Dodany: 22.03.2010 17:29|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Początek
Szczypiorski Andrzej (pseud. Andrews Maurice S.)

5 osób poleca ten tekst.

O Polsce i polskości, o ludziach i człowieczeństwie


Dziwnymi drogami chadzają czasem nasze czytelnicze wybory… Weźmy taki przykład - mówię sobie już któryś raz: dosyć wojny, okupacji, holocaustu, antysemityzmu i w ogóle wszelkiej polityki, czas na lżejsze i bardziej optymistyczne lektury! I całkiem przypadkiem, poszukując informacji na temat zupełnie innej książki zupełnie innego autora, natykam się w jednym z opracowań na wzmiankę o „Początku”, która mi przypomina, że nieznajomość tego tytułu leży mi na sercu od ładnych paru lat; nie dość tego, przy pierwszej wizycie w bibliotece wpada mi w oczy właśnie rzeczony „Początek”, widać przez kogoś zwrócony i czekający tylko na mnie… Czy można nie wypożyczyć? A skoro się wypożyczy, logicznym następstwem jest przeczytanie…

I muszę powiedzieć, że już dawno żadna powieść o tematyce okupacyjnej nie podziałała na mnie w podobny sposób. Przedstawione w niej ludzkie dramaty zrelacjonowane są z zachowaniem pewnego dystansu, na skutek którego czytelnik, zamiast całym swoim jestestwem zatopić się w fabule, ściskając kciuki za powodzenie pozytywnych bohaterów i ocierając oczy, gdy wydarzenia przybierają bieg dla nich niekorzystny, patrzy na nią jakby przez grubą szybę, tłumiącą głębsze emocje. Wrażenie to pogłębia jeszcze zastosowana przez autora quasi-reporterska technika prezentacji postaci i wydarzeń: w każdym rozdziale narrator skupia uwagę na jednym czy dwojgu spośród kilkanaściorga bohaterów, relacjonując nie tylko ich wypowiedzi i zachowania, ale także odczucia i myśli, a równocześnie akcentując swoją wiedzę o ich późniejszych losach. Dopiero kiedy się ogarnie tę całość, pojawiają się refleksje, z których trudno się otrząsnąć…

Bo sama intryga nie jest niczym szczególnym; ot, kilka splecionych ze sobą historii, jakich wiele można było przeczytać w niezliczonych powieściach i dokumentach opowiadających o życiu w okupowanej Warszawie. Getto, łapanki, denuncjatorzy i szmalcownicy, tragedie rozdzielonych rodzin i ludzi zmuszonych zapomnieć o swojej tożsamości, radość uratowanych przed wywózką czy rozstrzelaniem… Ale opowiadając te historie i odsłaniając przemyślenia zaangażowanych w nie osób, autor nieustannie zmusza czytelnika do zadawania pytań. Czy Polakiem jest tylko ten, kto się nim urodził, czy także ten, kto ma przodków obcej krwi, ale Polskę w myśli i w sercu? Czy bohaterem można nazwać przykładnego katolika i gorliwego groszoroba, ginącego jako przypadkowa ofiara masowej egzekucji, czy zawodowego bandytę, systematycznie - prawda, że za opłatą - nadstawiającego karku za wyprowadzanych z getta nieszczęśników? A może żadnego z nich? Czy bardziej godny potępienia jest gestapowiec, wykonujący bez przyjemności, ale i bez większego dyskomfortu moralnego „swoje powinności Niemca, obywatela Rzeszy, członka partii i oficera policji”[1], czy donosiciel, który wydaje tamtemu swoich rodaków, „licząc, że w ten sposób ocali swoją głowę żydowskiego fordansera”[2]? Czy potrafimy zrozumieć Henia Fichtelbauma, przedkładającego pewną śmierć nad kolejny rok czy dwa lata życia w upokarzających kryjówkach, i Irmę Seidenmanową, wyrzucającą z pamięci cały łańcuch ludzi dobrej woli, dzięki któremu wydostała się z rąk gestapowców, lecz żywiącą gorzki żal do całego kraju, którego przedstawiciele ćwierć wieku później uznali ją za persona non grata? Czy w pamięci narodu, w naszej zbiorowej świadomości, powinny pozostawać tylko wspominani przez Pawełka „(…) Wysocki. I Mochnacki. I Mickiewicz. Traugutt, Okrzeja, Piłsudski, Grot, Anielewicz, ci ludzie z Powstania”[3], czy także „tępe pyski granatowych policjantów. Lisie mordy szmalcowników. Okrutne twarze stalinowców. Chamskie gęby Marca. Przerażone gęby Sierpnia. Pyszałkowate gęby Grudnia”[4]?

Bolesna i przykra jest ta książka. Ale, z drugiej strony, potrzebny jest ten ból i ta przykrość, żeby zdać sobie sprawę z kilku prawd. Na przykład, że choć przywiązanie do własnego kraju i własnej religii są bezsprzecznie wielkimi wartościami, są wartości może od nich większe: uczciwość, sprawiedliwość, poszanowanie godności drugiej istoty ludzkiej. Że nieważne, czy jesteś Żydem, Polakiem czy Niemcem, zakonnicą czy prostytutką, liberałem czy socjalistą - ważne, czy jesteś człowiekiem…



---
[1] Andrzej Szczypiorski, „Początek”, wyd. SAWW, Warszawa 1990, s. 168.
[2] Tamże, s. 23.
[3] Tamże, s. 148.
[4] Tamże, s. 151.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 8432
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 8
Użytkownik: paren 24.03.2010 01:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziwnymi drogami chadzają... | dot59Opiekun BiblioNETki
Świetna jest Twoja recenzja.

Wnikliwe, nie dające spokoju pytania, które stawiasz... dylematy moralne i wybory dokonywane w tamtych czasach... i motywy, którymi kierowali się ludzie, dokonujący tych wyborów... kto był patriotą... kto prawdziwym bohaterem, a kto bohaterem z przypadku... kogo podziwiać, kogo tylko tolerować, a kogo potępiać... co i kto tworzy historię narodu...

Może to w takim razie dobrze, że sposób narracji nie pozwalał na, jak piszesz, zatopienie się w fabule, lecz umożliwiał zachowanie dystansu, niezbędnego do tego, by uświadomić sobie i sformułować takie wątpliwości i zastanowić się nad odpowiedziami? Ale czy jednoznaczna odpowiedź na każde z tych pytań jest w ogóle możliwa?

Muszę przeczytać "Początek"...
Dziękuję! :-)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 24.03.2010 16:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Świetna jest Twoja recenz... | paren
Tak, masz rację, na większość z tych pytań nie da się odpowiedzieć tak po prostu. To znaczy, pewnie są ludzie, uważający, że potrafią, ale takich to ja się trochę boję. Bo tak naprawdę są to pytania dotyczące spraw i sytuacji kontrowersyjnych czy ekstremalnych - sama nie wiem, czy będąc w sytuacji Henia, przez dwa lata zmuszonego do chowania się na strychu i ciągle uciszanego przez gospodarza, wytrzymałabym jeszcze kolejne dwa lata; czy będąc przez swoich współobywateli potraktowana tak jak Irma, nie zapomniałabym o tym, co mnie w Polsce spotkało dobrego. A co do tej naszej historii - o której Szczypiorski pisze tak ostro i przykro, ale czyż nie prawdziwie? - przecież jeszcze i dziś toczą się ostre spory co do roli jednego czy innego człowieka, także samego autora tej książki, w tym i owym niesławnym okresie dziejów...
Ale wartość "Początku" i tak nie zależy od tego, czy na te pytania odpowiemy - tylko od tego, co poczujemy i pomyślimy w trakcie lektury. Prowokowanie do przemyśleń, choćby niewygodnych i gorzkich, to dla mnie jedno z najważniejszych zadań literatury. Szczypiorski je wypełnił, bez dwóch zdań. Naturalnym rzeczy porządkiem zaczynam rozglądać się za innymi jego książkami...
Użytkownik: paren 24.03.2010 19:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak, masz rację, na więks... | dot59Opiekun BiblioNETki
Piszesz: "Ale wartość "Początku" i tak nie zależy od tego, czy na te pytania odpowiemy - tylko od tego, co poczujemy i pomyślimy w trakcie lektury."

Właśnie. Myślę, że wartość "Początku" (wciąż jeszcze nie czytałam, oczywiście, ale już dzisiaj znalazłam i zamówiłam w mojej bibliotece) nie zależy od tego, czy i jak odpowiemy, lecz pewnie na tym, że w ogóle takie pytania pod wpływem lektury postawimy.
A odpowiedzi? Wiesz, myślę, że najłatwiej jest oceniać i osądzać wtedy, gdy się żyje w normalnych lub w miarę normalnych warunkach, bezpiecznie i bez poczucia stałego dla tego życia zagrożenia. Oczywiście, ani nie bronię tych, co pod wpływem okoliczności, czy po prostu ze słabości charakteru popełnili czyny, z których nie mogą być dumni, ani nie potępiam ich. Nie zamierzam być niczyim sumieniem, ani jednostki, ani grupy.
Najtrudniej by mi pewnie było przejść obojętnie wobec świństw popełnionych z wyrachowania....

Ale łatwiej mi będzie sformułować jakąś opinię po lekturze "Początku", czyli za kilka dni.

W mojej bibliotece jest sporo książek Szczypiorskiego, jeżeli czegoś nie znajdziesz u siebie, daj znać, proszę.
Pozdrawiam!
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 24.03.2010 22:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Piszesz: "Ale wartość "Po... | paren
Zerknęłam na stronę mojej biblioteki (wybieram się w piątek) i okazuje się, że jest aż 9 innych tytułów tego autora prócz "Początku". Zaraz sobie poprzeglądam, co o nich piszą biblionetkowicze, i wybiorę coś na pierwszy ogień.
Ciekawe, kiedy to przeczytam, bo nawet cieniutkie "Psie życie" od Ciebie jeszcze nieruszone...
Użytkownik: paren 24.03.2010 22:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Zerknęłam na stronę mojej... | dot59Opiekun BiblioNETki
"Psie życie" może spokojnie poczekać na właściwy moment..., więc tym się nie kieruj, jeśli teraz masz w planach Szczypiorskiego, to chętnie się włączę.
A czas na czytanie jest niestety i u mnie nieustającym problemem - podstawowym i najważniejszym!
Użytkownik: córka księgarza 31.03.2010 22:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziwnymi drogami chadzają... | dot59Opiekun BiblioNETki
Droga DOT59 tak już jest, że wojna wypuszcza na świat demony wszelkiej maści, wiem, to banał.
Moja wielka rodzina, która istniała przed wojną, właściwie zniknęła w czasie okupacji, została wymordowana. Wymordowana i koniec.
Wojna i okupacja na terenie Polski były wyjątkowo okrutne, prawo niemieckie bezwzględne wobec podbitych. Nigdzie w europie tak nie było, nawet w Rosji. Choć ta licytacja jest nie na miejscu, może.
Trzeba o tym pamiętać, bo w takiej Francji patrzą na to pod innym kątem. Właśnie przywiązanie do wspólnoty pozwalało zachować w sobie człowieka. Świadomość, tradycja, historia,religia wreszcie- wierność temu wszystkiemu to była gwarancja przetrwania. A margines ? To nie on stanowi o całości, margines jest zawsze.
W Niemczech hitlerowskich marginesem byli ci, którzy zachowali człowieczeństwo. Nawet zamachowcy na Hitlera w 1944 roku to byli wcześniej zdeklarowani hitlerowcy, tylko im się odmieniło po kilku spektakularnych klęskach. A w Norymberdze to na lekarstwo nie można było znaleźć nazisty.
Jednak Polacy nie utworzyli jednostek walczących u boku Niemców, ale Francuzi, Holendrzy, Belgowie, Norwegowie, Duńczycy, Rosjanie, Ukraińcy i owszem.

