Dodany: 26.11.2016 23:01|Autor: atram_ent

O rodzinie pełnej przecinków


Emilia Przecinek jest niską, 39-letnią, trochę zaniedbaną autorką książek z gatunku „literatura kobieca”, która z niezwykle krótkiej rozmowy telefonicznej dowiaduje się, że Cezary Pacanek, jej mąż od lat osiemnastu, wcale nie przebywa w delegacji, jak twierdził, lecz mieszka z nową, wysoką (!) i młodą ukochaną kobietą, która ma zostać matką jego ślubnych dzieci, w związku z czym on, Cezary, żąda rozwodu. Emilia na jedno popołudnie zostaje porzuconą kobietą – płaczącą, „rozmemłaną” i przez zemstę upijającą się ulubionym trunkiem (wkrótce byłego) męża.

Do akcji wkraczają cztery kobiety i jeden (prawie, bo siedemnastoletni) mężczyzna. Wieśka – przyjaciółka i agentka Emilki. Kropka, czyli Krystyna Przecinek, szesnastoletnia córka Emilii i Cezarego, niezwykle racjonalna, z zamiłowaniem do cytatów ze Stephana Kinga, a do tego pilna uczennica. Kropeczek, czyli Klemens Stanisław Przecinek, brat Kropki, miłośnik gier komputerowych, a w sprawach szkolnych – przeciwieństwo siostry. Dopełniają obrazu czcigodne babcie – Jadwiga Przecinek i Adela Niezawistowska. Pierwsza nie znosi swojego syna, bowiem uważa, że jest on nieudacznikiem oraz wierną kopią swojego ojca, który w przeszłości uprzejmy był porzucić małżonkę i dziecko i zniknąć w sinej dali. Swojej synowej również nie znosiła, ale tylko do momentu, gdy ta została znaną pisarką, którą można chwalić się na spotkaniach kółka różańcowego – a od pewnego wywiadu telewizyjnego pała do Emilki miłością absolutną. Adela dla odmiany ubóstwia swego cudownego zięcia i nie znosi córki, będącej jej absolutnym przeciwieństwem – bo kto to widział, żeby kobieta tak bardzo o siebie nie dbała. Dodać jeszcze należy, że obie panie kochają się wtrącać w sprawy swych dzieci i wnuków (któraż matka/teściowa/babcia tego nie uwielbia), zaś jeśli przebywają w tym samym pokoju, najpóźniej po pięciu minutach muszą sobie skoczyć do oczu.

Emilka pod naciskiem rodziny podejmuje postanowienie, że nie zostanie porzuconą i pogrążoną w depresji kobietą. Na dobry początek zabiera ze małżeńskiego konta pieniądze, zapisuje się na treningi, przestrzega diety (no dobrze, Kropka przestrzega diety mamy), idzie do fryzjera (to akurat nie wychodzi jej na dobre, ale od czego są peruki). Ma nawet randkę, co prawda jednoosobową, bo amant ucieka, no ale „pierwsze koty za płoty”.

Jednocześnie trwają poszukiwania niewiernego męża, który – jak się okazuje – miesiąc wcześniej zmienił pracę i nie odbiera telefonów od nikogo z rodziny. Zadziwiającym zrządzeniem losu dwie szacowne starsze panie, z których jedna żywi jednak jakieś uczucia rodzicielskie, a druga stawia na sławną synową zamiast na syna-nieudacznika, zawiązują koalicję na rzecz odnalezienia Cezarego oraz opieki nad Emilką i dziećmi.

Cóż porabia w tym czasie Cezary? Pławi się w szczęściu pełnym „kotków”, „misiaczków”, „robaczków” i „szczypaweczek”. Helenka, nowa miłość jego życia, na zmianę komenderuje nim i go rozpieszcza. Pomaga mu też zostać dyrektorem odpowiedzialnym za wypłaty odszkodowań najbogatszym klientom w firmie, w której sama jest asystentką zarządu. Wkrótce jednak okazuje się, że heroina romansu nie jest aż tak zakochana i kryształowa, jak się Cezaremu wydaje. Czytelnik dowiaduje się bowiem o pułapce, którą piękna blondynka razem ze swoim rzekomym bratem zastawia na amanta. Stawką jest 13 milionów złotych z kilku odszkodowań.

Sprawy się komplikują, gdy Helena zostaje znaleziona martwa na poboczu szosy za miastem... Kto jest zabójcą? Zdradzona żona czy oszukany zakochany Cezary?

„Granat poproszę” to jedna z mniej udanych powieści Rudnickiej. Po ostatnich dwóch spoza cyklu o siostrach Nataliach („Diabli nadali” i „Były sobie świnki trzy”), absolutnie świetnych, nieco rozczarowuje. Postacie dwóch harpii są absolutnie genialne, to trzeba podkreślić podwójną kreską. Fabuła dobra, ale akcja ma proporcje nieco zaburzone („błyskawiczne” zakończenie). Coraz mniej w książkach tej autorki stylu Joanny Chmielewskiej (pisałam o tym w recenzjach Mam nadzieję, że to jednak nie trylogia… i Mafia polska nie taka znowu straszna), a coraz więcej własnego. Mimo leciutkiego obniżenia poziomu z niecierpliwością czekam na jej kolejne pozycje, bo tej wystarczyło mi tylko na jedno popołudnie.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 715
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: