Dodany: 04.11.2016 13:01|Autor: Elżunia

Życiowa, przyziemna i bardzo przyjemna lektura


Najczęściej sięgając po książkę stawiamy jej konkretne wymagania, a w zasadzie oczekujemy, że zaspokoi ona nasze literackie „pragnienia” lub dowiedzie, że zdołaliśmy przewidzieć, czego możemy spodziewać się po danym autorze, cyklu czy gatunku. Znając „Zespół Downa... trudniejsze życie, piękniejszy świat” Mai Chmiel można zakładać, że kolejna pozycja tejże autorki zapewni nam masę poruszających wrażeń. W tym przypadku jednak nasze zdolności jasnowidzenia okażą się zawodne, ponieważ „Sięgając marzeń” pozytywnie nas zaskoczy.

Pozycja ta, poruszająca wiele trudnych tematów, oczywiście dostarczy nam odpowiednią ilość emocji, tyle że tym razem nie zetkniemy się z autobiograficzną książką napisaną przez kochającą, oddaną synkowi matkę, lecz z lekką, okraszoną humorem powieścią. Do lektury zachęca już sama okładka (Psychoskok, 2016), oddająca jesienną, wietrzną aurę. Trzy panie, które na niej widnieją pobudzają wyobraźnię, co uznać należy za atut, ponieważ fabuła zapozna nas właśnie z trzema bardzo wyrazistymi kobietami.

Jola, Iza i Ewa: takie imiona mają bohaterki. Znają się od lat i bardzo dbają o swą znajomość. Cykliczne spotkania i pogawędki na każdy temat zacieśniają ich niemalże siostrzaną więź. Na co dzień każda z nich wiedzie swój własny żywot, ale gdy zachodzi taka potrzeba, mogą na siebie liczyć. Akcja „nabiera rumieńców” właśnie w takim wyjątkowym czasie. Iza postanawia odszukać swą biologiczną matkę i wczesnym rankiem pojawia się u Jolki, by poinformować ją o swych zamiarach. Możliwe, że inna kobieta wysłuchałaby przyjaciółki, życzyła szczęścia i pożyczyła wygodne palto na drogę, ale nie Jolka. Ona jako prawdziwa kumpela stwierdza, że będzie jej towarzyszyć, a za moment okazuje się, iż Ewka także zamierza pomóc. Pełne nadziei wyruszają więc do Jaworzna, i choć każda jest przekonana, że te poszukiwania mogą odmienić życie Izy, nie wiedzą, że w istocie na zawsze odmienią się losy każdej z nich…

Monotonnie, jak już możemy się domyślać, nie będzie. Niebezpiecznie także nie, ponieważ nad paniami będzie sprawował opiekę Marek – kolega Ewki, który jest policjantem, a z czasem także jego brat Sebastian.

Z tą grupą nie będziemy się nudzić, ponieważ każda bohaterka wnosi cząstkę siebie do „akcji poszukiwawczej”. Jolka – główna bohaterka i narratorka – to trzydziestosześcioletnia singielka. Twierdzi, że cierpi na Zespół Pecha Wielopokoleniowego, który niejako miałby tłumaczyć jej brak szczęścia do mężczyzn. Niestety kilkakrotnie przerwanych studiów zespół ten z pewnością nie tłumaczy, podobnie jak upodobania Jolki do wieczornych imprezek, dzięki którym choć na moment odrywa się od codzienności i swej matki, która wiecznie próbuje ją swatać. Iza – pseudonim „Ruda” – jest energetyczna jak kolor jej włosów. Choć wiele przeszła, optymizm zdaje się jej nie opuszać. To niezwykłe, gdyż w wieku sześciu lat porzuciła ją matka, a dorastanie w domu dziecka nie było łatwe. Teraz również sytuacja do łatwych nie należy, bo przecież Ruda jest w ciąży z facetem, który przepadł bez śladu na własne życzenie. Ewka natomiast to spełniona matka trzech synów, ale niestety niezbyt szczęśliwa żona. Częste wyjazdy męża na delegacje stanowią powód do obaw, a domowe, „samotne” życie po prostu przytłacza.

Jak widać, każda z nich ma własne, skomplikowane życie i wiele problemów do rozwiązania, a ten jeden wyjazd może odmienić wszystko i pozwolić znaleźć odpowiedzi na kluczowe pytania. Iza chce przecież dowiedzieć się, kim była jej matka oraz dlaczego tak postąpiła, i może z czasem sprawdzić, czy ojciec jej dziecka wróci? Jola szuka prawdziwej miłości, zaś Ewka chce wiedzieć, czy mąż ją zdradza i czy warto trwać w związku z nim. A kim naprawdę jest dla niej Marek? Na te wszystkie pytania i dziesiątki innych, które postawi przed nami akcja, odpowiedzi znajdować będziemy w trakcie czytania.

Po książkę sięgnąć warto. Jej lektura jest lekka i przyjemna. Bohaterki, niezwykle sympatyczne i bardzo prawdziwe, w zasadzie mogłyby być naszymi znajomymi. Dylematy, z którymi przychodzi im się borykać możemy określić jako „swojskie”. Oznacza to, że mamy do czynienia nie z rozbudowaną literacką fikcją, ale z bardzo przyziemną historią, która nie wykracza poza ramy rzeczywistości. Porzucenie, przyjaźń, nieszczęśliwa miłość, zawiedzione zaufanie, macierzyństwo, problemy małżeńskie, zdrada, utrata bliskiej osoby, samotność, rozczarowanie, poszukiwanie szczęścia, codzienne porażki, dalekosiężne plany – to przecież samo życie.

Decyzje, które będą musiały podejmować Jola, Iza i Ewa wpłyną na ich dalsze losy. W zasadzie tak właśnie jest w rzeczywistości, więc z łatwością będziemy kibicować ich wyborom. W trakcie czytania na naszych twarzach niejednokrotnie zagości uśmiech. Problemy, z którymi zmierzymy się wraz z bohaterkami, zdadzą nam się łatwiejsze, bo – czego powinniśmy się od nich nauczyć – przyszłość może przygotować dla nas miłą niespodziankę.

Można by powiedzieć: banalna, bardzo życiowa historia; ale przecież najlepsze scenariusze pisze właśnie życie…


[recenzję dodałam także na swoim blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 374
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: