Dodany: 22.03.2010 18:56|Autor: A.Grimm

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Listy
Prus Bolesław (właśc. Głowacki Aleksander)

Listy niekoniecznie intymne


Niniejsze wydanie obejmuje korespondencję Aleksandra Głowackiego vel Bolesława Prusa (będę posługiwać się jego literackim pseudonimem w tym tekście) z lat 1857–1912, włącznie ze spisaną przez niego ostatnią wolą. Nie jest to oczywiście wydanie obejmujące wszystkie listy napisane przez autora "Lalki". Krystyna Tokarzówna stwierdziła w posłowiu, że "gdyby korespondencja Prusa ukazała się przed rokiem 1939, tom ten miałby chyba co najmniej dwa razy większą objętość"[1] , a tak czytelnik musi zadowolić się 246 listami.

Zdecydowaną część zbioru stanowią listy napisane do narzeczonej, Oktawii Trembińskiej, czyli późniejszej pani Głowackiej, a także do Oktawii Rodkiewiczówny, przyszłej żony Żeromskiego. Oprócz tego, a może nawet przede wszystkim, mamy szansę zaznajomić się z atmosferą pracy w różnorakich redakcjach pism (nie tylko warszawskich) – to właśnie sprawy związane z techniczną (głównie), zewnętrzną stroną pracy publicystycznej i literackiej stanowią treść większości tych listów. Z nich dowiemy się, jak absorbującym zajęciem była dla Prusa ta praca i ile kosztowała go energii.

Nie sposób nie postawić sobie podstawowego pytania: czy ta korespondencja jest zajmująca i ile można się z niej dowiedzieć o samym autorze? I ciśnie się na usta odpowiedź: niewiele. Jak sam Prus wyznawał, nie lubił zwierzać się ze swoich przeżyć i spraw osobistych, a także wolał nie rozmawiać na temat własnych dzieł. Dość powiedzieć, że nawet listy pisane do bliskich osób dotyczyły spraw związanych z działalnością w redakcjach bądź spraw codziennych. W korespondencji tej nie brakuje humoru, acz czasami zaprawionego gorzkim posmakiem (np. kiedy rozpoczynał list do jednego z wydawnictw zwrotem "kochani krwiopijce"[2]), jak również familiarnego tonu, jednak wszystko to ujęte jest w dość konwencjonalne ramy; nic nie wymyka się drastycznie poza ramy etykiety, szczególnie w tekstach z późniejszych lat.

Kłamstwem byłoby też jednak stwierdzenie, że mamy tu do czynienia z szeregiem nudnych pocztówek. Przede wszystkim szczególnie interesujące mogą być listy pisane w latach młodości do Mścisława Godlewskiego, oparte często na doświadczeniach powstańczych, które tak przecież zaważyły na późniejszych poglądach i życiu Prusa. Gdzieś między tymi słowami daje się wyczytać dramat człowieka, który bezpośrednio zetknął się z tragedią, jaką była klęska zrywu niepodległościowego, nie mniej istotny był też stosunek samego autora, od początku pełen sceptycyzmu, do idei zbrojnej walki, za co prawdopodobnie spotkały go nieprzyjemności ze strony niektórych kolegów (o tym także pisze w listach, o tym po części traktuje również "Omyłka"). Prus pisał do Godlewskiego:

"Ja, dawny ja, pochowany jestem razem z nadziejami moimi pod Białką [rzeka bądź wieś, w okolicach której Prus został ranny], skąd drugi ja wyniósł: dwumiesięczne szaleństwo, zwątpienie w tego rodzaju zabawy i kalectwo (…)"[3].

Walczył jednak (byli przecież i tacy wcześniej, co dużo pisali o walce, a udziału w niej nie brali), został ranny i właściwie stracił w tym przedsięwzięciu swojego brata Leona (który był zwolennikiem powstania). Piszę "stracił", bo chociaż Leon nie zginął, to jednak w wyniku bolesnych doświadczeń postradał zmysły. Prus do końca życia opiekował się bratem, aczkolwiek nie bezpośrednio, ponieważ Leon widząc Bolesława przypominał sobie powstanie i dostawał ataków szału.

Z nie mniejszym zainteresowaniem można śledzić listy pisane przez Prusa w czasie jego podróży zagranicznej. Nie dlatego, by dawały one jakieś wybitnie odkrywcze spostrzeżenia o odwiedzonych krajach i spotkanych ludziach (chociaż nie można też odmówić tym obserwacjom pewnych walorów). Są one absorbujące z innego powodu, mianowicie stanowią zapis pogłębiającej się agorafobii autora "Lalki". Można się początkowo uśmiechnąć i zapytać, czy rzeczywiście jakaś fobia może mieć istotnie duży wpływ na życie człowieka; czy może urosnąć do wręcz monstrualnych rozmiarów? Może. Dzięki obszernym przypisom traktującym o tej nieszczęśliwej przypadłości Prusa możemy dowiedzieć się jak wielkim problemem była dla niego pogłębiająca się choroba. Prus nie mógł cieszyć się podróżami. Pisał, że się do nich nie nadaje; w liście do Juliana Ochorowicza retorycznie pytał: "Jedna rzecz mnie zastanawia: jak można »podróżować dla przyjemności«?... Przecie pobyt w obcym kraju to katorga, nie rozrywka"[4]. Nie zrealizował nigdy niektórych swoich zamierzeń (odwiedzenie Anglii), nie zwiedził nawet drugiej strony Paryża, za Sekwaną. Gdy jeden z przyjaciół próbował go tam podstępem zawieźć tramwajem, autor "Lalki" wyskoczył z niego na ostatnim przystanku przed mostem (mosty napełniały go szczególnych strachem). W Berlinie Prus dokonał podobnego czynu, tyle że nieszczęśliwie się przy tym jeszcze potłukł. Choroba rozwinęła się do tego stopnia, że idąc schodami musiał być odwrócony plecami do poręczy. Nie piszę tego wszystkiego, aby przedstawiać Prusa w roli ofiary, tym bardziej, że sam nigdy tego nie robił, także w żadnym z listów. Powyższe przykłady zostały przedstawione w przypisach na podstawie wspomnień znajomych i przyjaciół Prusa i właśnie to czyni ten problem tak zajmującym. Z korespondencji dowiadujemy się bowiem, że Paryż nie zrobił na autorze "Lalki" aż takiego wrażenia, jakiego oczekiwał; pisał, że nie zwiedził wielu miejsc; że bardzo tęskni za krajem i rodziną; że nie czuje się najlepiej; czytelnik zaś, wyposażony w przypisy, może dopowiedzieć sobie resztę. Ciężka to była walka; walka, której Prus nie zdołał, niestety, nigdy wygrać, pomimo często powtarzanych w listach zapewnień, że będzie lepiej.

Naturalnie, te dwa aspekty z życia Bolesława Prusa nie każdego przyciągną do liczącego 400 stron zbioru listów. Jest to przede wszystkim pozycja dla osób, którym autor "Lalki" jest bliski, bądź też dla takich, które interesują się tym okresem. Nie są to wprawdzie "Kroniki", ale i tutaj możemy dowiedzieć się tego i owego o tle społecznym i historycznym epoki. Nie polecam więc, aby nie mieć przypadkiem na sumieniu straconego przez kogoś czasu. Jeśli ktoś spełnia powyższe warunki, może spokojnie sięgnąć po "Listy" Prusa, w innym wypadku lepiej jest zająć się lekturą innych książek.



---
[1] Krystyna Tokarzówna, "Posłowie", [w:] Bolesław Prus, "Listy", wyd. PIW, 1959, s. 402.
[2] B. Prus, "Listy", wyd. PIW, 1959, s. 175.
[3] Ibid., s. 24.
[4] Ibid., s. 230.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2195
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: