Dodany: 03.04.2010 14:00|Autor: bogna

Koniec tradycyjnej książki?


Organizacje ekologiczne, które protestują przeciw masowej wycince drzew, zwróciły uwagę na proces produkcji... książek. Domagają się od Komisji Europejskiej wydania dyrektywy propagującej e-booki i audiobooki.

Chodzi o to, by zmusić wydawnictwa, aby w pierwszej kolejności uwzględniały nowe formy upowszechniania literatury, a dopiero po nich – tradycyjne książki drukowane. Organizacje silnie lobbują za tym projektem. W Brukseli nieoficjalnie mówi się, że chociaż pomysł jest kontrowersyjny, znalazł już zwolenników w komisji edukacji i kultury.

Żródło: Książki WP
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 42
Użytkownik: kocio 03.04.2010 23:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Organizacje ekologiczne, ... | bogna
No właśnie, dopiero co wrzuciłem na forum temat tanich specjalizowanych skanerów do książek, dzięki którym to, co już jest w postaci papierowej, można przekonwertować do postaci cyfrowej:

Skanery do książek - własnej roboty

Autor tego urządzenia właśnie tak argumentował, że będzie to element nacisku na przemysł wydawniczy, żeby zaczął poważnie traktować wydawnictwa cyfrowe zamiast inwestować w nieefektywne i nieprzyjazne środowisku metody produkcji i dystrybucji.

Wudawcom to z kolei jest nie na rękę, ponieważ w odróżnieniu od papierowego egzemplarza kopie cyfrowe mnożą się łatwo i trudno je kontrolować, co zmusza do zmiany modelu biznesowego, a tego się jeszcze powszechnie po prostu boją.
Użytkownik: Aquilla 04.04.2010 02:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Organizacje ekologiczne, ... | bogna
Czytanie bez szeleszczącego papieru pod palcami? Ja protestuję.

Chciałabym zobaczyć wykres, jaki proces wyciętych drzew idzie na książki. Instynkt mi mówi że to liczba jednocyfrowa, a większość idzie jako opał, różne dokumenty, ulotki, lub ich wycinka to efekt uboczny tworzenia nowych miejsc pod uprawy.

I zastanawia mnie jeszcze jedna rzecz - jak wiele skutków ubocznych dla Ziemi ma wytworzenie i wypalenie jednej płyty CD z audiobookiem i czy nie jest to przypadkiem bardziej szkodliwe od książki.

Jak chcą ratować lasy to niech promują książki z makulatury. U nas się chyba tym SuperNowa interesuje.
Użytkownik: mafiaOpiekun BiblioNETki 04.04.2010 08:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytanie bez szeleszczące... | Aquilla
O, zdecydowanie moglaby się zmniejszyć ilosć papieru zużywana na dokumenty, papiery i papierki do urzędów. A ile by to czasu i nerwów czasem oszczędziło. ;)

Kiedyś chyba nawet były akcje książka za makulaturę.
Użytkownik: Ysobeth nha Ana 04.04.2010 13:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytanie bez szeleszczące... | Aquilla
"I zastanawia mnie jeszcze jedna rzecz - jak wiele skutków ubocznych dla Ziemi ma wytworzenie i wypalenie jednej płyty CD z audiobookiem i czy nie jest to przypadkiem bardziej szkodliwe od książki."

Ale to nie musi być płyta - można kupować przez otrzymanie kodu do ściągnięcia pliku, audiobooka wgrać ze strony sklepu wprost na empetrójkę, e-booka na palma czy inne urządzenie z ekranem.

Ale owszem, biurokracja pożera wielekroć więcej papieru niż książki. To trochę jak z tymi akcjami wyłączania żarówki żeby oszczędzać prąd: wszystkie żarówki we wszystkich domach zużywają ułamek energii potrzebnej do napędzania urządzeń przemysłowych.
Użytkownik: Aquilla 04.04.2010 14:01 napisał(a):
Odpowiedź na: "I zastanawia mnie jeszcz... | Ysobeth nha Ana
Jestem realistką - obecnie jednak ludzie wolą chyba mieć namacalne CD niż MP3 i zmiana tego wymagałaby zmiany mentalności, a to długi proces.

Z CD jest jeszcze jeden problem - zgadnijcie co szybciej się rozłoży i przestanie zaśmiecać środowisko - książka czy płytka?
Użytkownik: nutinka 04.04.2010 14:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Jestem realistką - obecni... | Aquilla
Ja tam wolę pliki niż płytę. Jaka by ta płyta nie była mała to i tak zajmuje miejsce. A pliki po wysłuchaniu w większości wyrzucam, nieliczne tylko warte są trzymania. A te można upchnąć po kilka tytułów na jednej płycie.
Użytkownik: Ysobeth nha Ana 05.04.2010 13:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja tam wolę pliki niż pły... | nutinka
No i o to chodzi, Nutinko luba :-) Nasze zapchane papierowymi książkami mieszkania nie pomieszczą już wiele więcej - za to na płytce DVD mieści się 4,7 GB, czyli kolekcja kilkunastu tysięcy tekstów :) A co dopiero na pendrive'ie, który może mieć pojemność małego dysku (od 256 MB do 128 GB) - to już jest gigantyczna biblioteka, a wszystko mieści się w kieszonce :)
Użytkownik: kocio 05.04.2010 14:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Jestem realistką - obecni... | Aquilla
No nie wiem, czy to musi być tak długo - ile trwało aż ludzie się powszechnie przenieśli z listów papierowych na e-maile, i to trzymane w całości na serwerze, zamiast na własnym dysku? Tu raczej ważne są fale zmian, nie da się przewidywać liniowo, jakby tempo zmian było jednostajne.
Użytkownik: kocio 05.04.2010 12:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytanie bez szeleszczące... | Aquilla
A teraz wyobraź sobie, że książki możesz znaleźć w każdej chwili, a jeśli chcesz mieć szelest papieru, to korzystasz z usługi "druk na żądanie".

Wtedy drukuje się tylko to, co ktoś naprawdę chce, nie ma problemu z przechowywaniem tego (jedziesz na wakacje z całą biblioteczką ulubionych tytułów pod ręką, drukujesz tylko to, co akurat zechcesz). I wcale nie musi to być płyta CD - pendrive albo dysk twardy, albo wręcz w sieci.

Kocham książki i czytanie, ale nie myślę, żeby papier to było ich naturalne królestwo - ich środowiskiem życia jest świat idei. Papier to po prostu jedno z ich przebrań - ani lepsze ani gorsze, można je tylko bardziej lub mniej lubić.
Użytkownik: verdiana 05.04.2010 12:29 napisał(a):
Odpowiedź na: A teraz wyobraź sobie, że... | kocio
Wyjąłeś mi to wszystko z głowy, tak samo myślę. :-)
Dlatego tak mnie denerwuje, że virtualo nie działa na kindle'u. Na jakimś innym czytniku działa?
Użytkownik: Ysobeth nha Ana 05.04.2010 12:35 napisał(a):
Odpowiedź na: A teraz wyobraź sobie, że... | kocio
Znakomicie powiedziane :)
Użytkownik: aleutka 08.04.2010 19:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytanie bez szeleszczące... | Aquilla
Ech, zawsze to powtarzam - jestem pewna, ze kiedy Gutenberg wprowadzal maszyne drukujaca to tez byli tacy, ktorzy protestowali- ksiazka MECHANICZNIE POWIELONA? Bez uwag kopisty na marginesie? Na jakims pozal sie Boze papierze zamiast pergaminu? Przeciez to ksiazka bez duszy, upadek cywilizacji ksiazki - itp itd.

Pamietam jak czytalam Johna Sutherlanda - pisal, ze zasadnicza idea formy ksiazki nie zmienila sie od czasow Gutenberga. Owszem zmienialy sie surowce, ale pozostawal to codex w okladkach.
On twierdzil, ze ebooki przegrywaja ze wzgledu na to, ze sa bardziej niewygodne dla oczu. Przyznawal tez, ze w jego wypadku moze to byc po prostu bariera pokoleniowa - on jest przedwojenny.
I otoz Kindle i czytniki Sony z ich papierem elektronicznym sa w stanie - po raz pierwszy - zagrozic formie ksiazki jaka znamy od stuleci. Wlasnie dlatego ze sa NAPRAWDE jak papier - dopoki nie zobaczylam czytnika Sony wystawionego w jednej z ksiegarni nie wierzylam. Nie trzeba wypalac ton CD. Nie trzeba drukowac ton papierow. Kindle umozliwia robienie wlasnych notatek i prace na pdf'ach i wlasnych dokumentach tekstowych - na razie w ograniczonym zakresie ale to kwestia czasu. Jestem pewna, ze za dwadziescia, trzydziesci lat dla studentow bedzie to podstawowe narzedzie - i zrewolucjonizuje zycie studenta tak jak niegdys ksero.

Ci co bardziej postepowi nie rozumieja, ze bibliofile moga kupowac urzadzenie przeznaczone WYLACZNIE do czytania tekstow. Ze przeciez tablet, Ipad i inne takie daja ci (za porownywalna sume) jeszcze muzyke, gry i inne fajerwerki.
A Kindle i inne czytniki to wlasnie nowa forma ksiazki, sentyment dla papieru itp - w nowej generacji. Nie chodzi o fajerwerki.
Dla mnie w ogole ksiazka to idea. Jej forma fizyczna - o ile umozliwia wygodne czytanie a wiec jest wyrazna, dobrze skontrastowana, napisana zredagowana i zlamana - moze byc na czytniku, papierze czy jeszcze innym surowcu, ktory wynajda nie wiadomo kiedy.
Użytkownik: Marylek 04.04.2010 09:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Organizacje ekologiczne, ... | bogna
Buhahaha! A czy te dyrektywy zostały wydane w formie li tylko elektronicznej, czy może również na papierze?
A jeśli na papierze, to w ilu egzemplarzach?

Wszelkie instytucje zużywają tony ton papieru kserując każdy świstek, czy to konieczne czy nie. Dokumentacja elektroniczna miała, w założeniu, zastąpić papierową, ale tak się nie stało. Przynajmniej w Polsce; nie sądzę jednak, żebyśmy byli wyjątkiem.

Poza tym przy czytaniu z ekranu uruchamiają się inne "ścieżki w mózgu", inne połączenia neuronalne, niż przy czytaniu tradycyjnym - była tu już zdaje się o tym mowa.

Temat zastępczy, problem zastępczy.
Użytkownik: inheracil 04.04.2010 14:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Organizacje ekologiczne, ... | bogna
Zmasowana akcja przeciw czytelnictwu? Najpierw żarówki, teraz to. Wątpię żeby przeszło, minie trochę czasu nim ludzie na dobre przystosują się do e-książek.
Użytkownik: Aquilla 04.04.2010 15:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Zmasowana akcja przeciw c... | inheracil
Nie mówiąc o tym, że obecnie porządne urządzenie do czytania, które nie wypali po paru e-bookach oczu, kosztuje paręset złotych. Swoją drogą szkoda, bo takie ustrojstwo oszczędziłoby dużo miejsca w walizkach na wakacjach.
Użytkownik: kocio 05.04.2010 12:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie mówiąc o tym, że obec... | Aquilla
Pamiętam jeszcze czasy, kiedy wszyscy pluli na aparaty cyfrowe, bo to były tylko obiecujące, ale drogie zabawki. Minęło z 10 lat i jest odwrotnie - aparaty analogowe to drogie, rzadkie zabawki. Jakość obrazu cyfraków dziś jest już co najmniej sensowna - na tyle, że nikt już nie porównuje.

Tak będzie z czytnikami e-booków. Polecam informacje na temat ekranów Pixel Qi.
Użytkownik: Ysobeth nha Ana 05.04.2010 12:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie mówiąc o tym, że obec... | Aquilla
No to co, że paręset złotych? A ile za podobną kwotę kupisz papierowych książek? Na przykład: średniej jakości palm kosztuje na Allegro ok. 350 złotych - przeciętna książka ok. 25-35 złotych. Czyli za 10-15 książek masz palma, na którego możesz wgrywać setki (albo i tysiące, zależy jaki masz "przerób") książek, dopóki mu dysk czy inny element nie padnie :)
Użytkownik: Aquilla 05.04.2010 12:54 napisał(a):
Odpowiedź na: No to co, że paręset złot... | Ysobeth nha Ana
Zakładasz, że jak już kupisz palma, to te tysiące książek będziesz mieć za darmo? Bo jeśli nie, to rachunek mi się nadal nie zgadza, a jeśli tak to cóż, ja zbyt szanuję zawód pisarza, by ściągać książki z torrentów.
Użytkownik: Ysobeth nha Ana 05.04.2010 13:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Zakładasz, że jak już kup... | Aquilla
Oprócz płatnych e-booków są też w sieci darmowe, w pełni legalne. Nie są to co prawda najnowsze bestsellery - tym niemniej jest co czytać ;-) Są zresztą całkiem współcześni pisarze, którzy rozumieją, że udostępnianie ich tekstów nie tylko w niczym im nie uwłacza, ale też nie przynosi strat - a nawet służy jako darmowa reklama. Z lubością tu przywołuję bibliotekę Baen Free Library - Eric Flint namówił świętej pamięci Jima Baena do jej założenia i okazało się (ku zdumieniu niektórych pisarzy), że początkowe tomy cykli, dawno już kurzące się po magazynach, nagle zaczęły się znów sprzedawać i przynosić zyski :>
Użytkownik: moreni 05.04.2010 14:55 napisał(a):
Odpowiedź na: No to co, że paręset złot... | Ysobeth nha Ana
Prawda jest niestety taka, że dla dużej liczby osób nawet 350zł za palma to zbyt wielka suma, żeby przeznaczyć ją na gadżet (nie oszukujmy się, palmtop to wciąż gadżet, tak jak i specjalne czytniki). Poza tym ograniczyłoby to korzystanie z bibliotek - z w pełni zdigitalizowanych zbiorów nie da się korzystać poza gmachem instytucji bez własnego czytnika... No i w rodzinie, gdzie czyta kilka osób, jeden czytnik przecież nie wystarczy, bo nie wyobrażam sobie jakoś, żeby miała się ustawić do niego kolejka.

Osobiście myślę, że zanim zacznie się coś promować odgórnie, powinno to już posiadać w miarę sprawnie działającą infrastrukturę (internetowa dystrybucja na wszelkie urządzenia, zasięg ogólnopolski, niskie ceny, może jakieś formy abonamentu). Nie lubię, gdy odgórnie narzuca mi się, co jest dla mnie dobre. Przywoływanych tu aparatów cyfrowych nie promowała żadna organizacja rządowa, a i tak odniosły sukces. Tak samo powinno być z ebookami i audiobookami. Jeśli się sprawdzą i wyprą papierowe książki, to tylko dlatego, że są od nich lepsze i wygodniejsze. Nie z powodu nakazów rządowych.
Użytkownik: kocio 05.04.2010 23:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Prawda jest niestety taka... | moreni
W tym wszystkim najbardziej zgadzam się z niechęcią do odgórnych rozwiązań. Natomiast jeśli potraktować treść niusa poważnie i wprost (to faktycznie może być z 1 kwietnia ), to chodziłoby o promowanie metod elektronicznych, a nie o zabranianie papieru. W praktyce zależy od szczegółów.

Z pozostałymi zastrzeżeniami nie jest tak trudno dyskutować:

1. 350 zł to suma jednorazowa za dużo większą wygodę, wiele ludzi ma komputery stacjonarne i laptopy, komórki (2. Je też każdy w rodzinie ma i wymienia co 1-2 lata - kwestia dostępu "za złotówkę"), telewizory, odtwarzacze DVD itp.; oczywiście najpierw ta fala dociera do pewnej warstwy ludzi, ale przy takiej cenie to już szansa na zauważalną zmianę. Z tym, że na razie najtańsze sensowne czytniki (Palm jest malutki) to około 1000 zł, więc jeszcze trochę potrwa zanim dojdziemy do tego punktu.

3. To jest kwestia prawa autorskiego i to jest nietrywialne, jak to się będzie zmieniać. Jest tu zbyt dużo zmiennych, żeby dało się przewidzieć cały scenariusz zmian (dlatego jest to takie ciekawe samo w sobie), można tylko wskazywać na pewne nurty.

Generalnie chodzi o odejście od egzemplarza jako podstawy sprzedaży dóbr - także dóbr kultury. Pilnowanie dostępu (wszelkiego rodzaju tzw. DRM-y) to próba sprowadzenia cyfrowych kopii (to raczej są klony niż tradycyjne rozróżnialne egzemplarze) do stanu poprzedniego, więc uznaję to tylko za przejściowy stan. Przemysł muzyczny, który najwcześniej zmagał się z problemem digitalizacji (MP3), już od tego wyraźnie odchodzi, więc może być tak samo z książkami.

Co w zamian? Raczej wiele strategii, niż jedna, czego spodziewaliby się zwolennicy starego myślenia. Jest możliwość sprzedawania fizycznych gadżetów dla fanów po wyższych cenach niż obecnie, ale za darmo dla reszty (oczywiście najlepiej byłoby mieć i to, i opłaty za zwykłe egzemplarze, ale w praktyce jeśli ten górny segment da porównywalne zyski, to po co tracić czas na kontrolowanie, zwłaszcza, że te darmowe materiały robią rodzaj samonośnej reklamy? - vide płyta "In Rainbows" Radiohead), jest możliwość płatnych spotkań z autorem (film "Sita śpiewa bluesa" Niny Paley, tu też zresztą są płatne gadżety ze wskazaniem, że to wsparcie autorki, oraz luksusowa seria płyt DVD, ale sam film jest za darmo).

To na pewno nie koniec - są różne specyfiki (muzycy mogą dać koncert, gdzie siłą rzeczy liczy się "egzemplarz" miejsca, ale pisarze - nie bardzo), ale widać kierunek: same treści w postaci elektronicznej cyrkulują bez przeszkód, pieniądze natomiast są za te rzeczy, które w sposób naturalny pozostają fizyczne i tym samym ograniczone.

Pozostaje rzeczą oczywistą, że obecne prawo autorskie jest związane z myśleniem o egzemplarzu i kontroli i zaostrza się tym bardziej, im mniej te dwie rzeczy przystają do rzeczywistości. Chodzi zarówno o partole ZAiKS-u na studniówkach i u fryzjerów oraz wysokie pozwy w Stanach (praktyka), jak i o wydłużanie okresu "ochrony", obecnie do 75 lat po śmierci autora, czy reklamówki w mediach, że "piractwo to kradzież" (teoria). Niemniej rzeczywistość i tak go omija na potęgę, tworząc coraz szerszą szarą strefę, czyli tzw. "piractwo" (praktyka). Jednocześnie rozwija się ruch tzw. wolnej kultury, który ja sam reprezentuję, który pokazuje jak egzemplarzowy sposób myślenia jest bez sensu i jak można inaczej widzieć kulturę i rynek rzeczy niematerialnych.

No właśnie - trzeba poruszyć wiele nieoczywistych tematów, żeby wrócić do zwykłych czytników e-booków (czyli po prostu treści książek). Gdyby nie prawo autorskie w obecnym kształcie, biblioteki to byłyby zupełnie inne instytucje - po co wypożyczać coś, co najłatwiej jest skopiować (bo jak niby "oddać" plik)? Po co ograniczać się do danego miejsca? Czym z punktu widzenia przechowywania, opisywania i kopiowania różnią się pliki audio, wideo, e-booki, oprogramowanie czy cokolwiek innego?

To oznacza oczywiście nie upadek bibliotek (jak to pewnie widzą ludzie myślący w kategoriach starego ładu), tylko raczej zmianę ich roli w instytucje kuratorskie, promujące lokalnie różne rodzaje kultury (żyjącej przecież w formie niematerialnej) w fizycznych warunkach osiedla, wsi itp. (ludzie żyją też fizycznie). Biblioteki w nowej formie nie są czysto fizyczne, przyczyniają się też do promocji kultury w sieci - słowem, mocno się zmieniają i łączą siły z innymi instytucjami.

Dla popularyzacji e-booków ważne są różne elementy - techniczne urządzenia do wygodnego czytania o odpowiednio niskich cenach, kształt prawa autorskiego i sposobu sprzedaży książek, wpływający na ilość dostępnych tą drogą tytułów, podejście ludzi do tego prawa, zmiana roli bibliotek i na pewno jeszcze kilka innych rzeczy. Jak widać to duża zmiana nie tylko techniczna, ale i szeroko kulturowa (rynek to też część szeroko pojmowanej kultury - nazwijmy to cywilizacją). Niemniej na oko wygląda, że w tym kierunku to jednak idzie. Pytanie tylko jak długo i wcale nie powiedziane, czy pójdzie prosto, czy (raczej) ta droga będzie bardziej pokrętna.
Użytkownik: moreni 06.04.2010 11:09 napisał(a):
Odpowiedź na: W tym wszystkim najbardzi... | kocio
Pięknie tutaj streściłeś wszystkie kwestie.:)

Nie mam absolutnie nic przeciwko ebookom jako takim, mają one wiele zalet i sama często z nich korzystam. Ale mimo wszystko, odgórne i prawnie usankcjonowane promowanie czegokolwiek wydaje mi się niewłaściwe. Zwłaszcza, że wymienione tu telefony komórkowe czy wcześniej wspomniane aparaty poradziły sobie świetnie i bez tego.

Jeśli chodzi o sprzęt "za złotówkę", to sama tęsknię za takim rozwiązaniem i jak tylko się pojawią abonamentowe księgarnie internetowe proponujące do tego czytniki, pobiegnę galopem podpisać umowę.:) Ale nie wydaje mi się właściwe, jak już wyżej wspomniałam, wciąganie rządu do ekonomii. Raczej rynek ebooków powinien rozwinąć się najpierw, aby było widoczne, jakiego wsparcia prawnego potrzebuje. Zarys widać już teraz, ale za 20 lat wszystko może się diametralnie zmienić. Dlatego jestem przeciwna zmianom prawnym na tak wczesnym etapie rozwoju (mam na myśli etap, kiedy technologia jest powszechnie dostępna). Jedynie odgórne zmiany prawa autorskiego wydają mi się tu na miejscu, ale tego problemu żadna organizacja ekologiczna nie rozwiąże.
Użytkownik: kocio 06.04.2010 12:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Pięknie tutaj streściłeś ... | moreni
Moim zdaniem potrzebne zmiany prawa akurat widać już teraz - za 20 lat będą na pewno inne problemy, ale już teraz mamy powszechność komputerów (odtwarzacz MP3, czytnik e-booków, komórka, a i współczesne telewizory to też w praktyce komputery) z dostępem bezpośrednim lub pośrednim do internetu. Książki elektroniczne są tylko jednym z konkretnych przejawów kultury cyfrowej, a ona się zachowuje jako całość, poszczególne media się w niej przenikają (to tzw. konwergencja).

Konieczność zmian w prawie wynika z zasadniczych cech wspólnych wszystkim elektronicznym mediom - głównie łatwości kopiowania. Tu problem nie polega więc na tym, że trzeba na coś zaczekać, bo to już widać, ale na tym, że tradycyjne sposoby zarabiania zbyt dobrze się trzymają i ich beneficjenci oczywiście nie widzą powodu, żeby zmieniać status quo.

To jest trochę zaklęty krąg - chcesz taniego abonamentu, ale go nie będzie dopóki nie będzie dużo tytułów, a ich nie będzie dopóki wydawcy się obawiają i trzymają starego prawa, a z kolei prawo się nie zmienia i nie umożliwia zmian korzystnych dla odbiorców i kultury, bo wydawcy mają stracha i zamykają oczy na to, że ludzie masowo to prawo olewają...
Użytkownik: moreni 06.04.2010 12:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Moim zdaniem potrzebne zm... | kocio
Może się trochę niejasno wyraziłam w poprzednim poście: chodziło mi o to, że zmiany w prawie autorskim wydają mi się jedynymi sensownymi regulacjami prawnymi potrzebnymi na dzień dzisiejszy.:) Niestety, myślę, że organizacje ekologiczne nie będą zabiegać o zmiany w prawach autorskich w ramach promocji ebooków. Obserwując (jakiś czas temu co prawda, więc może coś się zmieniło do tej pory) poczynania takiego choćby Greenpeace'u odniosłam wrażenie, że interesują ich tylko radykalne zakazy, a nie konstruktywne, dalekosiężne rozwiązania.
Użytkownik: kocio 06.04.2010 14:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Może się trochę niejasno ... | moreni
Faktycznie zupełnie inaczej Cię zrozumiałem. =} Co do ekologii, ekologów i ich strategii to nic nie wiem, to się nie będę wypowiadał, bo w tym nie siedzę.

Mogę za to podrzucić śmiesznie ilustrowany wpis Niny Paley a propos monopoli prawnoautorskich na seminarium dla autorów filmów - tu widać jak się zderza myślenie tradycyjne i wolnokulturowe:

http://blog.ninapaley.com/2010/03/28/the-vegetarian-at-the-butchers-seminar/ ( http://ur1.ca/tp32 )

a dla umilenia dnia - jej piosenkę i animowany teledysk o kopiowaniu:

http://www.archive.org/details/CopyingIsNotTheft-Best ( http://ur1.ca/tp38 )

oraz filmik ilustrujący na zmontowanych historycznych rzeźbach jak bardzo kultura opiera się na kopiowaniu:

http://blog.ninapaley.com/2010/02/09/all-creative-work-is-derivative/ ( http://ur1.ca/tp3a )
Użytkownik: janmamut 04.04.2010 16:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Zmasowana akcja przeciw c... | inheracil
Tylko, niestety, dla eko- i eurofaszystów człowiek jest zupełnie nieważny. Obawiam się więc, że ten absurd, jak wiele innych, może zostać wprowadzony wbrew ludziom.

Jak już pokazała tradycja tego prawa, rtęć w termometrach jest szkodliwa, a świetlówkach nie. Czemuż więc papier w książkach nie miałby być wielkim zagrożeniem, a ten na papierowe torebki, mające zastąpić plastikowe, błogosławieństwem? Powiedzmy sobie szczerze: zagrożeniem są ludzie czytający i myślący. Aż sprawdziłem, czy na pewno postawiłem 451º Fahrenheita (Bradbury Ray (Bradbury Raymond Douglas)) szóstkę...
Użytkownik: Aquilla 04.04.2010 17:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Organizacje ekologiczne, ... | bogna
Wiecie co - jedno mnie zastanawia - źródło tej notki zostało opublikowane 1 kwietnia...

http://ksiazki.wp.pl/wiadomosci/id,40453,wiadomosc​.html
Użytkownik: inheracil 04.04.2010 21:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiecie co - jedno mnie za... | Aquilla
Nawet jeżeli to tylko żart, to wyjątkowo prawdopodobny i istnieje możliwość jego zaistnienia w przyszłości. Lobby ekologiczne jest wyjątkowo silne, a rządy słuchają ich jak wyroczni, mimo że nie są w stanie pokazać przekonujących dowodów na niemal żadną ze swoich tez. Smutne, ale prawdziwe. Wydaje mi się, że tych organizacji nie interesuje realna ochrona środowiska, ale chcą pokazać, że działają. Stąd absurdy. Nie rozumiem dlaczego nie mogę mieć w domu jasno, skoro zużycie prądu w gospodarstwach domowych wynosi tylko ok. 15 % całej wykorzystanej energii? Przykładów tego typu jest mnóstwo.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 05.04.2010 17:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Organizacje ekologiczne, ... | bogna
Zwolenników znajdzie każdy pomysł, nawet najbardziej absurdalny. Nie mam nic przeciwko e-bookom czy internetowym czytelniom (takim jak Polska BIblioteka Internetowa) jako takim, owszem, widzę liczne pożytki płynące z ich istnienia, jak np. możliwość przeczytania książki od dawna nie wznawianej, oszczędność miejsca na półkach, łatwość odnajdywania informacji (znacznie prościej przeszukać np.10 podręczników w formie e-booka, niż przejrzeć 10 drukowanych). Ale wiele osób z różnych przyczyn nie może używać wyłącznie tej postaci książki. Komputer męczy oczy, i to niestety niezależnie od rodzaju ekranu, czcionki itd., nie mówiąc już o palmtopach czy innej drobnicy, z której z założenia nie będą korzystać osoby słabiej widzące. Audiobooki z kolei są zbawienne dla niedowidzących, dobre dla osób z wystarczająco rozwiniętą pamięcią słuchową, ale ja np. należę do ludzi, dla których co nie napisane, tego za chwilę już nie ma, muszę widzieć i koniec.
Skoro organizacje ekologiczne uważają, że papier zużyty na książki stanowi aż tak znamienny odsetek całego zużywanego papieru (w co wątpię, bo na każdym kroku widzę przykłady, jak w jednej tylko "komórce" tej czy owej instytucji co tydzień albo i co dzień idzie do kosza plik kartek, spokojnie wystarczający na wydrukowanie jednego woluminu, a odkładanych do akt jest drugie, trzecie i dziesiąte tyle, przy czym często się zdarza, że na stronie A4 zawartych jest kilka wierszy tekstu; bo gdybym składała tylko same przysyłane mi pocztą i wpychane na ulicach ulotki reklamowe, w ciągu roku miałabym ich stertę po sufit; bo w przeciętnej gazecie codziennej treść czytana zajmuje najwyżej połowę papieru - reszta to reklamy i różnego rodzaju dodatki), to może niech się zajmą zbiórką i recyklingiem makulatury, albo dopilnują segregacji śmieci! Pracowicie odkładam papiery do osobnego worka, nie wrzucam do pojemnika na śmieci, tylko stawiam obok, ale kiedy przyjeżdżają odpowiednie służby, i tak wszystko leci do jednej śmieciarki i na jedno wysypisko...
Użytkownik: moreni 05.04.2010 17:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Zwolenników znajdzie każd... | dot59Opiekun BiblioNETki
A propos tej jednej śmieciarki, taki mały OT.:) W ramach zajęć z ochrony środowiska dowiedzieliśmy się, że w tym przysłowiowym już wehikule nic, co rozdzielone w kontenerach do segregacji odpadów nie jest mieszane, albowiem przestrzeń wewnętrzna śmieciarki jest odpowiednio podzielona. Więc nawet, jeśli jeden samochód zabiera metal, plastik i makulaturę, trafiają one do osobnych, wewnętrznych przestrzeni. Koniec OT;)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 05.04.2010 17:54 napisał(a):
Odpowiedź na: A propos tej jednej śmiec... | moreni
Nawet w takiej starej, tradycyjnej, co ma jeden wsyp?
Użytkownik: moreni 05.04.2010 18:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Nawet w takiej starej, tr... | dot59Opiekun BiblioNETki
Z tego, co nam pani z Zakładu Gospodarki Odpadami Komunalnymi tłumaczyła, nie o wsyp chodzi, ale o prasę hydrauliczną w środku, która to wszystko ma odpowiednio upychać. Ale szczerze przyznam, że rozmowa dotyczyła tylko mojego miasta, więc nie wiem, jak jest w innych.
Użytkownik: inheracil 05.04.2010 19:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Z tego, co nam pani z Zak... | moreni
Specjalnie niedawno przyjrzałem się takiej śmieciarce i żadnych osobnych, wewnętrznych przestrzeni to ona nie miała. Gdzie indziej może być inaczej, mieszkam na wsi, więc może do mnie cywilizacja jeszcze nie dotarła.
Użytkownik: verdiana 05.04.2010 21:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Specjalnie niedawno przyj... | inheracil
Ja mieszkam w Warszawie i śmieciarki przyjeżdżające na moje osiedle międlą wszystkie śmieci razem. Może po zamknięciu tego "wlotu", czy jak to nazwać, śmieci się automatycznie w środku segregują, ale jeśli tak, to po co je segregować w domu i w koszach??
Użytkownik: kocio 05.04.2010 23:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Zwolenników znajdzie każd... | dot59Opiekun BiblioNETki
Nie jestem ekologiem bardziej, niż przeciętny człowiek zorientowany w globalnej cywilizacji, mnie raczej interesują zmiany kulturowe i techniczne.

Jeśli idzie o męczenie oczu, to do czytników tzw. e-booków daje się różne odmiany "papieru elektronicznego", które tym się różnią od ekranu monitora czy telewizora (obecnie najczęściej LCD), że nie świecą, tylko odbijają światło i to mniej więcej z takim kontrastem jak kartka papieru. Dlatego właśnie nazywa się to "e-papierem":

http://pl.wikipedia.org/wiki/Papier_elektroniczny

Wadą obecnych form jest tylko niski czas odświeżania, co powoduje, że "strony" przewracają się powoli i widać "duchy" po poprzedniej:

http://en.wikipedia.org/wiki/Electronic_paper#Disa​dvantages ( http://ur1.ca/tj94 )

Pojawia się jednak nowy rodzaj wyświetlacza firmy Pixel Qi, który może pracować w dwóch trybach - zarówno jak zwykły podświetlany, kolorowy ekran, który reaguje na zmiany obrazu natychmiast, jak i jako niepodświetlony ekran typowo do czytania, nawet w dużym nasłonecznieniu, który reaguje tak samo szybko:

http://www.pixelqi.com/products (polecam obrazek porównania z Kindlem)

http://gizmodo.pl/gadgets/1152/zamien_swoj_ekran_n​a_pixel_qi_monitor_i_e_papier_w_jednym.html ( http://ur1.ca/tj96 )

Jak to się rozpowszechni, argument o męczeniu oczu odpadnie.
Użytkownik: verdiana 06.04.2010 08:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie jestem ekologiem bard... | kocio
Powiem Ci, że kindle wyświetla rewelacyjnie. Jeszcze lepiej niż monitor. Ale jednak monitor lepiej wyświetla niż książka. W książce nie da się zamienić rażącego białego tła na białe i powiększyć czcionki, razi potwornie, uniemożliwiając czytanie dłuższych tekstów naraz i znacznie spowalniając czytanie w ogóle i przyswajanie. Nie ma tego problemu z ebookami na ekranie monitora (nawet w pdfie można wyłączyć wygładzanie krawędzi i ma się ostry obraz), a tym bardziej na ekranie czytnika. Naprawdę byłam zaskoczona, jak to się doskonale wyświetla, kiedy Buszująca swojego kindle'a rozpakowała. ;) To właśnie ta czytelność sprawiła, że zaczęłam o czytniku myśleć i na pewno kiedyś kupię.
Użytkownik: aleutka 23.04.2010 17:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Powiem Ci, że kindle wyśw... | verdiana
Wlasnie. Ja tez bylam w szoku, kiedy zobaczylam e-papier w praktyce. Od tego czasu marze wytrwale.
Na razie moge sobie tylko pomarzyc, bo dosc drogie toto jest, ale zobaczymy. Tylko musieliby jak dla mnie wprowadzic mozliwosc porzadkowania w jakies foldery, czytnik kart SD tez by sie przydal bo z tego co slysze to tylko teoretycznie mozesz tam miec 3500 ksiazek. W praktyce juz 350 ponoc bardzo spowalnia.
Użytkownik: aleutka 23.04.2010 17:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Powiem Ci, że kindle wyśw... | verdiana
Ach i jako zdeklarowana bibliotekarka mam opory bo nie wiem, czy moglabym sie dzielic ksiazkami. Ja mam tak, ze jak mi sie ksiazka podoba lubie ja pozyczac innym :)
Użytkownik: jakozak 06.04.2010 12:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Organizacje ekologiczne, ... | bogna
Ciekawe, czy te miliony ton reklam w gazetkach i na karteluszkach też zaczną mieć formę nie papierową.
:-)
Użytkownik: kocio 06.04.2010 12:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciekawe, czy te miliony t... | jakozak
A banerów reklamowych w sieci jeszcze nie widziałaś? =}
Użytkownik: jakozak 06.04.2010 16:07 napisał(a):
Odpowiedź na: A banerów reklamowych w s... | kocio
Widziałam, ale skoro mają oszczędzać drzewa...
Użytkownik: verdiana 06.04.2010 19:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciekawe, czy te miliony t... | jakozak
Im akurat nie potrzeba żadnej formy, można by zrezygnować. :P
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: