„Żniwa kończyn, rąk i nóg, żniwa szyj łabędzich”*
Nie ma siły – teraz już J.K. Rowling zdecydowanie dołączyła do grona moich ukochanych pisarzy. Zdobyła mnie sobie cyklem o chłopcu z blizną, gdy tylko dobrnęłam do trzeciego tomu; cykl o Cormoranie Strike’u również umiejętnie rozwijała, budowała w nim napięcie, dopieszczała. Lektura „Wołania kukułki” sprawiła mi dużo przyjemności, nie umywała się jednak do tego, co czułam podczas obcowania ze „Żniwami zła” – że żyję w świecie przedstawionym w powieści, że na co dzień funkcjonuję nie w mojej korporacyjnej rzeczywistości, a w londyńskiej agencji detektywistycznej. I zaczęłam się znowu bać mężczyzn mijanych na ulicy, jeśli w pobliżu nie ma zbyt wielu ludzi – to chyba najlepiej obrazuje wpływ tej powieści na moją psychikę.
Tym, którzy nie czytali wcześniejszych tomów cyklu, przybliżę nieco postać głównego bohatera. Ten trzydziestosześcioletni mężczyzna to bydlę. Nie zrozumcie mnie źle, absolutnie nie chodzi o jego intencje, bo te są w zdecydowanej większości czyste niczym łza, lecz o niebudzący sympatii wygląd; detektyw bowiem jest wielki jak Waligóra, ciężki, mało zgrabny i zwalisty, do tego wszystkiego ma złamany nos i sztuczną nogę – pamiątkę po misji w Afganistanie...
…i o tę nogę tu właśnie chodzi. Pewnego pięknego londyńskiego poranka Robin, asystentka (przepraszam! partnerka!) Cormorana kwituje u kuriera pod agencją przesyłkę zaadresowaną na swoje nazwisko. Przekonana, że to dostawa złożonego wcześniej zamówienia, nie sprawdza, co paczka zawiera. Po jej otwarciu czeka dziewczynę prawdziwy wstrząs – w środku znajduje się bowiem damska noga, ucięta dokładnie w tym samym miejscu, w którym oderwana została noga detektywa. Do przesyłki dołączono również cytat, słowa piosenki. Strike zna je bardzo dobrze: jego zmarła matka miała je wytatuowane w dość intymnym miejscu… Podejrzanych może być tylko trzech. Wszyscy są mocno związani z przeszłością właściciela agencji, wszyscy mają powody, by go nienawidzić, każdy z nich znęcał się w przeszłości nad kobietami, każdy jest okrutny i mściwy, każdy… nieuchwytny.
Który z nich może być tak blisko, że niemal czuć jego oddech na plecach? Który postanowił zagrać w tak okrutną grę? I najważniejsze: co ma być nagrodą w tej rozgrywce? Czasu jest mało, Robin zagraża wielkie niebezpieczeństwo, giną kolejne kobiety, a śledztwo jak na złość utyka, prawie tak samo jak ten, który je prowadzi.
Trzeba przyznać, że autorka doskonale buduje nastrój grozy. Podczas lektury niejeden raz włos mi się jeżył na głowie, że już nie wspomnę o takich drobnostkach, jak pożegnanie się z ochotą na jedzenie. Opisy są dokładne aż do przesady, krwawe, obrzydliwe, ale dzięki temu niesamowicie realistyczne. To nie jest książka dla ludzi o słabych nerwach, ostrzegam.
Czytałam, że cyklowi „Cormoran Strike” zarzuca się dłużyzny. Cóż, nie mogę stwierdzić, że tu ich nie ma. Dla mnie jednak nie są wadą, a nawet uznaję je za zaletę. Nie chciałabym, żeby śledztwo pędziło jak pendolino, bo byłoby po pierwsze, mało realne, po drugie, przewidywalne. Dobrze, że pani Joan vel pan Robert myli tropy, wprowadza dodatkowe postaci, które, choć niezwiązane ze sprawą, rzucają światło na przeszłość głównego bohatera, do tej pory dość mglistą i oględnie tylko wspominaną. Cieszy mnie też, że tak dużo miejsca pisarka poświęciła asystentce, jej relacjom z narzeczonym, rodziną i pracodawcą. Robin jest pełnowymiarową, niemal rzeczywistą postacią. Z wadami i zaletami. Ponadto jej portret psychologiczny jest niezwykle spójny dzięki uchyleniu rąbka tajemnicy z przeszłości – zdawać by się mogło, że o tej przeszłości autorka wiedziała już, pisząc pierwszy tom. Chapeau bas.
Chciałabym, żeby jak najwięcej osób sięgnęło po ten mistrzowsko napisany kryminał. Dlatego, że na to zasługuje. Nie wiem nawet, czy działania marketingowe zrobiły zeń bestseller, czy nie („Wołanie kukułki” bestsellerem było) i nie obchodzi mnie to. Po prostu przeczytajcie.
---
* Blue Öyster Cult, utwór „Mistress of The Salmon Salt (Quicklime girl)”, 1973 r. Cyt. za: Robert Galbraith, „Żniwa zła”, przeł. Anna Gralak, Wydawnictwo Dolnośląskie, 2016.
[Recenzja została wcześniej opublikowana na stronie Miasta Słów]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.