Poeta wielki, Zbigniew Herbert napisał w "Przesłaniu Pana Cogito"

Idź dokąd poszli tamci do ciemnego kresu
po złote runo nicości twoją ostatnią nagrodę

idź wyprostowany wśród tych co na kolanach
wśród obróconych plecami i obalonych w proch

ocalałeś nie po to aby żyć
masz mało czasu trzeba dać świadectwo
....
powtarzaj stare zaklęcia ludzkości bajki i legendy
bo tak zdobędziesz dobro którego nie zdobędziesz

powtarzaj wielkie słowa powtarzaj je z uporem
jak ci co szli przez pustynię i ginęli w piasku

a nagrodzą cię za to tym co mają pod ręką
chłostą śmiechu zabójstwem na śmietniku

idź bo tylko tak będziesz przyjęty do grona zimnych czaszek
do grona twoich przodków: Gilgamesza Hektora Rolanda
obrońców królestwa bez kresu i miasta popiołów

Bądź wierny Idź
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 01.04.2010 17:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Droga DOT59 tak już jest... | córka księgarza
Zgadzam się ze wszystkim, co napisałaś. Niezależnie od tego trzeba jednak pamiętać, że - przynajmniej ja tak odczytuję przesłanie "Początku" - w niektórych ekstremalnych sytuacjach człowiek musi dokonać wyboru między wiernością swojej szeroko pojętej wspólnocie (religijnej, językowej, narodowej) a otwarciem się na innych lub włączeniem się w innych. Czy Joasia/Marysia/Miriam przetrwałaby w getcie, gdyby jej ojciec kategorycznie nie zgadzał się na przyjęcie przez nią tożsamości katolickiej sieroty? Czy bez interwencji Müllera, który wcale nie musiał nadstawiać karku za ludzi innej narodowości, Irma zostałaby uratowana? W zasadzie nie ma wątpliwości, że nie, że tutaj to wykroczenie poza zwyczaje i prawa jednej grupy było wartością nadrzędną, uczynkiem na rzecz człowieka jako takiego.
Natomiast rzeczywiście, można się zastanawiać, czy np. siostra Weronika nie posunęła się (zresztą przecież też w dobrej wierze) zbyt daleko w wymazywaniu pamięci ocalonych dzieci; próbą odpowiedzi na to pytanie są jej późniejsze rozmowy z Arturkiem/Władkiem, ale także i dalsze losy Joasi, która sama, z własnej woli, wróciła do kultury przodków (tylko w niezbyt szczęśliwym miejscu i czasie...).
Użytkownik: córka księgarza 01.04.2010 22:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadzam się ze wszystkim,... | dot59Opiekun BiblioNETki
Brzemię świadomości. Odbiera dziecięcą radość życia, właściwie zatruwa.
Szczęśliwi nieświadomi.
Cieszmy się więc, że żyjemy w nudnych czasach. Przynajmniej my. Bo na świecie to nudno nie jest, oj nie.
A właściwie to żyjemy w pięknych czasach- taki internet? A w nim tyle skarbów- jak bilionetka.
Nasze konfrontacje a konfrontacje naszych dziadków?
Czy my nie jesteśmy jak jakaś kosmiczna elita? o, o książkach sobie prawimy.
Jak napisał Leśmian, wychodzi, że o takich jak my

"... o brzóz przyszłość wiódł z mgłami
spory nieustanne..."

a ja zazdroszczę Ci tych gór za oknem.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: