zagadki” nie zostały tak do końca rozwiązane - nie zebrano odpowiedniej ilości dowodów, nie uzyskano przyznania się do winy, sprawca jest na wolności. Profiler, policja, cały wymiar sprawiedliwości ponieśli klęskę. Moim zdaniem to właśnie jest „zbrodnia doskonała”.
Powyższe uwagi odnoszą się do wypowiedzi Katarzyny Bondy. Bogdan Lach wypowiada się w sposób bardziej „profesjonalny”, nie manipuluje czytelnikiem. Szczerze mówiąc, wolałabym, żeby to on sam napisał tę książkę, a jakiś „ghostwriter” jedynie nadał jej literacki szlif.
Podsumowując, pozycja na pewno ciekawa i jak na razie unikatowa na naszym rynku, ale wolałabym, żeby przyjęto trochę inną formę wypowiedzi.
---
[1] Katarzyna Bonda, Bogdan Lach, „Zdrodnia niedoskonała”, wyd. Videograf II, s. 170.
[2] Tamże, s. 204.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.