Dodany: 22.03.2010 17:29|Autor: dot59
O Polsce i polskości, o ludziach i człowieczeństwie
Dziwnymi drogami chadzają czasem nasze czytelnicze wybory… Weźmy taki przykład - mówię sobie już któryś raz: dosyć wojny, okupacji, holocaustu, antysemityzmu i w ogóle wszelkiej polityki, czas na lżejsze i bardziej optymistyczne lektury! I całkiem przypadkiem, poszukując informacji na temat zupełnie innej książki zupełnie innego autora, natykam się w jednym z opracowań na wzmiankę o „Początku”, która mi przypomina, że nieznajomość tego tytułu leży mi na sercu od ładnych paru lat; nie dość tego, przy pierwszej wizycie w bibliotece wpada mi w oczy właśnie rzeczony „Początek”, widać przez kogoś zwrócony i czekający tylko na mnie… Czy można nie wypożyczyć? A skoro się wypożyczy, logicznym następstwem jest przeczytanie…
I muszę powiedzieć, że już dawno żadna powieść o tematyce okupacyjnej nie podziałała na mnie w podobny sposób. Przedstawione w niej ludzkie dramaty zrelacjonowane są z zachowaniem pewnego dystansu, na skutek którego czytelnik, zamiast całym swoim jestestwem zatopić się w fabule, ściskając kciuki za powodzenie pozytywnych bohaterów i ocierając oczy, gdy wydarzenia przybierają bieg dla nich niekorzystny, patrzy na nią jakby przez grubą szybę, tłumiącą głębsze emocje. Wrażenie to pogłębia jeszcze zastosowana przez autora quasi-reporterska technika prezentacji postaci i wydarzeń: w każdym rozdziale narrator skupia uwagę na jednym czy dwojgu spośród kilkanaściorga bohaterów, relacjonując nie tylko ich wypowiedzi i zachowania, ale także odczucia i myśli, a równocześnie akcentując swoją wiedzę o ich późniejszych losach. Dopiero kiedy się ogarnie tę całość, pojawiają się refleksje, z których trudno się otrząsnąć…
Bo sama intryga nie jest niczym szczególnym; ot, kilka splecionych ze sobą historii, jakich wiele można było przeczytać w niezliczonych powieściach i dokumentach opowiadających o życiu w okupowanej Warszawie. Getto, łapanki, denuncjatorzy i szmalcownicy, tragedie rozdzielonych rodzin i ludzi zmuszonych zapomnieć o swojej tożsamości, radość uratowanych przed wywózką czy rozstrzelaniem… Ale opowiadając te historie i odsłaniając przemyślenia zaangażowanych w nie osób, autor nieustannie zmusza czytelnika do zadawania pytań. Czy Polakiem jest tylko ten, kto się nim urodził, czy także ten, kto ma przodków obcej krwi, ale Polskę w myśli i w sercu? Czy bohaterem można nazwać przykładnego katolika i gorliwego groszoroba, ginącego jako przypadkowa ofiara masowej egzekucji, czy zawodowego bandytę, systematycznie - prawda, że za opłatą - nadstawiającego karku za wyprowadzanych z getta nieszczęśników? A może żadnego z nich? Czy bardziej godny potępienia jest gestapowiec, wykonujący bez przyjemności, ale i bez większego dyskomfortu moralnego „swoje powinności Niemca, obywatela Rzeszy, członka partii i oficera policji”[1], czy donosiciel, który wydaje tamtemu swoich rodaków, „licząc, że w ten sposób ocali swoją głowę żydowskiego fordansera”[2]? Czy potrafimy zrozumieć Henia Fichtelbauma, przedkładającego pewną śmierć nad kolejny rok czy dwa lata życia w upokarzających kryjówkach, i Irmę Seidenmanową, wyrzucającą z pamięci cały łańcuch ludzi dobrej woli, dzięki któremu wydostała się z rąk gestapowców, lecz żywiącą gorzki żal do całego kraju, którego przedstawiciele ćwierć wieku później uznali ją za persona non grata? Czy w pamięci narodu, w naszej zbiorowej świadomości, powinny pozostawać tylko wspominani przez Pawełka „(…) Wysocki. I Mochnacki. I Mickiewicz. Traugutt, Okrzeja, Piłsudski, Grot, Anielewicz, ci ludzie z Powstania”[3], czy także „tępe pyski granatowych policjantów. Lisie mordy szmalcowników. Okrutne twarze stalinowców. Chamskie gęby Marca. Przerażone gęby Sierpnia. Pyszałkowate gęby Grudnia”[4]?
Bolesna i przykra jest ta książka. Ale, z drugiej strony, potrzebny jest ten ból i ta przykrość, żeby zdać sobie sprawę z kilku prawd. Na przykład, że choć przywiązanie do własnego kraju i własnej religii są bezsprzecznie wielkimi wartościami, są wartości może od nich większe: uczciwość, sprawiedliwość, poszanowanie godności drugiej istoty ludzkiej. Że nieważne, czy jesteś Żydem, Polakiem czy Niemcem, zakonnicą czy prostytutką, liberałem czy socjalistą - ważne, czy jesteś człowiekiem…
---
[1] Andrzej Szczypiorski, „Początek”, wyd. SAWW, Warszawa 1990, s. 168.
[2] Tamże, s. 23.
[3] Tamże, s. 148.
[4] Tamże, s. 151.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.