Dodany: 28.03.2010 22:48|Autor: DarkStar

Średnia ocen powyżej 5 czasem kłamie


Właśnie skończyłem czytać. Książkę oceniam na 3. Spodziewałem się czegoś lepszego po powieści, która na Biblionetce ma średnią ocen powyżej 5 i nawet trafiła do moich polecanek (nie pamiętam z jakim %). Oczekiwałem porządnego, dorosłego fantasy, a otrzymałem bajkę dla młodzieży (z braku innego określenia). Książka czasem jest lepsza niż średnia, ale takich momentów jest raptem dwa, może trzy w tomie liczącym niemal 900 stron. Myślałem, że rozwinie się wątek Chandrian (który rozpoczął się na stronie 157, o ile mnie pamięć nie myli), a tymczasem pojawili się oni jeszcze raz i to tylko w domysłach. W książce właściwie nic się nie dzieje, ot, Kvothe studiuje sobie na Uniwersytecie i wpada w różne tarapaty, ale fabuła niczym nie porywa. Brakuje tajemnicy (mieli być Chandrianie), a za dużo jest... zwyczajności. To taki odpowiednik niedzielnej telewizji porannej. Postaci są raczej nijakie i zupełnie nie przypadły mi do gustu. Uniwersytet też inaczej sobie wyobrażałem. I nie mogę zdzierżyć słowa "sympatia" będącego określeniem sztuk tajemnych. Sympatia to uczucie, tudzież osoba, którą się darzy uczuciem, a nie magia. To zdecydowanie nie jest dobra nazwa, nawet w języku angielskim (no, chyba że tam występowało słowo, które można było inaczej przetłumaczyć, ale wówczas to już wina tłumacza, że się nie postarał). Na pewno nie zamierzam sięgać po kolejne części, na tym zakończę lekturę trylogii. "Imię wiatru" to dla mnie taka bajka dla starszych czytelników. Są interesujący debiutanci (chociażby Scott Lynch), ale Patrick Rothfuss takim nie jest. Do mnie nie trafia, niestety.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 12268
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 17
Użytkownik: frontzeck 10.04.2010 20:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie skończyłem czytać... | DarkStar
Dzięki, DarkStar. Napisałeś prawie wszystko, co sam chciałem tutaj zamieścić.
Nie zgodzę się tylko z oceną - ode mnie naciągane "2".
Szczerze mówiąc, czuję się oszukany tak wysokimi ocenami innych. Dla mnie lektura "Imienia wiatru" była męczarnią, żałuję i czasu, i pieniędzy, jakie poświęciłem.
Co ma ta książka? Hmm, ma z pewnością ponad 800 stron.
Czego nie ma? Cóż, nie ma bohatera, z którym mógłbym się utożsamić (jest wręcz odwrotnie, bohater jest irytujący swoją pewnością siebie i, co gorsza, pozbawiony poczucia humoru), nie ma historii, w którą dałbym się wciągnąć - jeden zwrot akcji na początku (ale po długim wstępie, później tylko obietnice odkładane na kolejne strony, zwłaszcza wyjaśnienie dotyczące tajemniczych ognii...), wątek "miłosny" poprowadzony tragicznie (w sensie "beznadziejnie", bo bohater jest zbyt dumny, by wyrażać swoje uczucia) i nudne życie studenta (skąd tu wziąć kasę na czesne?) w bezbarwnym świecie (mapka jest, a jakże, tylko właściwie po co?).
Jeśli sięgnę po kolejny tom, to tylko po to, by sprawdzić moje podejrzenia co do Denny (jestem prawie pewien, że nosi w sobie jakąś mroczną tajemnicę ;-)). No i wygląda mi na to, że nie skończy się na trylogii...
Aha, porównania do "Pieśni Lodu i Ognia" Martina i serii o Niecnych Dżentelmenach Scotta Lyncha uważam za nadużycie, poza tą samą szufladką, nic tych powieści nie łączy.
Użytkownik: exec 20.11.2012 18:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Dzięki, DarkStar. Napisał... | frontzeck
Również się podpisuję pod krytyką. Fabuła rozmemłana i nijaka. Ot mdły opis studenckiego życia, z typowymi, nijakimi problemami studencika. Motyw miłosny mdły i nijaki. Postacie irytujące - Kvothe jest taki och, ach - przerysowany superbohater bez wad. Tylko nieśmiały i głupi jeśli chodzi o kobiety. Denna w przerysowany sposób przedstawiona na tajemniczą superkobietę. Reszta postaci jest już zupełnie nijaka. Pasują do reszty książki...
Użytkownik: gandalf 10.04.2010 20:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie skończyłem czytać... | DarkStar
"za dużo jest... zwyczajności"

Faktycznie, straszne.

"I nie mogę zdzierżyć słowa "sympatia" będącego określeniem sztuk tajemnych. Sympatia to uczucie, tudzież osoba, którą się darzy uczuciem, a nie magia. To zdecydowanie nie jest dobra nazwa, nawet w języku angielskim"

A magia sympatyczna?


Użytkownik: Hissune 11.04.2010 14:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie skończyłem czytać... | DarkStar
Cóż, ja nie zgadzam się z powyższymi zarzutami, a wrażenia po przeczytaniu książki miałam całkiem przeciwne. Ale są różne gusta, dlatego nie będę udowadniać, że książka jest wspaniała, bo to przecież nie ma sensu :)
Chciałam natomiast odnieść się do poruszonego tematu sympatii. Myślę, że problem wynika z tego, że "sympatia" (oznaczająca to, że kogoś lubimy) ma trochę inne znaczenie niż angielskie słowo "sympathy" (współczucie, współodczuwanie). Tłumacz chyba nie miał innego wyjścia, jak przetłumaczyć to w taki sposób, bo wtedy żart słowny nie miałby sensu. A w oryginale użycie tego słowa nie jest przypadkowe - otóż z początku oznaczało ono "pokrewieństwo między rzeczami", używano go też w kontekście magicznym, np uważano, że istnieją lekarstwa, które działają po zaaplikowaniu na szmatkę pokrytą krwią rannego, nie na samą ranę. Stąd chyba wzięła się nazwa "atrament sympatyczny"(sympathetic ink). Dopiero później zaczęto używać tego słowa w odniesieniu do uczuć. Podobno pan Patrick Rothfuss interesuje się alchemią, więc sądzę, że to właśnie miał na myśli używając tego słowa, w końcu magia w świecie "Imienia Wiatru" działa właśnie w taki sposób.
Wszystko jest w googlach :)
Użytkownik: DarkStar 09.11.2010 13:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Cóż, ja nie zgadzam się z... | Hissune
Dobrze wiedzieć, dzięki za objaśnienie.
Użytkownik: rzepcio 07.11.2010 14:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie skończyłem czytać... | DarkStar
Wow, jaki niesłuszny komentarz! Średnia powyżej 5 przy tej książce nie kłamie w żadnym wypadku - dawno, ale to naprawdę dawno temu nie czytałem książki równie wciągającej i porywającej jak Imię Wiatru :)
Użytkownik: kolodziejka 18.05.2011 20:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Wow, jaki niesłuszny kome... | rzepcio
W tym momencie wypada mi podziękować za odmienne zdanie na temat książki, niż zdanie autora wątku. Wydaje mi się,że połowa ludzi podchodzi do książki z nieodpowiednim nastawieniem. Nie warto kierowac się opiniami innych, dlatego komentarz typu "Jestem niezadowolona/y. Myślałam/em,że po wysokiej nocie, ksiązka będzie lepsza...Bla bla bla...". Polecam czytanie bez zawyżonych wymagań i oczekiwań na wstepie.
Dobra,uniosłam się, bo jestem zachwycona tą ksiazką. Wybaczcie Ludzie Niezadowoleni Z Imienia Wiatru! Dla mnie dzieło, powtarzam, "dzieło" Patricka Rothfussa, jest niesamowite. Pewnie,że pod przykrywka fantasy, bardziej przypomina mi ksiązkę psychologiczną, ale ma w sobie jakąś otoczkę magii i tajemnicy. Poza tym, nie oszukujmy się...Trylogia zawsze ma czas na rozwój wydarzeń. Osobiście jestem urzeczona językiem jakim posługuje się autor i postaciami jakie wykreował, mniejsza czasami o te wszystkie historyjki i przygody, sami bohaterowie są nieziemscy i wybitnie interesujący.
Użytkownik: rzepcio 22.09.2011 11:34 napisał(a):
Odpowiedź na: W tym momencie wypada mi... | kolodziejka
Szkoda, że nie da się polubić komentarzy :)
Użytkownik: jakozak 22.09.2011 11:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie skończyłem czytać... | DarkStar
Książki nie czytałam, ale chodzi mi o stwierdzenie, że średnia ocen powyżej 5 kłamie. Nie, nie kłamie. Większości się podobała. To statystyka, a nie stan dostosowany do Twojego (czy mojego) konkretnego upodobania. Tak już jest. Ja też nie pojmuję, jak można Axelsson, Eco, czy Kowalewskiej dawać wysokie oceny. Ale cóż.. to statystyka właśnie.
Użytkownik: DarkStar 30.12.2011 17:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Książki nie czytałam, ale... | jakozak
Dla mnie jest to pewna rekomendacja, a różnica w moim odbiorze w/w książki, a średnią ocen jest wręcz kosmiczna... I jak tu później sugerować się ocenami? Nie lubię brać wszystkiego w ciemno, bo szkoda na to czasu (a jak już za książkę zapłacę, to też szkoda jej nie przeczytać - i zaczyna się droga przez mękę), więc patrzę na średnią ocen i opinie innych, a potem takie rozczarowanie, eh...
Użytkownik: beakwi 02.12.2011 18:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie skończyłem czytać... | DarkStar
Uff, a już myślałam ze to tylko ja... Mam tę książkę w polecankach biblionetki gdzieś na górze w pierwszej 10-tce. Kompletnie nietrafiony strzał. Wynudziłam się śmiertelnie, czytałam przed spaniem, żeby jakoś dobrnąć do końca. Dla mnie to po prostu Harry Potter dla nieco starszej młodzieży.
P.S Czytałam w oryginale, słowo używane w niej to "sympathy".
P.S 2. Jedyne co mnie rozbawiło to imiona bohaterów. Fela i Mola na jednej stronie, wow. Manet też niezgorszy. No i niezamierzenie śmieszne jakieś potężne bóstwo o imieniu Menda.
Użytkownik: rzepcio 02.08.2013 11:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Uff, a już myślałam ze to... | beakwi
I to jest niezła rekomendacja, bo Harry Potter to w gruncie rzeczy jedna z najlepszych książek jakie czytałem i czytając coraz częściej, coraz rzadziej trafiam na książki, które mnie zadowalają - a Imię Wiatru jest jedną z niewielu takich książek, które po prostu uwielbiam i które pochłaniam w całości z czystą przyjemnością. Do takich właśnie książek zaliczam Harrego Pottera, Miecz Prawdy, Grę Endera, Grę o Tron, czy książki Trudi Canavan.
Użytkownik: DarkStar 03.12.2013 18:09 napisał(a):
Odpowiedź na: I to jest niezła rekomend... | rzepcio
Hehe, patrząc na wymienione tytuły mógłbym zabawić się w "znajdź tytuł, który nie pasuje do pozostałych". :P
Użytkownik: zuypikamon 24.04.2012 22:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie skończyłem czytać... | DarkStar
Zgadzam się w całej rozciągłości. No, może oprócz tej zwyczajności. Książka fantasy może nie być przygodowa, a jednocześnie być ciekawa.
Przyznam się, że kiedy zaczęłam czytać "Imię wiatru" i po raz pierwszy pojawiła się wzmianka o tej-jedynej-ukochanej Kvothe'a, byłam zaniepokojona. A potem? Denna okazała się spełnieniem wszystkich moich koszmarów o bezbarwnych, nieciekawych obiektach westchnień nastoletnich bohaterów książek fantasy. Koszmar. Zachowanie Kvothe'a wobec niej - jeszcze gorsze. Szczerze wam powiem, że w tych schematach relacji damsko-męskich, jakie są serwowane czytelnikom fantasy upatruję zastarzałych kompleksów autorów.
"Imię Wiatru" mnie rozczarowało. Poleciałam do księgarni, zachwycona recenzjami i pełna nadziei, że może na rynku pojawiło się coś świeżego. Zawiodłam się. Poza dobrym stylem pisarskim i dbałością o szczegóły, nie znajdzie się tu nic nowego. Zwłaszcza w warstwie fabularnej - wtórnej do bólu (przynajmniej dla osoby obytej z klasyką gatunku).
Bardzo denerwowało mnie to, że Kvothe jest taki piękny, zdolny, "och i ach". Gdyby nie to, że och-jakże-okrutny los rzuca mu kłody pod nogi, miałby świat u swoich stóp.
Nie wiem, może to moje uprzedzenie, ale od współczesnej literatury fantasy oczekuję czegoś więcej. Były już Imiona (chociażby w genialnym cyklu Urszuli Le Guin o Ziemiomorzu), były szkoły magii, byli chłopcy i dziewczęta wychowujący się w biedzie na ulicach miast, były "uciekające panny młode" podobne do Denny i okrutni wrogowie z mitów zabijający rodzinę.
Dlatego, tak samo, jak ty, nie rozumiem, dlaczego tak przeciętna książka ma tak dobrą ocenę na biblionetce. Na pewno nie jest to pozycja dla dojrzałego czytelnika, który ucieka od naiwnego fantasy.
Użytkownik: Kostkos 02.06.2012 11:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadzam się w całej rozci... | zuypikamon
Zgadzam się w 100%! Wysokie oceny na Biblionetce skusiły mnie do kupienia "Imienia wiatru".. A tu wielkie rozczarowanie. Dokładnie -- wszystko to już było: i imiona, i szkoły magii, i przeciwnik z bogatej rodziny, i genialny mag/czarodziej... W moim odczuciu książka jest po prostu nudna i do bólu przewidywalna.
Użytkownik: erendiss 06.06.2012 10:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadzam się w 100%! Wysok... | Kostkos
I również ja dołączam się do grupy osób z tą książką tak wysoko w polecankach i jednocześnie nią rozczarowanych! Mam tylko to szczęście, że jednak udało mi się na nią trafić w bibliotece i nie musiałam nic wydać. Zaczęłam się zastanawiać, czy coś ze mną nie tak i prawdę mówiąc ucieszyłam się, kiedy zobaczyłam tutaj również trochę negatywnych opinii. Baaardzo rzadko tak ciężko mi przebrnąć przez książkę, a jeszcze rzadziej oddaję książkę, której nie przeczytałam do końca. Pytałam znajomych, czy fabuła się rozwinie i czy warto... "Warto!" - zmuszam się więc codziennie, by choć trochę przeczytać, w zamian dostając nudne i przydługie dialogi...

Jestem trochę zdziwiona, bo nie miałam jeszcze sytuacji, że sięgam po fantasy z tak wysoką oceną, tak wysoko w moich rekomendacjach, a tutaj.. No. -.-
Użytkownik: Tzimiskes 02.06.2012 11:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie skończyłem czytać... | DarkStar
Zgadzam się w zupełności z głosami krytyki tej powieści; nic szczególnego, takie fantasy dla dorastających chłopców i panien - powinno być na półkach "literatura młodzieżowa", a nie "fantasy".
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: