Dodany: 31.01.2005 14:56|Autor: verdiana
"Seks i trwoga"
Tytuł właściwie mówi sam za siebie, choć nie sięgnęłabym zapewne po książkę, gdyby nie tłumaczył jej Krzysztof Rutkowski (tak, tak, dzień bez Rutkowskiego jest dniem straconym! :-)). A teraz zastanawiam się, dlaczego Rutkowski dokonał takiego, a nie innego, wyboru - temat zastanawiający, zwłaszcza w kontekście książek, których Rutkowski jest autorem.
Krzysztof Rutkowski o książce pisze tak:
""Seks i trwoga" (1994), utwór nie mieszczący się w ramach ścisłych podziałów gatunkowych, dotyczy najbardziej podstawowego doświadczenia egzystencji, bardziej przerażającego niż śmierć - tajemnicy poczęcia, pojawienia się i jednocześnie zejścia ze sceny, której nikt z nas nie widział, chociaż każdy jej doznał, której nikt z nas nie może dojrzeć, choć właśnie ta scena napawa największą trwogą i choć staramy się ją wyobrazić i wypowiedzieć, wymyka się słowom kryjącym się na końcu języka.
Pascal Quignard sięga po teksty dawnych mędrców, przypomina rzymskie obrazy i freski, przegląda francuszczyznę w zwierciadle łaciny, wyrusza w podróż do kresu nocy, do jaskini, w której kryje się Meduza. Pierre Lepape napisał o twórczości Quignarda: "To właśnie on okazuje się najbardziej twórczym, najbardziej nowatorskim z wszystkich żyjących francuskich pisarzy. Od dwudziestu pięciu lat z roku na rok, z książki na książkę, buduje lub odpomina nowy - lub zagubiony - związek pomiędzy poezją i prozą, tworzeniem fikcji i docieraniem do prawdy. Dzięki niemu powieść i esej wdarły się na tereny zarezerwowane dla poezji, uzyskały osobny głos, tonację, energię, dotknęły najbardziej elementarnych sił życia, ciała i natury, związku pomiędzy człowiekiem i jego cieniem, czyli bogami". ("Le Monde", 4 lutego 2000) - Krzysztof Rutkowski)
Właściwie do dodania nie pozostawia mi nic poza osobistymi wrażeniami. A wrażenia są rozmaite. Od nudy - kiedy jakiś rozdział przedłuża się nie opisując niczego, czego bym nie wiedziała - aż do zachwytu i okrzyku "śliczne", kiedy Quignard opisuje, jak pewien delikwent chciał, a nie mógł, i jak niewiasta mu pomagała.
Do stylu, do tłumaczenia, przyczepić się nie sposób. Jakże mogłoby być inaczej.
Warto. Choćby dla Rutkowskiego ["powiedz, jakie książki czytasz, a powiem ci, kim jesteś" :-))]
[Pascal Quignard "Seks i trwoga", Czytelnik, Warszawa 2002, tłumaczenie: Krzysztof Rutkowski]
PS. Nasuwająca się po przeczytaniu refleksja: Jeśli Ewa powstała z żebra Adama, to mężczyzna łącząc się z kobietą (a więc z samym sobą, z ciałem swoim i krwią swoją) popełnia akt... kazirodczy? homoseksualny? Bóg grzeszy przeciw sobie?
[pl.rec.ksiazki]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.